Skocz do zawartości

Astroshop problem ze zwrotem gotówki


Antoni

Rekomendowane odpowiedzi

37 minut temu, Tuvoc napisał:

Dokładnie tak, zgadzam się z kolegą. Moim zdaniem to zwroty powinny być jedynie w przypadku stwierdzenia usterki albo uszkodzenia podczas transportu.

To oczywiste.

I dodam, że z takich powodów jeszcze nie miałem - jak do tej pory - problemów ze zwrotem gotówki lub wymianą towaru na inny (chociaż słyszę, ze z uszkodzeniami podczas transportu - to różnie bywa).

Zdarzało mi się oddać towar, który był uszkodzony przez poprzedniego "testera", a sprzedawca pewnie nie zauważył, ze oddawany towar jest niepełnowartościowy lub przyjął zwrot dla świętego spokoju. Tylko że ja - bogu ducha winny - miałem wtedy dodatkowy problem z oddawaniem lub wymienianiem.

Dlatego jestem stanowczym przeciwnikiem takich praktyk i szczerym orędownikiem nagłaśniania trudności w odzyskiwaniu pieniędzy z takich powodów :mr.green:

 

Powiem więcej - sklep, który robi trudności z oddawaniem pieniedzy za oddawany towar (oddany bez powodu, ale użyty i rozpakowany) jest dla mnie pewniejszy i mam większe do takiego zaufanie! :)

Edytowane przez JSC
  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, astrokarol napisał:

Teoretycznie sklep ma prawo przyjąć tylko i wyłącznie towar w takim stanie jak był zakupiony tak ?

Jeśli tak to jeśli są oznaki np. zużycia sklep nie musi tego przyjąć.

Popis dla prawników co nosi slady uzytkowania, a co  nie... Moim zdaniem - jak juz - to sklepy powinny przyjmować tylko nierozpakowane towary.

Edytowane przez JSC
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, sprzedawanie używek w cenie nowych to problem i sklep nie powinien przyjmować zwrotów przedmiotów noszących ślady użytkowania, a jeśli już przyjął, to nie powinien sprzedawać jak pełnowartościowego. I to, że się nacięliście na towar uszkodzony, to wina sklepu, a nie jego klientów-cwaniaków. Duże sklepy pozwalają sobie na robienie outletu, ale też trudno żeby mały sklep tak sprzedawał sprzęt optyczny. Z drugiej strony - powinna być furtka na wypadek gdyby sprzedany przedmiot jednak kompletnie nie pasował. Zdjęciami i filmami nie wszystko da się pokazać, wyobrazić się nie da wszystkiego, a powołać się na niezgodność towaru z umową nie można w tym przypadku jeśli opis produktu był prawidłowy. Można niektóre rzeczy obejrzeć najpierw w lokalnym sklepie, ale też nie wszystko się da. A pewne przedmioty trzeba wypróbować.

 

Prowadząc sprzedaż wysyłkową należy się liczyć z możliwością zwrotu i ryzykiem z tego wynikającym, albo należy zrezygnować z takiej formy sprzedaży. Odmawianie komuś prawa bez podania przyczyny jest zachowaniem, które powinno się tępić, a nie jeszcze pochwalać! Dla mnie osobiście informacja o tym, że sprzedawca robi niesamowite problemy przy zwrocie nienaruszonego towaru to ostrzeżenie, że przy jakiejkolwiek reklamacji będzie tak samo.

 

Wobec takiego cwaniactwa (z obu stron) jedyną metodą jest wysyłka kurierem z możliwością rozpakowania w jego obecności i spisania protokołu szkodowego. Tylko wówczas będzie większe prawdopodobieństwo, że sklep się nie wymiga ze sprzedaży uszkodzonego towaru. W innym przypadku sprzedawca może stwierdzić, że klient sam uszkodził. Co też pewnie się czasem dzieje i potem klienci naciągają sklep. Inne formy wysyłki wybieram tylko, gdy ewentualne ślady używania nie są problemem...

