Skocz do zawartości

Nowa rura - Polarex 60/900


lulu

Rekomendowane odpowiedzi

Pokażę pokrótce jaki jest stan prac. Montaż rozebrany, wyczyszczony, smary wymienione. Stara warstwa lakiernicza na statywie usunięta, a drewno po wyszlifowaniu zostało zabezpieczone kilkoma warstwami oleju i wosku, po czym wypolerowane. Metalowe elementy spinające statyw zostały wyprostowane, rozważam ich ponowne cynkowanie bo stara warstwa ocynku z lekko żółtawą pasywacją jest dość zniszczona i nie mam pomysłu na naprawianie ubytków takiej powłoki. Jeśli chodzi o montaż to pozostaje usunięcie ubytków czarnej farby na korpusie i wyprostowanie jednej ze śrub mikroruchów.

Po złożeniu całość prezentuje się bardzo efektownie, statyw okazuje się jednak konstrukcją prymitywną i toporną, odstającą mocno od dzisiejszych standardów. Szczytem wszystkiego są kolce wykonane z blachy ocynkowanej przybitej gwoździami i zalutowanej na łączeniu. Postawienie tego na parkiecie nie wchodzi w rachubę. No ale jest to konstrukcja z początku lat 50-tych. Pamiętajmy jaka była wówczas opinia o technice japońskiej - pojęcie "japoński samochód" było synonimem obciachu, uchodziło wręcz za dowcip...

20200707_120227.jpg

20200703_222929(0).jpg

20200703_223006.jpg

20200703_225213.jpg

20200703_225226.jpg

20200704_120441.jpg

20200704_144154.jpg

20200706_144510.jpg

20200706_221658(0).jpg

20200707_120159.jpg

  • Lubię 7
  • Kocham 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, YOKER napisał:

Mega robota, :) pod nozki można podstawić gumowe podkładki i można postawić w każdym miejscu.

To nie takie proste - podczas rozkładania nóżki rozjeżdżają się we wszystkie strony, składają się -  więc najpierw trzeba by sobie na podłodze takie pady dokładnie we właściwych miejscach rozłożyć. Nie ma co ukrywać, konstrukcja statywu jest przedpotopowa. W późniejszych konstrukcjach, złożonych z reguły z lżejszych modułów wysuwanych w dół takie cyrki się nie dzieją - tutaj są dwa masywne moduły połączone śrubą - wszystko się huśta na tych śrubach, podczas rozkładania jest ryzyko że dolne moduły w sposób niekontrolowany "fikną" wprzód lub w tył kalecząc ostrymi kolcami statyw, podłogę lub osoby postronne - mały koszmarek...

Edytowane przez lulu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, lemarc napisał:

Ja bym nawiercił otwory pod dodatkowe śruby z nakrętkami motylkowymi w każdej nodze i będzie sztywno. Łatwe do wyjmowania przy składaniu.

Teoretycznie można by tak mocno dokręcić śruby żeby się to nie ruszało - ale zważywszy na wagę tego drewna trzeba by to zrobić na prawdę mocno, a te plastikowe motylki mają dobrych kilkadziesiąt lat i nie wiem jaki nacisk są w stanie wytrzymać... Ale to wszystko się rusza w wielu miejscach - zobaczcie jak jest zrobiona "tacka" na akcesoria - łapy trzymają się tacki na jednym nicie, to się wszystko kręci na boki, czyli nie ma ŻADNEJ metody na równe rozstawienie nóg i łatwe wypoziomowanie montażu - poza oceną kąta rozłożenia tych metalowych łap nie ma się na czym oprzeć kompletnie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, anatol napisał:

Utnij nogi 2 - 3 cm i wkręć w drewno jakieś gumowe końcówki/stópki, których jest spory wybór z akcesoriami do mebli. Albo ucięte nogi zaokrągl i nałóż gumowe nakładki. Nie będzie oryginalnie ale praktycznie.

Chodziło mi o złagodzenie konfliktu podłoga vs ostre końce nóg statywu. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najprostsza wersja to chyba pomysł lemarca ale mnie inwazyjny - po prostu jakieś obejmy, nawet elastyczne, którymi spinałoby się dodatkowo górną i dolną część nogi w miejscu zaznaczonym na czerwono - to już by pomogło bo w tej chwili przy przenoszeniu dolne elementy zaczynają się składać. Ale górne też się składają, bo mocowanie tacki ma pewien luz potrzebny do założenia łap na zatrzaski umieszczone na nogach, więc noga rusza się w pewnym zakresie. Bez przyblokowania tego na sztywno od dołu, tak jak pokazał wessel, nie ma mowy o ustawieniu statywu "raz a dobrze" i przeniesieniu go z tym ustawieniem w inne miejsce - każde dotknięcie go powoduje, że wszystko się natychmiast rusza i przestawia, nogi zmieniają pozycję we wszystkich możliwych płaszczyznach.

