Skocz do zawartości

Nikon WX 7x50 - recenzja live


panasmaras

Rekomendowane odpowiedzi

Z moich doświadczeń z tymi lornetkami wynika, że najlepiej "smakują" na głowicy gimbalowej, np Triopo DG-3, bo nie ma absolutnie żadnych problemów z wyważeniem: całość kręci się wokół środka masy. A po Stężnicy model 10x50 miałem jeszcze prywatnie w Wołkowyi :)

Poniżej dowód: WX na tle Orła, poznajecie Altaira nad lornetką?

WXniebo-01.jpg

Edytowane przez Marcin_G
  • Lubię 3
  • Zmieszany 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

III. Intermezzo - Nikon WX 10x50 w Stężnicy.

 

W pewnej nienapisanej recenzji, Fujinon FMTR-SX2 10x50 miał być jak Bond, a ja - jak miss Monneypenny, która przy każdym kontakcie wzdycha “Oh, James…”. Taki zresztą miał być tytuł recenzji. Ale nie będzie.
Bo mam nowego Bonda, Bourne’a, lub trzymając płeć we właściwym miejscu - nową boginię. Skoro temat pojawia się w wątku Nikona WX, wszystko wiadomo. Co prawda pamięć sprzed trzech miesięcy ma coś wspólnego z pewnym moskiewskim jesiotrem, ale spisuję to, co pamiętam.

wx001.jpg.c595e5e7db206b502fbf781e1dd0770f.jpg

Mamy więc 19 maja 2017, kiedy na zlocie w Stężnicy niejaki @Marcin_G, przedstawiciel Nikona, przerywa swą prelekcję przez dzwoniący telefon, a głos w słuchawce mówi mu, że Nikon WX, sprzętowa atrakcja zlotu, jedzie już z Warszawy. Zanim dojedzie, minie trochę czasu, i właśnie czas dotarcia wpłynie na nie do końca pozytywnie na pierwsze wrażenie.
Nikon WX ląduje na statywie dobrą chwilę po zachodzie słońca. Wstężniczka (osada domków w ośrodku Natura Park) dobrą godzinę temu zgubiła nasycone słońcem barwy, a teraz przez sepie i ochry zanurza się pochłaniającej świat umbrę. Ostatnie jaśniejsze miejsca do wypatrzenia są już tylko na horyzoncie, reszta gubi kontrast i odchodzi powoli w ciemność. Gabrów Wierch, jedyny sensowny obiekt do obserwacji jest zasłonięty przez domek. Marcin obchodzi się z lornetą jak z jajkiem, a kolejka powoli się przesuwa.
- No, fajnie - można usłyszeć raz po raz. Prawdę mówiąc, w tych warunkach niewiele więcej daje się powiedzieć.

wx002.thumb.jpg.8e18b47cb4d3d177455b31c9a2ca226f.jpg
Widok znad ośrodka na dolinkę Stężniczki, w oddali - Gabrów Wierch.

Kiedy kolejka topnieje do końca, dostaję tyleż ostrożne co niechętne pozwolenie na przesunięcie lornety ze statywem na drogę, skąd widać Gabrów Wierch. Teraz jest znacznie lepiej - obraz jest świetny, przestrzenny, ostry po krawędź - jak w Fujinonie, choć oczywiście z większym polem. Wynoszę znacznie lepsze wrażenia, niż z pierwszego spojrzenia, choć niespecjalnie czuję się powalony na kolana.

- I jak ten Nikon, Staszku? Bo wiesz, na moje jakoś bardzo dupy nie urywa. Fajny, ale oczekiwałem czegoś więcej.
- No ja też jakoś niespecjalnie zauroczony. No właśnie niby fajna lorneta, ale na razie jakoś nie mam na nią ciśnienia.

Na szczęście, tak naprawdę Staszek ma ciśnienie, na tyle spore, żeby następnego dnia wyciągnąć WX-a na ekskluzywne macanie koło naszej chatki. Nikon trafia w nasze ręce wczesnym popołudniem, przy dobrym świetle. Przy takim, które mówi o wszystkich lornetkach, że są super. Mamy do porównania Nikona Monarch HG 8x42 i Fujinona FMTR-SX2 10x50, więc może coś da się stwierdzić.

Przygotowujemy stanowisko przed domkiem. Kuferek, sugerujący znacznie większy sprzęt, wydaje się dobrze chronić dwururkę. Zanim lorneta wyląduje na statywie, trzaskam jej garść zdjęć.

