Skocz do zawartości

Kasa nie zrobi z Ciebie astrofotografa


Gość wessel

Rekomendowane odpowiedzi

57 minut temu, Adam_Jesion napisał:

Bardzo dokładnie wskazuję w twoich postach, co mi się nie podoba i z czym się nie zgadzam. To dyskusja, nie musisz się doszukiwać napięcia, czy się obrażać - w końcu nie jesteś astrofotografem, więc nie musisz być taki wrażliwy ;)

Nie obrażam się. Nie doszukuję się również napięcia. Ja je odczuwam :) Czasem jednak odejście od klawiatury na dłuższą chwilę uspokaja wszelkie napięcia. Moje, Twoje, czy czyjeś. Nieważne.
Nie odwracajmy kota ogonem :)

 

Niemniej wróciłem z tym:

Godzinę temu, wimmer napisał:

Zdjęcia z APODa, które w moim poczuciu estetyki jest zbyt landrynkowe znajdę. Daj mi trochę czasu. Muszę przejrzeć.

Cofnąłem się jedynie do października zeszłego roku (Jeśli będzie potrzeba mogę przejrzeć dalej).
Wybaczcie, jeśli w opisie co sądzę o wymienionych zdjęciach użyję nietrafnego określenia związanego z obróbką. Mogę mówić o estetyce "landrynkowej", ale fachowych pojęć nie znam. Jestem tylko odbiorcą.
Najpierw może napiszę co rozumiem przez pojęcie "landrynki": Rozumiem to jako zdjęcie przesycone barwami do tego stopnia, że sprawia wrażenie nienaturalnego. Czyli sprzecznego z wyobrażeniem o kosmosie. Coś właśnie takiego "oczojebnego" (mam nadzieję, że takie określenie mieści się w granicach nie przeklinania na forum ;) ). Coś co wali po oczach barwami, czy kontrastem, zamiast urzekać zwyczajną urodą.

Jak dla mnie "landrynka" to:
https://apod.nasa.gov/apod/image/1810/OrionRedBlue_Lindemann_1500.jpg
https://apod.nasa.gov/apod/image/1901/Vela-DSS-New-L.jpg

 

Z kolei to uważam za zdjęcie bardzo brzydkiej urody :)
https://apod.nasa.gov/apod/image/1810/Comet21P_Hemmerich_1440.jpg

To natomiast odbieram jako nadmiar kontrastu, przeostrzone, czy jak to nazwać:
https://apod.nasa.gov/apod/image/1812/Lobster_Carr_3954.jpg

 

Tutaj jest jakiś dziwaczny fotomontaż? Rozumiem, że ktoś miał pomysł łączyć dwie różne ekspozycje, ale estetycznie... bardzo mnie to boli w oczy:
https://apod.nasa.gov/apod/image/1810/NGC6543-BYU-L.jpg

 

I dla przeciwstawności:
To mi się podoba. Jest "miękkie", nie przesadzone, ukazuje piękno obiektu. Oczywiście, kolorowe jest, ale ten kolor jest taki "wyważony".
https://apod.nasa.gov/apod/image/1811/CaliforniaNebula_Falls_3352.jpg
To też jest fajne:
https://apod.nasa.gov/apod/image/1810/Milne_B150_FIN_APOD2048.jpg

  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, MateuszW napisał:

Jeśli ktoś, kto zobaczy tapetę z M31 na swoim pulpicie pomyśli, że "tak wygląda M31", a później się okaże, że jednak nie, to wyrządziliśmy mu krzywdę - okszukaliśmy go. Ten ktoś może się potem zrazić do astrofotografii

Nie przeceniasz trochę roli astrofotografii na pulpicie Maca? Zdjęcie powstało, Apple zakupiło na stocku (czy zamówiło wykonanie, bez znaczenia) i wrzuciło na tapetę nowego kompa - i Twoim zdaniem przez to krzywda się dzieje niektórym kupującym, bo nie ma drobnym druczkiem wyjaśnienia, że to naprawdę nie tak wygląda?

