Skocz do zawartości

Rozproszenie termojadrowe w kosmologii , wstep do budowy modelu atomu


e.t

Rekomendowane odpowiedzi

Witam! Widzę, że ten wątek w dość dużym stopniu zgadza się z moją teorią nt. fraktalnej struktury Wszechświata. Do pełnego obrazu brakuje Ci jeszcze wpływu obserwacji na stan superpozycji chmury elektronowej. Poza tym, miło widzieć, że nie jestem osamotniony w negacji OTW Einsteina :) Ja również uważam czarne dziury za wytwór wyobraźni, nie potwierdzony żadną obserwacją. Tzw. 'soczewkowanie grawitacyjne' może być wyjaśnione zakrzywieniem fal fotonów, które są odbijane od powierzchni różnych pól elektromagnetycznych (jak od powierzchni baniek mydlanych)...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Profesorze Behlur ..... a czemuz to kompresowany gaz zamienia sie w ciecz (podstawa dzialania lodowaki) . Przeciez wg nauki zwiekszajac cisnienie -> zwiekszamy wibracje czastek (film na gorze), wiec jak opisac przejscie gazu w stan ciekly heee ? (w skompresowanym gazie= cieczy czastki szybciej drgaja?) Druga sprawa ...... jesli zwiekszona jest poprzez cisnienie wibracja kinetyczna czastek gazu , dlaczego przy rozprezeniu "przyspieszony cisnieniem gaz" absorbuje na nowo energie z zewnatrz ? (TO SA PODSTAWY TERMODYNAMIKI / CHLODNICTWA )

 

Akurat profesorek jest zapewne zbyt pyszny i butny by te pozornie prosta kwestie wyjasnic (jak zwykle obrazony) ...ale przeciez na portalu zapewne znajda sie osoby , ktore zrozumieja problem ...wiec zapraszam ...moze znajdzie sie choc jeden odwazny , co stanie w obronie nauki ? To nie rozmowy o niewidoczynych tworach , ciemnych energiach , czy falach grawitacyjnych ... lecz podstawy obserwacyjnej logiki fizycznej.

 

DLACZEGO ZWIEKSZAJACA SIE WIBRACJA CZASTEK GAZU=CISNIENIE(wg nauki) ZMIENIA STAN SKUPIENIA Z LOTNEGO W CIEKLY ?

 

DLACZEGO SKOMPRESOWANA SUBSTANCJA (o zwiekszonej wibracji) , PRZY ROZPREZENIU ABSORBUJE ENERGIE Z ZEWNATRZ ?

(co wowczas dzieje sie z wibracja zwieksza sie czy zmniejsza ? ...z waszej logiki wynika ze juz wczesniej przyspieszone-przy sprezaniu czastki , dobieraja jeszcze dodatkowej energii przy rozprezeniu - brak tu podstawowej rownowagi energetycznej)

 

 

Pytanie do gluchoniemego Pana ekologa (sam przeciez przed chwila rzucal twierdzenia o "rozgeszczaniu sie pierwotnego kosmosu" , wiec chyba sama przyzwoitosc nakazywala by wyjasnic te kwestie ...jesli stawia sie tezy <tymbardziej osmieszajace innych> trzeba ich bronic , a nie obrazac sie ze ktos probuje je podwazyc).

 

Prosze o wskazanie miejsc ekspansji - czyli gdzie wspomniany przez Ciebie bigbang wystepuje , bo ja tu widze jedynie kumulacje materii w wielu miejscach na calej mapie tla kosmosu ? [jedyna sila to przyciaganie G , czyli "niby to skupianie sie materii w gestsze struktury" ]

...a jesli nie potrafisz wskazac miejsc w ktorym kosmos ekspanduje to wyjasnij kiedy/ w jakiej fazie ekspansja nastapila wg modelu wielkiego wybuchu ?

 

 

Nierozumiem dlaczego tego typu pytania wywoluja tak wielki gniew i fale hejtu wszelkich specjalistow , ktorzy odbieraja to jako atak na wlasna osobe zamiast udzielenia fachowego wyjasnienia ....przeciez mowimy tu o konkretnych realnych , a nie jakis wyimaginowanych problemach jak fale grawitacyjne czy multiversy .

 

 

 

Kompresja cząsteczek, powoduje ich skupienie na małej przestrzeni, co ogranicza ich drgania, przez co gaz zmienia sie w ciecz. By skompresować gaz do cieczy, musimy użyć zewnętrznej energii - potencjalna energia cząsteczek rośnie w tym wypadku. Podczas 'dekompresji' energia potencjalna zostaje uwolniona, wykorzystując energię otoczenia - cząsteczki 'zasysają' brakującą energię, powodując wychłodzenie środowiska zewnętrznego.

Problem w tym, że ciecz ma mniejszą energię od gazu. Gaz pod wpływem niskich temperatur zmienia swój stan skupienia na ciecz i ciało stałe - całkowicie odwrotnie do sztucznej kompresji, opisanej wyżej.

 

Myślę, że znaczenie ma tutaj dyferencjał między stanem energetycznym środowiska zewnętrznego i danego gazu - jeśli środowisko ma niską temperaturę, dyferencjał między gazem w stanie ciekłym, a środowiskiem jest bliski zera. W ciepłym środowisku niektóre pierwiastki i zw. chemiczne przyjmują formę gazu - kompresując je do stanu cieczy, zwiększamy dyferencjał (napięcie), które ulega wyrównaniu podczas rozprężenia, poprzez obniżenie temperatury...

 

Nie martw się - ja również jestem obiektem ogólnego hejtu użytkowników forum - jednak staram się dzielnie stawiać opór wszelkim atakom :)

Edytowane przez Prorock
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ w temacie wspominasz o budowie atomu, chciałbym dorzucić swoje 3 grosze - obecne modele wyjaśniają masę atomową, jako interakcję cząsteczek z hipotetycznym polem Higgsa. Ja uważam, że masa atomowa jest 'zapisana' na poziomie kwantowym. Neutrony w jądrze są najmasywniejsze - wg. mnie są to 'banki informacji' o danym atomie. Proton wraz z elektronami tworzy rodzaj nadajnika/odbiornika informacji, zawartych w neutronach. Jeśli porównamy masę neutronu do sumy mas protonów i elektronów zauważymy niewielką różnicę (suma mas jest niższa od masy neutronu). Myślę, że część masy elektronu jest rozproszona w chmurze elektronowej, co zapobiega przenikaniu się orbitali... Atom, uderzając w inny atom napotyka opór...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy obaj panowie połączonymi siłami mogą odnieść się do wzoru:

4ad00cfd7e8a6598d8624ed4ce910279.png

i objaśnić, w którym miejscu jest on błędny? Bo bez tego nie ma dyskusji, a przecież skoro oboje panowie uważają go za błędny, to na pewno rozumieją, co przedstawia i jakie ma znaczenie każdy symbol?

  • Lubię 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy obaj panowie połączonymi siłami mogą odnieść się do wzoru:

4ad00cfd7e8a6598d8624ed4ce910279.png

i objaśnić, w którym miejscu jest on błędny? Bo bez tego nie ma dyskusji, a przecież skoro oboje panowie uważają go za błędny, to na pewno rozumieją, co przedstawia i jakie ma znaczenie każdy symbol?

