Skocz do zawartości

"NIEISTOTNE" - moja debiutancka książka. Prośba o wsparcie.


wimmer

Rekomendowane odpowiedzi

(Paetherku, możesz wykasować "do sukcesu pozostało" i zostawić samo "akcja zakończona")

 

Dobrze Wimmerku :P

Ale zostawię ładne duże, czerwone, okrągłe (eliptyczne?) 0

 

Aha, jak będziesz potrzebował hajs na ekranizację to od razu odpuść sobie kickstartety tylko uderzaj tutaj :D

 

  • Lubię 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Nadeszło kolejne wsparcie od Krzysztofa Starczewskiego. Ogromne dzięki!
Z pewnością przeznaczę to na dodatkowe egzemplarze książki i plakaty. Zrobimy konkurs. I pomyślałem, że może na najbliższym zlocie zaproponuję książki jako nagrody.

Dziękuję za Waszą hojność, temat pomocy finansowej zamknijmy już całkowicie :)

A tymczasem może to dobra pora, żeby zaprezentować jakiś fragment z książki, co obiecałem jakiś czas temu.

Pracuj, kupuj, żryj, umieraj. Pozwól wzbierać tej wewnętrznej frustracji, ale udawaj, że ona nie istnieje. Pozwól się przerobić. Pracuj więcej, kupuj droższe i lepsze rzeczy, bądź przykładnym konsumentem. Jeśli coś w twym domu nosi ślady starości w postaci kilku rys lub zmatowienia - wyrzuć to i kup nowe, lepsze. Kup drugą generację, która od pierwszej różni się kolorem i napisem: "druga generacja". Kup drugą generację papieru toaletowego; pierwsza jest dla ludzi biedniejszych od ciebie. Nie pozwól innym pomyśleć, że jesteś biedniejszy - zdobądź lepszą pracę i pracuj więcej. Wtedy będzie cię stać na to, co lepsze. Z nikim nie dziel się twoimi rzeczami. Dziel się z innymi tylko twoją obecnością w zatłoczonym świecie, ponieważ to, co zdobyłeś, należy tylko do ciebie. A potem umrzyj; niech narodzi się z twoich zwłok druga generacja idealnych konsumentów.

 

-Aleksander Cieśla, Nieistotne.

 

 

Edytowane przez wimmer
  • Lubię 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale czemu "żryj"?

To wygląda jak czyjaś ironia. Ktoś mówi to lub myśli? Wtedy to "żryj" jest jak najbardziej trafione.

 

Ale jeśli to jest oficjalna zachęta sączona przez ów system do ludzi to chyba zbyt pogardliwa?! Bunt murowany :)

 

"z twoich zwłok druga generacja" to tylko taka przenośnia, mam nadzieję, bo wolałbym żeby rozmnażanie w przyszłości też zachodziło klasycznie ;)

 

Pozdrawiam

 

 

 

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Żryj" dlatego, że "jedz" brzmi zbyt łagodnie :) "Żryj" jest w sam raz. Są to przemyślenia głównej bohaterki, i faktycznie myśli o tym z dużą goryczą.
'Druga generacja z twoich zwłok' to oczywiście przenośnia. Dzieci rodzą się w naturalny sposób. Chodzi o to, że "idealni konsumenci", o których mowa dadzą życie jeszcze lepszym i bardziej podporządkowanym. Teoretycznie...

Edytowane przez wimmer
  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie się spodobał język w jakim jest napisany ten fragment. Ani banalny, ani nazbyt patetyczny. Dodatkowo - jako, że to przemyślenia głównej bohaterki to już można w głowie robić sobie lekki zarys charakteru tej postaci. A końcowa puenta bardzo trafiona :) Super.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Końcowa puenta to ta o następnych pokoleniach na bazie zwłok ( no rzeczywiście zgrabnie powiedziała) czy może ...

znasz już całą książkę (albo jej zakończenie) i napisałeś o końcowej puencie całego dzieła?

Ale nawet mi nie zdradzaj, jakby co, nawet na PW! :)

 

Pozdrawiam

p.s.