wx003.thumb.jpg.bae1f47a6a0b2f301e61458f43b9d14e.jpg

wx004.jpg.5bd413a3a23d52329b1d8d868cbc4e2c.jpg

wx005.jpg.cfe3b8937263f0b0e4e42b688e6e75da.jpg

Wzornictwo Nikona jest całkiem niezłym przykładem, że pewne idee nowoczesnego projektowania interface’ów można zastosować w świecie rzeczywistym. Choćby sam uchwyt - potężny, spajający mostek z góry i dołu, od razu mówi wyraźnie użytkownikowi, żeby nie brał sprzętu lekką ręką. W końcu trzydzieści tysi piechotą nie chodzi. W ogóle, Nikon ładnie połączył pancerność z luksusem - pokazuje, że sprzęt wymaga pewnego chwytu, ale nie zapomina, że ma też cieszyć i oczy, i opuszki palców. Jednocześnie owa pancerność daje nadzieję, że lorneta wiele wytrzyma - bo raczej nie kupimy zamiennika, jak nasz egzemplarz po trzech latach się zmechaci. Korpus jest bardzo przyjemny w dotyku, jego środkowa część pokryta jest jakimś tworzywem(?) z fakturą skóry - cokolwiek to jest, daje pewny chwyt. Bo owszem, w ograniczonym czasie da się tym potworkiem obserwować z ręki. Ponad dwa kilo wagi robią swoje, ale też powiększenie 10x nie wymaga nie wiadomo jakich umiejętności zastygnięcia, by cieszyć się całkiem stabilnym obrazem.
Do strony mechanicznej nie można się przyczepić. Opór i gibkość spotkały się w doskonałym punkcie, nie ma więc żadnego siłowania się ze sprzętem, ani żadnych luzów. Okulary wysuwają się płynnie, a w dostosowaniu właściwej pozycji oczu pomagają kilkustopniowe wysuwane muszle oczne (o ile dobrze pamiętam, między maksymalnym i minimalnym wysuwem, są trzy przystanki). Dla mnie, osoby obserwującej bez okularów optymalne jest wysunięcie muszli “o jeden ząbek”, dzięki czemu nie tracę nic pola, a unikam fasolkowania i stresu, że posmyram soczewkę oczną swoimi rzęsami. Sam ER jest komfortowy na tyle, że zapewne obserwatorzy w okularach go docenią.

wx007.thumb.jpg.2891399c7f0757ba3ef05683a006d3f2.jpg

Na czas dziennych testów, do wzrokowej dyspozycji mamy grzbiet z polaną, na której hasają konie. Grzbiet wieńczy grzebień świerków, i na ich gałązkach doszukuję się aberracji chromatycznej, ale z przemizernym skutkiem. Obraz jest niesamowicie ostry, a wady optyczne nie bardzo chcą się ujawnić. Konie, płoty i zagajniki wyglądają niezwykle naturalnie, nie dopatruję się cienia fałszu kolorystycznego w tym obrazie. Dystorsja poduszkowa zdaje się być świetnie kontrolowana, podobnie jest z każdą inną aberracją - bez szukania na siłę tych wad po prostu nie ma. Aberrację testujemy również na innym płocie, w który wplatają się trawy i krzewy podświetlone od tyłu. Obraz jest arcyklarowny, a jedynym rozczarowaniem jest mój wspaniały dotąd Fujinon. Zarówno pod kątem ostrości, jak i aberracji. No dobra, ta druga nigdy nie było najmocniejszą stroną małego Japończyka, ale też nigdy nie dokuczała. W bezpośrednim porównaniu Fuji nie zostaje daleko z tyłu, odstaje wręcz nieznacznie - ale jednak. Największa różnica jest jednak w samej ostrości - Fuji nie daje tej żylety ani na końskich grzbietach, ani na belkach czy świerkach. Niby jest dobrze, ale jednak jakieś szkło po drodze zamula. Co więcej, między Fujinona a Nikona WX wpycha się Monarch HG, któremu bliżej do WX-a. Najpiękniejszy w tym wszystkim jest jednak oddech wielkiego pola. Zanurzenie się w obrazie, w innej rzeczywistości. Niby znam to z Naglerów czy Ethosów, ale jednak jednooczność jest umowna, a dwuoczność przenosi nas w inną rzeczywistość jakby bardziej… prawdziwie.

Nadchodzi wieczór i na niebie zapalają się pierwsze gwiazdy. Wysoko świeci Arktur, ale ja celuję w Izara, jasną gwiazdę trzeciej wielkości. Jego jasność zdaje się być idealna o tej porze wieczoru, żeby sprawdzić, czy dumne zapowiedzi “obraz ostry po samą krawędź” dają się obronić.
Cóż - dają, bez dwóch zdań. Nie przypomnę już sobie, czy przy samej diafragmie, do której musiałem się odchylać(!), Izar pokazał śladowy astygmatyzm czy nie pokazał go wcale. Zapamiętałem tylko, że "super obraz ostry po same brzegi" przestał być pustym hasłem marketingowym.

Przychodzi w końcu Marcin_G z zamiarem zepsucia zabawy.
- Biorę lornetę na przełączkę, będzie tam do dyspozycji.

Czas więc się zebrać na obserwacje. Przebieranie w termiczne gatki i pakowanie szpeju do aut zajmuje jakieś dwa kwadranse. Jesteśmy na górze, gdy zmierzch astronomiczny już trwa. Szybko zakręcam się przy Marcinie i dyskretnie porywam WX-a, nim kuferek zdąży spocząć wszystkimi czterema kopytkami na stoliku turystycznym.

- Marcin, nie mówi nikomu, że ją już wyciągnąłeś, dobra?
Wyobrażam sobie, że Marcin uśmiecha się pod nosem, bo przecież nie widzę rysów twarzy w tej ciemnicy, ale z tonu odpowiedzi jasno wnioskuję, że nieco się uśmiał.