Potrzebuję troszkę czasu - nie mam w głowie komputera... Ale skoro ładnie prosisz, to spróbuję wziąć się za ten wzór...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Profesorze Behlur ..... a czemuz to kompresowany gaz zamienia sie w ciecz (podstawa dzialania lodowaki) . Przeciez wg nauki zwiekszajac cisnienie -> zwiekszamy wibracje czastek (film na gorze), wiec jak opisac przejscie gazu w stan ciekly heee ? (w skompresowanym gazie= cieczy czastki szybciej drgaja?) Druga sprawa ...... jesli zwiekszona jest poprzez cisnienie wibracja kinetyczna czastek gazu , dlaczego przy rozprezeniu "przyspieszony cisnieniem gaz" absorbuje na nowo energie z zewnatrz ? (TO SA PODSTAWY TERMODYNAMIKI / CHLODNICTWA )

 

czyli na lodówkach (termodynamice) też się nie znasz

gaz sprężony w kompresorze trafia do skraplacza (chłodnicy) gdzie następuje przejście z fazy gazowej do ciekłej

reszty komentować nie warto bo to kolejne bzdury wynikające z powyższej

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat profesorek jest zapewne zbyt pyszny i butny by te pozornie prosta kwestie wyjasnic (jak zwykle obrazony) ...ale przeciez na portalu zapewne znajda sie osoby , ktore zrozumieja problem ...wiec zapraszam ...moze znajdzie sie choc jeden odwazny , co stanie w obronie nauki ? To nie rozmowy o niewidoczynych tworach , ciemnych energiach , czy falach grawitacyjnych ... lecz podstawy obserwacyjnej logiki fizycznej.

 

Człowieku ty jesteś bezczelny. Powinieneś się cieszyć, że Ktoś podjął w ogóle jakąś dyskusje z Tobą i próbuje Cię wyprowadzić z błędu. To ty cały czas piszesz jakbyś wszystko wiedział i był nie wiadomo kim. To już podchodzi pod obrażanie i moim zdaniem powinieneś dostać za to bana.

 

Jeśli uważasz, że twoja teoria jest tak świetna to wyślij emaila z nią do jednego z czasopism naukowym i zobaczymy czy Ci ją przyjmą (a może jednak :) )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

czyli na lodówkach (termodynamice) też się nie znasz

gaz sprężony w kompresorze trafia do skraplacza (chłodnicy) gdzie następuje przejście z fazy gazowej do ciekłej

reszty komentować nie warto bo to kolejne bzdury wynikające z powyższej

 

pozdrawiam

 

... bzdury , nie majace nic wspolnego z napisanym postem to poki co Ty wypisujesz .

 

Zagadnienie dotyczylo pytania dlaczego w tej samej temperaturze sprezony gaz skrapla sie - poprosilem o opis wibracji czastek i przejscia stanu skupienia podczas kompresji wedlug teorii naukowej , ktora opisal Prorock , nic poza to , ale Ty oczywiscie dalej niewiesz o co chodzi .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nierozumiem dlaczego tego typu pytania wywoluja tak wielki gniew i fale hejtu wszelkich specjalistow , ktorzy odbieraja to jako atak na wlasna osobe zamiast udzielenia fachowego wyjasnienia ....przeciez mowimy tu o konkretnych realnych , a nie jakis wyimaginowanych problemach jak fale grawitacyjne czy multiversy .

 

 

 

Otóż, dlatego że pytasz o rzeczy które leżą w podstawach teorii, które negujesz, a z tego można wnioskować, że nie zadłeś sobie trudu nawet na zaglądnięcie do tekstów mówiących o nich. Jednak to nie przeszkadza Ci w negować ich i przy tym robisz to nad wyraz bezczelnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy obaj panowie połączonymi siłami mogą odnieść się do wzoru:

4ad00cfd7e8a6598d8624ed4ce910279.png

i objaśnić, w którym miejscu jest on błędny? Bo bez tego nie ma dyskusji, a przecież skoro oboje panowie uważają go za błędny, to na pewno rozumieją, co przedstawia i jakie ma znaczenie każdy symbol?

 

Przedewszystkim dlatego , iz jego lewa strona (deskrypcja geometrycznej "deformacji plaszczyzny") ... opisuje postulowane przez Einsteina ugiecie wiecznej newtonowskiej struktury przestrzeni (oczekiwanej areny statycznego wszechswiata) .... KTORE W RZECZYWISTOSCI NIE ISTNIEJE (ugiecie bylo tylko blednym zalozeniem , poniewaz masa nie wykrzywia , a ekspanduje przestrzen -rozszerze-rozciaga-tworzy efektywnie w stosunku do kompresji)

 

Albert Einstein w swym slynnym eksperymencie z "elastyczna czasoprzestrzenia" kladac na tkaninie ciezszy obiekt
zauwaza (jej) rozciaganie "gumowego materialu" (EKSPANSJE-efektywne powstawanie wywolane masa) , jednak z powodu uproszczen
i naciskow owczesnego ducha epoki na wprowadzenie statycznego/wiecznego wszechswiata ,
cytuje: "..broniac sie rekoma i nogami odrzuca model ekspandujacej , rozszerzajacej sie przestrzeni.." .
W zamian w Teorii Ogolnej Wzglednosci pojawia sie ugiecie i deformacja jej wiecznej/stalej/trojwymiarowej newtonowskiej struktury ,
(zakladanej wczesniej , a obserwowalnej pozornie dookola jako "niezdeformowane" , naturalne , "proste" niewykrzywione otoczenie)
Wg owczesnej nauki to niezaklocona trojwymiarowa platforma , wyrazona w "fizyce" jako "geometrycznie plaska plaszczyzna" .
(ktora jak sie jednak okazuje plaska byc nie musi , poniewaz "moze sie ona wyginac")
Owo wglebienie , rozciagniecie tkaniny jest przez Einsteina zinterpretowane jako przyczyna grawitacji .
Opisana jako "swobodny upadek cial" z powodu "pochylego ugiecia" i deformacji w newtonowskiej strukturze przestrzeni .
(wgniecenie w arenie tworzace spadek , "geometryczna rownie pochyla")
Edytowane przez e.t
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kompresja cząsteczek, powoduje ich skupienie na małej przestrzeni, co ogranicza ich drgania, przez co gaz zmienia sie w ciecz. By skompresować gaz do cieczy, musimy użyć zewnętrznej energii - potencjalna energia cząsteczek rośnie w tym wypadku. Podczas 'dekompresji' energia potencjalna zostaje uwolniona, wykorzystując energię otoczenia - cząsteczki 'zasysają' brakującą energię, powodując wychłodzenie środowiska zewnętrznego.

Problem w tym, że ciecz ma mniejszą energię od gazu. Gaz pod wpływem niskich temperatur zmienia swój stan skupienia na ciecz i ciało stałe - całkowicie odwrotnie do sztucznej kompresji, opisanej wyżej.

 

Myślę, że znaczenie ma tutaj dyferencjał między stanem energetycznym środowiska zewnętrznego i danego gazu - jeśli środowisko ma niską temperaturę, dyferencjał między gazem w stanie ciekłym, a środowiskiem jest bliski zera. W ciepłym środowisku niektóre pierwiastki i zw. chemiczne przyjmują formę gazu - kompresując je do stanu cieczy, zwiększamy dyferencjał (napięcie), które ulega wyrównaniu podczas rozprężenia, poprzez obniżenie temperatury...

 

Nie martw się - ja również jestem obiektem ogólnego hejtu użytkowników forum - jednak staram się dzielnie stawiać opór wszelkim atakom :)

 

Panowie, zanim obalicie Einsteina, a potem pół litra pozwólcie że pomogę Wam w dopracowaniu Waszych teorii dot. termodynamiki i budowy atomu.

 

W waszym modelu wyjaśniającym fenomeny przejść fazowych w układzie brakuje ważnego pojęcia - entropii. Jak zaczniecie opisywać układy używając tylko pojęcia "energia kinetyczna" i "energia potencjalna" to prowadzi to do paradoksów. Energia wewnętrzna i możliwość jej zmiany to jedno, a entropia układu i możliwość jej zmiany to drugie. Układ "chce mieć" jak największą entropię i jak najmniejszą energię wewnętrzną. Czasem układowi udaje się "upiec dwie pieczenie na jednym ogniu" i w wyniku niektórych reakcji chemicznych układ oddaje ciepło do otoczenia, a równocześnie z jednej cząsteczki substratu powstanie np. 3 cząsteczki produktów, czyli na większą ilość sposobów możesz rozłożyć pomiędzy nie energię czyli entropia wzrosła, "układ się cieszy" bo ma i większą entropię i mniejszą energię wewnętrzną. Niekiedy jest to jednak nie do pogodznia. Tu można zacytować klasyka, że "stanęła kwestia na tem jak pogodzić dupę z batem" - bo niekiedy układ "musi wybrać" albo tracę energię i zmniejszam entropię albo zwiększam entropię ale pobieram energię z otoczenia. Na szczęście pan Gibbs obadał sprawę w 19. wieku i dlatego wiemy, że oba pojęcia - zmianę energii oraz zmianę entropii układu spina razem pojęcie entalpii swobodnej.