 

Mam wrażenie, że czasem przed nami idzie zbyt duża duma i mniemanie o tym co robimy. Wiem, Kosmos, miliony lat świetlnych, odległe światy, elita - mnie to kręci - ale na pulpicie kompa to jest tylko kolorowa plama mająca przyciągnąć kupujących. Relax ;)

 

edit: i ja uważam, że ta kolorowa plama właśnie może przyciągnąć kogoś do astrofoto, tak jak zdjęcia Kosmosu przyciągają początkujących obserwatorów "ooo ja to chcę zobaczyć w teleskopie" - a co się dalej dzieje, to już kwestia trochę przypadku, trochę szczęścia, a trochę chęci poszukania wiedzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, dziki napisał:

Nie przeceniasz trochę roli astrofotografii na pulpicie Maca? Zdjęcie powstało, Apple zakupiło na stocku (czy zamówiło wykonanie, bez znaczenia) i wrzuciło na tapetę nowego kompa - i Twoim zdaniem przez to krzywda się dzieje niektórym kupującym, bo nie ma drobnym druczkiem wyjaśnienia, że to naprawdę nie tak wygląda?

Jedno takie zdjęcie wiele nie zaszkodzi. Ale tego typu grafik jest dookoła mnóstwo, czasem jako dekoracja artykułów w necie, czasem w telewizji czy gdzieś indziej. W efekcie laik co chwilę gdzieś trafia na te fejki. To już buduje u niego pewną opinię i wyobrażenie, nawet podświadomie. I całościowo ten proces staje się szkodliwy, bo jego wyobrażenie o astrofotografii czy astronomii staje się fałszywe. A duże firmy trafiają do dużej grupy ludzi, więc ich szkodliwość jest proporcjonalnie większa :) 

Taki Windows dla równowagi promuje raczej normalne zdjęcia :) Czasem trafi się coś astronomicznego na ekranie blokowania i są to normalne zdjęcia, a równocześnie piękne i trafiające "pod publikę" - da się? Da.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, trouvere napisał:

No może te:

 

to przecież są Twoje słowa, nic Ci nie mówią ?

Ale pisząc "wszystkie nasze zdjęcia" przecież mam na myśli wszystkich astrofotografów tworzących kolorowe zdjęcia. A jeżeli ci się konkretnie moje zdjęcia nie podobają, to przecież możesz napisać konkretnie - a nie jakieś rebusy mi zadajesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, MateuszW napisał:

]Taki Windows dla równowagi promuje raczej normalne zdjęcia :) Czasem trafi się coś astronomicznego na ekranie blokowania i są to normalne zdjęcia, a równocześnie piękne i trafiające "pod publikę" - da się? Da.

No dobra, a co mają powiedzieć turyści skuszeni pięknym i legendarnym zdjęciem z ekranu miliarda komputerów Windows 95, odwiedzający Sonomę i widząc taki widok? :D Swoją drogą to podobno najczęściej oglądane przez ludzkość zdjęcie w historii.

windows.jpg

  • Kocham 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Adam_Jesion napisał:

No dobra, a co mają powiedzieć turyści skuszeni pięknym i legendarnym zdjęciem z ekranu miliarda komputerów Windows 95, odwiedzający Sonomę i widząc taki widok? :D 

57742-ff9cebeb68a9fcb11bd3597efcdfbeec.j

 

Od nas zależy, czy chcemy żyć w świecie ułudy, czy prawdy :D

Bierzmy Neo za przykład! Długo się nie wahał :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, wimmer napisał:


Jak dla mnie "landrynka" to:
https://apod.nasa.gov/apod/image/1810/OrionRedBlue_Lindemann_1500.jpg
https://apod.nasa.gov/apod/image/1901/Vela-DSS-New-L.jpg

 

Z kolei to uważam za zdjęcie bardzo brzydkiej urody :)
https://apod.nasa.gov/apod/image/1810/Comet21P_Hemmerich_1440.jpg

To natomiast odbieram jako nadmiar kontrastu, przeostrzone, czy jak to nazwać:
https://apod.nasa.gov/apod/image/1812/Lobster_Carr_3954.jpg

 

Tutaj jest jakiś dziwaczny fotomontaż? Rozumiem, że ktoś miał pomysł łączyć dwie różne ekspozycje, ale estetycznie... bardzo mnie to boli w oczy:
https://apod.nasa.gov/apod/image/1810/NGC6543-BYU-L.jpg

 

