Skocz do zawartości

Grawitacja


litar

Rekomendowane odpowiedzi

Zostałem wywołany do tablicy, no to idę... :)

 

1. W wielu zagadnieniach fizycznych przyjmujemy ciągłość przestrzeni po prostu z wygody. Postulowana nieciągłość, mająca się objawiać po zejściu w okolice skali Plancka, jest obecnie daleko ponad zdolność rozdzielczą jakichkolwiek naszych eksperymentów. A wygoda jest ważna.

 

2. Z samego faktu istnienia jakiegoś wewnętrznie spójnego i pięknego modelu matematycznego nie wynika, że musi on mieć odzwierciedlenie w rzeczywistości. Matematyka jest pełna dziwnych tworów, a fizycy tylko niektóre z nich wykorzystują, by tworzyć swoje przybliżone modele rzeczywistości.

 

3. Funkcje falowe. To akurat są twory, które mają mało wspólnego z rzeczywistością. Funkcja falowa nie ma odpowiednika w realnym świecie. Jest to funkcja matematyczna użyteczna w tym sensie, że działając na nią odpowiednim operatorem (czyli przekształcając w inną funkcję) możemy uzyskać konkretne przewidywania obserwabli. A to, że funkcje falowe są ciągłe wynika jedynie stąd, że z takimi funkcjami łatwiej się obchodzić - kwestia wygody, a nie głębokich praw przyrody. Dodam, iż funkcje falowe są na tyle niewygodne w użyciu, że w praktyce chemicy wolą korzystać z metod DFT, gdzie punktem wyjścia jest gęstość elektronowa, a nie jakieś tam nierealne funkcje. Patrz punkt 1.

 

4. Użyteczność nieskończoności w fizyce jest tylko taka, że pokazuje gdzie teoria jest niedopracowana. Domyślam się jednak, że dla matematyka nieskończoność sama w sobie może być... nieskończenie ciekawsza :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, dobrychemik napisał:

Z tego co mi wiadomo, to przestrzeń wydaje się być kwantowa, jest raczej nieciągła. To znaczy fizykom się wydaje, nie mi.

Podejrzewam, że czytamy innych fizyków :)

 

Znowu się doczepię o doprecyzowanie: co rozumiemy jako ciągłość przestrzeni? Czy pytamy o jakąś głęboką naturę przestrzeni (o ile wiem, to fizycy nie mają tu na razie wiele do powiedzenia)? Czy też podejście praktyczne: czy położenia obiektów w przestrzeni są skwantowane? Jeśli rozmawiamy o tym drugim, to akurat jestem zdecydowanym zwolennikiem koncepcji skwantowanej przestrzeni. Nie podoba mi się pomysł, by skończony obszar przestrzeni mógł mieć nieskończenie wiele różnych stanów kwantowych. Jak dotąd we Wszechświecie nie napotkaliśmy jakiejkolwiek nieskończoności i lepiej się tego trzymać.

Z tego co się czyta i z tego do czego się dochodzi samemu to przestrzeń i czas są właśnie dyskretne. Długość Plancka i Czas Plancka jako wartości niepodzielne? Co sądzicie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dobrychemik Widzę że nie tylko chemik więc nauczaj mnie :D Rozumiem, że za podstawę bierzesz czas Plancka i odległość Plancka (które są związane ze stałą Plancka, która z kolei dyskretyzuje moment pędu) i stąd implikacja, że czasoprzestrzeń jest podzielona tymi wielkościami. Na mój skromny rozumek wydają się sztucznymi tworami zrobionymi dla wygody, żeby mieć ładne jednostki, ale jednocześnie bez dowodu, że niżej się nie da. Jest jakiś dowód tego, chociaż pośredni lub istnieją chociaż poszlaki obserwacyjne? Zakładając to co napisałeś, to jak w ogóle wyjaśnić dualizm korpuskularno-falowy? Czy interferencja fali elektromagnetycznej nie powinna produkować czegoś na kształt mory lub aliasingu?