Zanim ściemni się do końca, wybieram jakiś wygodny asteryzm i wpatruję się w słabe gwiazdki. Przeskakuję do wiszącego obok Fujinona i porównuję. Niby to samo jest w mojej lornetce, ale bez tej ostrości i kontrastu. Niby podobnie, na granicy identyczności (oczywiście oprócz wielkości pola), ale jednak te najsłabsze gwiazdki są bardziej oczywiste w Nikonie, a całość nieco ostrzejsza. Teoretycznie, różni je tylko suma małych detali, ale w praktyce nie mam najmniejszej ochoty mówić nieuniknionego “WX już wisi, kto chce?” - choć Fujinona na wygodnym żurawiu mam przecież na wyłączność. Kilka różnych kadrów potwierdza, że Nikon pokazuje Kosmos bliżej, lepiej, ostrzej, bardziej kontrastowo. Jeśli do tej pory Fujinon dawał mi wrażenie “no-glass” (braku szkła), tak od dziś po raz pierwszy mi go nie dostarcza. 66-stopniowe pole, dotąd spore, od dziś dusi. Nikon ze swoimi 10° pola rzeczywistego trochę przeraża, trochę każe od nowa spojrzeć na pewne kadry, tworzy też zupełnie nowe. No bo czy widział ktoś z Was całą Lutnię w jednym kadrze, od Epsilonów po Sulafat?
M10 i M12 w Wężowniku zawsze mieściły się w polu standardowej 10x50, ale teraz mają naprawdę szeroki oddech - i takie oglądanie jest niezwykle komfortowe. Celuję w Tarczę. Kłębowisko pyłów nie ma jeszcze kontrastu głębokiej nocy, ale czuję już posmak, jakie wspaniałe kadry czekają na szczęśliwego obserwatora pod ciemnym niebem. Skaczę chaotycznie od Messiera 24 po Wieszak, łapiąc zupełnie nową perspektywę dla dobrze oswojonego kawałka nieba - wszystko wygląda jak w powiększeniu siedmiokrotnym, bo coś tego zapasu pola zbyt dużo.
Minuty w niebie mijają szybko. Pojawiają się pierwsze chmury i z każdą chwilą pochłaniają coraz więcej gwiazd. Prognoza sprawdza się zanadto dobrze, wiem już, że nie będzie mi dane tym razem obejrzeć kłębów pyłowych między Orłem a Jaszczurką. Łapię tylko ślad najwybitniejszych Barnardów - 168, 361 czy pyłów wokół Ameryki Północnej. Ostatnie kadry, jakimi chcę się nacieszyć, to przebogate pola Łabędzia, po obu stronach Sadra. Do takich kadrów został Nikon stworzony. Czuję się jak mały chłopiec, którego wujek Neil zabrał na wycieczkę i pozwolił spojrzeć przez okno zarezerwowane dla najbardziej śmiałych pilotów. Jestem w kosmosie i mogę fruwać między gwiazdami. To jest prawdziwy spacewalk. Czy nie właśnie tego chciałem się spodziewać po Nikonie WX?

wx008.jpg.dcb139d82b6daabd409eeb23b6c0d0b3.jpg

Podsumowując, Nikon WX 10x50 rozbija bank. Dosłownie i w przenośni. Cena sprawia, że już samo spojrzenie przez wypożyczoną lornetę staje się luksusem, a posiadanie - mrzonką. Sensowność takiego zakupu jest bliska zerowej. Co nie zmienia faktu, że gdybym miał wolne 30000 zł, po prostu bym ją kupił. Być może nie dałaby mi pełnej satysfakcji wiosną, kiedy królestwo galaktyk Lwa i Panny schowa się za ograniczenia apertury i powiększenia. Ale byłbym gotów zapomnieć o wiośnie, jeśli lato i inne pory roku z bogatą Drogą Mleczną miałyby mi wszystko wynagrodzić w takim stopniu, jakiego przedsmak miałem w Bieszczadach.
Na koniec dobra rada: jeśli lubicie swoje lornetki, a nie macie luźnych 30000 zł, lepiej zapomnijcie o WX-ie. Sam miałem do tej pory komfort spoglądania przez świetne lornetki, od których mogłem wrócić bez żalu do swoich dwururek. Teraz tego komfortu nie mam. Powiem więcej, wciąż się nie ocknąłem. Wad raz zobaczonych w Fujinonie, nie umiem odzobaczyć. W wąskim polu 66° jest mi duszno i jakoś nie potrafię zapomnieć tamtej przestrzeni. Wciąż twierdzę, że Fujinon to świetna lornetka, ale poza “świetna” już nie wychodzi.

I na sam koniec wszystkiego, wciąż jestem jak ta Monneypenny, ale Bonda gra już ktoś inny.

 

  • Lubię 7
  • Kocham 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak było, Mareczku, tak było....

Ten wieczór, gdy pojechaliśmy autami na górę jest niezapomniany. Nie pamiętam, by kiedykolwiek na tak małej powierzchni zebrane było tyle dobrych lornetek: Nikon WX, Nikon 7x50 SP (to ta "mała" u mnie w ręku) Nikon 10x70 SP (to ta większa, na moim drugim statywie) Binoptik Stacha, Fujinon. Byłem w niebie; nie tylko za sprawą obserwacji.

Po tym jak chmurki przyszły i czas było się zwijać, włączyłem muzę w aucie. I wiecie, co się popłynęło z głośników? Czesiek Niemem zapytał:

Cóż warta noc, kiedy już nie ma gwiazd?

A następnego dnia wypatrzylismy za dnia Wenus oraz delektowaliśmy sie WX i jej - hm, mizerną? - konkurencją.

 

IMG_0368[1].JPG

IMG_0366[1].JPG

IMG_0365[1].JPG

  • Lubię 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajne zdjęcia ale mało istotnych inf. odnośnie  jakości optyki, szkoda ze nikt nie porównywał z Fujinonem o tych samych parametrach nie mówiąc ,ze  porównujemy : ED z achromatem :).

7mm źrenica wyj. to chyba trochę dużo jak do astro... ale punkt widzenia zależy od ... siedzenia ,za te cenę można mieć 20x większego Fuji-nona, który z pewnością dotrze do głębszych zakamarków DS.