 

Nie do wiary, że towarzysze Japońscy spłodzili takie dzieło inżynierskie... :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, lulu napisał:

Nie do wiary, że towarzysze Japońscy spłodzili takie dzieło inżynierskie... :-)

też się nie popisałeś

tytuł wątku to "nowa rura", a w rzeczywistości to wyjątkowo stara rura ;)

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, ZbyT napisał:

też się nie popisałeś

tytuł wątku to "nowa rura", a w rzeczywistości to wyjątkowo stara rura ;)

 

pozdrawiam

Zaczynam podejrzewać że moje upodobanie do takich starych rur to jakaś forma rekompensowania sobie kompleksów, jakich człowiek żyjący w komunie nabawił się w młodości, gdy takie cuda oglądało się jedynie na zachodnich folderach lub w bibliotece uniwersyteckiej, w "Sky&Telescope"... Wprawdzie to jest jeszcze grubo starsze niż sprzęt z czasów gdy zaczynałem zabawę z rurami, ale chyba coś w tym jest - "wtedy nie mogłem to teraz sobie odbiję". Taki trochę "powrót do młodości". Czyli że nieco odmładza człowieka, taka stara rura ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to co pisałeś na astro maniaku - odnośnie warstw i nowego położenia w przypadku zejścia starych -jest prawdą.

Nikt nie położy Ci ich poprawnie jeśli nie będzie znal parametrów soczewki...

ale ja bym  i tak myl tylko specjalnym płynem do mycia filtrów, drogich aparatów obiektywów foto. etc. który jest delikatniejszy od ogólnie dostępnych.

ewentualnie oddaj do zakładu foto gdzie  maja w tym wprawę jak i asortyment stosowny by ich nie porysować .

 

mega filmik :)

 

 

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest taka że nie wszystko chce takiego grzyba ruszyć - jak ostatnio rozbierałem obiektyw w refraktorze Eschenbach to musiałem w końcu zastosować ciepłą wodę z mydłem i normalnie palcami delikatnie "spychać" warstwę tego grzyba, który w pewnym momencie puścił szkło i zaczął się zsuwać. Akurat tam nie zostały żadne ślady, ale ryzyko jest zwłaszcza tutaj, gdzie te warstwy są stare. Tyle że nie bardzo jest wybór bo im dłużej grzyb na nich siedzi tym bardziej je żre, więc chyba skończy się oddaniem tego w ręce fachowca który ma większe doświadczenie niż ja i nie będzie się zastanawiał czy mydło jest ryzykowne - ja takich rzeczy nie wiem niestety. Na razie zachowuję się jak ten pan przed monopolowym, korci mnie żeby spróbować, ale rozsądek i silna wola każą mi się wstrzymać. Tylko ile ja tak wytrzymam? ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Moje ostatnie zabawy ze szkiełkami i rurkami. Akcesoria były jednak w strasznym stanie - brudne, zagrzybione, trzeba było rozebrać każdy element do imentu i czyścić każdą powierzchnię optyczną. Potwierdziły się moje wcześniejsze wnioski - być może ktoś dysponujący wiedzą chemiczną skrytykuje te mądrości, ale moje doświadczenie z bardzo brudnymi i zagrzybionymi powierzchniami jest takie, że nie ma to jak ciepła woda z mydłem... Izopropanol i oparte na nim płyny takie jak Baader itp., o wynalazkach typu lenspen nie wspominając, są fajne ale w wypadku stosunkowo niewielkich, śladowych zanieczyszczeń. Na grzyba to na przykład w ogóle nie działa w sensie mechanicznym - nie daje się usunąć tego typu hardcorowych zanieczyszczeń typowymi płynami specjalistycznymi. Mydło, ciepła woda i palec - najlepiej taki na którym jest miękka skóra, bez utwardzeń np. od strun gitarowych itp. - czyli w praktyce mały :-) To bezkonkurencyjne moim zdaniem instrumentarium w takich wypadkach...