 

Wygoda wygodą, ale liczenie całki czy pochodnej funkcji nieciągłej lub schodkowej w taki sam sposób, jak porządnej funkcji, może się różnie skończyć, zazwyczaj kończy się źle. Zastanawia mnie czemu takich cyrków nie widać w znanych rozwiązaniach równań Einsteina. Liczy się to na porządnej ciągłej przestrzeni, czasoprzestrzeń przyjmuje się również porządną, i się to jeszcze zgadza z obserwacjami. A podzbiór liczb wymiernych, na których operowałaby dyskretna czasoprzestrzeń, nie jest domknięty. Rozwiązania równań niekoniecznie muszą należeć do tej przestrzeni, a i tak się wszystko zgadza. Nie za dużo tych przypadków? :D

Edytowane przez lkosz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Równania Einsteina sprawdzają się tylko w skalach makro, bardzo dalekich od skali Plancka. Gdy pytamy OTW o kwantowe efekty grawitacji (patrz moja dyskusja z Ryszardo i Behlurem w wątku o czarnych dziurach) wychodzi na jaw jej niedoskonałość.

 

Czy skala Plancka jest rzeczywiście skalą kwantyzacji Wszechświata? Tego nie wiem. O ile się orientuję, to wiemy, że kwantyzacja jest na poziomie nie większym niż ta skala.

Fizycy zastanawiają się co jeszcze odkryją na drodze do tej skali. Jednym z ciekawszych problemów są procesy, które teraz wydają się losowe, np. rozpady nietrwałych cząstek. Dlaczego dana cząstka w danym momencie ulega spontanicznie rozpadowi? To problem tzw. ukrytych zmiennych. Jeśli byłby to proces czysto losowy, to znaczy, że w pewnym momencie nastąpiło "losowanie" w stylu rosyjskiej ruletki i cząstka przegrała. Gdyby czas nie był skwantowany, to cząstka w dowolnie krótkim czasie miałaby nieskończenie wiele losowań - musiałaby się rozpaść. W praktyce nie istaniałyby nietrwałe cząstki. No chyba, że coś, właśnie jakieś ukryte parametry, nieznane właściwości cząstek, decydują o ich rozpadach. Widać, że mechanika kwantowa też jeszcze musi zostać dopracowana w najmniejszych skalach.

 

Pytasz mnie jak wyjaśnić dualizm korpuskularno-falowy. Nie ośmielę się tego robić. Co nieco jako chemik wiem na ten temat, ale skłamałbym twierdząc, że dobrze ogarniam to zagadnienie. Pytaj fizyka. Ryszardo, do odpowiedzi proszę! :)

 

Edytowane przez dobrychemik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu ‎2019‎-‎11‎-‎11 o 00:04, dobrychemik napisał:

Ryszardo, do odpowiedzi proszę! :)

 

O nie, nie!  Spróbuję tylko delikatnie zasugerować, żeby zacząć od podstaw. Np. od tego czy spodziewana "GUT" będzie teorią zależną czy niezależną od tła. Wtedy będziemy mogli mówić o strukturze przestrzeni. Dobrychemik napisał o rozpadach nietrwałych cząstek. To ma chyba fundamentalne znaczenie i tutaj między innymi kłania się problem interpretacji fizyki kwantowej. Mam wrażenie, że istnieje nierówność ( coś w rodzaju nierówności Bella) która umożliwi falsyfikację teorii Everetta. Kiedyś sporo o tym myślałem, od kilku lat jednak nic w tym kierunku nie robiłem, mam tylko to "z tyłu głowy". Ech...

Ciekawe są Wasze wypowiedzi i przyjemnie się je czyta. Na koniec zawsze jednak pozostaje mi w pamięci powiedzenie (apel..) Feynmana (chyba) - "nie próbuj zrozumieć tylko po prostu licz". A także to, że konstruowanie nowych teorii w oparciu o doświadczenie jest już niemożliwe. Oba te stwierdzenie są na swój sposób dosyć pesymistyczne...