 

 

Y

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, YOKER napisał:

Fajne zdjęcia ale mało istotnych inf. odnośnie  jakości optyki, szkoda ze nikt nie porównywał z Fujinonem o tych samych parametrach nie mówiąc ,ze  porównujemy : ED z achromatem :).

7mm źrenica wyj. to chyba trochę dużo jak do astro... ale punkt widzenia zależy od ... siedzenia ,za te cenę można mieć 20x większego Fuji-nona, który z pewnością dotrze do głębszych zakamarków DS.

Cierpliwości, Panasmaras dopiero pracuję nad testem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem okazję zerknąć przez testowanego przez Marka Nikona, ale tylko na szybko więc mogę powiedzieć tyle, że zaskakująco nie przeszkadza jej masa w obserwacji z ręki. Jest naprawdę ok pod tym względem. Obraz za dnia jest tak krystalicznie czysty, że właściwie ciężko ją porównać do czegokolwiek przez co patrzyłem, kryształ. No i nie trzeba ruszać regulacji ostrości w ogóle. Kilka chwil z tym modelem i południowym niebem mając centrum Drogi Mlecznej w zenicie i leżak byłoby warte wiele...

  • Lubię 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie wróciłem z Bydgoszczy, gdzie na mokrej (znowu deszczowej) stacji benzynowej odebrałem @panasmaras lornetkę Nikon WX. Teraz ja się nią trochę pobawię :P Zrobiłem już prawie 1000 km żebyście mogli zobaczyć ten test :P

Teraz czekamy na artykuł podsumowujący od Panasa. Dawaj,... dawaj :P

image.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Alice napisał:

No i nie trzeba ruszać regulacji ostrości w ogóle.

Też to właśnie zauważyłem. Ciekawe. Nie kojarzę, żebym w ogóle się z tym spotkał wcześniej. Można ostrzyć naturalnie okiem zarówno na te bliższe przedmioty, jak i dalsze - bez przestawiania fizycznie lornetki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IV. Parametry i aberracje (jakie aberracje?)


Po kilku dniach macania, dzielę się kolejnymi wrażeniami.
Poza świetnym obrazem, robiącym świetne pierwsze wrażenie, lorneta ujmuje również wygodą użytkowania. Wysuwane muszle oczne (maksymalne wysunięcie 12,5 mm) pozwalają wygodnie oprzeć lornetę o twarz, a sporej wielkości okulary (jak na lornetę, bo przecież koledzy cyklopi obserwują przez znacznie większe słoiki) okazują się bardzo dobrze dopasowane, przynajmniej w zakresie rozrzutu twarzowego jaki dzieli facjatę Alice’a i moją ;) Lorneta też jest bardzo dobrze wyważona i - jak Alice właśnie wspomniał - mimo swej wagi, pozwala na dość długie i komfortowe obserwowanie bez statywu. Oczywiście nie muszę wspominać, że ze statywem jest o niebo lepiej.

Jeśli mówimy o komforcie, nie sposób nie zacząć od ER. Przyznaję się bez bicia, że nie zmierzyłem tej wartości, ale podawane przez producenta 17,7 mm wydają się być nieprzelukrowaną informacją. Dzięki płytkiemu osadzeniu soczewki ocznej, użyteczny ER oscyluje w granicach 14-15 mm, co można uznać za naprawdę dobry wynik.
Ma to swoje przełożenie w kwestii roszenia optyki. Co prawda, na obserwacjach w polu byłem tylko raz przez 1,5 godziny, jednak nie miałem najmniejszego problemu z wilgocią. Wiem, że warunki nie były ekstremalne, ale i noc do suchych nie należała. Pozwolę sobie jednak na pochopny wniosek, że parowanie optyki będzie ograniczone, bo jest kilka dobrych powodów grających na korzyść obserwatora:
- spory ER, który pozwala objąć ok. 90% pola nawet przy w pełni wysuniętych muszlach ocznych,
- bardzo duża soczewka oczna (30 mm średnicy),
- płytkie zagłębienie (ok. 3 mm) soczewki ocznej, dzięki czemu obserwator nie musi wtapiać twarzy w obudowę okularu, przyspieszając zaparowanie optyki.

powloki1.jpg.1a41468cca11a5b269b1e171dedc0c30.jpg

powloki2.jpg.eae97a986cdff18cf2cdf1f2fc60d90c.jpg

Patrząc na sprzęt, zadziwiająco skromnie przezentują się powłoki, nie wyglądające na zbyt intensywne. Porównując bezpośrednio odbicie swej facjaty w obiektywach WX-a i Fujinona 10x50, druga z lornet pokazała znacznie mniej odbicia. Nie będę udawał znawcy starszych czy nowszych technologii, niemniej ani razu nie odniosłem wrażenia, żeby owa “większa odbijalność” miała przełożyć się na transmisję inną niż idealna (oczywiście idealna na moje skromne oko - po prostu lepszej nigdy i nigdzie nie widziałem). Dla zaspokojenia emocji kolorystów uprzejmie donoszę, że w kolorach powłok dominuje lekko zabrudzona zieleń, nieco złamana żółcią, bez nadmiernego nasycenia. Za to gdzieś głębiej odbijał się piękny, soczysty cyjan, ale nie potrafię zidentyfikować, która to mogła być powierzchnia. Podobnie w powłokach soczewki ocznej widać niezbyt intensywną, nieco zabrudzoną zieleń z gdzieniegdzie przebijającą się magentą.
Z kolei patrząc przez powłoki, widać absolutnie krystaliczne wnętrze Nikona, bez najmniejszych niedoróbek.