No rzeczywiście jakby każdy myślał tylko o gromadzeniu rzeczy i środków dla siebie oraz rodzinki i wszystko inne miał, niejako zacytuję, "w tyłku", to ludzkość mogłaby trafić w ślepy zaułek z równią pochyłą na śliskim bruku (np zaniedbując ochronę środowiska lub rozwój nauki i astronautyki) ;)

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej,

 

Czy można liczyć na jakiś dłuższy fragment np. kilka stron, czy nawet pierwszy rodział? Na podstawie tego fragmencika tj. tych kilku linijek nie da się ocenić, czy Twoja książka jest fajna, czy taką nie jest.

 

Pozdrawiam, mk

 

Cześć.

Nie. Nie chcę psuć Wam zabawy z czytania całości. Dostarczając kilka stron, czy nawet cały rozdział wyrywam go z kontekstu, a czytelnik takiego fragmentu wyciąga (nieprawdziwe) wnioski na jego podstawie, samemu wymyślając puentę całej powieści.
A nawet gdybym dał do przeczytania cały rozdział to on nie może świadczyć o całości, czy książka jest fajna, czy nie jest. To tak, jakbyś obejrzał 5 minut filmu i miał stwierdzić, czy jest dobry, czy nie.

 

 

Coś mi to przypomina ;)

 

trainspotting.jpg

 

Tak. Podobne słowa (o podobnym wydźwięku) co powyższe z Trainspottingu pojawiają się również np. w Fight Club, a także w innych dziełach. Najczęściej są to słowa, czy przemyślenia człowieka, który wykazuje sprzeciw w stosunku do "systemu", czy ogólnie przyjętego sposobu życia. To bunt. Słowa takie oczywiście rodzą cały szereg następstw. U mnie też.
I choć słowa oznaczają podobne podejście, co te z Trainspottingu, wydarzenia z obu cytowanych nie mają ze sobą żadnego związku i nie są w niczym podobne.

 

Końcowa puenta to ta o następnych pokoleniach na bazie zwłok ( no rzeczywiście zgrabnie powiedziała) czy może ...

znasz już całą książkę (albo jej zakończenie) i napisałeś o końcowej puencie całego dzieła?

Ale nawet mi nie zdradzaj, jakby co, nawet na PW! :)

 

Pozdrawiam

p.s.

No rzeczywiście jakby każdy myślał tylko o gromadzeniu rzeczy i środków dla siebie oraz rodzinki i wszystko inne miał, niejako zacytuję, "w tyłku", to ludzkość mogłaby trafić w ślepy zaułek z równią pochyłą na śliskim bruku (np zaniedbując ochronę środowiska lub rozwój nauki i astronautyki) ;)

 

To nie jest końcowa puenta. Przytoczony cytat pojawia się w początkowej części powieści.
Owszem, można to pogodzić: Te słowa puentują pogląd głównej bohaterki. Jej podejście.
Natomiast po części poświęconej jej, są opisane losy kolejnych pokoleń (!), a opowieść o niej staje się niejako historią.

Edytowane przez wimmer
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówiłem o puencie przemyśleń bohaterki. Nie czytałem nic więcej niż napisał Olek tutaj na forum i szczerze mówiąc nie zabiegam o to, bo tym większa radocha gdy weźmie się gotowy egzemplarz do ręki. Odnośnie samej puenty to ja to rozumiem tak, że każde kolejne pokolenie jest coraz bardziej zarażone chęcią mienia tego czy tamtego już nie dla samego siebie. To taki rodzaj jeśli można tak powiedzieć ewolucji antyspołecznej. Coraz to większego oddalania się od ludzi poprzez paradoksalnie coraz większe zainteresowanie ich opinią o mnie i jej oddziaływaniem na samego mnie. Bo to nie ważne czy ja sam coś lubię - ważne, żebym wiedział, że ludziom podoba się we mnie to, iż lubię to czy tamto. Więcej mieć, żreć i chcieć by być :)

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

W temacie wydania książki na razie cisza. Czekam na projekt okładki i tekst po korekcie redaktorskiej. Niecierpliwię się, ale nie naciskam (jeszcze ;) ), bo wiem, że sama korekta zajmie sporo czasu.