Układy jednak nie są głupie i wiedziały to zanim pan Gibbs wprowadził pojęcie funkcji Gibbsa i entalpii swobodnej. Z "punktu widzenia" układu "korzystnie jest" mieć jak najmniejszą wartość entalpii swobodnej, i dlatego jedne przemiany zachodzą samorzutnie (gaz się rozpręża) a inne muszą być wymuszone (gaz z własnej woli nie wlezie do butli i nie spręży się w niej). Prosto rzecz ujmując czasem układowi opłaca się ruszyć tyłek i koszem wzrostu energii wewnętrznej (rozprężający się gaz = spadek temperatury) zwiększyć swoją entropię. To samo masz gdy rozpuszczasz sól w wodzie - pomimo że układ pobiera ciepło z otocznia to reakcja zachodzi samorzutnie ponieważ rośnie entropia i ostatecznym rachunku "układowi się to opłaca". To chyba Wam nieco upraszcza problem obniżania temperatury przy rozprężaniu gazu i wzrostu temperatury gdy go sprężamy. Doświadczalnie można to zbadać pompując intensywnie dętkę rowerową - wentyl staje się ciepły.

To jest wbrew pozorom proste. Sprężasz gaz :compress: , możesz go nawet w ten sposób skroplić. Układ oddał energię do otoczenia, ale zmniejszył swoją entropię. No dobra, w pewnych warunkach ciśnienia i temperatury układ "jest w stanie pójść na taki kompromis" i jest trwały. Ale oto np. kolega Prorock otworzył wentyl. Układ "podrapał się w głowę", "policzył wartość min funkcji Gibbsa w pamięci" i wyszło mu, że ten stan w którym jest obecnie nie jest znów taki korzystny jak się wydawało. Gaz zaczyna się rozprężać, układ zaczyna zwiększać entropię pobierając energię z otoczenia. Tak działają agregaty chłodnicze w lodówkach. Z tyłu grzeje (bo sprężany gaz oddaje energię do otoczenia na sposób ciepła, a z przodu chłodzi (bo rozprężany gaz pobiera energię z otocznia, w tym z ogórka, masła i mleka na półkach lodówki). Aby bez przerwy wytrącać układ ze stanu równowagi musi działać pompa sprężająca + kilka zaworów które regulują tempo rozprężania gazów. Uwierz mi, że średnica atomu tego samego pierwiastka w cieczy i w gazie jest identyczna, jeżeli temperatura obu stanów skupienia jest taka sama i na prawdę nie ma tu nic do rzeczy.

 

Teraz postaram się Wam przybliżyć fenomen przejścia "gaz - ciecz" na poziomie "kontaktów pomiędzy atomami". Wiele cząsteczek jest dipolami - czyli mają nierówno rozmieszczone chmury ładunku elektronów walencyjnych. Na ich powierzchni pojawiają się ładunki elektryczne, niewielkie, ale to wystarczy, że w sytuacji, gdy średnia droga cząsteczki mała (a więc albo obniżyłem temperaturę, albo zwiększyłem ciśnienie) żeby cząstki gazu miotające się bezładnie nagle zostały "wzięte za pysk" przez oddziaływania elektrostatyczne pomiędzy ładunkami - i nagle plusk! patrzę - a po ściance naczynia płynie ciecz :):letsdrink: . Te oddziaływania dipol-dipol to tzw. siły Keesoma. Ten pan był swego czasu dyrektorem Międzynarodowego Instytutu Niskich Temperatur w Lejdzie. Nie to, żebym się powoływał na znajomości, co to to nie...)

Jednak niektóre drobiny mają idealnie równo rozłożone elektrony - i teoretycznie nie mają na swojej powierzchni ładunku elektrycznego. Np. hel, ksenon, - idealne "kulki" bez ładunku. Jednak ze względu na fluktuacje gęstości ładunku chmury elektronowej na ułamki mikrosekund chmura ta przestaje być jednorodna i pojawiają się bardzo słabe ładunki elektryczne (+) w jednym punkcie atomu (-) w drugim. Oczywiście są one tysiące razy słabsze niż w dipolach, ale jak obniżysz znacznie temperaturę w układzie to ruch postępowy cząsteczek będzie na tyle powolny, że siły te "dojdą go głosu" i atomy "posklejają się" w większe klastry, tworząc ciecz. Są to siły Londona. Zarówno jedne, jak i drugie oddziaływania miałeś w szkole opisane jak "siły van der Waalsa".

 

Prorock napisał że:

Myślę, że część masy elektronu jest rozproszona w chmurze elektronowej, co zapobiega przenikaniu się orbitali... Atom, uderzając w inny atom napotyka opór...

 

Orbitale w niektórych sytuacjach przenikają się, to znaczy z grubsza biorąc uśrednia się ich energia, kształt; nie możesz bez pojęcia funkcji falowej zabierać się za opis elektronów w atomie, ponieważ rysowanie elektronów w formie kuleczek to tylko model, który ma za zadanie ułatwić Uczniowi w gim. i o co chodzi z tymi elektronami. Dopiero potem w lic. rozszerzane jest to o pojęcie "chmury ładunku", wprowadzony jest prymitywny opis liczb kwantowych - i to wystarcza do zdania matury, ale nie do wyjaśnienia problemów o których mówisz. Pomiędzy obszarami zajętymi przez elektrony czyli "orbitalami" znajdują się obszary, na których przebywanie eletronu jest zabronione, tzn. wyliczone prawdopodobieństwo że tam się znajdzie jest równe zero (ale takie zero prawdziwe, nie z jedynką na 128 miejscu po przecinku).

 

Przy okazji dowcip - zapitala Elektron na motorze a tu cap - drogówka go na radar namierzyła i zatrzymała na poboczu. "Jechał Pan dokładnie 210 km/godzinę" mówi gliniarz. "Dziękuję Panu uprzejmie - teraz kompletnie nie wiem gdzie jestem" odpowiedział Elektron.

 

Panów Fizyków którzy są bardziej na czasie proszę ew. o sprostowanie baboli, ale zarzekam się że wynikają one z mojej ignorancji, a nie chęci obalenia miłościwie panującej Pani Nauki :szczerbaty: . Wzory sobie odpuściłem, bo tu chodzi raczej o jakościowe zrozumienie zjawisk a nie ilościówkę.

 

E.T., nikt tu Ciebie nie hejtuje, tylko boimy się że jak twoja termodynamika wejdzie do podręczników to nam lodówki przestaną działać i ciepłe piwo przy Mundialu będziemy pić.

 

Pozdrawiam

TP.

Edytowane przez TomaszP1977
  • Lubię 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lewa strona przedstawia dowolną deformację czasoprzestrzeni, wyrażane przez metrykę. Ugięcie, rozszerzenie, rozciągnięcie i krzywizna - nie ma różnicy. Ekspansja to rozwiązanie tego równania tak samo, jak krzywizna. Dlatego cały ten wątek śmiałem się z Twojej ignorancji, bo próbujesz przeciwstawić sobie dwie równoważne, równie prawdziwe rozwiązania. Oczywiście, możesz się teraz wykręcać, ale dla mnie twój upór jest tylko wart politowania.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kompresja cząsteczek, powoduje ich skupienie na małej przestrzeni, co ogranicza ich drgania, przez co gaz zmienia sie w ciecz. By skompresować gaz do cieczy, musimy użyć zewnętrznej energii - potencjalna energia cząsteczek (maleje?) rośnie w tym wypadku. Podczas 'dekompresji' energia potencjalna zostaje uwolniona, wykorzystując energię otoczenia - cząsteczki 'zasysają' brakującą energię, powodując wychłodzenie środowiska zewnętrznego.