I dla przeciwstawności:
To mi się podoba. Jest "miękkie", nie przesadzone, ukazuje piękno obiektu. Oczywiście, kolorowe jest, ale ten kolor jest taki "wyważony".
https://apod.nasa.gov/apod/image/1811/CaliforniaNebula_Falls_3352.jpg
To też jest fajne:
https://apod.nasa.gov/apod/image/1810/Milne_B150_FIN_APOD2048.jpg

Biorąc pod uwagę sztuczność w ogóle całego procesu astrofotografii (od momentu, kiedy zaczynamy "wyciąganie" mgławicy itp. za pomocą histogramu, a już nie mówiąc o nakładaniu jakichś masek, warstw, zmniejszaniu gwiazd itp...) linia, jaką oddzielasz "ładne" od "brzydkie" jest - oczywiście - całkowicie arbitralna. Wynikać może co najwyżej z jakiejś analogii, podobieństwa czy też przyzwyczajenia. Podobnie muzyka zachodnia brzmi pięknie dla europejczyków a indyjska - dla mieszkańca Indii. Smaczne są steki w USA, a ostra zupa z krewetek - w Tajlandii.

 

Dlatego dałbym spokój i nie kategoryzowałbym tak ostro w oparciu o tak niemierzalne cechy. Dla mnie astrofotografia to dane, które pojawiają się w aparacie (kamerze) po ekspozycji. Kto naciska spust migawki aparatu (kamery ccd/cmos, z obiektywem/teleskopem?) wycelowanego w gwiazdy jest astrofotografem. To, co robi ze zdjęciem później - to zabawa, obróbka, sztuka, przystrajanie. Podlega ocenie całkowicie arbitralnej, zmysłowej, uznaniowej, estetycznej. Ale materiał ściągnięty z matrycy - to czysta fizyka, tego się nie oszuka. Czy dany obiekt zarejestrował się czy nie? To jest istotne. A czy będzie niebieski czy czerwony - to kwestia umowy. Ja szukam tego w astrofotografii: pokazania, że coś tam jest. Czegoś nieznanego lub nieoczywistego. A że to będzie saturowane tak czy inaczej - ważne, żeby było widać różnicę między bytem a niebytem, żeby dowód na istnienie był niepodważalny. Reszta to kwestia gustu :)

  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, MateuszW napisał:

Taki Windows...

...10  :)

25 minut temu, Adam_Jesion napisał:

No dobra, a co mają powiedzieć turyści skuszeni pięknym i legendarnym zdjęciem z ekranu miliarda komputerów Windows 95, odwiedzający Sonomę i widząc taki widok? :D Swoją drogą to podobno najczęściej oglądane przez ludzkość zdjęcie w historii.

windows.jpg

Dla formalności, taką tapetę widzieli dopiero posiadacze XP, bo na właścicieli 95 czekał inny, równie zapierający dech w piersiach widok :P

win95.png

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Behlur_Olderys napisał:

Dlatego dałbym spokój i nie kategoryzowałbym tak ostro w oparciu o tak niemierzalne cechy.
[...]

Behlurze, ja nie kategoryzuję. Podlinkowałem owe zdjęcia z powodu propozycji, abym pokazał coś, co uważam za "landrynkowe". Dyskusję o tym czy, i jak ewentualnie kategoryzować astrofotografię znajdziesz na wcześniejszych stronach.

Edytowane przez wimmer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Behlur_Olderys napisał:

Biorąc pod uwagę sztuczność w ogóle całego procesu astrofotografii

To nie takie proste. Zgoda, proces obróbki astrofotografii jest "sztuczny". Jednakże to nie tak, że w tym momencie całkowicie tworzymy naszą "wymyśloną sztukę" dążąc do jakiegoś efektu, który wybieramy na podstawie tego, które zdjęcie nam się podobało w internecie i takie mamy wyobrażenie dla danego obiektu. Obiekty astro to nie są jakieś kwantowe twory, którym wygląd nadaje dopiero ich obrobienie. One mają swój prawdziwy wygląd. Możesz się o nim przekonać najprościej robiąc jednoklatkowca lustrzanką :) Dane z kamery, czy zdjęcie po stackowaniu są dalekie od "rzeczywistego wyglądu obiektu", ale do tej rzeczywistości możemy dążyć. Np składając kolor z filtrów RGB możemy zrobić kalibrację kolorów na podstawie gwiazdy G2V - wtedy otrzymujemy najprawdziwszy kolor zdjęcia.

