Skocz do zawartości

W poszukiwaniu ciemnego nieba w Belgii...


Martyn

Rekomendowane odpowiedzi

Zawsze interesowała mnie astronomia, ale dopiero od zeszłego roku zamiast jedynie przyglądać się gołym okiem i czytać na ten temat, postanowiłem rozwinąć hobby i kupiłem pierwszy teleskop. Padło na Sky Watchera 200/1000 na montażu EQ5 z opcją GoTo, który wpadł mi w ręce z dodatkami po okazyjnej cenie. Kupując teleskop nie zdawałem sobie jednak sprawy z tego, ile nauki i rozczarowań związanych z obsługą sprzętu mnie czeka. Doszło nawet do tego, że teleskop został rzucony w kąt na kilka miesięcy w związku z brakiem czasu, a gdy ten się nadarzał, każda głupota, jak np. ustawienie ostrości sprawiało mi problemy. Teraz się z tego śmieję, ale trzeba powoli nauczyć się chodzić, aby zacząć biegać... 

 

Mieszkam w Belgii i tutejsze niebo nie rozpieszcza. Większość kraju na mapie zanieczyszczenia świetlnego jawi się na czerwono. Nie ma tutaj nigdzie niebieskich plamek w skali 3, Bortle'a. Mimo to, na 'swoim' niebie w skali 5 z 19,7 mag nauczyłem się obsługiwać w końcu posiadany teleskop. Sporo sobie utrudniłem, bo Dobson byłby o wiele łatwiejszy, a montaż paralaktyczny sprawia pewne kłopoty na początek, ale możliwość robienia zdjęć skusiła mnie do akurat takiej konfiguracji. Powerbank do napędu GoTo, jaki dostałem w zestawie, okazał się do niczego - a raczej jego akumulator - którego nie dało się już prostownikiem zreanimować. Zamówiłem jednak nowy akumulator z większą pojemnością, 20 aph, który pojawił się u mnie już na drugi dzień. Był na szczęście naładowany, także nie zatrzymywało mnie już nic przed wyjazdem. 

 

Nadszedł w końcu moment w którym czułem się gotowy, by zabrać sprzęt w miejsce gdzie warunki będą bardziej korzystne. Spoglądając na mapę, jedyne sensowne miejsca do wyprawy znajdowały się w górzystych Ardenach, gdzie zależnie od konkretnego miejsca mam średnio 230 kilometrów. Najlepiej byłoby zjechać jeszcze bardziej na południe, do Francji, gdzie ok 60 kilometrów dalej jest spory kawałek 3 strefy w skali Bortle'a z niebem 21,80 mag. Chętnie bym tam pojechał (skoro już wybieram się w taką trasę, to te kilkadziesiąt kilometrów więcej nie robi różnicy), ale niestety w związku z pandemią obowiązuje zakaz opuszczania kraju. Wybór padł więc na miejscowość Grapfontaine, gdzie niebo ma 21,3 mag i mieści się tam również spore obserwatorium astronomiczne. Skoro jest tam obserwatorium, to muszą być dobre warunki, także nastawiłem nawigację na ten adres i ok. 21.00 byłem już na miejscu...

 

Znalazłem polanę na której mogłem się rozłożyć. Kawałek dalej widać było małe wioski, ale od tego się niestety nie ucieknie w tym kraju. Było sporo przed zachodem słońca (zachodzi tutaj po 22), nie było jeszcze nawet widać Wenus. Powoli rozłożyłem montaż i jakieś pół godziny później wpadłem na pomysł, którego wydawało mi się, że będę żałował, ale mimo to spróbowałem to zrobić. Znalazłem na mapach light pollution miejsce o 11km dalej, które zdawało się mieć niebo 21,5 mag i z dala cywilizacji. Pomyślałem, że spróbuję, 0,2 mag więcej wydawało mi się warte świeczki, zwłaszcza, że przejechałem taki szmat drogi i chciałem wyciągnąć z tego jak najlepsze rezultaty...

 

Spakowałem się ponownie i ruszyłem w drogę. Pierwsze siedem kilometrów szło dosyć gładko, ale później zaczęły się schody. Znalazłem się w lesie u podnóża sporej góry wjeżdżając powoli coraz wyżej, zauważyłem znak zakazu wjazdu, ale pomyślałem, że nikt mnie nie zauważy i zacząłem jechać dalej... Kilka znaków zakazu dalej droga asfaltowa zmieniła się w leśną z dziurami. Do tej pory starałem się jeździć bardzo delikatnie z racji tego, że wiozę teleskop, ale tutaj niestety nie dało się uniknąć niezłej trzęsiawki. Jadąc za gpsem wkrótce znalazłem się w takich małych Bieszczadach, urwiska po bokach były coraz bardziej strome, wszędzie drzewa, coraz trudniej przejechać... Dojechałem w końcu na miejsce. Było bardzo ciemno (po drodze się już ściemniło), ale co z tego, skoro wszędzie wysokie drzewa i brak jakiegokolwiek pola widzenia. Trzeba było jechać dalej i jakoś wyjechać stamtąd, przyznam, że ogarnął mnie strach i złość - nie dość, że osobówką w lesie, w górach, to jeszcze z delikatnym sprzętem i za taką zabawę groził spory mandat...