Problem w tym, że ciecz ma mniejszą energię od gazu. Gaz pod wpływem niskich temperatur zmienia swój stan skupienia na ciecz i ciało stałe - całkowicie odwrotnie do sztucznej kompresji, opisanej wyżej.

 

 

Myślę, że znaczenie ma tutaj dyferencjał między stanem energetycznym środowiska zewnętrznego i danego gazu - jeśli środowisko ma niską temperaturę, dyferencjał między gazem w stanie ciekłym, a środowiskiem jest bliski zera. W ciepłym środowisku niektóre pierwiastki i zw. chemiczne przyjmują formę gazu - kompresując je do stanu cieczy, zwiększamy dyferencjał (napięcie), które ulega wyrównaniu podczas rozprężenia, poprzez obniżenie temperatury...

 

Nie martw się - ja również jestem obiektem ogólnego hejtu użytkowników forum - jednak staram się dzielnie stawiać opór wszelkim atakom :)

 

Wyslannicy ducha ciemnosci atakuja wszelka moca nieczysta :sterb029: czas opor stawic imperium odchlani ! :zimno:

 

Cieszy mnie ze znalazl sie ktos zdolny do samodzielnej analizy :brawo:

 

Dobrze czyli zakladamy model , ze kompresowany gaz jednak spowalnia wibracje raczej niz ja przyspiesza (z czym tez sie spotkalem) .

 

Zalozmy ze powolna wibracja to cialo stale

srednia - ciecz

wysoka - gaz

 

Pojawi sie wowczas kilka problemow LOGICZNEGO OPISU ZJAWISKA ....np transformacji energii mechanicznej

 

1. W przypadku kiedy (filmik z Uniwersytetu Nottingham z 4 strony) - odpuszczamy strzykawke z zacisnietym powietrzem (spowolnionym) .W jaki "magiczny" sposob czastki (waga) podporzadkowane prawom Newtona zyskuja - absorbuja na nowo energie kinetyczna (skad sie ona bierze, co pcha nadaje ruch zwrotny ? ...cieplo stale absorbowane z otoczenia ? ....a moze odpychanie , a w jego konsekwencji odbicie (pingpongowe) miedzyczasteczkowe ktore nadaje im "powrotnej predkosci caly czas gdy dociskajac tlok ........

 

Czyli probujesz zwalniac wibracje dociskiem , a sasiedni atom jej na nowo (w kolko,stale,wiecznie?) dodaje ?

 

Czy wg modelu naukowego cisnienie nie powinno stopniowo "luzowac sie" ..... wyhamowywujac stopniowo czastki powinnismy miec mozliwosc ciaglego stopniowego dociskania tloka (odpychanie protonow nie winno przypadkiem zaczac sie dopiero po wyhamowaniu wibracji?) , zamiast tego mamy jego opor i odbicie . Co generuje sile odbicia tloka przy zbyt mocnym jego scisnieciu ...kazdy powie "cisnienie" no ale w jaki sposob jesli przed chwila zmniejszylismy fizyczny ruch gazu (czyli cisnienie lol) .

 

2. Opis transformacji cieplno-mechanicznej rowniez jest problematyczny ....cieplo przenikajace przez sciane szklanego naczynia ...nie niesie w sobie przeciez potencjalu "kinetycznej fali uderzeniowej zdolnej do nadania kinetycznej predkosci" (nawet jesli mialo to wytracilo te zdolnosc "wyhamowujac" w drodze przejscia scianki naczynia) ....wiec co zatem wywoluje ruch Newtonoski ? Jak opisac w tym wypadku mechanizm "silniczka przyspieszajacego poruszanie sie obiektow fizycznych" (czastek gazu).

 

3. Problem braku spadku cisnienia sprezonego gazu w funkcji czasu , na skutek interferencji/wygaszenia w wyniku zderzen miedzyczasteczkowych i ze sciankami pojemnika . Gdzie zanikaja prawa mechaniki Newtona ?

 

4. Naukowy model wibracyjny stanow skupienia nie tlumaczy tez dlaczego zmniejszajac o pojedyncza jednostke drganie gazu ....przeksztalca sie on w zupelnie inna strukture ...skad tak gwaltowne przeksztalcenie z jednej formy w druga przy zalozeniu stopniowego wyhamowywania drgan mechanicznych= kinetyczne poruszanie sie swobodnych atomow)

Edytowane przez e.t
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

e.t., czy ty też zgadzasz się z Prorockiem, że tempo upływu czasu zależy od skali?

 

No wlasnie w "moim" modelu ... czas to tempo uplywu (pelen relatywizm), zalezne jest od masy/skali/wymiaru obiektu . To dlatego dla swiata atomowego nastepuje jego przyspieszenie , czego kosekwencja sa wlasnie m.in. "wibracje 5mld razy na sekunde . I potem od poziomu kwantowego "idac w gore" ,czyli zwiekszajac mase/skale obiektu czas stopniowo spowalnia (dzis "dol skali" przesuniety jest wysoko na poziom uplywu 1 sek , a tabela dylatacji twierdzi ze plynie niemal tak samo.

 

Lewa strona przedstawia dowolną deformację czasoprzestrzeni, wyrażane przez metrykę. Ugięcie, rozszerzenie, rozciągnięcie i krzywizna - nie ma różnicy. Ekspansja to rozwiązanie tego równania tak samo, jak krzywizna. Dlatego cały ten wątek śmiałem się z Twojej ignorancji, bo próbujesz przeciwstawić sobie dwie równoważne, równie prawdziwe rozwiązania. Oczywiście, możesz się teraz wykręcać, ale dla mnie twój upór jest tylko wart politowania.

 

Niewiem o jakiej ignorancji mowisz . Deformacja przestrzeni opisana przez Einsteina w OTW nie jest jednoznaczna z jej ekspansja . Jeden z doktorow w Oxfordzie zarzucil mi ze ..."przeciez my juz to wszystko wiemy...to ze przestrzen sie moze rozszerzac wynika z przeksztalcen . Rozwiazanie ksiedza Lamitre to dobrze opisuje ".

 

A ja sie pytam ...Panie doktorze ...a czemu w takim razie to ciemna , niewykrywalna energia jest odpowiedzialna za ekspansje przestrzeni kosmosu (o ktorej Pan wiedzial) a nie czynnik koncentrujacej sie masy ....dlaczego pominieta zatem zostala ewolucja galaktyk , gwiazd , ukladow slonecznych , w koncu atom... (tu tez dochodzi do koncentracji materii i ekspansji przestrzeni)

 

Przestrzen OTW z zalozenia miala byc wieczna , statyczna arena zdolna do deformacji geometrycznej . U mnie powstaje ona efektywnie , a to tez zasadnicza roznica w funkcjonowaniu samego modelu ..

 

Opisz mi ekspansje kosmosu od stanu zupy wodorowej po przyspieszajace ucieczke galaktyki za pomoca rownan OTW . Nie ma takiej mozliwosci ..m.in wlasnie dlatego , ze w OTW przestrzen juz byc musi i dopiero za pomoca rownan geometrii ..obliczasz "odkrzywienie od plaskosci" (wylacznie to) . Pokaz mi jak rownania OTW opisuja chocby dzisiejsza ucieczke galaktyk (rozszerzanie sie przestrzeni) .

Edytowane przez e.t
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dobrze czyli zakladamy model , ze kompresowany gaz jednak spowalnia wibracje raczej niz ja przyspiesza (z czym tez sie spotkalem) .

 

Zalozmy ze powolna wibracja to cialo stale

srednia - ciecz

wysoka - gaz

 

Pojawi sie wowczas kilka problemow LOGICZNEGO OPISU ZJAWISKA ....np transformacji energii mechanicznej

 

1. W przypadku kiedy (filmik z Uniwersytetu Nottingham z 4 strony) - odpuszczamy strzykawke z zacisnietym powietrzem (spowolnionym) .W jaki "magiczny" sposob czastki (waga) podporzadkowane prawom Newtona zyskuja - absorbuja na nowo energie kinetyczna (skad sie ona bierze, co pcha nadaje ruch zwrotny ? ...cieplo stale absorbowane z otoczenia ? ....a moze odpychanie , a w jego konsekwencji odbicie (pingpongowe) miedzyczasteczkowe ktore nadaje im "powrotnej predkosci caly czas gdy dociskajac tlok ........