Edytowane przez ryszardo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, ryszardo napisał:

"nie próbuj zrozumieć tylko po prostu licz".

Podejrzewam, że moi studenci zbyt często w ten sposób podchodzą do zadań, które mają do rozwiązania. W efekcie nawet nie dostrzegają jak bezsensowne wyniki im wychodzą :)Zostawiłem sobie na pamiątkę sprawozdanie pełne wyliczonych stężeń rzędu 10^-165 mol/dm3. Ile to wyjdzie cząsteczek w objętości Galaktyki?

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobrze, zaczynacie @dobrychemik @ryszardo machać rączkami zamiast przedstawić dowód, a w ogóle to popatrz jaki ładny ptaszek leci :D Ja też lubię dowody przez ogląd albo machanie rękoma, a jak ktoś dociska, to się daje słabą nierówność dla świętego spokoju, więc nie ze mną te numery :D Jeśli przestrzeń jest skwantowana, a ciągła funkcja falowa to tylko tak w żartach, ale inni się nabrali więc została, to powinniśmy mieć na to jakieś dowody. Albo przynajmniej widzieć efekty, albo mieć pomysł jak udowodnić, bez oglądania się na ograniczenia mechaniki kwantowej i OTW.

 

6 godzin temu, ryszardo napisał:

nie próbuj zrozumieć tylko po prostu licz

ja tak próbowałem z algebrą... nie da sie :D w pewnym momencie człowiek zdaje sobie sprawę, że jest w bagnie po uszy i trzeba otworzyć usta, i coś powiedzieć :D

Edytowane przez lkosz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, lkosz napisał:

No dobrze, zaczynacie @dobrychemik @ryszardo machać rączkami

???? staram się nie machać rączkami, to zbyt niebezpieczne dla otoczenia, ale jeśli już to przyjaźnie! :) .

Ten cytat z Feynmana dotyczył fizyki kwantowej tylko. Nie poruszałem niczego co wymagałoby dowodzenia...

Z myślenia i rozumienia nikt nikogo nie zwalnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, ryszardo napisał:

???? staram się nie machać rączkami, to zbyt niebezpieczne dla otoczenia, ale jeśli już to przyjaźnie! :) .

nigdy nie robiłeś dowodu przez machanie rękoma? :D Przecież to proste. Staje się pod tablicą, rysuje coś, co wygląda jakby było mądre, a potem macha rękoma uzasadniając kształt tego, co narysowane, kwitując następnie że z tego w zasadzie wynika prawdziwość tezy :D Bardzo skuteczna metoda

 

Pytam chociaż o poszlaki. No na czymś się pewnie oparliście krytykując ciągłość czasoprzestrzeni i funkcję falową. Ja mam tylko brzytwę Ockhama w arsenale. No chyba że chodzi tylko to tę nieskończoność, która się tam czai, wtedy nie ma się co bać. Ja mam taki atlas wszystkich nieskończoności, mogę pożyczyć. Ma nieskończenie wiele kartek, każda kolejna ma grubość zgodnie z ciągiem 1/n^2, co prawda trochę ciężka, ale jednocześnie zgrabna i cieniutka, ma około 1,645cm bez okładki, (pi^2)/6 dokładnie. Z pewnością coś tam sobie wybierzecie :D

Edytowane przez lkosz
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, lkosz napisał:

nigdy nie robiłeś dowodu przez machanie rękoma?

:) Nie...ale to co napisałem jest trochę podchwytliwe...więc nie wytłumaczę się teraz :).

