Skocz do zawartości

Zloty miłośników astronomii w przeszłości


Agent Smith

Rekomendowane odpowiedzi

No i ostatnie na dzisiaj: "The good, the bad and the ugly" ;)

 

To chyba Jacek Chołoniewski (wówczas student lub może już absolwent astronomii) pozwalał nam,

gnojkom, pobyć sobie w Ostrowiku po starej znajomości

Oczywiście tę futurysyczną konstrukcję z tyłu mogliśmy sobie najwyżej pooglądać od zewnątrz -

za to nocami mieliśmy do wyłącznej dyspozycji tzw. "stare obserwatorium" i znajdujący się w nim astrograf.

 

To było naprawdę coś.

 

goodbadugly.jpg

 

ostrowikstareviva.jpg


  • Lubię 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pawilon jak żywy, kurde to już 40 parę lat ....echhh

Czy " Melsztyńskie" to ten sam szczep siarki co wermut " Wigraszek " to nie jestem pewny, ale zapas " Mamrota" jakby co mam :D

 

Nie,"Melsztyńskie" było raczej z tego szczepu co "Leliwa" - łagodne ale o pełnym, wyrazistym smaku.

Było z resztą dostępne tylko lokalnie, na południu Polski - wiadomo, tam siara rośnie najlepiej.

 

"Wigraszek", pochodzący, jak nazwa wskazuje z dalekiej północy miał nutę bardziej zdecydowaną -

dużo bardziej zachęcał do igraszek.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekaw jestem, co z tym astrografem się dzieje. Fajnie byłoby toto wyremontować i używać!

 

Mam sporo wspomnień związanych z tym astrografem. Jak Rysiu pamiętasz będąc synem zawodowego astronoma od dzieciństwa bywałem w Ostrowiku, nawet spędzałem tam wakacje. Teren obserwatorium, nota bene bardzo fajnie zlokalizowany, w lesie, niedaleko Świdra bardziej był miejscem wypoczynku astronomów i ich rodzin niż placówką badawczą. Do roku 1973 astrograf ten (o średnicy 14 cm i ogniskowej chyba 70 cm) był jednym z dwóch działających instrumentów. Drugi, działający z resztą do dziś, to refraktor Grubba 250 mm będący przed wojną lunetą guidującą refraktora 300 mm z obserwatorium na Pop Iwanie.

Wracając jednak do tematu pamiętam, że astrograf 14 cm był wykorzystywany przez dr Marię Karpowicz w celach naukowych. Zajmowała się galaktykami (tu jej popularno naukowy artykuł https://books.google.pl/books?id=4VRnCgAAQBAJ&pg=PA354&lpg=PA354&dq=maria+karpowicz+astronom&source=bl&ots=yEf62W4xRr&sig=PFmgAfwq13rpae3A17BN4wVzIbA&hl=pl&sa=X&ved=0ahUKEwic3r39wcXTAhVsP5oKHe9jC2cQ6AEISzAH#v=onepage&q=maria%20karpowicz%20astronom&f=false

Pamiętam jak pokazywała mojemu tacie zdjęcia gromad galaktyk naświetlone na szklanych kliszach. Nie wiele jeszcze jako mały chłopiec z tego rozumiałem, ale gdzieś głęboko zapadło mi to w pamięci. Był to koniec lat 60-tych. Niestety Pani Karpowicz zmarła, potem w Ostrowiku pojawił się teleskop 60 cm w związku z tym astrograf poszedł w odstawkę. I chyba nie był wykorzystywany do roku 1979. Wtedy to prężnie działająca Warszawska Grupa Astrofotograficzna w składzie Grzędziel, Agent Smith, i Arek Królikowski (ten z prawej na zdjęciu z obozu) wspierana przez młodego astronoma Jacka Chołoniewskiego uruchomiła go ponownie.

Ponieważ nie mieliśmy możliwości zdobycia szklanych płyt (klisz) udało się nam za pomocą gumki, tektury, kleju i sznurka zamocować w ognisku głównym aparat marki Zenit E i robić nim zdjęcia. I chyba był to ostatni akord na tym instrumencie, choć może się mylę. Ale o ile pamietam, a bywałem jeszcze czasami w Ostrowiku astrograf w nieogrzewanej kopule stał i rdzewiał. Ale do pewnego momentu. Co działo sie z nim dalej poczytajcie tu:

http://astropolis.pl/topic/17605-renowacja-starego-astrografu-w-ostrowiku/

 

Edytowane przez Grzędziel
  • Lubię 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pawilon jak żywy, kurde to już 40 parę lat ....echhh

Czy " Melsztyńskie" to ten sam szczep siarki co wermut " Wigraszek " to nie jestem pewny, ale zapas " Mamrota" jakby co mam :D

 