Cytat

Ale materiał ściągnięty z matrycy - to czysta fizyka, tego się nie oszuka.

Tak, to czysta fizyka, ale ten materiał to są jedynie dane, jeszcze nie zdjęcie. Musimy jakoś zmapować to, co widzi kamera na to, co widzi oko. I po części tym zajmuje się obróbka. Chodzi na przykład o relacje czasu naświetlania, gainu, głębokości studni, QE. Zdjęcie z kamery CCD wyświetlone "wprost" jest prawie czarne. Nasze monitory nie potrafią wyświetlić tylu odcieni szarości, oraz pokazać tak gigantycznych kontrastów, jakie widzi nasze oko i jakie występują na niebie. Musimy to zmapować. Jakoś wepchnąć te 16 czy więcej bitów po stackowaniu do marnych 8, które potrafimy pokazać oku. A jeśli mamy kamerę kolorową, to dochodzi jeszcze kwestia wzajemnej relacji QE poszczególnych kolorów i tego, jak ich wykres ma się do oka. Stąd kolorowa kamera nie wypluwa sama z siebie prawdziwych kolorów, trzeba jej "pomóc".

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, MateuszW napisał:

Tak, to czysta fizyka, ale ten materiał to są jedynie dane, jeszcze nie zdjęcie

Tak jak partytura to jeszcze nie dźwięk symfonii, a jednak kompozytor nie musi być dyrygentem :) Temat bardzo filozoficzny, fajnie się czyta. Ale moim zdaniem granica: astrofotografia czy nie - leży bliżej matrycy, a dalej od postu w internecie, stąd spora część dyskusji (rynek, popyt, odbiorca, ocena) wydaje się jałowa, bo nie ma związku z astrofotografią sensu stricte, ale z całą pozostałą otoczką wspólną dla ogółu ludzkiej twórczości.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, trouvere napisał:

te wszystkie "estetyczne" astro-fotogramy są w istocie wytworem fantazji czy wyobrażeń ich autora

Ojojoj, to teraz już trochę przesadziłeś. Nie wiem, czy powinienem tłumaczyć i czy masz w ogóle ochotę "słuchać". Prosty test na logikę - jeżeli nasze astrofotografie są wytworem fantazji, to trzeba by założyć, że istnieje coś takiego, jak wyobraźnia zbiorowa. Dlaczego wszystkie zdjęcia danego obiektu wyglądają tak samo z całego świata? Owszem - u jednego będzie trochę więcej szumu, słabszy kolor, krzywy kadr, nierówne tło, jakieś prześwietlenia, niedoświetlenia, ale to przecież bez znaczenia - wszyscy zarejestrują dokładnie to samo (przy danej technice rejestracji). To, że my nie widzimy tych fotonów nie jest winą kosmosu, tylko nas samych, a konkretnie ludzkiej ewolucji i jej słabości. Nasze pręciki w oczach nie widzą kolorów, ale to nie znaczy, że tych obiektów tam nie ma. Bakterii też nikt gołym okiem nie widział, a to nie znaczy, że nie istnieją. Idąc dalej - złamanej nogi przez rentgena też nikt nie widzi, a zdjęciu wierzy (nawet zafarbowanemu na pomarańczowo, czarno, fioletowo, czy różowo - jakie to ma znaczenie?). Można by tak bez końca.

Nie popadajmy więc w skrajności. Zdjęcia tworzone przez astrofototografów malowane są jednak fotonami. Do interpretacji pozostaje już niewiele, w zasadzie jako środki wyrazu artystycznego pozostają już tylko kadr, medium, tonacja kolorystyczna (większa w przypadku narrowband, choć to też się ustandaryzowało) - i tyle. Oczywiście przy założeniu istnienia i stosowania kodeksu etycznego astrofotografa i nie wchodząc znowu w polemikę, czy ktoś może wsadzić zdjęcie drogi mlecznej z Australii w krajobraz z Wrocławia.

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, trouvere napisał:

Tak masz rację, w takim przypadku otrzymasz "najprawdziwszy" kolor ale tylko i wyłącznie tej jednej gwiazdy G2V, niczego więcej.

