Skocz do zawartości

Twoje największe zachwyty, rozczarowania i niespodzianki w wizualu


wimmer

Rekomendowane odpowiedzi

Pierwszy zachwyt jaki miałem to był oczywiście Księżyc i to od razu z "grubej rury", przez refraktor Zeiss o średnicy 20 cm, f=3 metry. To było 50 lat temu, ale ten obraz i ten kolor młodego Księżyca z Mare Crisium w roli głównej jest niezapomniany. Podobne widoki mam w SCT 10", ale obiektyw Zeissa chyba był lepszy pod względem jakości obrazu. Pierwsza kometa: C/1969 Y1(Bennett) o jasności 0 mag. w marcu 1970 roku, wyglądem i jasnością podobna do Hale-Bopp. Obserwacja śladów zderzenia komety Schoemaker-Levy 9 z Jowiszem. Współcześnie, choć przed paru laty zachwyciłem się widokiem galaktyki M31 w Andromedzie przez bino 25x100, pod solidnie ciemnym niebem. Galaktykę widać było w całości. Muszę też wspomnieć o komecie Hale -Bopp, kiedy  oglądałem przez MTO 11CA dżet gazów wyrzucanych z jądra komety w postaci zagiętego wachlarza, oraz 2, 3 fale czołowe jakie tworzył przed głową tej komety wiatr słoneczny. Nawet je rysowałem. Zachwycałem się przejściem Wenus na tle Słońca, które jest rzadkim zjawiskiem. Rozczarowała mnie kometa Halleya, ale efemerydy nie były korzystne. Rozczarowany bylem wiele razy złą pogodą uniemożliwiającą mi oglądanie kilku zaćmień całkowitych Księżyca z rzędu. Największą niespodzianką dla mnie była kometa 17P Holmes. To jedyne takie zjawisko jakie dane było mi oglądać. Wspomnę jeszcze o jedynej komecie jaką widziałem w dzień przy Słońcu, przez bino 25x100, o jasności centrum w okolicach minus 6 mag. (C/2006 P1 McNaught)

 

Edytowane przez lemarc
  • Lubię 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największy zachwyt na początku

Księżyc w BPC 26x70 (pierwszy sprzęt astro). Lekko zażółcona optyka dodawała tylko uroku Łysemu.

Największy zachwyt teraz

Na wyjazdach wakacyjnych pod lepszym niebem beztroskie błądzenie lornetką po niebie leżąc na leżaku (zabieram ze sobą).

Największe rozczarowanie

M33, jak u poprzedników. Nie wiem jakie trzeba mieć niebo lub teleskop by ta emka dała więcej radości niż samo jej oddzielenie od tła.

Największa niespodzianka

Różnica w komforcie obserwacji AZ4 vs. EQ5. Po latach męczarni z ustawianiem, blokowaniem, poprawianiem nagle wszystko stało się intuicyjne. Możliwe stało się skakanie po obiektach i to w wygodnej pozycji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największy zachwyt na początku: Szczegóły na tarczy Jowisza i Saturna, obserwacje zaćmień Słońca przez dyskietki i gołym okiem przez lekki chmurki w 2011, widok tranzytu Wenus gołym okiem przez lekkie chmurki, widoki wyraźnej Drogi Mlecznej (kiedyś rzadziej jeździłem za miasto), jakiekolwiek obserwacje DSów przez lornetkę 10x50 a następnie przez lunetkę 9cm

 

Największy zachwyt teraz: odkrywanie ciągle na nowo DSów (zwłaszcza ze szczegółami typu galaktyka M51), zorze polarne zza miasta (2013 i 2015), zaćmienia Słońca i Księżyca, obserwacje planet w opozycji w dobrym seeingu

 

Największe rozczarowanie: częstotliwość nocy bezchmurnych z dobrym seeingiem w Polsce, niektóre DSy wyglądają jak bezkształtna mgiełka nawet przy dobrym niebie i lustrze 12"+

 

Największa niespodzianka: zorza polarna w 2013, widok niektórych DSów jak Veil przez UHC

  • Lubię 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największy zachwyt na początku

Słońce przez PST Pawła Maksyma w Roztokach i M104 przez szesnaście cali (?) warpala tamże.

Największy zachwyt teraz

Hmmm.... Ludzie, których poznałem dzięki astronomii. ;)

Największe rozczarowanie

Bezowocne poszukiwania M101 w okolicach Warszawy.

Największa niespodzianka

Znalezienie M101 pod dość ciemnym niebem (nad jeziorem Łukcze, w lubelskim) w stanie dość sporego "zmęczenia". :D 

  • Lubię 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie (z perspektywy początkującego i posiadającego od Boga do obserwacji to co najważniejsze, czyli sprawne oczy, wspomagane czasami tylko/aż  lornetkami 15x70 i 25x100):

Największy zachwyt na początku (moja pre-astronomia - co zapamiętałem z zupełnego dzieciństwa):

1) Wiek około 4 lata - gwiezdne niebo w grudniową noc, gdy Mama z Tatą na przemian niosła mnie na tzw. barana (na karku). Był to pieszy 5km powrót z imienin Babci, (ponoć spóźniliśmy się na pociąg i nie mając wtedy samochodu trzeba było iść pieszo). Do dziś pamiętam w górze liczne gwiazdy, a dołem zupełną ciemność (nie było w tedy latarni, przy drogach - ależ musiały być warunki!). Ku niezadowoleniu rodziców ciągle kręciłem się i rozglądałem się na lewo i prawo, pokazując wyrywkowo na gwiazdy mówiąc "tu, tu, ... i tu".

