Skocz do zawartości

Zlot a epidemia


kjacek

Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, tex88 napisał:

W twoim poście brakło jeszcze przemówienia Morawieckiego.

Nie słucham przemówień tego hymm... pana, mam nadzieję, że nie zbliżam się do jego poziomu.

A rzeczywistości nie da się zakrzyczeć czy ośmieszyć. 

Polecam wizytę w najbliższym szpitalu, to znacząco zmienia perspektywę i daje szansę na powrót do rzeczywistości.

Róbcie co chcecie. Nie zamierzam więcej brać udziału w tej hymm... dyskusji.

  • Lubię 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla osób poniżej 60roku życia (których mniej więcej 2000 zginęło na drogach w ubiegłym roku) jest łatwiej o śmierć po drodze na zlot - w aucie, niż gdyby się podczas zlotu zaraziły. I to biorąc pod uwagę, że w tych 2000 osób sporą część stanowią piesi...

 

Dlatego proszę wszystkich o ostrożność za kółkiem i dostosowanie prędkości do warunków na drodze. Nie ma się co spieszyć, szczególnie kiedy widzi się zachmurzone niebo ;)

 

Dla pozostałych osób powyżej 60lat - rzeczywiście, ryzyko Covidowe jest większe. Nie zaszczepieni / nie będący ozdrowieńcami lepiej żeby zostali w domach. Ale myślę że ludzie zdają sobie z tego doskonale sprawę...

 

Ja przed zlotem jeszcze zrobię sobie test na wszelki wypadek. 

 

 

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Behlur_Olderys napisał:

Dlatego proszę wszystkich o ostrożność za kółkiem i dostosowanie prędkości do warunków na drodze.

Gdy wiozę w aucie sprzęt optyczny dziesięciokrotnie przewyższający wartością auto (rocznik 1996 n.e.) zawsze jeżdżę ostrożnie!

  • Lubię 2
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Behlur_Olderys napisał:

 

Dlatego proszę wszystkich o ostrożność za kółkiem i dostosowanie prędkości do warunków na drodze. Nie ma się co spieszyć, szczególnie kiedy widzi się zachmurzone niebo ;)

 

 

Bartek pisał chyba do mnie, bo mamy razem jechać. Postaram się go dostarczyć na miejsce w stanie niepogorszonym, szczelnie owiniętego w folię bąbelkową :)

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Behlur_Olderys napisał:

Dla osób poniżej 60roku życia (których mniej więcej 2000 zginęło na drogach w ubiegłym roku) jest łatwiej o śmierć po drodze na zlot - w aucie, niż gdyby się podczas zlotu zaraziły.

Takie obliczenia trochę w stylu Instytutu Danych z Dupy :D

Jak policzyłeś prawdopodobieństwo zarażenia się na zlocie? Jesteś w stanie określić, jakie jest prawdopodobieństwo, że na zlot przyjedzie ktoś zarażony, oraz z jakim prawdopodobieństwem można się od tego kogoś zarazić? Przecież tutaj niepewność musi być bardzo duża, a liczenie tego wg. średniej z całego kraju to raczej nie ma sensu.

 

Na drogach w zeszłym roku zginęło 2.480 osób. Na Covida, z tego co znalazłem, zmarło w Polsce od początku (czyli to mniej-więcej rok) ok. 45.000. Poniżej 60 roku życia - 5,5%, czyli ok. 2.475. Coś mi te twoje obliczenia nie sztymują.

Edytowane przez Krzysztof z Bagien
  • Lubię 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Krzysztof z Bagien napisał:

Na drogach w zeszłym roku zginęło 2.480 osób. Na Covida, z tego co znalazłem, zmarło w Polsce od początku (czyli to mniej-więcej rok) ok. 45.000. Poniżej 60 roku życia - 5,5%, czyli ok. 2.475. Coś mi te twoje obliczenia nie sztymują.