Nie prawda. Generalnie, aby prawidłowo zbalansować kolor zdjęcia potrzeba dobrać 6 współczynników, po 2 dla każdej barwy - poziom tła i skalowanie (nazwy być może są inne). Poziom tła to taki jakby offset dla kolorów, a skalowanie to taki gain - mnożnik. Żeby to ustawić potrzebujemy zasadniczo dwóch punktów pomiarowych. Jednym punktem jest gwiazda G2V, natomiast drugim tło zdjęcia. Tło ma być czarne i takie dajemy offsety, a gwiazda biała i takie dajemy mnożniki. Oczywiście sprawa się komplikuje, jeśli w tle coś jest - jakaś mgławica czy pył. Wtedy nie powinna być ona czarna. Ale i na to są metody, jak choćby program eXcalibrator, który dokonuje pomiaru na podstawie wielu gwiazd ze zdjęcia i ich wskaźników barw z katalogu.

Teoretycznie robiąc raz kalibrację (obliczając te 6 współczynników) moglibyśmy ich używać już zawsze. Ale niestety, LP, Księżyc itp wprowadzają nam zmianę koloru i chcąc to skorygować musimy obliczać współczynniki na nowo.

Tak więc da się ustalić prawdziwy kolor dla całego zdjęcia w sposób całkowicie obiektywny.

Godzinę temu, trouvere napisał:

Rozumie się, że potencjalny autor "wie" lepiej jakie są te "prawdziwe" kolory

Potencjalny autor zazwyczaj nie bawi się w "matematyczną" kalibrację, bo nie potrzebuje otrzymać naukowo poprawnego zdjęcia. Zostawia sobie ten mały margines na interpretacje. Gdzie ten margines się kończy to już temat na oddzielną dyskusję... A część tego nie robi, bo im się nie chce, część nie potrafi, a część nawet o tym nie wie :)

Godzinę temu, trouvere napisał:

Na domiar złego potencjalni adepci (powiedzmy młodzi adepci) astronomii, zwiedzeni tymi podkolorowanymi "fotografiami" przeżywają głębokie rozczarowanie tym co widzą w swoim (czasem z wielkim trudem nabytym) teleskopie bo nikt im nie uświadomił, że te wszystkie "estetyczne" astro-fotogramy są w istocie wytworem fantazji czy wyobrażeń ich autora

Mój drogi, chyba nie rozumiesz różnicy w działaniu i możliwości naszego oka i matrycy światłoczułej :) Otóż, nasze oczy nie potrafią robić wielominutowego naświetlania w celu rejestracji bardzo słabych obiektów, a do tego jedynymi działającymi przy słąbym świetle receptorami są pręciki, które widzą czarno - biało. Jakby tego było mało, to na środku oka nie mamy pręcików i w tym miejscu jesteśmy w nocy ślepi, oraz rozdzielczość obrazu powstającego z pręcików jest dość niska :)Dodajmy do tego maksymalny użyteczny rozmiar źrenicy wyjściowej równy średnicy źrenicy oka, co limituje nam możliwą jasność powierzchniową obrazu w teleskopie i mamy przepis na katastrofę :)  Tak więc obserwator wyposażony nawet w wielki teleskop nie jest w stanie zobaczyć tego, co zarejestruje fotograf. A to co fotograf zarejestrował to nie jest żaden wytwór jego fantazji. Gdyby ten obiekt był 1000x jaśniejszy, to wizualowiec mógłby bez trudu podziwiać pięknie nasycone kolorami obiekty pełne detali.

A to że ktoś po naoglądaniu się zdjęć w necie chce to samo zobaczyć w okularze nazywa się syndromem Hubblea, który jest szeroko znany na forach i bynajmniej nie jest winą astrofotografów. :) Jest winą tego, że ten ktoś nie wie właśnie, jak działa oko i jak różni się od możliwości matrycy.

  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, trouvere napisał:

Generalnie nie podoba mi się tworzenie fałszywego (niezgodnego z rzeczywistością) obrazu kosmosu (w sensie "fotografii").

Jak rozumiem masz całkowicie ortodoksyjne podejście do astrofotografii :) A już myślałem, że to ja jestem dość ortodoksyjny :P

To dlaczego się nie czepiasz np tego, że klasyczny fotograf, gdy wykonuje jakiekolwiek zdjęcie, nie ma ze sobą tablicy kalibracyjnej Kodaka? Nie możemy popadać w skrajność. Wystarczy że automatyka dobierze balans bieli, a jak się pomyli, to można ręcznie skorygować. Ale bez przesady, żeby się bić o drobne różnice.