interior.jpg.74508f6e2094dc9d17d79dd6297dbaac.jpg

O komforcie samych okularów pisałem, komfort ustawiania ostrości jest równie duży. Co prawda nie ma tutaj lekkości ostrzenia znanej mi z mojego starego Fujinona 16x70, ale opór okularów, początkowo jakby za duży, dość szybko ustępował i po pewnym rozruszaniu lekkie korekty dawały się wprowadzać z bardzo dużym wyczuciem, w czym z pewnością pomagają wygodne chwyty u dołu słoiczków.

zrenica.jpg.c00cb3ef424e36681572d9bd819dcd54.jpg

Źrenice wyjściowe nie wykazują żadnych ścięć. Co więcej, pryzmaty nie tylko nie ścinają nic z apertury efektywnej, ale i nie zaburzają kształtu widocznego krążka światła nawet przy sporym odchyleniu od osi optycznej, co może sugerować bardzo dobrą transmisję również na peryferiach obrazu.

Czas na samo spojrzenie przez optykę.
Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy to niezwykła ostrość obrazu. Precyzyjny rysunek i plastyczność obiektów naprawdę robią wrażenie, a ich degradacja następuje w nieznacznym stopniu dopiero przy samej diafragmie.
Dodatkowo ów świetny efekt potęguje niewielka wrażliwość na osiowe patrzenie. Oczywiście przy uważniejszym wejrzeniu okaże się, że najlepsze obrazy otrzymamy patrząc osiowo, ale jednocześnie jakość obrazu nie pryska jak bańka mydlana po odchyleniu oczu od centrum osi optycznej. Swoją drogą, żeby wypatrzeć jakieś dodatkowe aberracje, trzeba się naprawdę nieco powychylać, a te i tak specjalnie się nie narzucają. Zupełnie cukierkowo jednak nie jest, czego dowiedziałem się pod ciemniejszym niebem - o czym za chwilę.

Aberracja chromatyczna w obserwacjach dziennych pojawia się w okolicach połowy promienia pola widzenia. Różnica między obrazami z WX-a a tymi, do których jestem przyzwyczajony polegała jednak na tym, że w Nikonie pojawienie się AC zdawało się nie wpływać w żaden sposób na ostrość obrazu (zwykle te dwie rzeczy są ze sobą nierozerwalnie związane). Na gwiazdach AC również się pojawiała - najjaśniejsze (Altair, Deneb) pokazywały jej ślad jeszcze w centrum, ale nieco słabsze, np. Terazed (2,7 mag) - dopiero w okolicach 40% promienia od centrum, najpierw bardzo nieznacznie, dopiero bliżej diafragmy mieniąc się w bardziej oczywisty sposób. Prawdę mówiąc, tu również nie przypominam sobie tak dobrze skorygowanego chromatyzmu w jakiejkolwiek innej lornetce.
Nieco cięższymi testami są Księżyc i Słońce. Obie tarcze ustawione w centrum łapały nieco kolorowej obwódki, ale tylko przy nieosiowym patrzeniu. Ustawiając oczy idealnie w osi optycznej, obraz był pozbawiony wszelkich zafałszowań, przewyrazisty i przepięknie wyrysowany. Słońce - poza tym, że niezbyt wielkie w tym powiększeniu - prezentowało się naprawdę pięknie. Niewielka plama (AR 2680), która była widoczna w samym centrum tarczy pokazała pewne nieregularności. Biorąc pod uwagę jej skromne rozmiary kątowe, ostre wyrysowanie jej granic zrobiło na mnie spore wrażenie. Nie wiem, czy takie porównanie ma sens (biorąc pod uwagę rozstrzał cenowy między WX-em a jakąkolwiek inną lornetą o podobnych parametrach), jednak zaryzykuję stwierdzenie, że niejedna lornetka powiększająca 10-12x nie pokaże tyle detalu na Słońcu, co WX 7x50.
Astygmatyzm również jest świetnie skorygowany, jednak na najjaśniejszych gwiazdach (tu znów Altair) pokazują się dość długie spajki, choć ich jasność jest na tyle słaba, że nie ma najmniejszych problemów ze znalezieniem właściwego punktu ostrości. Co ciekawe, sam Altair pokazywał kilka różnych oblicz zarówno w centrum, jak i bliżej diafragmy.

Altair001.jpg.f7b36f3caba2ce9e02fb18f3e885ed23.jpg
Rysunek poglądowy dla lepszego zilustrowania wyglądu najjaśniejszych gwiazd. Intensywność spajków i innych wad jest nieco przerysowana, i bardziej ilustruje ich charakter niż jasność.

1 - standardowy obraz Altaira;
2-3 - próbując hiperprecyzyjnie ustawić ostrość i oko w osi, spajki się zmniejszają, czasem kosztem pojawienia się drobnej flary w środku;
4 - Altair bliżej diafragmy, pod miejskim niebem pokazuje wyraźne wąsy, im bliżej diafragmy tym bardziej łukowate;
5 - Altair w Fuji 10x50
.