 

Masz rację, coś źle policzyłem, chyba wziąłem złe statystyki (<50 zamiast <60). Odwołuję w takim razie rekomendację, choć uważam, że wciąż ryzyko jest dosyć niskie.

Biorąc pod uwagę to, ile ludzi jest już zaszczepionych, a ile ma infekcję już za sobą - trzeba by było wziąć statystyki np. tylko z 2021r żeby były w miarę reprezentatywne.

Wiadomo - to są obliczenia na tzw. serwetce, ale moim zdaniem warto zauważyć, o jakich rzędach wielkości mowa, przynajmniej w kategorii prawdopodobieństwa.

 

Ja np. cały czas jeżdżę autobusami, mam dzieciaka w przedszkolu, byłem u rodziny na święta, więc dużo się stykam z obcymi ludźmi i ich zarazkami, a autem praktycznie nie jeżdżę, zwłaszcza w długie trasy (preferuję pociągi). Dlatego dla mnie taki wyjazd na zlot oznacza podwojenie mojej osobistej, rocznej szansy na śmierć w aucie, a jedynie nieznaczne podwyższenie szansy na załapanie ciężkiego COVIDa od kontaktu z innymi ludźmi.

Dlatego, @dobrychemik, nie zapomnij na ten pakunek z folii bąbelkowej zapiąć jeszcze pasy dla bezpieczeństwa :)

 

Ale może już dosyć tych dygresji, bo się zrobi drugi wątek o COVIDzie a miało być o zlocie :)
Niech każdy podejmie wszelkie środki ostrożności. Dla mnie nie ma problemu, żeby na zlocie chodzić w maseczce, jeśli trzeba będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Behlur_Olderys napisał:

Biorąc pod uwagę to, ile ludzi jest już zaszczepionych, a ile ma infekcję już za sobą

No ile?

I pytanie pomocnicze - czy jak ktoś chorował np. rok temu, to teraz nie ma szans się zarazić? Bo, z tego co kojarzę, to jednak odporność nie jest na zawsze. I czy nie jest w stanie zarażać innych?

 

20 minut temu, Behlur_Olderys napisał:

Ja np. cały czas jeżdżę autobusami, mam dzieciaka w przedszkolu, byłem u rodziny na święta, więc dużo się stykam z obcymi ludźmi i ich zarazkami, a autem praktycznie nie jeżdżę, zwłaszcza w długie trasy (preferuję pociągi). Dlatego dla mnie taki wyjazd na zlot oznacza podwojenie mojej osobistej, rocznej szansy na śmierć w aucie, a jedynie nieznaczne podwyższenie szansy na załapanie ciężkiego COVIDa od kontaktu z innymi ludźmi.

Jak to wyliczyłeś? Wg przejechanych kilometrów, czy czasu spędzonego na drodze? Czy jeszcze inaczej? Poza tym - jak jedziesz autobusem jako pasażer, to też masz przecież szansę (hehe, szansę :D) na wypadek, nie? 

 

Takie porównania typu Covid vs motoryzacja (i cała ta dyskusja) nie mają kompletnie żadnego sensu. Szczególnie, że prawdopodobieństwo śmierci na drodze nijak się ma do prawdopodobieństwa śmierci na Covid (może poza tym, że jak zginiesz w wypadku, to już na pewno na nic nie zachorujesz i vice versa). Poza tym nie uwzględniają choćby sytuacji, kiedy Ty się zarazisz (nawet i bezobjawowo), a potem od Ciebie zarazi się np. ktoś z rodziny - a to też chyba należałoby jakoś tam wkalkulować.

 

 

Nie mam zamiaru tu przekonywać kogokolwiek w jedną czy drugą stronę; każdy ma swój rozum i musi to sobie we własnym zakresie ocenić - dobrze by było na podstawie jakichś rzetelnych danych, a takie z dupy wyliczenia to chyba jednak bardziej szkodzą niż pomagają. Ja z żalem podjąłem decyzję, że jednak nie jadę, bo muszę mieć na uwadze nie tylko siebie.