Patrz Maćku, że myśmy się wtedy minęli a przecież mamy takie same wspomnienia. Ty w PTMA działałeś już wcześniej niż ja i to chyba dlatego. Mijaliśmy się również na żaglach na Mazurach. Na słowo "Wigraszek" serce zabiło mi mocniej. To był wtedy zacny trunek, wyższej klasy niż wino Melsztyńskie. Pamiętam też powiedzenie: Wigraszki -słabe flaszki, bo kiedyś przy wznoszeniu toastu butelka z Wigraszkiem nam pękła.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tymi wspomnieniami to różnie bywa, wermuth "Wigraszek" miał cudowną właściwośc wyłączania wizji... Ale pamiętam że kiedyś, z powodu braku toalety na stateczku kursującym do Folwarku, pozostający pod wpłyeem tego specyfiku pasażerowie zainstalowali muszlę klozetową zdemontowaną z jedego z lokali na dachu tej jednostki :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"... Ale o ile pamietam, a bywałem jeszcze czasami w Ostrowiku astrograf w nieogrzewanej kopule stał i rdzewiał. Ale do pewnego momentu. Co działo sie z nim dalej poczytajcie tu:

http://astropolis.pl/topic/17605-renowacja-starego-astrografu-w-ostrowiku/

 

Jednak z pamięcią u mnie słabo, sam czytałem. Ale nie wiadomo, czy skończyli remont?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Patrz Maćku, że myśmy się wtedy minęli a przecież mamy takie same wspomnienia. Ty w PTMA działałeś już wcześniej niż ja i to chyba dlatego. Mijaliśmy się również na żaglach na Mazurach. Na słowo "Wigraszek" serce zabiło mi mocniej. To był wtedy zacny trunek, wyższej klasy niż wino Melsztyńskie. Pamiętam też powiedzenie: Wigraszki -słabe flaszki, bo kiedyś przy wznoszeniu toastu butelka z Wigraszkiem nam pękła.

 

Muszę powiedzieć, że ja się z wesselem mijałem "jeszcze bardziej". Poczynając od PTMA. W Jadwisinie te obozy żeglarskie prowadził na ogół mój przyszły szwagier (Marcin) i ja też tam bywałem. Ale najlepsze, że w Broku mieliśmy domy letniskowe prawie obok siebie. W dodatku w latach 80 -tych jeździłem tam często z prof. Jerzym Erdmanem na obserwacje. Nasze nocne odgłosy zachwytu z powodu uzyskiwanego zasięgu, widoków itd. mogły zbudzić wszystkich w promieniu 1km. Wtedy niebo tam było zupełnie niezwykłe.

P.S.

Nadal jest doskonałe. :)

Edytowane przez ryszardo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w Broku jest nadal świetne, a smak wina "Wigraszek" ....bezcenny :D

Poniżej kawałek poskanowany mapki obrotowej Uranii z 1954 roku. Poskanowałem w celu naprawienia brakujących fragmentów , w wyniku kontaktu z taśmą klejącą uległy ...hm...dezintegracji :)

 

mapa nieba czb.JPG

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ nie mieliśmy możliwości zdobycia szklanych płyt (klisz) udało się nam za pomocą gumki, tektury, kleju i sznurka zamocować w ognisku głównym aparat marki Zenit E i robić nim zdjęcia. I chyba był to ostatni akord na tym instrumencie, choć może się mylę.

 

Ja to pamiętam nieco inaczej od strony setupu - pamiętam, że właziliśmy do kibla (a może to był "schowek na szczotki"?) gdzie w ciemności absolutnej dokonywaliśmy aktów barbarzyństwa, polegających na przyklejaniu plastrem (chyba opatrunkowym) kawałków kliszy 35mm "mniej więcej na środku" starej płyty szklanej. Następnie płyta wędrowała na swoje miejsce w astrografie, a my celowaliśmy obiekt "mniej więcej na środek" i jazda.

Prowadzenie było oczywiście ręczne, z okiem przyklejonym do szukacza (bez użycia plastra) a dłońmi na gałkach do korekcji.

Ćwiczenie godne adepta zen, bo wpadało się podczas tej czynności w rodzaj "nadskupienia" :)

Pamiętam radość, gdy po wywołaniu (w koreksie - ciekawe czy młodzież wie co to było?) kawałków klisz okazało się, ze na jednym z nich faktycznie jest obiekt, w który celowaliśmy (nie pamiętam już teraz ale to chyba była M13?)

To był piękny, klasyczny instrument, nie wiedziałem, że takie były jego dalsze losy.

 

astrograf.jpg

 

edit: tak, to chyba była M42.

 

 

Edytowane przez Agent Smith
  • Lubię 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fantastycznie, że masz zdjęcia astrografu, ja za to znalazłem zdjęcie M 42 które razem zrobiliśmy jesienią 79. Wieczorem z domu wrzucę. Co do technologii, to faktycznie zaciera mi się to w pamięci. Chyba masz rację, pamiętam te nasze działania w ciemni, koreks, wywoływacz hydrofen, utrwalacz uniwersalny, potem płukanie w fotonalu. Ale jestem pewien, że też walczyliśmy z Zenitem. Chyba po prostu się to nam nie udało i wybraliśmy opisany przez Ciebie wariant.

