Skutki testów jądrowych na Ziemi.

[tex88]

Nie znam się więc zapytam ponieważ temat wydaje się interesujący. Czy tysiące prób jądrowych przeprowadzonych na przestrzeni ostatnich 70 lat na Ziemi, w atmosferze i kosmosie mogły mieć wpływ na klimat i życie organiczne w negatywnym sensie ? W internecie jest bardzo mało danych na ten temat. Jakiekolwiek wnioski są ściśle powiązane z zespołami naukowymi powoływanymi przez rządy państw/wojsko i zapewne nie wszystkie informacje przeszły do obiegu publicznego (czy to jedyne źródła danych?). Jeśli ktoś czuje temat, studiował lub wykłada fizykę to bardzo proszę o rozjaśnienie lub podanie jakiejkolwiek literatury np. traktującej o wpływie promieni gamma, neutronów czy innych skutków rozpadu promieniotwórczego na organizmy żywe, atmosferę, magnetosferę itp. Może być po angielsku.

[szuu]

jest taka tabelka pokazująca ile w ciągu roku przeciętny człowiek wchłania promieniowania z różnych źródeł:

https://en.wikipedia.org/wiki/Background_radiation

 

 

[Krzysztof z Bagien]

Globalnie to praktycznie bez znaczenia.

Ktoś kiedyś policzył, że np. tempo wzrostu temperatury oceanów obecnie jest takie, jakby co sekundę odpalać tam cztery takie bomby atomowe, jak te zrzucone na Hiroszimę - co pokazuje znikomą skalę tych testów.

 

Oczywiście lokalnie to raczej mało korzystne zjawisko

[Behlur_Olderys]

Ogólnie bomby jądrowe wybuchając w atmosferze wprowadzają niezbyt wiele substancji radioaktywnych ze względu na niską gęstość powietrza. Właściwie nawet kilka ton silnie radioaktywnych związków rozproszonych na gigantycznym obszarze w wyniku tego typu eksplozji jest bez wielkiego znaczenia dla terenu nad którym zrzucono bombę. Z tego powodu można było prowadzić bezpieczna badania w Hiroszimie czy Nagasaki praktycznie kilka dni po wybuchu. Ma to zaletę taktyczną bo taki wybuch powoduje destrukcję ale nie skażenie. Wystarcza sama kula ognia i fala uderzeniowa, które docierają do powierzchni.

 

Dużo gorzej gdy wybuch zajdzie na ziemi, jak przy testach broni termojądrowej. Strumień promieniowania jest dużo bardziej skoncentrowany i znaczenie zaczynają mieć efekty radioaktywności indukowanej w bezpośrednio naświetlonym gruncie. Innymi słowy, materia w okolicy wybuchu przechodzi pod wpływem wybuchu różne przemiany jądrowe które najczęściej powodują powstanie radioaktywnych izotopów normalnych pierwiastków w rodzaju krzemu, węgla czy tlenu, jakie można spotkać w glebie. Zamiast kilku ton samego materiału bomby mamy wtedy ogromną ilość różnego rodzaju napromieniowanego syfu który może prowadzić do skażenia obszaru w okolicy eksplozji na wiele lat. Co lżejsze materiały unoszone są w powietrze i mogą prowadzić do opadu radioaktywnego (fallout) na znacznym obszarze nawet z dala od miejsca eksplozji. Z tego co kojarzę tak właśnie się stało z atolem Bikini, i do tej pory poziom promieniowania jest tam znacznie powyżej dopuszczalnych norm. Taki rodzaj eksplozji jest niezbyt użyteczny dla wojska, bo zniszczonego terenu nie można "przejąć", jest on po prostu wymazany z mapy i niezdolny do zamieszkania. 

 

Próby jądrowe wodne/podwodne mają o tyle przewagę nad naziemnymi, że dyfuzja w wodzie zachodzi dosyć szybko, więc po jakimś czasie materiał promieniotwórczy rozprasza się w dużej ilości wody zawartej w oceanach, a cięższe materiały opadają na dno gdzie stanowią mniejsze zagrożenie dla ludzi.