  • Lubię 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, trouvere napisał:

 

Powtórne zakażenie jest jak najbardziej możliwe, antygeny COVID'owe utrzymują się w organizmie ozdrowieńca, nawet po bezobjawowym COVID'zie, tylko kilka miesięcy, niektórzy nie mają antygenów w ogóle.

Szczepionki również nie dają odporności na dłużej niż kilka miesięcy, ok. 8 miesięcy z tego co mi jest wiadomo.

Ozdrowieńcy - do 3 miesięcy, później osobniczo, bardzo różnie

Co do szczepionek, to nikt tego nie wie... Od kiedy szczepią? Minęło 8 miesięcy?... Dopiero masowe szczepienia pozwolą na ocenę sytuacji, za rok, dwa.

^ to tylko w kwestii formalnej

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, trouvere napisał:

Dane danych koncernów farmaceutycznych, tego rodzaju badania muszą być przeprowadzane zanim szczepionka zostanie dopuszczona do powszechnego stosowania i oczywiście muszą być udokumentowane.

Ja wiem skąd są dane. Jednak oni też nie potrafią manipulować czasem. Życie pokaże co i jak działa. Zresztą odbiegamy od tematu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś się boi cholernego wirusa, może chyba po prostu zostać w domu i nie musi ryzykować. Każdy z nas podejmuje ryzyko na własną odpowiedzialność. Nie ma co popadać w paranoje, która jakby nie było trwa w najlepsze. Każdy z nas to przechoruje prędzej czy później i tak. Nie dajmy się zwariować.
 

  • Lubię 8
  • Dziękuję 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, szuu napisał:

tak, na zadupiu w bieszczadach mniejsza szansa, o ile będziemy się trzymać z daleka od miejsca, do którego z całego kraju przyjechało kilkadziesiąt osób o niepewnym statusie epidemiologicznym  :D

 

Phi, kilkadziesiąt osób, toś mi zaimponował! Jadąc do pracy autobusami/tramwajami, idąc do sklepów, prowadząc (od jutra) zajęcia stacjonarne moje kontakty z niepewnymi epidemiologicznie osobami są o wiele bogatsze. Ale uspokajam towarzystwo: przyjadę zaszczepiony :)

 

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z uwagi, że niektórzy mogą mieć potencjalne obawy przed słynnymi brytyjskimi mutacjami, nie lecę na zlot...

 

A tak serio, mam to gdzieś ale na samą myśl o akrobatyce logistycznej z tym związanej (a do czasu zlotu pewnie jeszcze zmieni się to kilka razy), robi mi się niedobrze :no:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Krzysztof z Bagien napisał:

czy jak ktoś chorował np. rok temu, to teraz nie ma szans się zarazić? Bo, z tego co kojarzę, to jednak odporność nie jest na zawsze

 

Szanse pewnie są, ale nie ma na to jakichś ścisłych naukowych dowodów, jedynie ekstrapolacje z innych wirusów i badania na dość mało reprezentatywnych grupach.

W każdym razie - wolałbym jakieś twarde, ilościowe dane, procenty, badania, a nie jakieś tam skojarzenia, obawy i strachy na lachy.

 

Jak na razie z tego, do czego się dokopałem reinfekcje COVIDowe są dosyć rzadkie, łagodniejsze, a ozdrowieńcy mają znacznie mniejszą szansę na powtórne zachorowanie w porównaniu do osób, które nie chorowały.

 

Może jednak macie rację, a ja się mylę. Jakoś mam w sobie jednak podświadome przekonanie, że ten COVID w końcu przegra...

 

 

5 godzin temu, Krzysztof z Bagien napisał:

Jak to wyliczyłeś? Wg przejechanych kilometrów, czy czasu spędzonego na drodze? Czy jeszcze inaczej? Poza tym - jak jedziesz autobusem jako pasażer, to też masz przecież szansę (hehe, szansę :D) na wypadek, nie? 