Kalibrowanie koloru przed fotkami dziennymi pozostawmy NASA i ich sondzie inSight :P 

news-112618i-lg.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, MateuszW napisał:

Tak więc da się ustalić prawdziwy kolor dla całego zdjęcia w sposób całkowicie obiektywny.

Mam chęć się podroczyć, bo cała ta dyskusja o kalibracji na gwiazdy G2V (czyli w skrócie słoneczne) i prawdziwości koloru ilustruje pewien paradoks. Dla nas na zdjęciu "prawdziwy" kolor wynika tylko i wyłącznie z balansu bieli, który narzuciło nam Słońce. A co z mieszkańcami innych układów planetarnych krążących dookoła gwiazd o innej temperaturze barwowej? Będą kolor kalibrować na swoje parametry? I kto będzie miał rację w takim interplanetarnym konflikcie? Który kolor jest prawdziwy - nasz, czy ich?

Co więcej - nie trzeba odlatywać w kosmos, żeby doświadczyć tego paradoksu prawdziwości koloru. Wystarczy porównać kolor wydruku w domu, przy typowym oświetleniu, a następnie wyjść na zewnątrz w słoneczny dzień. Który jest więc prawdziwy? Ten w domu, czy ten na zewnątrz? Nie będę się znęcał nad określaniem prawdziwości koloru i nie wspomnę o różnicach w postrzeganiu koloru między osobnikami tego samego gatunku, ale także i wpływie kulturowym na ich widzenie.

Abstrahując już zupełnie od faktu, że ludzie w ogóle widzą ekstremalnie mały wycinek widma, a ta ich ułomność stała się megalomańskim filtrem rzeczywistości - "nie widzę więc tego nie ma". Co mają powiedzieć ptaki, które potrafią widzieć znacznie szerzej? Z ich perspektywy to nasza percepcja rzeczywistości jest ułomna. :Dimage.png

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Adam_Jesion napisał:

Dla nas na zdjęciu "prawdziwy" kolor wynika tylko i wyłącznie z balansu bieli, który narzuciło nam Słońce. A co z mieszkańcami innych układów planetarnych krążących dookoła gwiazd o innej temperaturze barwowej? Będą kolor kalibrować na swoje parametry? I kto będzie miał rację w takim interplanetarnym konflikcie? Który kolor jest prawdziwy - nasz, czy ich?

Nie popadajmy w skrajności. Można by dodać do tego jeszcze prosty fakt, że całe nasze postrzeganie ( i w ogóle nasza cała "rzeczywistość") to dość sztuczny subiektywny wytwór naszego mózgu.

Wiadomo, że mówiąc o prawdziwym kolorze obiektu astronomicznego myślimy o takim jego wyglądzie, jaki widzielibyśmy na własne oczy, gdyby był on dostatecznie  jasny. I takie coś próbujemy odtworzyć na zdjęciu RGB

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Adam_Jesion napisał:

Mam chęć się podroczyć, bo cała ta dyskusja o kalibracji na gwiazdy G2V (czyli w skrócie słoneczne) i prawdziwości koloru ilustruje pewien paradoks. Dla nas na zdjęciu "prawdziwy" kolor wynika tylko i wyłącznie z balansu bieli, który narzuciło nam Słońce.

Masz świętą rację i fajnie że przypominasz o tej "globalności" problemu :) My, ludzie, uznaliśmy za prawdziwą biel kolor, którym świeci nasze Słońce. Jeśli miałbym zaproponować wyznacznik uniwersalnego balansu bieli dla całego wszechświata, to mam pomysł. Weźmy za taki absolutnie biały kolor źródło światła, które emituje w każdej długości fali takie samo natężenie :) Ale teraz potrzebuję porady od fizyków, bo mam problem ze zdefiniowaniem co to znaczy "takie samo natężenie" :P @Behlur_Olderys? No bo energia fotonów jest zależna od długości fali. A wydaje mi się, że ani przyjęcie jednakowej energii, ani jednakowej ilości fotonów nie będzie tutaj dobrym wyznacznikiem...