 

Czyli probujesz zwalniac wibracje dociskiem , a sasiedni atom jej na nowo (w kolko,stale,wiecznie?) dodaje ?

 

Czy wg modelu naukowego cisnienie nie powinno stopniowo "luzowac sie" ..... wyhamowywujac stopniowo czastki powinnismy miec mozliwosc ciaglego stopniowego dociskania tloka (odpychanie protonow nie winno przypadkiem zaczac sie dopiero po wyhamowaniu wibracji?) , zamiast tego mamy jego opor i odbicie . Co generuje sile odbicia tloka przy zbyt mocnym jego scisnieciu ...kazdy powie "cisnienie" no ale w jaki sposob jesli przed chwila zmniejszylismy fizyczny ruch gazu (czyli cisnienie lol) .

 

2. Opis transformacji cieplno-mechanicznej rowniez jest problematyczny ....cieplo przenikajace przez sciane szklanego naczynia ...nie niesie w sobie przeciez potencjalu "kinetycznej fali uderzeniowej zdolnej do nadania kinetycznej predkosci" (nawet jesli mialo to wytracilo te zdolnosc "wyhamowujac" w drodze przejscia scianki naczynia) ....wiec co zatem wywoluje ruch Newtonoski ? Jak opisac w tym wypadku mechanizm "silniczka przyspieszajacego poruszanie sie obiektow fizycznych" (czastek gazu).

 

3. Problem braku spadku cisnienia sprezonego gazu w funkcji czasu , na skutek interferencji/wygaszenia w wyniku zderzen miedzyczasteczkowych i ze sciankami pojemnika . Gdzie zanikaja prawa mechaniki Newtona ?

 

4. Naukowy model wibracyjny stanow skupienia nie tlumaczy tez dlaczego zmniejszajac o pojedyncza jednostke drganie gazu ....przeksztalca sie on w zupelnie inna strukture ...skad tak gwaltowne przeksztalcenie z jednej formy w druga przy zalozeniu stopniowego wyhamowywania drgan mechanicznych= kinetyczne poruszanie sie swobodnych atomow)

Wibracje to można sobie ustawić w fotelu masującym, nie wiem o czym mówisz, ale spróbuję się odnieść do reszty Twoich wątpliwości.

ad. 1.

Ponieważ temp. w strzykawce = temp. otoczenia. Jeżeli byś ochładzał powietrze zawarte w strzykawce to działając tą samą siłą F objętość pod tłokiem będzie mniejsza. Po oddaniu pewnej "porcji ciepła" do otoczenia (sprężyłeś gaz) nie obserwujesz przepływu ciepła ponieważ |+Q| = |-Q|.

Ciepło w otoczeniu bierze się ze słońca, a ciepło w słońcu bierze się z przemian termojądrowych, a konkretnie z deficytu masy po syntezie jąder helu z jąder izotopów wodoru itd...

Dociskając tłok zmniejszyłeś średnią drogę cząstek gazu przy niezmienionej średniej szybkości cząsteczki gazu, bo ta zależy od temperatury oraz od masy cząsteczki. Pomyśl logicznie - jaki efekt da mocne kopnięcie futbolówki w hali sportowej a jaki w Twoim salonie?

(Nie wyciągnij mylnego wniosku, że jakbyś napełnił strzykawkę nie leciutkim N2 i O2 tylko np. ciężkimi atomami Rn to ciśnienie było by wyższe. Było by dokładnie takie samo - tylko że średnia prędkość cząstki była by mniejsza).

Jeżeli wg. Ciebie "wibracje" (czyli pewnie energia? szybkość ruchu? cząstek) "wytracałby się" pod tłokiem, to w każdym naczyniu pod ciśnieniem temperatura by spadała poniżej tej, która jest w otoczeniu, a tak się nie dzieje. Wiem, że z czasem opony czy piłki miękną, ale to dlatego, że są nieszczelne, no i nie pokrywają się szronem, a wg. Twojej teorii powinny :).

 

ad.2

Niesie, i wytraca, zresztą ruch kinetyczny cząstek to nie jedyny sposób przenoszenia ciepła. Jak ścianki naczynia będą miały np. metr grubości, to w zasadzie nie będziesz w stanie większością przyrządów stwierdzić delty Q właśnie ze względu na rozproszenie.

ad. 3

Jeżeli na zewnątrz układu zamkniętego miał byś miał "zero absolutne" to po pewnym czasie w środku też byś uzyskał zero absolutne, a jeżeli rozpatrujesz układ izolowany, to z definicji nie wymienia on energii z otoczeniem, więc wartość U po 1 sek,. po 1 roku czy po bilionie lat w tym układzie będzie nadal taka sama, bo nie będzie wymieniana z otoczeniem.

ad. 4.

Jednostki to wymysł człowieka, a gaz stawał się cieczą po przekroczeniu określonej temperatury przy zadanym ciśnieniu już zanim ktoś wymyślił jednostkę energii. Dlaczego automat nie sprzeda Ci Coli wycenionej na 2.50 jak wrzucisz o grosz za mało? Bo właśnie ktoś określił cenę Coli na 2.50 i jak wrzucisz 2.49 to po prostu będzie za mało.

W pewnej temp. trwały stan to ciecz, a w temp > 0,0000000000000000000001 K to już gaz. Po prostu dla tych warunków minimum funkcji Gibbsa jest inne i średnia energia cząstek jest tak duża, że materia przechodzi od razu w stan gazowy. Na wykresie fazowym granice fazy ciekłej, stałej i gazowej to linie. Trzy. Łączą się w jednym punkcie. Punkt to nie kropka postawiona długopisem na wykresie. W każdą stronę ma wymiar (0; 0; 0). To dlatego w niektóre substancje gwałtownie stają się ciekłe, gazowe lub c. stałym.

Ale nie jest to regułą - wiele substancji przechodzi w sposób płynny z fazy stałej do ciekłej (np. wosk).

 

Wiem, że problemy pkt 1 i 3 i pewnie 4 zgrabnie tłumaczy pomysł kurczenia i rozszerzania się atomów, ale w gazach średnica atomów a średnia odległość między cząstkami to przepaść rzędu średnica wiśni dojrzałej i niedojrzałej a średnica Układu Słonecznego.

 

Na koniec powiem Ci jedną anegdotę - jak tylko zacząłem ogarniać że telefon (taki stacjonarny, z tarczą do wykręcania numeru - a to były wczesne lata 80) służy do komunikowania się z ludźmi, to byłem święcie przekonany że do uzyskania połączenia trzeba wykonać dwie rzeczy równocześnie - wykręcić odpowiedni numer i trzymać słuchawkę przy uchu. Potem się zorientowałem, że można uzyskać połączenie wykręcając numer i NIE trzymając słuchawki przy uchu, i przez pewien czas uważałem, że dokonałem wielkiego odkrycia. Potem zacząłem się tym odkryciem dzielić z Rodzicami. Potem mama wytłumaczyła mi jak działa telefon. Możesz zostać na etapie kręcenia numeru ze słuchawką przy uchu, ale przestań się dziwić, że inni uzyskują połączenie jak słuchawka leży na stole.

Edytowane przez TomaszP1977
  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Panowie, zanim obalicie Einsteina, a potem pół litra pozwólcie że pomogę Wam w dopracowaniu Waszych teorii dot. termodynamiki i budowy atomu.