Duże znaczenie miało też niebo - o ile zerknięcia miejskie (balkonowe) ujawniały 2-4 spajki (znacznie wyraźniejsze przy diafragmie), o tyle pod niebem ~6,0 mag Alfa Aquilae była otoczona wianuszkiem igiełek, czasem skupionych na wycinku koła, w zależności od odchylenia od centrum osi optycznej. Jednak nigdy nie udawało mi się tych spajków pozbyć do końca. Jednocześnie będący tuż obok Terazed był po prostu żółtawą kropeczką bez dodatkowych artefaktów. Tak więc skrajni esteci może będą zawiedzeni widokiem Pasa Oriona pod ciemnym niebem, jednak nie wiem, na ile te dodatki faktycznie przeszkadzają, jeśli się ich nie szuka, tylko zwyczajnie obserwuje.
Porównując obraz gwiazd w centrum, w przypadku najjaśniejszych lepiej jednak było w Fujinonie 10x50. Jednak już w połowie promienia pola (abstrahując od rozmiarów tego pola w każdej z lornetek) Nikon wyraźnie wychodził na prowadzenie.
Jeśli już mowa o samym wyglądzie gwiazd, nie sposób nie wspomnieć o ich rewelacyjnej kolorystyce. Gwiazdy w gromadzie Stephenson 1 w Lutni czy Omikrony Łabędzia urzekały swoim zróżnicowaniem barw, to było coś do naprawdę długiego smakowania. Tak więc, nie tylko w wielkich aperturach Kosmos zaczyna być kolorowy. W tych najmniejszych również!
 
Płaskość pola jest na bardzo dobrym poziomie. Kręcenie okularami celem poprawy obrazu miało sens dopiero przy samej diafragmie, redukując AC czy astygmatyzm w bardzo niewielkim zakresie. W przypadku słabszych obiektów możemy w ogóle nie odczuć, że płaskość pola mogłaby być w jakikolwiek sposób poprawiona - w którymś momencie obserwacji, w pole widzenia wpadł satelita i pozostał idealnie punktowy aż do ścięcia przez diafragmę.
Również dystorsja poduszkowa jest świetnie skorygowana - co prawda daje o sobie znać w przypadku bliżej położonych obiektów, np. krawędzi budynku oddalonej o kilka metrów (przy okazji - minimalna odległość ostrzenia to ok. 5 metrów), ale w miarę wkręcania okularów i ustawiania ostrości na dalsze plany, efekt poduszki stawał się bardzo delikatny, nawet przy samej diafragmie. Podczas skanowania nieba, ani razu nie doświadczyłem “zawijania pola”, efektu tak częstego w lornetkach o źrenicy 7 mm.

Napisałbym też coś o komie, gdybym tylko ją zauważył. Jestem jednak przekonany, że ktoś kiedyś i ją zaobserwuje.

Ostatnia rzecz, o której chcę wspomnieć to odblaski - patrząc się na Księżyc dało się dostrzec dwie symetryczne pary duszków (bliżej centrum duszek był mniejszy, nieco dalej - większy i bledszy). Odblasków mogących pochodzić od niedokładnego wyczernienia tubusów czy krawędzi soczewek nie dostrzegłem. Natomiast odblaskom gwiazd zapomniałem się przyjrzeć. Jednak te same się w oczy nie rzuciły, a mając do dyspozycji chwilę pod ciemnym niebem zwyczajnie ich nie szukałem (czytaj: straciłem głowę). Inna sprawa, że takie odblaski potrafią same dać znać o sobie (czym zaskoczył mnie mój Fujinon). WX tego mi nie zrobił.

finale.jpg.97e59e5e9231ac57e70f681f28c8ba92.jpg

 

...

Nie wiem, czy korzystacie z takiego ustrojstwa, jak czytnik książek. Ja owszem, mam Kindle’a. Co Kindle dobrze robi? Tylko jedną rzecz - serwuje literki. Robi to na tyle doskonale, że zapominam o nim podczas czytania i wsiąkam w samą treść (zaznaczę, że zaliczam się do osób, które lubią macać książki, wąchać papier i czuć jego fakturę pod opuszkami palców). Nikon WX ma coś podobnego. Fajnie zauważyć, jak radzi sobie z wszelkimi aberracjami, niemniej jeszcze przyjemniej złapać się na tym, że zapomina się o lornetce, patrząc przez nią. Jeśli tylko mamy ją na statywie, wejście w obraz dokonuje się niemal z marszu. Obrazy dawane przez WX-a są naprawdę z cholernie wysokiej półki. Jeśli brakło Wam w tekście epitetów w rodzaju “nieskazitelny”, “nie do pobicia”, “wyjątkowy”, zrzucę to na karb zbyt małego (czytaj: żadnego) obycia ze Svarowskimi - bo a nuż któryś model depcze WX-owi po piętach? Inna sprawa, że do tak rewelacyjnego obrazu można się bardzo łatwo przyzwyczaić i przyjąć za normę. Żadna ze standardowych wad się nie wybija, a projektanci Nikona naprawdę wysoko postawili poprzeczkę dla potencjalnego konkurenta. Tak pełnego zatroszczenia się o obraz nie zdarzyło mi się widzieć nigdy.

 

PS
Gwoli uzupełnienia poprzedniego wpisu, dorzucę coś o sznureczkach od zaślepek. Choć początkowo były dość irytujące okazało się, że da się je sensownie ogarnąć, żeby ograniczyć ich siępałętanie. A wspominam o nich, bo chyba łatwo jest po ciemku założyć na tubus zaślepkę z pałętającym się w środku kulkowym ściskaczem i niechcący zarysować sobie obiektyw. Przy odrobinie autoupierdliwości da się to ogarnąć i wyrobić nawyki, które sprawiają wrażenie bezpiecznych dla optyki. Niemniej, od momentu wyobrażenia sobie opisanego wyżej zonka, musiałem zachowywać czujność przy zaślepianiu lornetki i wolałem nie pozwalać sobie nawet na odrobinę automatyzmu. Na poniższym zdjęciu opcja pozwalająca nie niepokoić się, czy zaślepki utrzymają się na miejscu.

sznureczki.jpg.382a2eeecf5699844a8534fdd47ea261.jpg

Podpowiedź?
Wszelkie napisy "Nikon" na skajce muszą być ustawione poziomo, czytelnie ;)

  • Lubię 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@PanasMaras

Marku, czy te spajki obok Altaira to na pewno wynik astygmatyzmu? Wydaje mi się, że to może być jakieś inne zjawisko.