Edytowane przez lkosz
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, JSC napisał:

To normalna praktyka sprzedawców, aby utrudniać oddawanie zakupów bez konkretnego powodu. I muszę przyznać, ze akurat pod tym względem jestem po stronie sprzedawców. Bo człowiek chce kupić nową rzecz, a kupi potem wielokrotnie używaną. Ja wiem , że takie jest prawo i jak ktoś chce, to może z niego korzystać, ale postawcie sie w miejsce sprzedawcy i ewentualnych dalszych kupujących. Ile razy juz tu czytałem, ze chciał ktoś chciał kpić nowy np. okular a dostał używany... A co ma zrobić sprzedawca? Wyrzucić taki sprzęt do śmietnika i pokryć koszty? I z drugiej strony - miło Wam kupować używane rzeczy w cenie nowych?

Myślę podobnie. Chcąc kupić sprzęt ( szczególnie optyczny ) chciałbym nowy nie wyciągany z pudełka . 

I mam teraz zapaloną lampkę, czy nie dostanę np. okularu ze zwrotu. Ktoś przecież już go rozpieczętował, patrzył itp. Kwalifikuje się jako używany. 

Nie wspominając już  o teleskopie. 

Moim zdaniem, sprzedawca powinien przyjmować zgłoszony towar z wyraźną usterką, defektem, niedoróbką fabryczną.

Tutaj jak najbardziej to prawo powinno nas chronić.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 hours ago, Krzysztof z Bagien said:

...t gdyby mi ktoś przed upływem terminu zaczął grozić sądami... Gdyby ktoś był naprawdę mocno irytujący, to specjalnie, złośliwie, bym pieniędzy nie oddał i nawet podesłał namiary na rzecznika praw konsumenta - i niech się delikwent buja po sądach :lol: Stać mnie na to, żeby zapłacić odsetki nawet i za pięć lat zaległości razem z kosztami sądowymi.

To tak do przemyślenia, że czasem nie warto się spinać, szczególnie jak się nie do końca ma rację.

Mistrz, uważajcie by go nie obrazić bo was oszuka i mamie się pochwalić jak go ładnie wychowała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, MateuszW napisał:

Chyba pomyliłeś rozmów :) Grztus nie podał nam za bardzo szczegółów na razie. 

 

Ty, faktycznie. Okazuje się, że to jest jak z Marksem-Engelsem - to są dwie różne osoby :lol: Tak to jest jak się po nocy siedzi zamiast spać :D

Edytowane przez Krzysztof z Bagien
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, piotrkusiu napisał:

Prawo prawem, przepisy przepisami ale po raz pierwszy od lat czekam na zwrot pieniędzy z dwóch sklepów (nie związane z astro).

Coś złego się dzieje na naszym rynku.

 

 

Zjawisko tabelki w Excelu. Jakiś procent klientów nie będzie się użerać o kilkadziesiąt zł.

Pozostali w końcu otrzymają zwrot kasy która przez x dni będzie leżeć na koncie sklepu robiąc mu np. dobrą historię konta albo po prostu poprawiając płynność finansową.

Widocznie się to opłaca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli to już takie ważne, żeby nikt nigdy nie patrzył przez nowy okular, to można zwyczajnie zaznaczyć w zamówieniu, że towar ma być fabrycznie zapakowany i przy dostawie to sprawdzić w obecności kuriera. Albo się pofatygować do sklepu jeśli to sprzęt za kilkanaście tysięcy.

 

A najlepiej zachować zdrowy rozsądek, bo teleskop to nie wibrator. Obejrzenie sprzętu w sklepie stacjonarnym nie dyskwalifikuje go z dalszej sprzedaży. Sprzedawcy odpakowują sprzęt z nieplombowanych kartonów lub niezgrzewanych blistrów na życzenie klienta, i można sobie obejrzeć lub wypróbować przed zakupem, co jest świętym prawem każdego kupującego. I po to są sklepy, żeby to móc zrobić.

  • Lubię 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Również w ubraniach, które kupujemy w sklepach chodziło już kilkadziesiąt innych osób, które je przymierzały :)

Niemniej faktycznie jest to problem chyba nierozwiązywalny - klient chce idealne, niedotykane, a sprzedawca musi przyjmować zwroty i pokazywać w sklepie.