Tymczasem wstawiam dłuższy fragment.

"[...]
Oczyma wyobraźni widziała policjantów albo agentów bezpieczeństwa celujących do niej z karabinów i naciskających spust.
Drzwi otworzyły się... Po drugiej stronie nie było nikogo.
Delikatny powiew uderzył w jej policzki. Wzięła głęboki oddech i powoli wyszła z wnęki na korytarz przed blokiem H. Od razu skierowała się w stronę holu. Dokuczała jej myśl, czy powinna się obejrzeć za siebie -­ w kierunku dyżurki strażników, czy może pozwolić sobie strzelić w plecy. Przeszył ją dreszcz i obległa ją gęsia skórka, ale nie odwracała się.
Po chwili była już w holu.
Strażnik przy drzwiach wyprostował się z szacunkiem, ale nie odezwał ani słowem.
Delikatnymi ruchami oczu badała otoczenie. Przyglądała się ludziom, których mijała. Wszystko wyglądało naturalnie, co pompowało w jej serce nadzieję.
Gdy była już w pasażu łączącym budynek więzienny z administracyjnym, nieco zwolniła kroku i postarała się rozluźnić. Cały czas obserwowała ludzi. Kilku, których mijała znała już z widzenia. Mówili "dzień dobry", a ona odpowiadała. Uśmiechała się niemal niewidocznie pod nosem.
Czyżby się udało? ­- zadawała sobie pytanie.
Nadzieja umarła, gdy podeszła do recepcyjnego biurka i spojrzała w wystraszone oczy sierżanta Vastmana.
Daniel nie powiedział nic, ale wskazał nieznacznie oczyma w stronę jej biura.
-Kto? ­- spytała szeptem.
Zacisnął zęby i przełknął ślinę. Wzruszył ramionami i pokręcił głową na znak, że nie wie.
Annę dzieliło od swego biura zaledwie kilka metrów, ale ta droga wydawała się jej nieprawdopodobnie długa. I w głębi duszy ona pragnęła, aby ta droga była jak najdłuższa. Nie chciała się mierzyć z tym, co ją czekało. Jeszcze chwilę temu miała nadzieję, że się udało, że może nikt nie wiedział o jej wycieczce do piwnicy, ale teraz zderzyła się ze ścianą prawdy. Jak mogła się aż tak łudzić?
Nie w tym świecie, Anno ­- mówiła do siebie w myślach. -­ Nie jesteś wolna. Nie wolno ci grzebać w czyichś tajemnicach, w sprawach ze szczebla tak wysokiego, że ludzie na nim, mogą jedynie pluć ci z góry na głowę. Nie wolno ci mieć własnego interesu ponad interes tych, którzy układają świat jak ulubiony dla siebie jadłospis. Byłaś w miarę dobrze działającym trybem. A teraz jesteś trybem zepsutym. Teraz zegarmistrzowie cię wymontują i zutylizują.
Drzwi do jej biura były otwarte.
Wykrzesała z siebie całą pozostałość odwagi i siły. Zawahała się tylko na pół sekundy. Potem zrobiła krok i stanęła w progu swego biura.
Nie wiedziała czego ma się spodziewać, dlatego widok jednego mężczyzny obecnego w jej biurze zaskoczył ja równie mocno, co zaskoczyłby ją widok całego oddziału policji antyterrorystycznej.
Jasnowłosy, szczupły facet, siedział za jej biurkiem i patrzył wprost w jej oczy. Był ubrany w idealnie dopasowany czarny garnitur, białą koszulę i szary krawat z logiem Agencji Bezpieczeństwa. Na oko miał około czterdziestu lat. Nie nosił okularów.
Przełknęła ślinę i zrobiła pół kroku wgłąb biura.
-Panno Meyer! Dzień dobry! ­- zawołał człowiek siedzący w jej fotelu.
Stanęła jak wryta, ale z całych sił postanowiła nie zdradzać zaskoczenia, a tym bardziej strachu.
-Co pan tutaj robi? ­- odważyła się na zdecydowany ton.
-Zna pani powód, dla którego tu jestem. Niepotrzebnie pani pyta. ­- jego głos był idealnie zrównoważony.
-Kim pan jest?
-Nie muszę się pani przedstawiać - powiedział lekceważącym tonem. -­ Ale moja obecność oznacza dla pani duże kłopoty.
-Czy pan mnie straszy?