Tak czy owak taki Messier 23 ma gwiazdy o jasności co najwyżej 9 mag więc jakże wspaniale lornetkowych gromad otwartych ten drobiazg widoczny  na kilku mega latarniach nie ruszy :)

Rozumiem że na Słońce patrzyłeś przez jakąś folię lub zmyślny filtr.

A coś cię zaskoczyło?

Pozdrawiam

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, ekolog napisał:

Marku, czy te spajki obok Altaira to na pewno wynik astygmatyzmu? Wydaje mi się, że to może być jakieś inne zjawisko.

Wydaje mi się, że jak najbardziej możesz mieć rację. Podpiąłem spajki pod astygmatyzm, bo zwykle obie te rzeczy są ze sobą związane (tak mnie uczono ;)).
Jeśli ktoś może zaproponować inne wyjaśnienie tego, co widziałem, chętnie czegoś się dowiem.

Podkreślę tylko, że na szkicu ich moc jest przesadzona. Sama otoczka Altaira miała moc podobną do lekkiej poświaty, którą można obserwować, kiedy na niebo najdzie delikatny cirrus (ten w rodzaju "ej, czy mi się wydaje, czy jest jakiś lekki syf w powietrzu?"). Tyle, że zamiast mgiełkowatego halo, były igiełki.

Taa, już czekam na komentarz: teleskopy rozbijają mgiełkowate gromady na pojedyncze gwiazdy, lornetki rozbijają halo na igiełki :D 

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, ekolog napisał:

@PanasMaras

Marku, czy te spajki obok Altaira to na pewno wynik astygmatyzmu? Wydaje mi się, że to może być jakieś inne zjawisko.

Tak czy owak taki Messier 23 ma gwiazdy o jasności co najwyżej 9 mag więc jakże wspaniale lornetkowych gromad otwartych ten drobiazg widoczny  na kilku mega latarniach nie ruszy :)

Rozumiem że na Słońce patrzyłeś przez jakąś folię lub zmyślny filtr.

A coś cię zaskoczyło?

Pozdrawiam

 

Podobne  spajki/słoneczka/ są zauważalne w lornetkach marki: Olympus 7x50 jak i 12x50 EXPS I przy obserwacji jaśniejszych gwiazd,nie wiem czy to jest związane z astygmatyzmem czy układem pryzmatów...? w Fuji 10x50 jak i 16x70 nie występuje to zjawisko.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, YOKER napisał:

nie wiem czy to jest związane z astygmatyzmem czy układem pryzmatów...?

No właśnie...
Za tym, że to jest wina pryzmatów może świadczyć to, że tego typu spajki w lornetkach porro nie występują. Tyle, że znów - ze spajkami nr 4 (patrz: szkic) spotkałem się już w kilku dachówkach, ale takiego "igiełkowego słoneczka" wcześniej nigdzie nie widziałem.
Za tym, że to nie astygmatyzm może też świadczyć to, że sam obraz gwiazdy był świetny, a aureola miała znacznie mniejszą intensywność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też obstawiam, że spajki pochodzą od pryzmatów Abbe-Koeniga: mikroskopijna odchyłka od teoretycznej geometrii pryzmatów skutkuje czymś takim. Marek, a jak z astygmatyzmem Twojego oka? Tę wade najlepiej zdiagnozować detektorem "nie-ocznym" np aparatem w projekcji okularowej....

Powiem też czego mi brakuje: przy tej masie lornet WX, chętnie widziałbym dwa wysuwane odrośniki na obiektywach. Tym bardziej, że konstrukcyjnie jest na to miejsce... No i muszle oczne: baaaardzo brakuje mi bocznych "klapek" wysłaniających światło w okolicach skroni. Gdy walczy się w Bieszczadach o każde 0,1m zasięgu, każde boczne śwatło przeszkadza i denerwuje. Wolałbym takie muszle, jak Nikon seryjnie dodaje do modeli 7x50SP, 10x70SP czy 18x70 WF WP.

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Marcin_G napisał:

Marek, a jak z astygmatyzmem Twojego oka?

Nic mi o nim nie wiadomo.

59 minut temu, Marcin_G napisał:

Powiem też czego mi brakuje: przy tej masie lornet WX, chętnie widziałbym dwa wysuwane odrośniki na obiektywach

Cholera, wiedziałem, że zapomniałem napisać o czymś, o czym mi się pomyślało. Fakt, nie dość że jest miejsce na odrośniki, to jeszcze obiektywy są dość płytko osadzone. O ile to jest zaleta przy soczewkach ocznych, o tyle obiektywy w podobnej sytuacji zwykle wołają o wsparcie...
Natomiast do bocznych osłonek przekonać się jakoś nie mogę. Jeśli jakiejś słabiźnie wypowiadam wojnę totalną, wtedy przykrywam cały łeb kapturem lub kocem. Bo wbrew nazwie, światło boczne wpada nie tylko z boku :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, panasmaras napisał:

Natomiast do bocznych osłonek przekonać się jakoś nie mogę. Jeśli jakiejś słabiźnie wypowiadam wojnę totalną, wtedy przykrywam cały łeb kapturem lub kocem. Bo wbrew nazwie, światło boczne wpada nie tylko z boku :) 

Ja też się nie mogłem przekonać, dopóki...sobie ich nie zrobiłem :)

W Stężnicy - jak pamiętasz - patrzyliśmy w "opcji seryjnej" i wszycy cmokali z zachwytu. Pierwszej nocy w Bieszczadach podczas urlopu też cmokałem ale M33 I M101 wydawały mi się troche za blade. Kolejnej nocy miałem już klapki z czarnego papieru i nagle niebo poczerniało, a DeeSy pojaśniały! Gdyby Nikon do lornetki dorzucał kaptur lub koc - nie czepiałbym się. Ale tego właśnie brakuje mi do wuiksowej idealności....