2) Później będąc w podstawówce w 1997r. kometa Hale’a-Boppa. Dobrze ją zapamiętałem, bo była widoczna na zachodniej stronie, a w tym kierunku miałem okno i skierowane na nie łyżko. Wieczorem leżałem na łóżku i pamiętam, że pożyczałem od młodszej siostry poduszkę i podkładałem sobie dwie poduszki pod głowę, aby w pozycji półleżącej lepiej widzieć kometę. Nie byłem świadomy, czym jest kometa i skąd się wzięła, a młodsza siostra trochę bała się jej widoku. Ileż bym teraz dał za powtórkę takiego obrazu.


Największy zachwyt na początku (astronomia bardziej świadoma):

1) Wczesnym wieczorem przypadkowo widok maleńkiego Jowisza z pasami przez tachimetr geodezyjny (Trimble S6) z obiektywem carl zeiss jena 30x40 - od tego momentu tak naprawdę zacząłem się interesować nocnym niebem ,

2) zmiana chińskiej, bazarowej lornetki z kłamanymi parametrami (breaker 20x60) na 15x70 z seri BA8 - widok nocnego nieba po prostu sokowy przeskok jakości na plus,

3) chyba największy zachwyt - wspomnianą lornetką 15x70 na statywie - widok Saturna na wieczornym, ale błękitnym jeszcze niebie jako: kulka i pierścień - mała, bardzo ostra struktura w kolorze pomarańczowym przedzielona cienką jak nitka, ale doskonale widoczną ciemną przerwą. Widok ten obserwowało ze mną wiele przypadkowych osób (paliliśmy gila) i wszyscy byli w szoku, że to co widzą przez lornetkę jest w ogóle możliwe i realne. Wtedy poczułem odwagę i przyznałem się przyjaciołom, że wydałem 1500 zł na taką niepozorna lornetkę, a wszyscy podchodząc ponownie do lornetki i patrząc jeszcze raz na  Saturna, jego obraz przyjęli za wystarczające usprawiedliwienie dużego przecież wydatku. 

     
Największy zachwyt teraz: widoki nocnego nieba (zasięg) przez lornetę 25x100. Na wyróżnienie Mgławicą Oriona i większe gromady właśnie w 25x100.


Rozczarowanie: często zła pogoda i zdecydowanie zanieczyszczenie stycznym światłem, głownie z ulicznego oświetlenia oraz nieświadomość i upartość mieszkańców/władz którzy nie rozumieją potrzeb utrzymania ciemnego nieba (nie tylko do astro),


Niespodzianka teraz:

1) M42 Wielka Mgławica w Orionie - wrażenie jej zielonkowatego odcienia w 25x100 - czyli pierwszy kolor DS w wizualu? (chyba, że to jakaś aberracja lornety - to wtedy będzie to rozczarowanie),
2) zawsze pierwsze wrażenie z nowo obserwowanych obiektów np. z dzisiaj, z przydomowych warunków: lornetą 25x100 Mgławica Płomień (NGC 2024) w Orionie (wyraźny widoczny główny płomień/knot jako przyciemnienie) - ileż razy patrzyłem w Oriona lornetką 15x70 i nie dostrzegłem Mgławicy Płomień, itd.

 

  • Lubię 3
  • Kocham 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, GKG napisał:

2) Później będąc w podstawówce w 1997r. kometa Hale’a-Boppa. Dobrze ją zapamiętałem, bo była widoczna na zachodniej stronie...

Dla mnie również był to szczególny moment w życiu, bo właśnie wtedy obudziło się we mnie zamiłowanie do astronomii, i ten moment uznaję za początek mojej przygody z astronomią. Kometa była hipnotyzująca. Miałem wtedy 14 lat. Pamiętam, jak moja koleżanka z klasy - Iza, mówiła, że jedzie z rodzicami na Szczeliniec Wielki oglądać kometę przez zainstalowaną tam lunetę obserwacyjną, a ja - biedak - jeszcze wtedy nie wiedziałem, że miałem czego zazdrościć. Pożyczyłem jednak od dziadka starą, radziecką lornetkę, chyba 10x50. Kometa wyglądała pięknie. Nawet ją narysowałem. To wtedy pojawiła się po raz pierwszy w mojej głowie chęć dowiedzenia się, skąd przyleciała kometa, jak daleko jest, i właściwie czym ona jest. Mieszkałem wtedy w Kudowie-Zdroju, na uboczach miasteczka. Niebo miałem zawsze pełne gwiazd.

Ech, łezka się w oku kręci...

  • Lubię 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.