Mężczyzna sięgnął pod marynarkę i wyciągnął pistolet. Trzymał go w dłoni, oparłszy go sobie o kolano.
Anna spięła się w sobie, a serce załomotało jej w piersi. Robiła wszystko, aby nie okazać przed nim słabości i lęku.
-Tak, panno Meyer. Straszę panią.
Na dłuższą chwilę w biurze zapanowała ciężka do wytrzymania cisza. Mężczyzna patrzył bacznie na Annę spojrzeniem pełnym pewności siebie.
-Jak pani myśli? -­ spytał po chwili facet. -­ Po co mnie tutaj wysłano?
Przez sekundę czuła na kręgosłupie lodowate odrętwienie.
-Domyślam się.
-Ja wierzę, że się pani domyśla, ale proszę powiedzieć.
-Żeby mnie zabić - wydusiła z siebie Anna.
-Zgadza się - facet pokiwał znacząco głową. ­- Mój szef powiedział mi, żebym przyszedł tutaj i strzelił pani w głowę.
Kolejna dłuższa chwila ciszy.
-Jednak chciałabym pani przedstawić moje osobiste zdanie o pani -­ rzekł mężczyzna spokojnym głosem.
-Nie obchodzi mnie pana zdanie o mnie - warknęła, mimo, iż nie przestawała się go bać.
-A jednak pani powiem - facet wycelował w nią palec wskazujący. ­- Jest pani wspaniałą istotą, panno Meyer. To absolutnie niespotykane w dzisiejszych czasach.
Anna oddychała ciężko i głęboko
-Wie pani co jest takie niespotykane? -­ spytał.
Pokręciła lekko głową.
-Cel w życiu - odpowiedział głośno i wyraźnie. ­- Cel w życiu jest niespotykany, panno Meyer. Dzisiaj nie ma miejsca na dalekosiężne plany. Dlatego dyskutowałem z moim szefem, abym nie musiał pani zabijać. Może mi pani nie wierzyć, ale ubolewałbym nad tym, gdybym miał strzelić w głowę tak zawziętej i pięknej istocie, jak pani.
-Nie wiem do czego pan dąży - powiedziała cicho, czując że przestaje kontrolować swoje emocje. -­ ale chciałabym, aby to się skończyło - w jej oczach zaczęły wzbierać łzy.
-Ma pani ochotę wejść ze mną w układ? ­- zapytał.
-Nie - odpowiedziała drżącym głosem.
-Doceniam szczerość, jednak sugeruję, aby się pani zgodziła.
-Jaki to układ?
-Ja schowam broń. I za chwilę stąd wyjdę. A pani już nigdy nie pójdzie do piwnicy bloku H. Wymaże pani z pamięci to miejsce. Będzie pani pracować na tej ciepłej posadzie aż do emerytury. Do tego czasu będzie pani wiodła życie przykładnego konsumenta. Będzie pani kupować produkty i wydawać zarobione pieniądze. Potem się pani zestarzeje, kupi domek nad jakimś sztucznym jeziorem. A gdy przyjdzie na panią czas, to umrze pani w spokoju, biorąc ze sobą do grobu tajemnicę samotnego człowieka w ciemnej piwnicy.
Anna milczała.
-Radzę się zgodzić - dodał mężczyzna.
Pokiwała lekko głową.
-Traktuję to jako potwierdzenie - stwierdził facet. -­ Zatem nasza umowa wchodzi w życie - schował broń, wstał, zapiął marynarkę i skierował się do wyjścia. Ominął Annę w takiej odległości, że się o nią otarł.
-Nie muszę mówić co się stanie, jeśli złamie pani zasady naszej umowy - szepnął w stronę jej ucha.
-Kim on jest? -­ zapytała nie odwracając głowy.
-Nie sądzę, żebym musiał odpowiadać na to pytanie - odparł.
-Wiem, ale bardzo pana proszę o odpowiedź -­ jej głos drżał. ­- Muszę wiedzieć, kim jest mężczyzna w piwnicy.
Facet zatrzymał się na chwilę przy wyjściu z jej biura i rzekł:
-Jak już powiedziałem: osobiście panią cenię i podziwiam. I tylko dlatego odpowiem na pani pytanie. Odpowiedź brzmi: nie wiem.
-Jak to pan nie wie?
-Po prostu. Nie wiem. Nikt nie wie.
Po tych słowach mężczyzna w czarnym garniturze wyszedł z jej biura.
[...]"
Edytowane przez wimmer
  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wciąga jak bagno. Po za tym troszku razi mnie w oczy użycie słowa "facet". Dla mnie jest to trochu kolokwialne