I jeszcze wątek sznureczkowy: połączenie wszystkich trzech pokrywek sznurkiem ma tę zaletę, że można to wszystko zgrabnie powiesić na statywie i nie ma obawy, że któraś z pokrywek zechce bawić się z nami w nocy w chowanego.

Edytowane przez Marcin_G
uzupełnienie tekstu
  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boczne osłonki są mega przydatne przy obserwacjach z filtrami - a przy bardzo wąskich typu oiii czy hbeta raczej niezbędne.

Ja zrobiłem sobie takie z karimaty i kawałka gumki, także mogę obserwować w okularach.

Robiłem testy z różnymi kapturami i zwykle jest problem z parowaniem, zwłaszcza kiedy jest zimno.

 

 

ba8 muszle.jpg

Edytowane przez bartolini
  • Lubię 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 18.09.2017 o 19:10, panasmaras napisał:


Astygmatyzm również jest świetnie skorygowany, jednak na najjaśniejszych gwiazdach (tu znów Altair) pokazują się dość długie spajki, choć ich jasność jest na tyle słaba, że nie ma najmniejszych problemów ze znalezieniem właściwego punktu ostrości. Co ciekawe, sam Altair pokazywał kilka różnych oblicz zarówno w centrum, jak i bliżej diafragmy.


Rysunek poglądowy dla lepszego zilustrowania wyglądu najjaśniejszych gwiazd. Intensywność spajków i innych wad jest nieco przerysowana, i bardziej ilustruje ich charakter niż jasność.

1 - standardowy obraz Altaira;
2-3 - próbując hiperprecyzyjnie ustawić ostrość i oko w osi, spajki się zmniejszają, czasem kosztem pojawienia się drobnej flary w środku;
4 - Altair bliżej diafragmy, pod miejskim niebem pokazuje wyraźne wąsy, im bliżej diafragmy tym bardziej łukowate;
5 - Altair w Fuji 10x50
.

Skontaktowałem się z Holger Merlitz odnośnie owych  spajkow ,różnic, itp. poniżej krotki opis:

http://www.holgermerlitz.de/

http://www.holgermerlitz.de/nikon_wx/nikon_wx2.html

Jeśli owe spajki nie zmieniają położenia w czasie obrotu okularów to znaczy ,ze są generowane przez obiektywy lub pryzmaty.

Dyfrakcja na krawędziach pryzmatów Abbe-König w postaci pojedynczych spaik-ów jest normalnym zjawiskiem ,spotykanym w  dobrej klasie lornetek w czasie oglądania obiektów punktowych o dużej intensywności świetlnej, lub w czasie długiej ekspozycji czasowej podczas robienia zdjęć.

HM nie spotkał się z takimi spaikami na żadnej z obserwowanych gwiazd jednie na sztucznej gwieździe było to tak widoczne.

 

Spajki mogą być również spowodowane zanieczyszczeniem np. cienką warstwą oleju lub niedokładnym procesem czyszczenia soczewki po  jej polerowaniu.

Używając mocnego białego światła błyskowego LED od strony okularów patrząc jednocześnie w obiektyw uwidacznia wszelkie zanieczyszczenia ,które mogą być powodem powstanie spaików.

Zdjęcie nr.4 bezwarunkowo przedstawia ASTYGMATYZM, który w szerokokątnych dobrych lornetkach jest często spotykany . Perfekcyjna korekta wszystkich aberracji przy f4,5 jest raczej nieosiągalna i musimy się z nią pogodzić ,jej niski poziom występowania przy brzegach pola jest standardem. 

Pryzmat Abbe-König jest klejony tak, że istnieją tylko dwa przejście powietrza / szkło, podczas gdy Schmidt-Pechan ma 4.

Dodatkowo ,nie występuje tutaj żadna lustrzana powierzchnia, wszystkie przejścia są całkowitymi  odbiciami wewnętrznymi z 100% sprawnością.

Schmidt-Pechan -dodatkowo ma problem z powierzchniami, które jednocześnie używane są do transmisji i odbicia co przy kiepskiej jakości powlekanych powierzchni ma wpływ na spadek kontrastu. Abbe-König jest lepszym ale cięższym i większym gabarytowo rozwiązaniem .

Ogólnie rzecz biorąc najlepiej jest Porro, ponieważ nie ma pow. dachowej , więc nie występuję  rozdzielenie wiązki  promienia ,ze wszystkimi jego problematycznymi konsekwencjami.

 

Porównywanie tej klasy lornetki z innymi typu Zeiss, Swarovsk, Leica ,etc. Jest średnim pomysłem z powodu ich różnych zespołów optycznych zastosowanych w budowie.

 

 

Edytowane przez Paether
"Redukcja" cytatu.
  • Lubię 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytając HM porównanie -lornetka naprawdę wymiata wielkością i ostrością wielkości użytecznego pola, wykres zawiera pole widzenia danej lornetki jak i jej max. pole ostrości w stopniach.

 

porown lornetek.doc

Edytowane przez YOKER
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.