 

Po dobrych 20 minutach niezłego stresu znalazłem wyjazd! Jakie było rozczarowanie, gdy okazało się, że ucieczkę z tego miejsca zagradza mi szlaban! Był zablokowany i wydawało się, że trzeba będzie znów się cofać w te strome wertepy, ale po kilkunastu minutach udało mi się go podważyć w taki sposób, że utorowałem sobie drogę ucieczki. :D Pojeździłem w kółko, szukałem jeszcze jakiegoś ciekawego miejsca, ale niestety nic interesującego nie wpadło mi w oko, więc wróciłem z podkulonym ogonem na polanę obok obserwatorium. Straciłem grubo ponad godzinę i sporo stresu, na szczęście auto było całe. W ciemnościach zabrałem się za rozstawianie całego sprzętu. Zabrałem na szczęście kolminator laserowy i imbusy, bo po tej przejażdżce było co poprawiać.... 

 

Po 24 było już całkiem ciemno, a ja gotowy do obserwacji. Droga mleczna pokazała się gołym okiem! Byłem bardzo szczęśliwy z tego faktu. Widziałem ją kiedyś tylko raz i mimo, że niebo mogło być lepsze, to mógłbym się wpatrywać w nią całą noc bez dodatkowych akcesoriów. Byłem porażony ilością gwiazd na niebie - ze swojego podwórka mogę dostrzec zdaje się jedynie ułamek tego, co w tym miejscu. Powerbank z nowym akumulatorem działał jak należy całą noc i po sukcesywnej aligacji na gwiazdy zaczęły się obserwacje... 

 

Nie miałem planów co do tego, jakie konkretnie obiekty chcę oglądać. Zwykle mogłem oglądać jedynie planety, gwiazdy zmienne i podwójne oraz szczątki gromad kulistych. Spróbowałem ustrzelić Andromedę, ale okular nic nie pokazał. Myślałem, że za małe lustro mam, ale jak się później okazało była wtedy za nisko. Ustawiłem obiekt M101 i myślałem, że się popłaczę z radości, gdy zobaczyłem tę małą chmurkę w okularze! Nigdy wcześniej nie udało mi się zaobserwować żadnej galaktyki! Zacząłem się bawić, wybierając różne galaktyki i dopasowując okulary. Spore pole widzenia miałem w Plosslu 17mm, ale chcąc zejść niżej wkładałem Plossla 10mm, 9mm i jakiegoś japońskiego, Saito 7mm z long eye relief. Najlepsze efekty dawały mi jednak Plossle, które starałem się też łączyć z barlowem x2. 

 

Zwróciłem teleskop na wielką gromadę M13 i byłem w siódmym niebie. Wyglądała niesamowicie. Żadne zdjęcia tego nie oddadzą. Bawiłem się nad tym obiektem różnymi okularami i sielanka trwała w najlepsze, gdy nagle zajęty obserwacjami usłyszałem jakiś ruch. Coś ciężkiego oddało dziwny odgłos i zmierzało w moją stronę, próbowałem to przestraszyć tupaniem, ale to zaczęło jeszcze bardziej się zbliżać. Pilot SynScana wypadł mi z ręki i pobiegłem w popłochu do samochodu. Przygód ciąg dalszy! :D Podjechałem samochodem bliżej teleskopu, świeciłem długimi, ale nic nie było widać. Upłynęło trochę czasu nim zacząłem obserwować dalej, bo przez zabawę z samochodem wzrok znów musiał się przyzwyczaić do ciemności. W dalszych obserwacjach starałem się już zwracać bardziej uwagę na otoczenie. Nie było mi to miejsce znane i nie jestem pewien jaka zwierzyna się tam znajduje. Odwiedziły mnie później co prawda dwa jeże haha

 

Spróbowałem ponownie sił z Andromedą i w końcu mi się pokazała. Chmurka, albo raczej chmuriwsko o wiele większe od poprzednich. Nigdy jej wcześniej nie widziałem naocznie i bardzo mnie cieszyła ta obserwacja. Zahaczyłem też o M32. Idąc dalej chcąc nieco bardziej unormować swoje obserwacje zacząłem oglądać obiekty z katalogu Messiera od początku. Doszedłem do numeru 25, gdy zaczęło robić się już coraz bardziej widno. Z żalem oglądałem rozmywanie się Drogi Mlecznej po czym skierowałem teleskop w kierunku gazowych olbrzymów i Marsa. Czerwona planeta pokazała czapę polarną i zabarwienia na powierzchni. Saturn wyglądał ciekawie, ale dysponuje chyba za małą aparaturą, by go bardziej przybliżyć, toteż zawsze mam tutaj niedosyt. Jowisz wyglądał świetnie, widać było cztery pasy atmosfery, czerwoną plamę i księżyce. 