  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:P wiem co to koreks a przed utrwalaczem dobrze wypłukać w destylowanej wodzie by nie przenosićnresztek wywoływacza do utrwalacza, bo osłabia się jego działanie :) zwilżacz fotonal :) szkoda że nie zastosowaliście klisz z średniego formatu, łatwiej by było trafić :)

Emulsję żelatynową można też zrobić samemu i napylić na szkło ? spryskiwaczem jakimś, ja nanosiłem na płótno lniane pędzlem i odbijałem mega wielkie powiększenia ...znajomi powiesili to potem w kiblu (mój autoportret w Cz/B na płótnie)

 

Ale nie zaśmiecam tematu, refraktor świetny

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:P wiem co to koreks a przed utrwalaczem dobrze wypłukać w destylowanej wodzie by nie przenosićnresztek wywoływacza do utrwalacza, bo osłabia się jego działanie :) zwilżacz fotonal :) szkoda że nie zastosowaliście klisz z średniego formatu, łatwiej by było trafić :)

Emulsję żelatynową można też zrobić samemu i napylić na szkło ? spryskiwaczem jakimś, ja nanosiłem na płótno lniane pędzlem i odbijałem mega wielkie powiększenia ...znajomi powiesili to potem w kiblu (mój autoportret w Cz/B na płótnie)

 

Ale nie zaśmiecam tematu, refraktor świetny

Nic nie zaśmiecasz. Myśmy chyba o takiej metodzie (napylania) wtedy nie słyszeli (mówię za siebie).

Od kiedy jest w ogóle znana?

 

Z resztą tak gdzieś od 1980 r. żelatyny w sklepach nie było, a wodę destylowaną trzeba było by sobie samemu wydestylować. :)

Była w aptekach - ale na receptę (tak jak teraz)

 

Edytowane przez Agent Smith
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:) chyba raczej by nie przeszło bo to gęste wychodzi ja nakładałem pędzlem i wałkiem ale zawsze zostawały mazy od narzędzia - mi się podobały bo był fajny efekt do "foto obrazu" ale po jakimś czasie odłaziło od płótna jak się dało za grubą warstwę. A znana od 19 wieku bo tak robili te płyty szklane do wielkoformatowych aparatów nanosili żelatynową emulsję światłoczułą na szklane płytki, może jakąś raklą gumową by była jednolita warstwa - ja to wyczytałem w jakiejś starej książce do fotografii klasycznej.

 

Ale jak nie było żelatyny to co dopiero dwuchromian potasu czy inne składniki chemiczne, pewnie na specjalne zezwolenia itp

ja skończyłem z tym eksperymenty bo rakotwórcze są te składniki, jak i wszystkie odczynniki z ciemni, ciemnie zlikwidowałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:P wiem co to koreks a przed utrwalaczem dobrze wypłukać w destylowanej wodzie by nie przenosićnresztek wywoływacza do utrwalacza, bo osłabia się jego działanie :) zwilżacz fotonal :) szkoda że nie zastosowaliście klisz z średniego formatu, łatwiej by było trafić :)

 

 

Jasne, że lepiej było by stosować klisze szerokości 6 cm a nie małoobrazkowe. Problem polegał na tym, że te klisze były wtedy trudno dostępne i znacznie droższe. Wtedy kupowało się zwoje kliszy małoobrazkowej o długości 17 m w jednym nawoju. Wychodziło najtaniej, ale trzeba było w ciemni ciąć. Dostępne było filmy ORWO NP 27 i gorsze FOTOPAN HL. Czułość na nasze to 400 ISO, z tym, że w hydrofenie NP 27 można było forsownie wywołać uzyskując nieco większą czułość.

 

Z tą dostępnością bywało różnie i jak rzucili to robiłem zapas na lata. Potem trzymałem w lodówce.

  • Lubię 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też tak robiłem ale w czasach bardziej współczesnych, bo wychodziło taniej, miałem nawet nawijarkę specjalną do kaset która odmierzała odpowiednią ilość taśmy :) ale tak ręcznie też się dało.

 

To Ty, za przeproszeniem, taki trochę zdaje się niedzisiejszy jesteś? ;)

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Czułość na nasze to 400 ISO, z tym, że w hydrofenie NP 27 można było forsownie wywołać uzyskując nieco większą czułość.

 

 

 

Był zdaje się jeszcze jakiś kozacki sposób na hiper-uczulanie filmów przed naświetleniem - w oparach czegoś, czy jak to było?

Ja tego nigdy nie stosowałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Był zdaje się jeszcze jakiś kozacki sposób na hiper-uczulanie filmów przed naświetleniem - w oparach czegoś, czy jak to było?

Ja tego nigdy nie stosowałem.

 

Tak, w oparach absurdu... nie przepraszam, w oparach rtęci. Romek Fangor tak robił i podobno dochodził z czułością do 33 DIN (1600 ISO)

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też mam podobny (trochę młodszy) egzemplarz mapy, nadszarpnięty zębem czasu. Uratowałem ją od spalenia w kotłowni w 1989r. i trzymam jak relikwie.

edit: literówki

 

Niedościgły wzór funkcjonalności i przejrzystości - też mam taką. :)

Edytowane przez JSC
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.