18 minut temu, Adam_Jesion napisał:

Wystarczy porównać kolor wydruku w domu, przy typowym oświetleniu, a następnie wyjść na zewnątrz w słoneczny dzień. Który jest więc prawdziwy? Ten w domu, czy ten na zewnątrz?

Prawdziwy jest ten, który pokazujemy przy oświetleniu, jakie było zamierzone przy drukowaniu :) I tu pojawia się dobre pytanie, jak to się określa przy wydruku? Da się nadać profil kolorów zależny od temperatury światła? Czy może przyjmuje się milcząco, że jest to barwa Słońca. Ja się na drukowaniu dużo nie znam. Wiem tylko, że na kolor, jaki dociera do oka wpływa zarówno kolor przedmiotu, jak i źródła światła, skąd przy monitorze jest prościej :) (no dobra, część światła otoczenia odbija się od niego i wprowadza pewną różnicę).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale zaraz, chwila. Chyba popełniliśmy w którymś miejscu poważny błąd logiczny.

Balans bieli naszego oka to osobna rzecz, nieistotna dla problemu. Tymi samymi oczami patrzymy na galaktykę, co na zdjęcie - czyli światło jest transformowane do naszego mózgu w ten sam sposób.

W nocy nie mamy źródła światła, który oświetla obiekt, to sam obiekt jest źródłem światła. Czyli pozostaje kwestia samego obiektu.

Czyli absolutnie i obiektywnie prawidłowy balans bieli zdjęcia będzie wtedy, kiedy patrząc na ten obiekt na żywo zobaczymy takie same kolory, jak patrząc na monitor (w ciemnym pokoju) wyświetlający zdjęcie. Czyli wówczas, gdy nasz monitor będzie wysyłał do oka taki sam zestaw fotonów, jak obiekt na niebie (pomijając różnicę jasności i kwestię wykresu czułości na kolory). A to jest coś niezależnego od Słońca i Ziemi.

 

Jutro pomyślę, gdzie jest ten błąd :)

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, MateuszW napisał:

I tu pojawia się dobre pytanie, jak to się określa przy wydruku? Da się nadać profil kolorów zależny od temperatury światła?

Ależ oczywiście. Każdy profil do druku jest skorelowany pod temperaturę barwową oświetlenia (ambient D50). Co więcej, każde stanowisko drukarskie powinno być całkowicie odcięte od zewnętrzych źródeł światła i oświetlone lampami D50 (5000K, czyli neutralne), operator powinien mieć neutralny szary strój, tak samo jak kolor ścian. Nie żartuję - to standard w profesjonalnych miejscach, gdzie kolor jest kluczowy.

 

https://en.wikipedia.org/wiki/Color_temperature

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, chyba wiem, o co biega!

Załóżmy, że zgodnie z poprzednim postem, zrobiliśmy idealnie skalibrowane zdjęcie - czyli takie, które wysyła z monitora do oka fotony w takich samych proporcjach między kolorami, jak rzeczywisty obiekt na niebie.

 

Teraz patrzy na ten obiekt, oraz na zdjęcie Ziemianin. Załóżmy, że zdjęcie przedstawia gwiazdę zimniejszą, niż Słońce, a więc nasze oko odbierze ją jako pomarańczowa - w rzeczywistości i na zdjęciu.

 

Teraz bierzemy kosmitę, który jakimś cudem (dla uproszczenia) ma taką samą budowę oka i takie same wykresy czułości czopków, co człowiek. Kosmita ten zamieszkuje w okolicy gorętszej, czyli bardziej niebieskiej dla nas gwiazdy. Dla niego nasz niebieski kolor jest białym. Teraz kosmita patrzy na tą samą gwiazdę, którą spociliśmy i na jej zdjęcie. Wg niego gwiazda rzeczywista i na zdjęciu będzie wyglądać tak samo, jednakże inaczej, niż widział ją człowiek - kosmita zobaczy zamiast pomarańczowej, mocno czerwony kolor.

 

Czyli podsumowując, w obu przypadkach obserwator zobaczył taki sam kolor na niebie i na zdjęciu, jednakże dla dwóch obserwatorów był to inny kolor. Można jednak powiedzieć, że zdjęcie było wykonane całkowicie obiektywnie poprawnie - bo każdy z nich zobaczył na zdjęciu to samo, co w rzeczywistości. To "rzeczywistość" jest inna dla różnych obserwatorów!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.