 

Skrupulatnie fotografowałem wszystko aby ratować się zdjęciami w razie pogubienia się w kolejności i położeniu soczewek, więc mogę pokazać małą fotorelację. Czy mimo wszystko nie pochrzaniłem układu soczewek w okularach... no cóż - nie jestem nawet pewien czy był poprawny, bo elementy są tak stare (widać to po skali spatynowania mosiężnych tulejek i pierścieni) że mogły być wielokrotnie w czasie swej kariery rozbierane. Nie bardzo jest jak sprawdzić. Okulary są chyba jednak warte zachodu. Są dość zaawansowane konstrukcyjnie, zawierają często klejone soczewki więc nawet prosty Ramsden potrafi się okazać w praktyce konstrukcją 4-elementową, a zdarzają się zestawy 5-elementowe.

20200711_225221.jpg

20200711_230651.jpg

20200711_230735.jpg

20200718_201750.jpg

20200718_202045.jpg

20200718_224240.jpg

20200718_224508.jpg

20200718_225639.jpg

20200718_233837.jpg

Edytowane przez lulu
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
W dniu 24.07.2020 o 09:05, sidiouss napisał:

Jeśli podasz mi wymiary tego szpikulca na dole, to jestem w stanie Ci wydrukować na drukarce 3D nakładki plastikowe, które będziesz mógł zakładać/zdejmować wedle uznania :)

Przepraszam, przeoczyłem Twój post. Dziękuję za propozycję, trzymam to na granitowych płytkach, więc nie ma problemu. Chciałbym zachować możliwie bliski oryginałowi wygląd i funkcjonalność więc po prostu będę unikał parkietu. Piszę o tym bo chodzi o sam poziom japońskiej myśli technicznej... nie wszyscy uświadamiają sobie, że Japończycy nie zawsze byli czołówką technologiczną świata, a tutaj są namacalne tego dowody :-)

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koleżanki i Koledzy, nie chcąc być posądzonym o to, że spękałem i poległem w nierównym starciu z Zębem Czasu, chciałbym się wylegitymować stanem prac konserwatorsko-renowacyjnych przy Polarexie. Wygląda to tak, że mniej istotne części teleskopu, takie jak tuba optyczna czy montaż, przekazałem w fachowe serwisowe ręce, aby uzupełnić prace, których nie mogę lub obawiam się podjąć ze względu na brak doświadczenia albo odpowiedniego warsztatu. Jest kilka spraw których nie przeskoczę sam - jak np. pogięta gwintowana śruba mikroruchów. Poprosiłem również o fachowe wyczyszczenie obiektywu. Robiłem już takie rzeczy - ale dzięki temu wiem, że wystarczy jeden fałszywy ruch i... I wówczas wolałbym abym to nie był ja - przynajmniej w wypadku tego egzemplarza :-)

 

Ja natomiast zająłem się w międzyczasie najważniejszym - czyli skrzynią. Niewtajemniczonych może dziwić nabożna uwaga, jaką przywiązują miłośnicy astro-zabytków do tego elementu. Znawcy tematu wiedzą, że drewniana skrzynka jest widomą oznaką, iż mamy do czynienia ze sprzętem zasługującym na poważne traktowanie i szacunek - co przenosi się także na jego właściciela rzecz jasna! Potwierdza to reklama modelu 114 (opublikowana w magazynie telewizyjnym TV Guide w 1963 r., tutaj akurat wersja amerykańska pod brandem Unitron) jaką udało mi się znaleźć. Jak widzimy skrzynia jest głównym atutem teleskopu, a zestaw ten służy do szpanowania przed dziewczynami na mieście z papieroskiem w drugim ręku, co ułatwia niewielka waga i kompaktowe rozmiary skrzynki:

1812696324_Unitron_114_Ad1961_10001351.jpg.6a9d0fd38e862024b17c8cee35800adf.jpg

 

Mój entuzjazm opadł wprawdzie gdy uświadomiłem sobie swój wiek oraz fakt, że palenie rzuciłem kilkanaście lat temu. W dodatku nie mam takiego wyjściowego sweterka jak ten na reklamie. No ale ze względu na wiek samej skrzynki, czyniący z niej zabytek japońskiej kultury materialnej, postanowiłem poświęcić jej nieco pracy i czasu.