Ale ja nie krytykuję ciągłości czasoprzestrzeni ani funkcji falowej. Ależ skąd! Tylko napisałem, że jej rozumienie zależy od tego jak będzie wyglądać GUT. Mówiąc tak po prostu: jeżeli GUT skwantuje grawitację tak, że będzie ją traktować "po kartezjańsku" to może być ciągła. Jeżeli zaś pola kwantowe będą miały wpływ na metrykę zdefiniowaną podobnie jak w OTW ( a przecież w obecnym rozumieniu tensora energii -pędu to pośrednio tak jest) to raczej powinna być skwantowana....Piszę o tym ostrożnie i na zasadzie intuicji - co jak wiadomo jest niebezpieczne...

Jest jeszcze problem czasu, dlatego pisałem raczej o przestrzeni na poziomie podstawowym. Wygląda na to, że czas zaczyna odgrywać rolę (jest mierzalny? powstaje?) dopiero kiedy zaczyna działać mechanizm Higgsa.

 

Ale muszę jeszcze coś napisać - bardzo dawno (naprawdę dawno) nie zajmowałem się fizyką inaczej niż czytając książki, na ogół popularne. Nie sądzę więc abym był przydatnym partnerem w dyskusji. Chociaż czasami pewnie coś mi przyjdzie do głowy, to napiszę.

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, lkosz napisał:

Pytam chociaż o poszlaki. No na czymś się pewnie oparliście krytykując ciągłość czasoprzestrzeni i funkcję falową. 

Funkcję falową "krytykuję " w tym samym stopniu jak równanie kwadratowe lub hiperbolę: to tylko funkcja matematyczna, która w pewnych okolicznościach jest użyteczna. Ruch komety można przybliżyć parabolą, ale to nie czyni z tejże paraboli odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące danej komety. Choć może to nie najlepsza analogia, bo wynik rozwiązania funkcji falowej nie ma rzeczywistego fizycznego odpowiednika, a trajektoria komety rzeczywista jest.

 

A ciągłość/nieciągłość czasoprzestrzeni. Obawiam się, że w poprzednich moich wypowiedziach byłem trochę nieprecyzyjny. Generalnie mówiąc o ciągłości chemik i matematyk mogą mieć coś innego na myśli:

- nieciągłość dla chemika to cecha mówiąca, że dany obiekt (tu: czasoprzestrzeń) nie jest nieskończenie podzielny, ale ma pewną najmniejszą niepodzielną część o skończonym, jednostkowym rozmiarze

- nie jestem natomiast pewien co ma na myśli matematyk. Czy podchodzi do tego jak do ciągłości funkcji? Jeśli tak, to nie zgadzamy się tylko przez nieporozumienie, gdyż różnie rozumiemy słowo "ciągłość"

 

 

Edytowane przez dobrychemik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, ryszardo napisał:

Jest jeszcze problem czasu, dlatego pisałem raczej o przestrzeni na poziomie podstawowym. Wygląda na to, że czas zaczyna odgrywać rolę (jest mierzalny? powstaje?) dopiero kiedy zaczyna działać mechanizm Higgsa.

No i sam się wpędziłem w kłopoty!... :) . Ale dam radę z nich wybrnąć jakby co.

Edytowane przez ryszardo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciągłość... No to zaś matematycznie muszę... Zbiór ciągły to dwie rzeczy: po pierwsze jest gęsty, po drugie wszystkie podzbiory ograniczone z dołu lub góry, mają automatycznie tzw. kres z tej strony. Intuicyjnie można to rozumieć tak, że jak by nie wybrać dwóch punktów, to zawsze będzie coś pomiędzy, zazwyczaj również coś "obok". Przy czym to obok jest pozorne, bo zawsze jest coś pomiędzy. Wtedy jest gęsto, choć dzisiaj młodzież powiedziałaby: jest grubo :) A kres np. górny podzbioru B zbioru A to element z A ograniczający B z góry, przy czym musi być minimalny. W zbiorach gęstych jest to często granica, ale nie musi, podzbiór nie musi być gęsty, a granica nie musi należeć do zbioru - czasem kres nie istnieje, a czasem należy nawet do tego podzbioru. Brniemy dalej... celowo nie piszę o liczbach, tylko o elementach, bo to mogą być dowolne obiekty, nawet inne zbiory, trzeba tylko ustalić porządek. Można się też zastanawiać nad ciągłościami funkcjonału, czy funkcji, co się w szkołach robi, i nawet są do tego metody. Płaszczyzna zespolona czy prosta rzeczywista są ciągłe. Analogicznie przestrzenie n-wymiarowe zbudowane na nich również. To mamy mniej-więcej ciągłość zbioru.