Zwrot towaru bez podania przyczyny jest moim zdaniem potrzebną rzeczą, ale wymaga uczciwego podejścia. Najlepiej nawet nie wyjmować towaru z pudełka, a jeśli to konieczne do oglądnięcia, postarać się żeby nie został żaden ślad. Wydaje mi się, że ideą tego przepisu jest możliwość zwrotu w przypadku, gdy nie wiemy dokładnie, co kupujemy, bo nie możemy tego obejrzeć w salonie, a potem okazuje się, że jakiś drobiazg, nieuwzględniony w opisie, jest dla nas dyskwalifikujący w użytkowaniu tego sprzętu. Właściwie to większość rzeczy, jaką kupiłem ma jakiś detal, który mi nie odpowiada, a nie dało się tego dowiedzieć przed zakupem.

Za to jeśli ktoś notorycznie kupuje i odsyła sprzęt z tego samego sklepu, to uważam, że powinno się go tępić na wszelkie sposoby, wbrew przepisom, bo niby "ma prawo". Taki ktoś jest po prostu nieuczciwy (to taka ogólna uwaga, nie tyczy się nikogo konkretnego w tym wątku).

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, lkosz napisał:

Jeśli to już takie ważne, żeby nikt nigdy nie patrzył przez nowy okular, to można zwyczajnie zaznaczyć w zamówieniu, że towar ma być fabrycznie zapakowany i przy dostawie to sprawdzić w obecności kuriera. Albo się pofatygować do sklepu jeśli to sprzęt za kilkanaście tysięcy.

 

A najlepiej zachować zdrowy rozsądek, bo teleskop to nie wibrator. Obejrzenie sprzętu w sklepie stacjonarnym nie dyskwalifikuje go z dalszej sprzedaży. Sprzedawcy odpakowują sprzęt z nieplombowanych kartonów lub niezgrzewanych blistrów na życzenie klienta, i można sobie obejrzeć lub wypróbować przed zakupem, co jest świętym prawem każdego kupującego. I po to są sklepy, żeby to móc zrobić.

Troche inaczej jak sprzet sie ogląda pod okiem sprzedawcy, a troche inaczej jak w domu. Jesli jesteś doświadczony to pewnie nie zepsujesz, ale ktos kto ma powiedzmy pierwszy raz w życiu głowice montażu z zębaktkami, moze je po prostu połamać. A wyłamanego zęba trudno wyłapać bez przekręcenia całej zębatki dookoła. To samo z okularem, zafajda go plauchem, soczewkę przetrze ściera do garów, albo co lepszy delikwent jeszcze go rozkręci i... potem odda.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JSC są to rzeczy proste do wyłapania przez sprzedawcę, więc jakim cudem to może ujść uwadze? Wracamy do pkt. 1: nie chcesz zwrotów, nie baw się w sprzedaż wysyłkową. Chcesz zarabiać na sprzedaży wysyłkowej, to ze wszystkimi tego konsekwencjami, które ponosi sprzedawca, a nie jego klienci. Reguły gry znane są z góry dla obu stron, świadomie zawierana jest określona umowa, ale to sprzedawca w pewnym momencie ją łamie. 14-dniowa rezygnacja dotyczy niektórych umów zawieranych zdalnie, nie wszystko można zwrócić, i jest ograniczona. Jeśli w tym konkretnym przypadku: do sprzedawcy sprzętu astro dociera paczka ze sprzętem, na którym są jakieś ślady, lub wręcz upalcowany okular, to odsyła tę paczkę na koszt kupującego i trwale odmawia oddania pieniędzy wskazując konkretny powód.

 

Nie używajcie argumentów że ktoś gdzieś kiedyś może rozkręcić, połamać, albo sobie gdzieś wsadzić, bo to żaden argument w tym przypadku. Tak, może. Sprzedawca również to może zrobić, upuścić, albo celowo sprzedać uszkodzone, w fabryce mogą zepsuć, a kelner napluć do zupy. I nie jest to żaden argument w pozbawianiu reszty ludzi jakichś praw. Tak samo mityczne osoby ciągle zamawiające i oddające wszystko. Przecież to kosztuje, a koszty dostawy nigdy nie są zwracane. Kupujący płaci dwukrotnie za przesyłkę z własnej kieszeni, bo zwrot rzadko jest darmowy. Sklep w ogóle może odmówić sprzedaży upierdliwemu klientowi, bo to co jest na stronie, zazwyczaj nie jest ofertą w rozumieniu KC, i sprawa jest do ucięcia bardzo szybko.