 

Zdaję sobie z tego sprawę, jednak w przypadku pisania wielu stron o jakimś mężczyźnie muszę użyć jakichś słów zamiennych. "Gościu", "chłop", lub "jegomość" odpadają ;) Ewentualnie "typ" by się jeszcze nadał :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zdaję sobie z tego sprawę, jednak w przypadku pisania wielu stron o jakimś mężczyźnie muszę użyć jakichś słów zamiennych.

 

"Nieznajomy", "przybysz", a czasami - wyrzucić słowo zupełnie. Przynajmniej w tej scenie nie masz problemu, czasowniki w rodzaju męskim i żeńskim doskonale określają, kto mówi jaką kwestię, czy jaki gest wykonuje.

Na przykład:

 

-Jak pani myśli? -­ spytał po chwili. -­ Po co mnie tutaj wysłano?
(...)
-Zgadza się - pokiwał znacząco głową. ­- Mój szef powiedział mi (...)
(...)
-A jednak pani powiem - wycelował w nią palec wskazujący. ­- Jest pani (...)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Ok. Mam już korektę redaktorską i zaraz się za nią biorę. To kolejny krok na drodze do wydania "Nieistotnego". Już niedługo! :yahoo:

 

Korekte redakcyjną masz w pakiecie od wydawcy? Jeśli tak, bardzo Ci w tekscie mieszał? ;)

 

Pozdrawiam.

 

Hansie, odniosę się do Twojego pytania w poprzednim temacie.
Nie wiem, czy to dużo, czy mało, ponieważ to mój pierwszy raz :) Jednak nie ma w mojej książce takiej strony, na której nie ma przynajmniej dwóch poprawek. A są i takie strony, na których jest ich mnogość :D Najwięcej jest tych, które dotyczą wyglądu tekstu, a więc myśli w cudzysłowach, kończenie zdania w dialogu z małej litery po myślniku itp. Na pierwszy rzut oka korekta wygląda na wykonaną solidnie. Dużo słów ulegnie zmianie, dużo określeń, budowa wielu zdań. Dodane są niektóre słowa, niektóre usunięte. Są także sugestie zmiany niektórych opisów czy wypowiedzi.

Jakubie880, Ekologu i Panasiemarasie, Pani korektor ingeruje w mój styl w minimalnym stopniu. Zatem "facet", "żreć", "zdychać", "ścierwo", "typ", "syf" - zostaje :lol: Bardzo się cieszę. Poza tym w książce trafi się kilka k**ew. Mam nadzieję, że to nikogo zbytnio nie zrazi. ;)

 

I Panasiemarasie ponownie, wyraźne wskazywanie osoby w dialogu w niektórych miejscach powieści spotkało się z korektą, ale w przytoczonym przez Ciebie przykładzie akurat nie. Z tego co widzę, to Pani korektor starała się zachować balans, pomiędzy tym, że wiemy, że to mówi czy pokazuje dana osoba, a tym, czy jest to podkreślenie jakiegoś jej zachowania.
A więc gdy Robert przyszedł do Sigurda i usiadł obok niego to "Robert powiedział". Jednak gdy facet wycelował w nią palec, to "Facet wycelował w nią palec".