 

Zrobiło się jasno. Przeskakiwałem po tych trzech planetach - bardzo fajna perspektywa mieć już zalingowany sprzęt i móc wyłapywać te planety, gdy jest już całkowicie jasno. Jowisz zdawał się nawet pokazywać jeszcze więcej niż wcześniej. Chciałem czekać na Merkurego, którego jeszcze nigdy nie widziałem, ale według aplikacji nastąpiłoby to za dobrą godzinę, a z racji tego, że sporo drogi przede mną, spakowałem się i ruszyłem w drogę powrotną... ;) 

 

Przyznam, że dosyć interesujący wypad, pełen przygód, atrakcji i rzeczy, które udało mi się zaobserwować po raz pierwszy. W końcu zobaczyłem Drogę Mleczną znów na własne oczy oraz przekonałem się, co potrafi mój teleskop i jak radzę sobie z nim w terenie. Całość utwierdziła mnie też w przekonaniu, że to właściwe dla mnie hobby i cały ten sprzęt i wyprawa były tego warte. :) 

 

Co dalej? Na pewno wybiorę się do Francji pod jeszcze ciemniejsze niebo gdy granice zostaną otwarte. Poza tym zastanawiam się nad większym lustrem, tym razem na montażu Dobsona. Korci mnie 16 cali i możliwe, że kiedyś się na to szarpnę. 

 

Dzięki dla tych, co dotrwali do końca! Zostaw komentarz po sobie! 

 

 

 

 

98441053_563416514579516_8541734858391552000_n.jpg

Edytowane przez Martyn
  • Lubię 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@astrokarol niestety, nie ma tutaj czego zazdrościć. 2 godziny z hakiem drogi rekompensuje jednak noc pełna pięknych widoków. 

 

Tamten wypad w las to strzał w stopę i początkowe przeczucia mnie niestety nie zawiodły. Następny raz trzymam się zaplanowanego wcześniej i sprawdzonego miejsca. ;) 

Edytowane przez Martyn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Najlepsze efekty dawały mi jednak Plossle"  cenna informacja i jak dla mnie, pocieszająca.

Ktoś chyba pisał (lub mówił mi) że Plossle co prawda złożoną i wyrafinowaną konstrukcją nie są ale ...

ich względnie mała ilość szkieł daje względnie małe straty światła czyli jasność powierzchniowa obserwowanych obiektów jest bardzo dobra (a oszczędzamy na kasie).

 

Ogniskowa 1000 to faktycznie trudno o duże powiększenia Saturna ale rzadko kiedy seeing pozwala na więcej niż detale 1-dno sekundowe

więc podbite do zdolności rozdzielczej ludzkiego oka z naddatkiem (niechby 3 minuty kątowe) stają się dobrze zauważalne już przy około 200-krotnym powiększeniu.

To może wystarczy nieco mocniejszy Barlow lub jeszcze krótszy okular w zestawie (około 4mm).

 

Sama apertura (200mm) niezwykle rzadko ograniczy Ci detale na Saturnie bo seeing na gigantyczne powery nieczęsto się zdarza.

 

Dzięki za relację.  Pisanie to wysiłek i czas wolny zabiera - doceniam. Albo przypala się mleko jak ja właśnie :)

 

Siema

 

 

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezłe przygody hehe :) Przyznam że jechać 200km na miejscówke to jest coś, do tego jazda po lesie w górach i w ciemności. Ale widok DM + rozgwieżdżonego nieba wszystko rekompensuje! Oby wyprawa do Francji się udała! :) 

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkałem w Belgii, w Liege prawie rok. Ale to 26-27 lat temu było, zatem zaświetlenie mogło być mniejsze. Zresztą wtedy akurat miałem długą przerwę od astronomii i nie pamiętam za bardzo tamtego nieba. Pamiętam za to wycieczki w dzikie i bezludne tereny Hautes Fagnes. To jest płaskowyż na południowy wschód od Eupen aż do niemieckiej granicy. Jak i całe Ardeny jest to teren dziki (jak na Belgię oczywiście) i zalesiony, ale jest tam też sporo miejsc bezleśnych z odkrytym horyzontem. Plusem jest też to, że dojazd jest stosunkowo łatwy. Około 55 km od Liege. Przeszkodą może być wilgotność, bo to jak sama nazwa wskazuje "Wysokie Bagna", czyli torfowiska wysokie. To jest Parc Naturel, czyli pewnie nie wszędzie wjedziesz.  Bywałem wtedy na Stacji Naukowej Uniwersytetu Liege https://www.sshf.uliege.be/cms/c_4259287/fr/station-scientifique-des-hautes-fagnes-sshf Może spróbujesz się dogadać z mieszkającymi tam naukowcami na rozstawianie sprzętu, ewentualnie na kawę i pogaduchy. Może też ewentualnie doradzą, gdzie warto w okolicy fotografować niebo. Widzę, że też można tam przenocować za rozsądne pieniądze (15 Euro). Nie wiem jak teraz wygląda otoczenie stacji, czy mają jakieś latarnie, ale wtedy wydawało mi się to dobrym miejscem na nocne obserwacje.

PS. Widzę, że z Hautes Fagnes Drogę Mleczną da się wyciągnąć:

https://www.flickr.com/photos/caputolaurent/albums/72157672414723092/with/28872994984/

Edytowane przez Lampka
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.