 

Wracając do przypadków z tego tematu: w astroshop nie upłynął czas zwrotu, a po drugie można się zwyczajnie wykazać odrobiną zrozumienia albo jutro wynegocjować rabacik na jakiś filtr w ramach czekania na zwrot (tak jak pisałem - o ile potwierdzenie przyjęcia zwrotu było 12 lutego, a nie jeszcze później), a teleskopy.pl - w sumie to nic nie wiadomo. Jeśli standardowo odmawiają prawa do 14-dniowego zwrotu bez podania przyczyny, to jest coś mocno nie tak. O ile... Różne rzeczy czytałem na temat tego sklepu, a potem się okazywało, że klient przemilczał parę istotnych szczególików. A jeśli są niemili, to się bierze pieniądze i idzie kupować u miłych ludzi.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, MateuszW napisał:

Wydaje mi się, że ideą tego przepisu jest możliwość zwrotu w przypadku, gdy nie wiemy dokładnie, co kupujemy, bo nie możemy tego obejrzeć w salonie, a potem okazuje się, że jakiś drobiazg, nieuwzględniony w opisie, jest dla nas dyskwalifikujący w użytkowaniu tego sprzętu.

Dokładnie o to chodzi w tych przepisach. Trzymając się przykładu ciuchowego - rozmiar może się zgadzać (choć z tym bywa różnie), ale bez przymierzenia nie wiesz, czy będzie dobrze na Tobie leżało. Problem jest taki, że konsumenci tego prawa bardzo mocno nadużywają, szczególnie właśnie jeśli chodzi o ubrania - tu ponad połowa zakupów kończy się zwrotem, ludzie sobie zrobili darmową wypożyczalnię. To jest jeden problem.

Drugi jest taki, że taki zwrot (przypominam, wprowadzono to po to, żeby kupujący miał możliwość zapoznania się z towarem) powoduje powstanie kosztów po stronie sprzedawcy - musi on zwrócić opłatę za towar (który do niego wraca i jeśli jest OK można go sprzedać) oraz za przesyłkę do klienta (a ta usługa została zrealizowana i przewoźnik nie odda za nią pieniędzy). Jeśli ktoś chce obejrzeć towar przed zakupem i jedzie do sklepu, to w wypadku jak jednak nie kupi, sprzedawca nie zwraca mu przecież kasy za bilet. A w przypadku zakupów przez internet tak jakby musi, co jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe, bo mówimy przecież o zrealizowanej usłudze.

 

Trzeba mieć świadomość, że ogólna zasada (wyrażona w przepisach) jest taka, że zawartą umową należy realizować i nie można tak po prostu od niej odstąpić czy wypowiedzieć jej bez żadnej przyczyny. Musi istnieć uzasadniony powód takiego odstąpienia (np. kiedy druga strona nie wywiązuje się ze swojej części), albo trzeba się jakoś dogadać (czyli, jak to się ładnie mówi, rozwiązać umowę za porozumieniem stron). Przepisy konsumenckie wprowadzają wyjątek od tej reguły, ale obowiązują one tylko w ściśle określonych przypadkach.

Więc myślę, że np. w przypadku, który kiedyś nam tu opisywał kolega alinoe to akurat sprzedawca miał rację i miał pełne prawo drugiego zwrotu nie przyjąć - bo sytuacja wykroczyła poza ramy tych ściśle określonych przypadków. Sklep pewnie odpuścił, bo nie chciało im się łazić po sądach, - a w sumie szkoda, bo chciałbym zobaczyć wyrok wraz z uzasadnieniem, byłaby ciekawa lektura.

 

18 minut temu, lkosz napisał:

Chcesz zarabiać na sprzedaży wysyłkowej, to ze wszystkimi tego konsekwencjami, które ponosi sprzedawca, a nie jego klienci.