Edytowane przez wimmer
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konkretnie:

Kiedy będzie można to przeczytać? :P

 

Konkretnej daty niestety jeszcze nie znam. Według umowy będzie to maksimum 6 misięcy od jej podpisania, a zatem w najbliższe święta Bożego Narodzenia. Mam jednak nadzieję, i sam dążę do tego, aby premiera była wcześniej. Jak tylko poznam datę, od razu poinformuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry!
Bardzo dobry.

Jestem już po korekcie redaktorskiej. Stwierdzam, że było dość ciężko, bo wymagało to sporo pracy. Przy okazji wywiązała się też drobna dyskusja z Redaktorką na temat niektórych zdań, czy opisów zawartych w książce. Trzeba było to na zimno przemyśleć, postawić się w roli czytelnika, i dojść do wniosku, że rzeczy oczywiste są oczywiste tylko w mojej głowie :) Było też tak, że w przypadku dwóch, czy trzech rzeczy uparłem się i postawiłem na swoje, ryzykując niezrozumienie ze strony przyszłych Czytelników. Ale nie szkodzi. Myślę, że zachowaliśmy balans pomiędzy moimi imaginacjami a jasnością przekazu.

 

Od początku tego tygodnia walczyliśmy też z tytułem książki. Pojawiły się wątpliwości co do jasności tytułu. Pojawiły się też propozycje jego zmiany. Nie zgodziłem się. Postawiłem na dziwność i otwarte drzwi do interpretacji, bardziej niż na trafność. Mam nadzieję, że zrobiłem dobrze, ale to zweryfikują Czytelnicy. Przyznam, że czuję się nieco stremowany z tego powodu.

 

Najlepsza wiadomość jest taka, że dziś otrzymałem również projekt okładki. Niestety z góry muszę Was poinformować, że nie mogę Wam jej pokazać. Jeszcze. Dopóki tytuł nie pojawi się w zapowiedziach i oficjalnie w Internecie nie mogę pokazywać nie swojej własności.

Jestem zadowolony z tej okładki. Co prawda swym wydźwiękiem kieruje się ona nieco za słabo w stronę dramatu, a nieco za mocno w stronę thrillera, ale jest moim zdaniem trafna w 90%. Oddaje klimat powieści. Jest niepokojąca, tajemnicza, dziwaczna. Nie mogę pozbyć się kojarzenia jej z "Z archiwum X". Z tego powodu jestem bardzo zadowolony, bo klimat owego serialu odcisnął się chyba w umysłach wielu z nas.

Ktoś bardzo dziwny i tajemniczy jest zamknięty w piwnicy więzienia. Kim jest? Wyjdzie, czy nie wyjdzie? A może wychodził już wiele razy? I kto go tam zamknął?
I w ten klimat trafiła okładka.

 

Patrząc jak prace nad książką w ciągu ostatnich dwóch tygodni przyśpieszyły, jestem pełen optymizmu. Czuję, że już niebawem pojawi się w zapowiedziach. Wydane książki jest tuż tuż!

 

pozdrawiacze!

Edytowane przez wimmer
  • Lubię 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

OKŁADKA!

Do zapowiedzi jeszcze trochę czasu, ale dostałem zielone światło na pokazywanie okładki, więc czynię to bez chwili zawahania:

nieistotnie_okl.jpg

 

W dawnym temacie pisałem:

[...] Okładką zajmie się Wydawca "w oparciu o trendy wydawnicze". Sam jestem bardzo ciekaw co zaproponują. Jednak obserwując owe trendy spodziewam się okładki bazującej na zdjęciu. Zgaduję: postać, bardzo ograniczony kolor albo też jakaś minimalistyczna forma - kształty, które coś sugerują.

 

... więc wyczułem i trafiłem :)

Edytowane przez wimmer
  • Lubię 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.