Co rozumiem przez nieciągłość? W zasadzie zaprzeczenie logiczne powyższego :D

 

I teraz najważniejsze - jak matematyk wyobraża sobie czasoprzestrzeń? Bierze sobie przestrzeń n-wymiarową i za n przyjmuje 4. I już. Noo jest tam ta strzałka czasu, ale nie komplikujmy. Metryka rzekomo jest euklidesowa, lub lokalnie euklidesowa (w obserwowalnym wszechświecie), więc też spoko. Iloczyn skalarny jest, więc można robić imprezę :D

 

Co do funkcji falowej... czy nie opisuje ona najbardziej prawdopodobnego położenia elementu w przestrzeni? Wiem że w bardzo zawoalowany sposób, ale no to jest coś... istniejącego. Napisałbym rzeczywistego, ale to matematycznie ma swoje skutki, i zdaje się powinienem powiedzieć że zespolonego :) Chociaż nie są to czyste skalary tylko struktury. Tak czy inaczej mam nadzieję, że chociaż do funkcji dzeta Riemanna masz trochę więcej szacunku, i że nie jest to tylko funkcja :D

 

2 godziny temu, ryszardo napisał:

Tylko napisałem, że jej rozumienie zależy od tego jak będzie wyglądać GUT.

a czy mamy w ogóle dowód że taka teoria może istnieć? :D Jeśli nie, to chyba nie ma co się w tej chwili przejmować :D

 

2 godziny temu, ryszardo napisał:

No i sam się wpędziłem w kłopoty!... :) . Ale dam radę z nich wybrnąć jakby co.

usuń szybko póki nikt nie przeczyta :D ja się już powstrzymam

Edytowane przez lkosz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, lkosz napisał:

Co do funkcji falowej... czy nie opisuje ona najbardziej prawdopodobnego położenia elementu w przestrzeni? Wiem że w bardzo zawoalowany sposób, ale no to jest coś... istniejącego. Napisałbym rzeczywistego, ale to matematycznie ma swoje skutki, i zdaje się powinienem powiedzieć że zespolonego :) Chociaż nie są to czyste skalary tylko struktury. Tak czy inaczej mam nadzieję, że chociaż do funkcji dzeta Riemanna masz trochę więcej szacunku, i że nie jest to tylko funkcja :D

 

Nie sama funkcja falowa, ale kwadrat jej modułu daje gęstość prawdopodobieństwa (a nie prawdopodobieństwo) znalezienia cząstki w danym punkcie. A czy funkcje falowe ISTNIEJĄ? Tak, w podręcznikach na pewno, ale w atomach - nie. Choćbyś nie wiem jak szukał nie znajdziesz funkcji falowej w jakimkolwiek atomie czy cząstce, tak jak nie znajdziesz hiperboli lub elipsy w komecie.

Czy do funkcji dzeta Riemanna mam więcej szacunku? Ależ oczywiście! W domu nauczono mnie z szacunkiem odnosić się do nieznajomych. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, dobrychemik napisał:

Nie sama funkcja falowa, ale kwadrat jej modułu daje gęstość prawdopodobieństwa (a nie prawdopodobieństwo) znalezienia cząstki w danym punkcie. A czy funkcje falowe ISTNIEJĄ? Tak, w podręcznikach na pewno, ale w atomach - nie. Choćbyś nie wiem jak szukał nie znajdziesz funkcji falowej w jakimkolwiek atomie czy cząstce, tak jak nie znajdziesz hiperboli lub elipsy w komecie.