Trochę błędnie rozumujesz. Sprzedawca wszystkie koszty które ponosi pokrywa z pieniędzy, które otrzymuje od klientów - w tym koszty obsługi zwrotów. Tak więc tak naprawdę w ostatecznym rozrachunku płacą za to właśnie ci klienci, którzy kupują towar i go nie zwracają. To trochę tak jak z różnymi świadczeniami typu 500+ - przecież to nie działa w ten sposób, że Kaczyński co miesiąc wyciąga z portfela trzy czy cztery miliardy (czy ile tam to kosztuje) i je rozdaje; to jest kasa, którą do budżetu najpierw wpłacili podatnicy. Taka redystrybucja dóbr w nieco nowocześniejszym wydaniu. I z przedsiębiorcami jest tak samo - za wszystko (łącznie z papierem toaletowym w firmowym kiblu i herbatą dla pani Jadzi z księgowości) płacą tak naprawdę klienci.

Niektórzy sprzedawcy też chyba nie do końca to ogarniają i dlatego podchodzą do tematu tak, jakby im klient, zwracając towar, pieniądze z kieszeni wyciągał. Mnie najbardziej przeszkadza całe to zawracanie dupy i związana z tym biurokracja, z których na koniec nie ma żadnego pożytku (poza tym, że przewoźnik sobie zarobił na wożeniu towaru w tę i nazad - ale to ja na tym nie korzystam), a którą trzeba przerobić. Ale ja mam generalnie mało zwrotów - ale np. we wspomnianej wyżej branży odzieżowej to jest niestety istna plaga, wbrew temu co się Tobie wydaje - babeczki "pożyczają" sobie w ten sposób np. sukienki na jedną imprezę i wtedy nie dość, że trzeba ogarnąć biurokratyczną stronę takiego zwrotu, to jeszcze trzeba jakoś doprowadzić ciuch do stanu, w którym będzie się nadawał do sprzedaży.

Sam pomysł z tymi zwrotami jest generalnie spoko i jest to pożyteczne (wykonanie, jak pisałem, nieco miej), ale trzeba pamiętać kto tak naprawdę jest sponsorem (pan płaci, pani płaci...).

 

33 minuty temu, lkosz napisał:

Jeśli w tym konkretnym przypadku: do sprzedawcy sprzętu astro dociera paczka ze sprzętem, na którym są jakieś ślady, lub wręcz upalcowany okular, to odsyła tę paczkę na koszt kupującego i trwale odmawia oddania pieniędzy wskazując konkretny powód.

Zgodnie z przepisami nie można w takiej sytuacji odmówić przyjęcia zwrotu. Sprzedawca ma jedynie prawo pomniejszyć zwracaną kwotę o tyle, o ile zmniejszyła się wartość odesłanego sprzętu (czyli jak odeślesz złom, to dostaniesz tyle, ile dostałbyś za taki złom na skupie + koszt przesyłki).

 

36 minut temu, lkosz napisał:

Kupujący płaci dwukrotnie za przesyłkę z własnej kieszeni, bo zwrot rzadko jest darmowy.

Nie, kupujący płaci tylko za odesłanie; sprzedawca ma obowiązek zwrócenia opłaty za przesyłkę do klienta (uważam, że to nieuczciwe podejście ze strony ustawodawcy, ale tak stoi w przepisach). A co do darmowości zwrotów - patrz wyżej. Parafrazując klasyka: nie ma czegoś takiego jak darmowy zwrot.

 

39 minut temu, lkosz napisał:

Sklep w ogóle może odmówić sprzedaży upierdliwemu klientowi, bo to co jest na stronie, zazwyczaj nie jest ofertą w rozumieniu KC, i sprawa jest do ucięcia bardzo szybko.