 

W waszym modelu wyjaśniającym fenomeny przejść fazowych w układzie brakuje ważnego pojęcia - entropii. Jak zaczniecie opisywać układy używając tylko pojęcia "energia kinetyczna" i "energia potencjalna" to prowadzi to do paradoksów. Energia wewnętrzna i możliwość jej zmiany to jedno, a entropia układu i możliwość jej zmiany to drugie. Układ "chce mieć" jak największą entropię i jak najmniejszą energię wewnętrzną. Czasem układowi udaje się "upiec dwie pieczenie na jednym ogniu" i w wyniku niektórych reakcji chemicznych układ oddaje ciepło do otoczenia, a równocześnie z jednej cząsteczki substratu powstanie np. 3 cząsteczki produktów, czyli na większą ilość sposobów możesz rozłożyć pomiędzy nie energię czyli entropia wzrosła, "układ się cieszy" bo ma i większą entropię i mniejszą energię wewnętrzną. Niekiedy jest to jednak nie do pogodznia. Tu można zacytować klasyka, że "stanęła kwestia na tem jak pogodzić dupę z batem" - bo niekiedy układ "musi wybrać" albo tracę energię i zmniejszam entropię albo zwiększam entropię ale pobieram energię z otoczenia. Na szczęście pan Gibbs obadał sprawę w 19. wieku i dlatego wiemy, że oba pojęcia - zmianę energii oraz zmianę entropii układu spina razem pojęcie entalpii swobodnej.

Układy jednak nie są głupie i wiedziały to zanim pan Gibbs wprowadził pojęcie funkcji Gibbsa i entalpii swobodnej. Z "punktu widzenia" układu "korzystnie jest" mieć jak najmniejszą wartość entalpii swobodnej, i dlatego jedne przemiany zachodzą samorzutnie (gaz się rozpręża) a inne muszą być wymuszone (gaz z własnej woli nie wlezie do butli i nie spręży się w niej). Prosto rzecz ujmując czasem układowi opłaca się ruszyć tyłek i koszem wzrostu energii wewnętrznej (rozprężający się gaz = spadek temperatury) zwiększyć swoją entropię. To samo masz gdy rozpuszczasz sól w wodzie - pomimo że układ pobiera ciepło z otocznia to reakcja zachodzi samorzutnie ponieważ rośnie entropia i ostatecznym rachunku "układowi się to opłaca". To chyba Wam nieco upraszcza problem obniżania temperatury przy rozprężaniu gazu i wzrostu temperatury gdy go sprężamy. Doświadczalnie można to zbadać pompując intensywnie dętkę rowerową - wentyl staje się ciepły.

To jest wbrew pozorom proste. Sprężasz gaz :compress: , możesz go nawet w ten sposób skroplić. Układ oddał energię do otoczenia, ale zmniejszył swoją entropię. No dobra, w pewnych warunkach ciśnienia i temperatury układ "jest w stanie pójść na taki kompromis" i jest trwały. Ale oto np. kolega Prorock otworzył wentyl. Układ "podrapał się w głowę", "policzył wartość min funkcji Gibbsa w pamięci" i wyszło mu, że ten stan w którym jest obecnie nie jest znów taki korzystny jak się wydawało. Gaz zaczyna się rozprężać, układ zaczyna zwiększać entropię pobierając energię z otoczenia. Tak działają agregaty chłodnicze w lodówkach. Z tyłu grzeje (bo sprężany gaz oddaje energię do otoczenia na sposób ciepła, a z przodu chłodzi (bo rozprężany gaz pobiera energię z otocznia, w tym z ogórka, masła i mleka na półkach lodówki). Aby bez przerwy wytrącać układ ze stanu równowagi musi działać pompa sprężająca + kilka zaworów które regulują tempo rozprężania gazów. Uwierz mi, że średnica atomu tego samego pierwiastka w cieczy i w gazie jest identyczna, jeżeli temperatura obu stanów skupienia jest taka sama i na prawdę nie ma tu nic do rzeczy.

 

Teraz postaram się Wam przybliżyć fenomen przejścia "gaz - ciecz" na poziomie "kontaktów pomiędzy atomami". Wiele cząsteczek jest dipolami - czyli mają nierówno rozmieszczone chmury ładunku elektronów walencyjnych. Na ich powierzchni pojawiają się ładunki elektryczne, niewielkie, ale to wystarczy, że w sytuacji, gdy średnia droga cząsteczki mała (a więc albo obniżyłem temperaturę, albo zwiększyłem ciśnienie) żeby cząstki gazu miotające się bezładnie nagle zostały "wzięte za pysk" przez oddziaływania elektrostatyczne pomiędzy ładunkami - i nagle plusk! patrzę - a po ściance naczynia płynie ciecz :):letsdrink: . Te oddziaływania dipol-dipol to tzw. siły Keesoma. Ten pan był swego czasu dyrektorem Międzynarodowego Instytutu Niskich Temperatur w Lejdzie. Nie to, żebym się powoływał na znajomości, co to to nie...)

Jednak niektóre drobiny mają idealnie równo rozłożone elektrony - i teoretycznie nie mają na swojej powierzchni ładunku elektrycznego. Np. hel, ksenon, - idealne "kulki" bez ładunku. Jednak ze względu na fluktuacje gęstości ładunku chmury elektronowej na ułamki mikrosekund chmura ta przestaje być jednorodna i pojawiają się bardzo słabe ładunki elektryczne (+) w jednym punkcie atomu (-) w drugim. Oczywiście są one tysiące razy słabsze niż w dipolach, ale jak obniżysz znacznie temperaturę w układzie to ruch postępowy cząsteczek będzie na tyle powolny, że siły te "dojdą go głosu" i atomy "posklejają się" w większe klastry, tworząc ciecz. Są to siły Londona. Zarówno jedne, jak i drugie oddziaływania miałeś w szkole opisane jak "siły van der Waalsa".

 

Prorock napisał że:

Myślę, że część masy elektronu jest rozproszona w chmurze elektronowej, co zapobiega przenikaniu się orbitali... Atom, uderzając w inny atom napotyka opór...

 

Orbitale w niektórych sytuacjach przenikają się, to znaczy z grubsza biorąc uśrednia się ich energia, kształt; nie możesz bez pojęcia funkcji falowej zabierać się za opis elektronów w atomie, ponieważ rysowanie elektronów w formie kuleczek to tylko model, który ma za zadanie ułatwić Uczniowi w gim. i o co chodzi z tymi elektronami. Dopiero potem w lic. rozszerzane jest to o pojęcie "chmury ładunku", wprowadzony jest prymitywny opis liczb kwantowych - i to wystarcza do zdania matury, ale nie do wyjaśnienia problemów o których mówisz. Pomiędzy obszarami zajętymi przez elektrony czyli "orbitalami" znajdują się obszary, na których przebywanie eletronu jest zabronione, tzn. wyliczone prawdopodobieństwo że tam się znajdzie jest równe zero (ale takie zero prawdziwe, nie z jedynką na 128 miejscu po przecinku).

 

Przy okazji dowcip - zapitala Elektron na motorze a tu cap - drogówka go na radar namierzyła i zatrzymała na poboczu. "Jechał Pan dokładnie 210 km/godzinę" mówi gliniarz. "Dziękuję Panu uprzejmie - teraz kompletnie nie wiem gdzie jestem" odpowiedział Elektron.

 

Panów Fizyków którzy są bardziej na czasie proszę ew. o sprostowanie baboli, ale zarzekam się że wynikają one z mojej ignorancji, a nie chęci obalenia miłościwie panującej Pani Nauki :szczerbaty: . Wzory sobie odpuściłem, bo tu chodzi raczej o jakościowe zrozumienie zjawisk a nie ilościówkę.

 

E.T., nikt tu Ciebie nie hejtuje, tylko boimy się że jak twoja termodynamika wejdzie do podręczników to nam lodówki przestaną działać i ciepłe piwo przy Mundialu będziemy pić.

 

Pozdrawiam

TP.