Już nie bądź taki matematyk, nie czepiaj się szczegółów z tym kwadratem modułu i gęstością prawdopodobieństwa :D Przecież tego nikt poza nami nie zrozumie... zresztą i tak za daleko zabrnęliśmy, a autor wątku jeszcze do niedawna mylił grawitację z magnetyzmem :D

 

Ja dobrze wiem, że nie istnieje funkcja falowa, tak jak nie istnieją tensory metryczne, figury geometryczne, a nawet liczby. Jednak funkcja falowa spełnia pewną rolę w fizyce kwantowej i zdaje się, że taką nawet niepomijalną :) Jak się za daleko po niej spojrzy, to oczywiście dochodzi się do dziwnych wniosków, ale w sensownym otoczeniu ekstremów powierzchni no ma jednak sensowne zastosowanie. I w tym otoczeniu można wrócić do ciągłości, bo póki co funkcja falowa dana jest całką, a nie szeregiem :D To jak z tymi dowodami/poszlakami? Bierzemy brzytwę? :D

Edytowane przez lkosz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo proszę nie ograniczać mojego niezbywalnego prawa do czepiania się! :)

Dodam, że Ty też się czepiasz i to na siłę. Ciągła funkcja falowa tylko dlatego w miarę dobrze się spisuje, bo jej skala jest baaaardzo daleka od skali Plancka. Gołym okiem nie widzisz pojedynczych atomów, co nie dowodzi ich nieistnienia. De facto to niczego nie dowodzi...

 

Jeszcze kwestia całki/szeregu. Na papierze możesz sobie zapisywać ogólne wyrażenia na całki, a i tak koniec końców w praktycznych obliczeniach zawsze się je liczy numerycznie, czyli wiesz jak... :)

 

A wracając do meritum wątku... to mam dziwne wrażenie, że warto lepiej przemyśleć istotę czasu, by lepiej zrozumieć wszelkie siły i efekty ich działania, w tym grawitację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, lkosz napisał:

I w tym otoczeniu można wrócić do ciągłości, bo póki co funkcja falowa dana jest całką, a nie szeregiem

Jeżeli dobrze pamiętam, to wychodzi się jednak z sumy dyskretnych stanów. Całka jest dużym uproszczeniem ( w sensie fizycznym), ułatwiającym normowanie itp. Fajnie jest to opisane w podręczniku Landaua i Lifszyca. No, to taki bardzo stary podręcznik...

Godzinę temu, dobrychemik napisał:

A wracając do meritum wątku... to mam dziwne wrażenie, że warto lepiej przemyśleć istotę czasu, by lepiej zrozumieć wszelkie siły i efekty ich działania, w tym grawitację.

Święte słowa....: ).

Edytowane przez ryszardo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proponowałbym zacząć od pewnego przewrotu. Zamiast mówić, że czas w różnych miejscach czy też dla różnych obserwatorów płynie z różną szybkością, lepiej przyjąć że jedne czątki są podatniejsze na oddziaływania i zmiany niż inne. Dlaczego w ten sposób? Bo czas ma sens tylko w kontekście zmian. W układzie, który byłby całkowicie niezmienny, czas staje się wielkością nieoznaczoną.

Zastanawiam się jakie byłyby konsekwencje rozszerzenia "maksymalnej prędkości światła" na "maksymalną prędkość zmian stanu". Im szybciej cząstka zmienia swe położenie (tutaj do przemyślenia kwestia układu odniesienia), tym wolniej może ulegać wszelkim innym zmianom. Coś w rodzaju wzrostu inercji, czyli masy. Czyli wzrost masy towarzyszy wzrostowi "odporności na zmiany". Toż to dylatacja czasu obecna w OTW.

 

Edytowane przez dobrychemik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, ryszardo napisał:

Oj, to chyba trochę ryzykowne. A napiszesz metrykę takiej przestrzeni (bez pola grawitacyjnego) i wyprowadzisz tam ruch cząstki próbnej z zasady wariacyjnej? Bo to prosty test na możliwą realność takiego podejścia.