Generalnie sprzedawca nie ma prawa odmówić sprzedaży bez uzasadnionej przyczyny. Nie wiem, czy sąd (gdyby doszło do sprawy sądowej) ewentualnie uznałby upierdliwość klienta za przyczynę wystarczająco uzasadnioną. A z tymi ofertami to jest różnie - niektórzy stosują taki dupochron w celu zabezpieczenia się przed skutkami np. błędów w cenie, choć tak naprawdę nie jest to moim zdaniem potrzebne, można sobie z czymś takim poradzić inaczej, a może to rodzić pewne problemy natury organizacyjnej (np. należałoby każde zamówienie ręcznie zweryfikować i przyjąć, i wysłać kupującemu potwierdzenie zawarcia umowy, co generuje jakiś tam dodatkowy nakład pracy - a jeśli się to zautomatyzuje, żeby człowiek nie musiał tego sprawdzać, to równie dobrze momentem zawarcia umowy może być kliknięcie przez klienta "kupuję i płacę").

  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Krzysztof z Bagien napisał:

Generalnie sprzedawca nie ma prawa odmówić sprzedaży bez uzasadnionej przyczyny

A to nie jest tak jak z tym słynnym drukarzem ? Chyba wygrał proces i nie musiał wykonać zlecenia. 

Inna kwestia, że jaka to głupota mają prywatną firmę nie móc decydować komu sprzedam a komu nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Krzysztof z Bagien napisał:
9 godzin temu, Tuvoc napisał:

Dokładnie tak, zgadzam się z kolegą. Moim zdaniem to zwroty powinny być jedynie w przypadku stwierdzenia usterki albo uszkodzenia podczas transportu.

Od tego jest procedura reklamacji.

Oczywiście. Jestem zdania, że zwrot sprzętu uszkodzonego, wybrakowanego czyli reklamacja powinien być główną przyczyną odesłania towaru.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, astrokarol napisał:

A to nie jest tak jak z tym słynnym drukarzem ? Chyba wygrał proces i nie musiał wykonać zlecenia. 

Inna kwestia, że jaka to głupota mają prywatną firmę nie móc decydować komu sprzedam a komu nie.

A wygrał? Technicznie tak, no ale...
O ile kojarzę, to Sąd Najwyższy uznał, że gość nie ma prawa zasłaniać się poglądami i z tego powodu odmówić wykonania usługi (moim zdaniem słusznie). A potem Zbynio zaskarżył przepis do Trybunału Konstytucyjnego (obsadzonego już przez sędziów z nadania partii rządzącej, więc...) i ten uznał, że przepis jest niekonstytucyjny.

Tylko takie postawienie sprawy, że swoboda zawierania umów (która nota bene może być i jest na różne sposoby ograniczana - choćby przepisami konsumenckimi) okazuje się być ważniejsza od zasady równości obywateli bez względu na płeć, wyznanie, poglądy, niepełnosprawności, pochodzenie czy orientację seksualną (itd.)- co, uważam, tworzy dość niebezpieczną sytuację prawną. Nie oznacza to, że tak na pewno się stanie, ale w myśl tak rozumianych przepisów nie ma niczego złego np. w lokalach typu "Nur für Deutsche" sprzed osiemdziesięciu lat. Nie powinno się w ogóle doprowadzać do sytuacji, kiedy coś takiego jest w obecnym stanie prawnym choćby teoretycznie możliwe.

 

Mówisz "głupota" - a co będzie, jeśli to właśnie Ty będziesz tym, któremu się odmawia sprzedaży?

Edytowane przez Krzysztof z Bagien
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Krzysztof z Bagien napisał:

Trochę błędnie rozumujesz. Sprzedawca wszystkie koszty które ponosi pokrywa z pieniędzy (...) pan płaci, pani płaci...).

dobrze rozumiem, tylko chodziło mi o co innego. Koszty prowadzenia uwzględnia się w cenie, a nie w tym, że wszystkich klientów standardowo pozbawia się możliwości zwrotu "bo tak"

 

Godzinę temu, Krzysztof z Bagien napisał:

Zgodnie z przepisami nie można w takiej sytuacji odmówić przyjęcia zwrotu. Sprzedawca ma jedynie prawo pomniejszyć zwracaną kwotę o tyle, o ile zmniejszyła się wartość odesłanego sprzętu (czyli jak odeślesz złom, to dostaniesz tyle, ile dostałbyś za taki złom na skupie + koszt przesyłki).

rzeczywiście... a co jeśli koszt czyszczenia przekracza wartość przedmiotu? Konsumenta obciążają dodatkowo? Oddają zniszczone? Utylizacja też nie jest za darmo...