 

Dziękuję za post który NARESZCIE wnosi coś do dyskusji! :)

 

" Energia wewnętrzna i możliwość jej zmiany to jedno, a entropia układu i możliwość jej zmiany to drugie. Układ "chce mieć" jak największą entropię i jak najmniejszą energię wewnętrzną. Czasem układowi udaje się "upiec dwie pieczenie na jednym ogniu" i w wyniku niektórych reakcji chemicznych układ oddaje ciepło do otoczenia, a równocześnie z jednej cząsteczki substratu powstanie np. 3 cząsteczki produktów, czyli na większą ilość sposobów możesz rozłożyć pomiędzy nie energię czyli entropia wzrosła, "układ się cieszy" bo ma i większą entropię i mniejszą energię wewnętrzną. Niekiedy jest to jednak nie do pogodznia. Tu można zacytować klasyka, że "stanęła kwestia na tem jak pogodzić dupę z batem" - bo niekiedy układ "musi wybrać" albo tracę energię i zmniejszam entropię albo zwiększam entropię ale pobieram energię z otoczenia. Na szczęście pan Gibbs obadał sprawę w 19. wieku i dlatego wiemy, że oba pojęcia - zmianę energii oraz zmianę entropii układu spina razem pojęcie entalpii swobodnej."

 

Ujmując rzecz najogólniej, jak potrafię - Wszystko sprowadza się do interakcji pomiędzy poszczególnymi polami wzajemnych oddziaływań. Między polami musi istnieć napięcie, by stanowiły one dwa różne środowiskia. Każdy dyferencjał dąży do zniwelowania napięcia. W przypadku stanów skupienia materii, wszystko jest zależne od danego środowiska - np. na Słońcu plazma jest neutralna wobec środowiska zewnętrznego. Na ziemi potrzebna jest energia zewnętrzna by materia znalazła się w takim stanie skupienia. Podczas sprężania/rozprężania cząsteczek materii, następuje dynamiczna wymiana energii pomiędzy środowiskiem, a wyodrębnionym skupiskiem cząsteczek.

 

"Teraz postaram się Wam przybliżyć fenomen przejścia "gaz - ciecz" na poziomie "kontaktów pomiędzy atomami". Wiele cząsteczek jest dipolami - czyli mają nierówno rozmieszczone chmury ładunku elektronów walencyjnych. Na ich powierzchni pojawiają się ładunki elektryczne, niewielkie, ale to wystarczy, że w sytuacji, gdy średnia droga cząsteczki mała (a więc albo obniżyłem temperaturę, albo zwiększyłem ciśnienie) żeby cząstki gazu miotające się bezładnie nagle zostały "wzięte za pysk" przez oddziaływania elektrostatyczne pomiędzy ładunkami - i nagle plusk! patrzę - a po ściance naczynia płynie ciecz :) :letsdrink: . Te oddziaływania dipol-dipol to tzw. siły Keesoma. Ten pan był swego czasu dyrektorem Międzynarodowego Instytutu Niskich Temperatur w Lejdzie. Nie to, żebym się powoływał na znajomości, co to to nie...)"

 

Teraz trochę poneguję, lecz wydaje mi się, że dipolarność cząsteczek nie ma zbyt wiele wspólnego ze stanem skupienia. Cząsteczki H2O są dipolarne, co czyni je bardzo dobrymi przewodnikami dla pól elektromagnetycznych. W przypadku stanu skupienia liczy się stopień pobudzenia i częstotliwość wibracji. Energia cząsteczek wcale nie musi zawierać się w ładunku elektrycznym - chociaż jest ścisły związek między temperaturą, częstotliwością wibracji i ładunkiem elektrycznym. Cząsteczki, które są dipolami ustawiają się wzdłuż linii pola elektromagnetycznego...

 

A teraz pytanie: gdyby przepuścić przez zbiornik z wodą, prąd elektryczny, a następnie tę wodę zamrozić, czy lód zachowywałby się, jak magnes? Hmm - ciekawy eksperyment :).

Tylko, że woda w przypadku prądu zmiennego zacznie się gotować, a w przypadku prądu stałego, nastąpi elektroliza...

Myślę, że trzeba uzyć prądu stałego oraz czegoś, co będzie wykotrzystywało napięcie - np. podpiąć pod baterię jakąś żarówkę, a pewien fragment przewodu zastąpic wodą...

 

"Orbitale w niektórych sytuacjach przenikają się, to znaczy z grubsza biorąc uśrednia się ich energia, kształt; nie możesz bez pojęcia funkcji falowej zabierać się za opis elektronów w atomie, ponieważ rysowanie elektronów w formie kuleczek to tylko model, który ma za zadanie ułatwić Uczniowi w gim. i o co chodzi z tymi elektronami. Dopiero potem w lic. rozszerzane jest to o pojęcie "chmury ładunku", wprowadzony jest prymitywny opis liczb kwantowych - i to wystarcza do zdania matury, ale nie do wyjaśnienia problemów o których mówisz. Pomiędzy obszarami zajętymi przez elektrony czyli "orbitalami" znajdują się obszary, na których przebywanie eletronu jest zabronione, tzn. wyliczone prawdopodobieństwo że tam się znajdzie jest równe zero (ale takie zero prawdziwe, nie z jedynką na 128 miejscu po przecinku)"

 

Ależ zgadza się to doskonale, ze wszystkim, o czym piszę - atom lub cząsteczka ma pewne charakterystyczne dla siebie cechy; orbitale są po prostu jedną z tych cech. Prawdopodobieństwo znalezienia elektronu w danym miejscu jest w 100% zależne od danego pierwiastka (charakteryzuje go). Atom jest dosłownie zbiorem cech materii.

 

WAŻNY WNIOSEK - Stan superpozycji elektronu jest zbiorem możliwości, który jest OGRANICZONY wartościami, które są charakterystyczne dla danej cząstki...

 

Na resztę postaram się odpowiedzieć jutro - właśnie wróciłem z urodzin w stanie nie do końca trzeźwym :P

Edytowane przez Prorock
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"W przypadku kiedy (filmik z Uniwersytetu Nottingham z 4 strony) - odpuszczamy strzykawke z zacisnietym powietrzem (spowolnionym) .W jaki "magiczny" sposob czastki (waga) podporzadkowane prawom Newtona zyskuja - absorbuja na nowo energie kinetyczna (skad sie ona bierze, co pcha nadaje ruch zwrotny ? ...cieplo stale absorbowane z otoczenia ? ....a moze odpychanie , a w jego konsekwencji odbicie (pingpongowe) miedzyczasteczkowe ktore nadaje im "powrotnej predkosci caly czas gdy dociskajac tlok ........"

 

Naciskanie tłoku jest powodowane siłą zewnętrzną, która zwiększa dyferencjał pomiędzy wnętrzem strzykawki, a środowiskiem zewnętrznym. Obydwa środowiska dążą do wyrównania napięcia...

 

A teraz najlepsze (i całkowicie sprawdzalne) - gdy połączymy wnętrze strzykawki i środowisko zewnętrzne kabelkiem, a następnie zaczniemy mierzyć napięcie elektryczne między końcami kabelka, będzie można zauważyć, że wraz ze wzrostem siły nacisku na tłok, napięcie elektryczne rośnie...

 

Niedowiarki niech sprawdzą sami :)

 

"No wlasnie w "moim" modelu ... czas to tempo uplywu (pelen relatywizm), zalezne jest od masy/skali/wymiaru obiektu . To dlatego dla swiata atomowego nastepuje jego przyspieszenie , czego kosekwencja sa wlasnie m.in. "wibracje 5mld razy na sekunde . I potem od poziomu kwantowego "idac w gore" ,czyli zwiekszajac mase/skale obiektu czas stopniowo spowalnia (dzis "dol skali" przesuniety jest wysoko na poziom uplywu 1 sek , a tabela dylatacji twierdzi ze plynie niemal tak samo."

 

Ha! Czyli jednak stoimy po tej samej stronie frontu :D Z perspektywy atomu, 'nasz upływ czasu' nie ma żadnego znaczenia - mrugnięcie okiem trwa tysiące lat dla elektronu (taka metafora :P). A teraz dodaj do tego częstotliwość fal i masz Wszechświat, który jest fraktalem... jedyny problem, to błędne ujęcie czasu, jako wymiaru fizycznego - upływ czasu jest w 100% zależny od obserwatora... Mózg generuje obraz rzeczywistości w czasie rzeczywistym...

Edytowane przez Prorock
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

A teraz najlepsze (i całkowicie sprawdzalne) - gdy połączymy wnętrze strzykawki i środowisko zewnętrzne kabelkiem, a następnie zaczniemy mierzyć napięcie elektryczne między końcami kabelka, będzie można zauważyć, że wraz ze wzrostem siły nacisku na tłok, napięcie elektryczne rośnie...