 

Takie porównania typu Covid vs motoryzacja (i cała ta dyskusja) nie mają kompletnie żadnego sensu. Szczególnie, że prawdopodobieństwo śmierci na drodze nijak się ma do prawdopodobieństwa śmierci na Covid (może poza tym, że jak zginiesz w wypadku, to już na pewno na nic nie zachorujesz i vice versa). Poza tym nie uwzględniają choćby sytuacji, kiedy Ty się zarazisz (nawet i bezobjawowo), a potem od Ciebie zarazi się np. ktoś z rodziny - a to też chyba należałoby jakoś tam wkalkulować.

 

Po pierwsze to mimo wszystko piszę trochę z przymrużeniem oka :) Ale jest w tym pewna logika, zobacz:

 


Liczyłem to tak: nawet jeśli nie znasz konkretnie wartości szansy na jakieś zdarzenie, to jeśli jest ono dostatecznie małe, to z dużym przybliżeniem każda próba - początkowo!!! - będzie je najzwyczajniej sumowała. Do sprawdzenia! :)

Z drugiej strony: jeśli podjąłeś już bardzo dużo nieskutecznych prób, to prawo wielkich liczb mówi, że kolejne próby bedą z dużym prawdopodobieństwem równie nieskuteczne.

 

Innymi słowy: Masz 10000 kul złotych i jedną srebrną. Bierzesz jedną losową - szansa jest jak 1:10000. Odkładasz. Bierzesz jeszcze raz losową kulę - szansa, że w tym momencie będziesz miał już srebrną kulę jest w dużym przybliżeniu 1:5000. 

A z drugiej strony:

Wziąłeś już kulę 100x i nie trafiłeś ani razu srebrnej. Kolejna próba nie wpłynie już tak znacząco na względne prawdopodobieństwo trafienia - zwiększy je o jakiś 1%.

 

 

Jadę samochodem w długą trasę średnio raz w roku (zresztą jako pasażer). Jeśli pojadę drugi raz to zasadniczo podwoję swoje szanse, jakkolwiek nikłe, na śmierć na drodze w danym roku.


Autobusem lub tramwajem jeżdżę kilka razy w tygodniu, w środku jest z reguły kilkanaście osób. Dotykam poręczy, drapię się po twarzy bo strasznie swędzi mnie maseczka, nie dezynfekuję co chwila rąk. W przedszkolu, gdzie posyłam dzieciaka jest kilkadziesiąt innych dzieciaków, w przypadku innych wirusów z reguły chorowałem razem z całym przedszkolem :) Stoję w różnych kolejkach, po ulicach, po sklepach. Nie zawsze ludzie mają maseczki, a na nosie to już w ogóle. Regularnie spotykam się z sąsiadami, oni podobnie. Czasem nawet chodzę do pracy, żona chodzi codziennie. Po roku takiej ekspozycji uważam, że "próbowałem" już naprawdę wiele razy, więc te kolejne kilkadziesiąt osób na zlocie nie będzie dla mnie aż takim zagrożeniem.


Inaczej bym pewnie uważał, gdybym się przez rok całkowicie izolował, chodził w skafandrze ochronnym, z żoną utrzymywał stosunki jedynie korespondencyjne, za to robiłbym codziennie setki kilometrów autem, i nagle pojechałbym ni stąd ni z owąd na zlot:)

 

Wtedy zupełnie bym nie myślał o wypadku drogowym, za to COVID napawałby mnie strachem. 

Mimo że szansa na zakażenie COVIDem podczas zlotu w obu przypadkach byłaby dokładnie taka sama.

I chyba to jest sedno sprawy. Strach jest względny :)

 

 

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, komprez napisał:

pamiętać należy że tym razem to nie decydujesz za siebie ale odpowiadasz też za innych

 

Decydujesz za siebie. Możesz nie pojechać. Albo podjąć ryzyko i pojechać. A jak pojedziesz, to możesz chodzić w dobrej masce, kiepskiej masce albo bez.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.