 

Godzinę temu, Krzysztof z Bagien napisał:

Nie, kupujący płaci tylko za odesłanie; sprzedawca ma obowiązek zwrócenia opłaty za przesyłkę do klienta (uważam, że to nieuczciwe podejście ze strony ustawodawcy, ale tak stoi w przepisach)

doczytałem, i jest jeszcze dziwniej - to wszystko zależy czy sprzedawca poinformował jakie koszty ponosi kupujący. Jeśli podczas zakupu nie poinformuje o kosztach bezpośrednich, to znaczy że... pokrywa sprzedający. A jak poinformuje, to zwraca...... zgubiłem się i nie mam ochoty tego rozumieć :D ale żródło tu:  https://poradnikprzedsiebiorcy.pl/-kto-ponosi-koszty-zwrotu-oraz-wysylki-przesylki  kto to wymyślił... ja chyba kojarzę jakieś poprzednie przepisy, które były mniej patologiczne...

 

Generalnie - skoro sprzedający nie ma czasu na sprawdzenie stanu odesłanych rzeczy (i on, i klient mają po 14 dni), a potem wykryje zniszczenia i zażąda pieniędzy, to najpewniej bez sądu nie odzyska tych pieniędzy. W efekcie zostaje z brudnym okularem, który woli już sam rozkręcić i wyczyścić, niż się szarpać z sądami.

 

Godzinę temu, Krzysztof z Bagien napisał:

Generalnie sprzedawca nie ma prawa odmówić sprzedaży bez uzasadnionej przyczyny. Nie wiem, czy sąd (gdyby doszło do sprawy sądowej) ewentualnie uznałby upierdliwość klienta za przyczynę wystarczająco uzasadnioną.

Skoro nie jest ofertą to upierdliwemu można przedstawić ofertę z kilkoma zerami więcej... może przejdzie :D a jak nie, to przynajmniej sobie pójdzie

Edytowane przez lkosz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Krzysztof z Bagien napisał:

Mówisz "głupota" - a co będzie, jeśli to właśnie Ty będziesz tym, któremu się odmawia sprzedaży?

Kupię gdzie indziej.

Choć tak, wiem, że taka wybiórczość sprzedaży może być nadużywana (np. nikt nie sprzeda bananów osobom, którzy jawnie przyznają do jedzenia ogórków :P ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Tuvoc napisał:

Oczywiście. Jestem zdania, że zwrot sprzętu uszkodzonego, wybrakowanego czyli reklamacja powinien być główną przyczyną odesłania towaru.  

Tak, ale wadliwy towar to tak jakby zupełnie odrębna kwestia.

Jak pisałem - uważam (jako sprzedawca), że ogólnie pomysł, żeby kupujący miał możliwość zapoznania się z towarem kupowanym przez internet analogicznie do zakupów w sklepie stacjonarnym jest jak najbardziej w porządku, natomiast powinien on ponosić całkowity koszt takiego zapoznania się. No i problemem jest nadużywanie tego prawa przez konsumentów, czytałem jakiś czas temu, że są jakieś tam mniej lub bardziej luźne pomysły, żeby jednak trochę to ograniczyć - ale konkretów póki co nie ma.

 

4 minuty temu, lkosz napisał:

Koszty prowadzenia uwzględnia się w cenie, a nie w tym, że wszystkich klientów standardowo pozbawia się możliwości zwrotu "bo tak"

Można do tematu podejść w ten sposób, że uczciwsze jest obciążanie kosztem zwrotu tego, który coś zwraca, niż wszystkich klientów solidarnie :) Trudno się z tym chyba kłócić.

 

6 minut temu, lkosz napisał:

a co jeśli koszt czyszczenia przekracza wartość przedmiotu? Konsumenta obciążają dodatkowo? Oddają zniszczone? Utylizacja też nie jest za darmo...