 

Niedowiarki niech sprawdzą sami :)

Dysponując odpowiednio czułym mikrowoltomierzem w każdym kraju zelektryfikowanym jesteś w stanie wykryć różnicę potencjałów pomiędzy dwoma punktami ze względu na zanieczyszczenia elektromagnetyczne.

 

W dodatku w strzykawce jest mieszanina dość reaktywnych substancji: 21% tlenu, ileś tam procent pary wodnej - a po tłokiem są one w wyższym stężeniu niż na zewnątrz, więc nie neguję, ze jesteś w stanie wykryć nawet całkiem spore napięcie - pewnie rzędu kilkunastu miliwoltów - mierzysz po prostu różnicę potencjałów red-ox, pomiędzy układem gdzie składniki powietrza są w większym stężeniu a otoczeniem gdzie są w mniejszym stężeniu układ jest szalenie skomplikowany ponieważ występują tam cząsteczki utleniaczy (tlen, jakieś NO2 z zanieczyszczń), cząsteczki reduktora (CO, NO i inne związki organiczne) cząsteczki, które stanowią środowisko reakcji red-ox, istnieje nawet wzór Nernsta który to wszystko ślicznie opisuje.

Woda pod wpływem prądu zmiennego będzie również ulegać elektrolizie, ale reakcje połówkowe red-ox będą zachodzić przemiennie na elektrodach.

 

Znanych jest kilkadziesiąt odmian krystalicznych lodu, na pewno różnią się one przenikalnością elektryczną i magnetyczną, ale żaden z nich nie jest "magnesem" z tego co się orientuję.

 

Uwierz mi, że podobne problemy mają w liceum co bystrzejsi uczniowie, i cieszę się że stawiasz pytania, ale niestety na wszystkie te związane z nie-kwantowym opisem funkcji stanu, magnetyzmu i elektryczności znamy odpowiedź jak nie od 19. to przynajmniej od początku 20. wieku, modele matematyczne działają i opisują to w sposób jak nie doskonały to wystarczający, a to co brakuje modelom "wystarczającym" jest opisywane przez fizykę kwantową.

Nie zamierzam Ciebie przekonywać do słuszności mojej wiedzy, ani nie mam zamiaru uważać Twoich pomysłów za odkrycia, co zresztą i tak jest bez znaczenia, bo nie jesteś moim studentem żebym miał rwać włosy z głowy nad twoim pojmowaniem świata.

Miłego przelewania pustego w próżne.

Pozdrawiam.

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dysponując odpowiednio czułym mikrowoltomierzem w każdym kraju zelektryfikowanym jesteś w stanie wykryć różnicę potencjałów pomiędzy dwoma punktami ze względu na zanieczyszczenia elektromagnetyczne.

 

W dodatku w strzykawce jest mieszanina dość reaktywnych substancji: 21% tlenu, ileś tam procent pary wodnej - a po tłokiem są one w wyższym stężeniu niż na zewnątrz, więc nie neguję, ze jesteś w stanie wykryć nawet całkiem spore napięcie - pewnie rzędu kilkunastu miliwoltów - mierzysz po prostu różnicę potencjałów red-ox, pomiędzy układem gdzie składniki powietrza są w większym stężeniu a otoczeniem gdzie są w mniejszym stężeniu układ jest szalenie skomplikowany ponieważ występują tam cząsteczki utleniaczy (tlen, jakieś NO2 z zanieczyszczń), cząsteczki reduktora (CO, NO i inne związki organiczne) cząsteczki, które stanowią środowisko reakcji red-ox, istnieje nawet wzór Nernsta który to wszystko ślicznie opisuje.

Woda pod wpływem prądu zmiennego będzie również ulegać elektrolizie, ale reakcje połówkowe red-ox będą zachodzić przemiennie na elektrodach.

 

Znanych jest kilkadziesiąt odmian krystalicznych lodu, na pewno różnią się one przenikalnością elektryczną i magnetyczną, ale żaden z nich nie jest "magnesem" z tego co się orientuję.

 

Uwierz mi, że podobne problemy mają w liceum co bystrzejsi uczniowie, i cieszę się że stawiasz pytania, ale niestety na wszystkie te związane z nie-kwantowym opisem funkcji stanu, magnetyzmu i elektryczności znamy odpowiedź jak nie od 19. to przynajmniej od początku 20. wieku, modele matematyczne działają i opisują to w sposób jak nie doskonały to wystarczający, a to co brakuje modelom "wystarczającym" jest opisywane przez fizykę kwantową.

Nie zamierzam Ciebie przekonywać do słuszności mojej wiedzy, ani nie mam zamiaru uważać Twoich pomysłów za odkrycia, co zresztą i tak jest bez znaczenia, bo nie jesteś moim studentem żebym miał rwać włosy z głowy nad twoim pojmowaniem świata.

Miłego przelewania pustego w próżne.

Pozdrawiam.

Cieszy nie fakt, że w końcu ktoś podjął dyskusję, która już sama w sobie ma wartości dydaktyczno-naukowe. Jak do tej pory, większość użytkowników forum ograniczało się jedynie do wypowiedzi, które sprowadzały się do krótkiego: "aleś ty głupi" :)

 

Jeśli posiadasz woltomierz, możesz sam przeprowadzić bardzo prosty eksperyment: nalewasz do miski wody i wkładasz do niej jeden koniec kabelka. Następnie mierzysz napięcie między wodą, a wystającym końcem kabla - u mnie napięcię wynosiło 0,43V. potem dosypałem do wody kreta, a napięcie wzrosło powyżej 1V...

To napięcie, bierze się z różnicy między właściwościami obu ośrodków (powietrza i wody w misce).

Podobnie, zwiększając ciśnienie w strzykawce, poprzez naciskanie tłoka, zwiększamy dyferencjał energetyczny między wnętrzem, a zewnętrznym... Musiałbym wykonać pomiar, ale myślę, że pod odpowiednio silnym naciskiem, można by otrzymać spokojnie pół wolta...

 

Jeśli chodzi o magnetyczny lód - ciała ferromagnetyczne charakteryzują się ułożeniem wszystkich cząsteczek danej materii, która ma właściwości dipolowe, w jednym kierunku. Cząsteczki wody mają przeciwne ładunki elektryczne z obu ich stron. Gdy przepuścimy przez wodę prąd elektryczny, wszystkie te cząsteczki ustawiają się zgodnie z kierunkiem przepływu prądu (tak jak opiłki żelaza ustawiają się wzdłuż linii pola magnetycznego). Gdy prąd przestaje płynąć przez wodę, ułożenie cząsteczek przestaje być uporządkowane. Gdyby jednak zamrozić wodę, cząsteczki pozostaną zwrócone swoimi ładunkami, zgodnie z przepływem prądu, nawet gdy przestanie on płynąć (tak jak zastygłe cząsteczki magnetycznego bazaltu). Teoretycznie obydwa końce takiego sopla lodu, będą miały przeciwne ładunki, co powinno uczynić sopel magnesem... Tak to sobie wykombinowałem :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli posiadasz woltomierz, możesz sam przeprowadzić bardzo prosty eksperyment: nalewasz do miski wody i wkładasz do niej jeden koniec kabelka. Następnie mierzysz napięcie między wodą, a wystającym końcem kabla - u mnie napięcię wynosiło 0,43V. potem dosypałem do wody kreta, a napięcie wzrosło powyżej 1V...

 

A u mnie ciągle wychodzi 0V, co mnie w sumie nie dziwi. I cała Twoja fizyka poszła w... ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A u mnie ciągle wychodzi 0V, co mnie w sumie nie dziwi. I cała Twoja fizyka poszła w... ;)

Jeśli mierzysz czujniekiem ustawionym na 220V, to razej nic Ci nie pokaże. Ja mam miernik z pokrętłem - gdy przełączę na zakres do 20V, napięcie jest widoczne ja na dłoni. Jeśli nie wierzysz, to mogę nagrać filmik...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.