 

Jak widzicie skrzynia była nieźle zmasakrowana, a miejscami miała ubytki które wydawały się nie do załatania:

20200726_161209.jpg.cdba785ef7f30d51d8f64831c182b45d.jpg

20200726_161231(0).jpg.67c3ae61e2ba5591262f49fa927e286b.jpg

20200726_161302.jpg.ae4914291caaca75a7a93a2cf9bb7c71.jpg

20200726_161306.jpg.e43f5e6c4f9f99aa8f419b343de3f15a.jpg

 

Zacząłem od wstępnego przeszlifowania powierzchni i usunięcia starej warstwy lakierniczej. Potem w ruch poszła szpachlówka do drewna i ponownie papier ścierny. Po docelowym wyszlifowaniu powierzchni i wyrównaniu kitów oraz nierówności przyszedł czas na punktowanie - czyli mozolne zamalowywanie akwarelką kitów w sposób imitujący otaczające drewno.

20200727_004141(0).jpg.31377f0ddcd44484f26ab87018fef3c3.jpg

20200801_132547.jpg.11bb326c4d6f41763d92dca0ce454d8d.jpg

20200801_132556.jpg.58e8e15aea879abdf3025a3252ee8dd1.jpg

1147326454_20200815_183231kopia.jpg.c174a5012d8faba65faecd0e26d837f7.jpg

 

Wbrew pozorom to okazało się być najtrudniejsze, bo scalanie koloru "na sucho", przed nałożeniem lakieru nijak się ma do efektu powstającego pod lakierem, gdy drewno ciemnieje, a warstwa kitu i farby już nie. W dodatku drewno odbija światło podobnie jak farba metalik - to samo miejsce staje się jasne lub ciemne w zależności od kąta padania światła lub obserwacji. Farba zostaje taka jak była, dlatego wypunktowane kity raz scalają się ładnie z otaczającą powierzchnią, a oglądane pod innym kątem robią się ciemniejsze. Nie ma na to rady i nie ma farb pozwalających uniknąć tego efektu. Dlatego zamiast kitować, lepiej zastosować bardziej mozolną technikę jaką jest uzupełnianie ubytków warstwami forniru. Pokazuję przykład takiej operacji wykonanej na brakującym narożniku, gdzie wkleiłem 3 warstwy forniru. Sprzedawany jest on w rolkach i wyposażony w aktywowany termicznie klej - wystarczy przygrzać go żelazkiem, tak jak taśmy obrzeżowe do płyt meblowych:

20200814_183338.jpg.dfc28a45905ec6dc4e08ac15379be1bc.jpg

20200814_184805(0).jpg.0abe605efeb898833f5f09e49d6fdaec.jpg

20200814_191235.jpg.8495b0949316b4bd75835aa398615dca.jpg

20200814_191625(0).jpg.0e8bea6e471a83fecc445add41ff8137.jpg

20200814_200004.jpg.ea9ff697ba63418187256790734454de.jpg

 

Żałuję że nie zrobiłem więcej takich wstawek bo efekt byłby znacznie lepszy niż kitowanie, zwłaszcza że kit jest mechanicznie niezbyt trwały. Z tego powodu na koniec nałożyłem aż 5 warstw lakieru poliuretanowego do parkietów o satynowym połysku.

20200819_000004(0).jpg.370061d95617f48bb639deb48a0ec624.jpg

 

Wnętrze wyczyściłem ale nie lakierowałem ani nie olejowałem - obawiałbym się wpływu chemikaliów na przechowywaną wewnątrz optykę. Chromowane okucia zostały wyczyszczone i tylko tyle - warstwa chromu jest mocno zdewastowana ale nie wymieniam jej na nową - nie zależy mi przecież na zrobieniu skrzynki jak z fabryki. Bądźmy szczerzy - jest to w gruncie rzeczy ordynarna skrzynka transportowa z widocznymi na powierzchni gwoździami, na mieście nic się raczej na nią nie poderwie, nawet z najlepszym sweterkiem - więc nie popadajmy w przesadę. Pokazuję ten przykład aby zachęcić do samodzielnej naprawy tego typu drewnianych gadżetów, które mimo że wydają się mocno, czasem nawet beznadziejnie zdemolowane, stosunkowo łatwo jest przywrócić do przyzwoitego i cieszącego oko stanu bez wielkiego doświadczenia i specjalnego warsztatu. Warto - nawet jeśli nie poszpanuje się ze skrzynką i papieroskiem na mieście. :-)

Edytowane przez lulu
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.