Jeśli przedsiębiorca poniesie szkodę przekraczającą wartość przedmiotu - można sobie taką teoretyczną sytuację wyobrazić - to kupujący powinien za to zapłacić. W praktyce chyba trudno o coś takiego, a poza tym bez wyroku sądu raczej marne są szanse na tego typu odszkodowanie. A generalnie jeśli towar jest całkowicie zniszczony, to kupujący dostaje jedynie zwrot kosztów przesyłki.

 

8 minut temu, lkosz napisał:

Jeśli podczas zakupu nie poinformuje o kosztach bezpośrednich, to znaczy że... pokrywa sprzedający. A jak poinformuje, to zwraca

Mamy tu diw różne i niezależne od siebie rzeczy - koszt dostarczenia rzeczy do kupującego i koszt zwrotu dokonanego przez kupującego (czyli, po ludzku mówiąc - przesyłka DO klienta i OD klienta).

Jeśli przedsiębiorca nie poinformuje konsumenta o tym, że w wypadku zwrotu będzie on musiał zapłacić za przesyłkę OD siebie, to ma obowiązek pokryć jej koszt (w praktyce się to nie zdarza - każdy sklep ma stosowną informację tam gdzie trzeba). Zupełni niezależnie od tego faktu sprzedawca ma obowiązek zwrócić kupującemu całość wpłaconej kasy, łącznie z kosztem przesyłki DO niego (a ściślej kosztem "najtańszego zwykłego sposobu dostawy" - jak kupujesz towar za 100zł i masz do wyboru paczkę za 10zł i kuriera za 15zł i wybrałeś kuriera - to po zwrocie towaru sprzedawca zwraca Ci 100zł za towar + 10zł za najtańszą przesyłkę).

 

16 minut temu, lkosz napisał:

można przedstawić ofertę z kilkoma zerami więcej... może przejdzie

To nieco trudniej byłoby zakwestionować, ale jeśli cena jest podana publicznie, to jakieś rażące różnice typu kilka zer więcej też by pewnie nie przeszły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, astrokarol napisał:

Kupię gdzie indziej.

A jak nikt nie będzie chciał Cię obsłużyć (albo przynajmniej prawie nikt)? Albo w jakiejś rozsądnej odległości od Ciebie będzie akurat tylko jeden sklep z danym asortymentem?

Ja wiem, to są takie teoretyczne rozważania - ale po co tworzyć prawo, które choćby w teorii dopuszcza dyskryminację dowolnych osób czy grup? W przytoczonym przypadku drukarza część narodu (w tym, niestety, osoby odpowiedzialne za stanowienie prawa) się ucieszyła, bo padło akurat na grupę niezbyt lubianą (że tak eufemistycznie napiszę) przez obecną władzę i część społeczeństwa. Ale równie dobrze, na podstawie tego samego wyroku TK, można by odmówić obsługiwania kobiet w ciąży, niepełnosprawnych, rowerzystów czy jąkałów. Możliwości mamy teraz nieskończone, teraz każdy może się zasłaniać klauzulą sumienia.

Jeśli prawo na coś takiego pozwala, choćby teoretycznie, to jest po prostu złe.

Edytowane przez Krzysztof z Bagien
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam sobie, czytam i sam już nie wiem co myśleć... 

Z jednej strony prawo do zwrócenia towaru bez podania przyczyny jest dobre. No bo faktycznie kupując przez internet jestem na gorszej pozycji niż "macając na żywo" w sklepie. 

Jednak osobiście, jak napisał JSC, chcę sprzęt nowiutki i nie rozpakowany. Nie chciałbym zamówić okularu za kilka czy kilkanaście setek i stwierdzić że jest obklejony paluchami jakiegoś "wypróbowywacza". I co wtedy? Ja byłbym wściekły jak cholera i zażądał wymiany na nie otwierany egzemplarz. 

Dlatego podpiszę się pod tym: "Zanim kupisz, przemyśl to dobrze i zasięgnij jak najwięcej informacji".Tak robię i  Chyba żaden z nas nie będzie zachwycony znajdując w wyczekiwanej paczce zamiast nowiutkiego okularu wymizianej używki z etykietą nówki. 

Edytowane przez Mariusz Psut
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.