No tośmy sobie pogadali... [postanowił mnie załatwić skomplikowanym fachowym żargonem...] :(

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, dobrychemik napisał:

Dodam, że Ty też się czepiasz i to na siłę. Ciągła funkcja falowa tylko dlatego w miarę dobrze się spisuje, bo jej skala jest baaaardzo daleka od skali Plancka. Gołym okiem nie widzisz pojedynczych atomów, co nie dowodzi ich nieistnienia. De facto to niczego nie dowodzi...

ja się czepiam tylko nieudowodnionego stwierdzenia, że czasoprzestrzeń jest dyskretna w przynajmniej jednym jej wymiarze :) bardziej chyba dla sportu, bo poważnie pisząc jest trochę niejednoznaczności i tego tu nie rozstrzygniemy...

 

1 godzinę temu, dobrychemik napisał:

warto lepiej przemyśleć istotę czasu

gdybyśmy tylko wiedzieli czym jest ten czas... :D wiem wiem, wymiar, i mamy parę innych wytrychów, ale to tylko chwyty

 

15 minut temu, dobrychemik napisał:

No tośmy sobie pogadali... [postanowił mnie załatwić skomplikowanym fachowym żargonem...] :(

mogę pomóc do słów "wprowadzisz tam" włącznie :D przeczytałem w encyklopedii że to coś z chemią więc druga część to już Twoja brocha hehe

Edytowane przez lkosz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, dobrychemik napisał:

No tośmy sobie pogadali... [postanowił mnie załatwić skomplikowanym fachowym żargonem...] :(

 

:) Skądże znowu! Chodzi mi dokładnie o to samo co zrobił Minkowski formalizując matematycznie te wszystkie "dylatacje". Z ruchu cząstki próbnej zgodnie z "zasadą najmniejszego działania" ( to nie jest dobre określenie, ale popularne) - wyprowadza się w sposób ogólny E=mc2 :) , między innymi. Ponieważ z doświadczenia wynika, że to działa więc metryka ( sposób wyznaczania odległości jest poprawny). W przestrzeni Minkowskiego określamy odległość pomiędzy zdarzeniami. W Twoim podejściu potrzebna byłaby inna definicja punktów takiej przestrzeni. Pewnie byłyby to jakieś w końcu funkcje zespolone, ale nie mam zielonego pojęcia. Jeżeli określisz tylko definicję punktu w takiej przestrzeni - mogę spróbować zrobić resztę.... :) 

Edytowane przez ryszardo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, ryszardo napisał:

W Twoim podejściu potrzebna byłaby inna definicja punktów takiej przestrzeni. Pewnie byłyby to jakieś w końcu funkcje zespolone, ale nie mam zielonego pojęcia. Jeżeli określisz tylko definicję punktu w takiej przestrzeni - mogę spróbować zrobić resztę.... :)

A po co inaczej definiować przestrzeń i jej punkty? Ryszardo, wybacz, ale za cienki jestem z fizyki, by Ci dotrzymać kroku. Nie jestem w stanie przejść od idei fizycznej do matematycznego jej wyrażenia.

Cały czas coś czuję, że idea czasu jako zwykłego czwartego wymiaru jest wielkim nadużyciem. Czas pojawia się tam, gdzie są zmiany. Pomiar czasu to porównywanie szybkości zmian układu obserwowanego i układu odniesienia. Weźmy cząstkę elementarną, załóżmy niemal punktową, czyli wielkości Plancka. Czy taka cząstka "czuje" upływ czasu? Czym będzie czas dla cząstki nie oddziałującej i nie podlegającej zmianom? Wydaje się, że taka cząstka jest "wtedy" "zamrożona" w czasie.  Może w świecie cząstek elementarnych nie ma sensu mówić o czasie takim jak my go rozumiemy? Coś tu jest nie tak.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.