Skocz do zawartości

Luzy montaży


Gość zbig

Rekomendowane odpowiedzi

Witam !.

Zaznaczam ,że poniżej to moje spostrzeżenia i może jest lepiej .

Bawię się ostatnio z paralaktycznymi montażami EQ3 lub Astro 3 i skyluxowym .

Z mojego wieloletniego doświadczenia w składaniu silników samochodowych jeszcze z epoki warszaw , fiatów mogę stwierdzić ,że te montaże muszą mieć luzy . Tak są skonstruowane . W/g mnie są duże . Nie przeszkadzają w obserwacjach . Można je kasować wadliwym wyważeniem . Nazwy montaży dumnie brzmią , a w sumie to tandetna konstrukcja i wykonanie . Brak właściwego tulejowania czy łożyskowania , łożyska oporowe znane są już setki lat , stosowane sróbkowe blokady z definicji nie blokują w punkt . Jaja .

Same osie montażu z U są bez porównania odnośnie luzów z tymi powyżej . W U na innych elementach dano plamę .

Jakie montaże mozna uznać za poprawnie zaprojektowane i wykonane . Takie co warto kupić .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie luzów zgadzam się, że są duże bo też grzebałem w silnikach i wiem co oznacza mały luz nie jest jedak aż tak strasznie :burza: . Najleprze montaże to te samorobne. Dla mnie najlepszy montaż to mój montaż bo wszędzie zastosowałem łożyska samokasyjące luzy a z przekładniami jest podobnie. Niestety takiego montażu kupic się nie da, chyba, że weźmiesz plany i pójdziesz do ślusarza i całej armi dłubiącej w metalach, drewnach i tworzywach sztucznych. :Boink:

Edytowane przez Nergal
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Święta racja panowie - samoróbki górą :D Tu można przewidzieć, zaprojektować i wykonać wszystko z drobnymi szczegółami, a potem jeszcze w nieskończoność POPRAWIAĆ do woli!

Ale jak się podliczy ile nasi tokarze i reszta wzięli za "pomoc" przy wykonaniu naszego monta to pewnie starczyłoby na GP-DXa... :Salut:

Choć ja z mojego jestem b. zadowolony :banan:

Kiedyś próbowałem skasować luzy do celów astrofoto w egzemplarzu z chińskiej produkcji seryjnej i... szybko wróciłem do samoróbki...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość cygnus
Święta racja panowie - samoróbki górą :D  Tu można przewidzieć, zaprojektować i wykonać wszystko z drobnymi szczegółami, a potem jeszcze w nieskończoność POPRAWIAĆ do woli!

Ale jak się podliczy ile nasi tokarze i reszta wzięli za "pomoc" przy wykonaniu naszego monta to pewnie starczyłoby na GP-DXa... :Salut:

Choć ja z mojego jestem b. zadowolony :banan:

Kiedyś próbowałem skasować luzy do celów astrofoto w egzemplarzu z chińskiej produkcji seryjnej i... szybko wróciłem do samoróbki...

Tak naprawdę to problem jest w wykonaniu przekładni ślimakowej. Nie podoba mi się rozwiązanie z pseudoślimacznicą ze zgiętego pręta. Jeden z kolegów sam się nauczył projektowania przekładni ślimakowych a potem nauczył majstra jak ma ustawić posuwa w tokarce. Wyższa szkoła jazdy.

Reszta rzeczywiście może być na stosownych łożyskach z kasowalnym luzem i praktycznie - z dowolną dokładnością zrobiona, na miarę klasy dostępnych obrabiarek (jak i fachowców od ich obsługi).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość cygnus
tylko które to są łożyska bezluzowe, lub z kasowalnym luzem?

igiełkowe, stożkowe, baryłkowe, samonastawne?

tyle ich jest, że już się gubie

pozdrowienia

W łożyskach stożkowych luz likwidujesz (regulujesz) napięciem łożyska (czyli przykładając odpowiednią siłe osiową).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak naprawdę to problem jest w wykonaniu przekładni ślimakowej. Nie podoba mi się rozwiązanie z pseudoślimacznicą ze zgiętego pręta. (...).

 

A z czego wnioskujesz, jeśli mozna? Pytam, bo ukończyłem już projekt montażu azymutalnego na trójnogu do refraktora, którego to montażu napędy w obydwu osiach są oparte na koncepcji zgiętego pręta gwintowanego. Pytam w kontekście zastosowania do wizuala, mając na uwadze taniość rozwiązania jak i możliwość wykonania przez domorosłych majsterkowiczów w warunkach zupełnie średnio zaawansowanego warsztatu?

Jeśli miałeś osobiste doświadczenia z takim rozwiązaniem to napisz proszę, chętnie wysłucham, zanim zabiorę się do roboty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość cygnus
A z czego wnioskujesz, jeśli mozna? Pytam, bo ukończyłem już projekt montażu azymutalnego na trójnogu do refraktora, którego to montażu napędy w obydwu osiach są oparte na koncepcji zgiętego pręta gwintowanego. Pytam w kontekście zastosowania do wizuala, mając na uwadze taniość rozwiązania jak i możliwość wykonania przez domorosłych majsterkowiczów w warunkach zupełnie średnio zaawansowanego warsztatu?

Jeśli miałeś osobiste doświadczenia z takim rozwiązaniem to napisz proszę, chętnie wysłucham, zanim zabiorę się do roboty.

Po pierwsze - rozwiązanie mi się NIE PODOBA, jest jakieś takie typu Adam Słodowy. Promień krzywizny pręta jest bardzo duży, może się to nadaje do platformy equatorialnej a nie bardzo do paralaktyka, bo strasznie powiększa rozmiary głowicy. Próbowałem zrobić coś w rodzaju dźwigni nożycowej, wyszło to ogromniaste.

Zazębienie zewnętrzen dwu gwintów (takie jak w rozwiązaniu Leszka) nie podoba mi się. Próbowałem zrobić nakrętkę obracającą się po wygiętej śrubie i miałem problemy z blokowaniem się tejże, pomimo spłycania gwintu, zmniejszenia grubości nakrętki do 2 zwojów. Miało to być napędzane silnikiem krokowym więc zależało mi na płynnym obracaniu z niewielkim oporem. Koniec końców zgiętą śrubę odrzuciłem, jako nienadającą się do paralityka.

Edytowane przez cygnus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem w czym leży problem. Według mnie nie ma obowiązku stosowania danego typu przekładni. Przecież nikt nas do tego nie zmusza!!! Zaprojektować przekładnię ślimakową można w 3 minuty a robota trwa 1-1,5 dnia. Jak ktoś chce to może nawet zastosować przekładnie cierne z odpowiednimi okładzinami i napięciem wstępnym. Jako łożyska do mocno obciążonych osi proponowałbym łożyska wałeczkowe a do mniej obciążonych kulkowe skośne jedno lub dwustronne. Fakt jest faktem samoróby żądzą i zazwyczaj robimy je z takich materiałów i w taki sposób, że można je przerabiać setki razy. Jeżeli ktoś potrzebuje pomocy do zaprojektowania ślimacznicy to OFERUJĘ SWĄ POMOC. Z resztą udostępniłem już dawno arkusz kalkulacyjny w exelu do projektowania głównych wymiarów przekładni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość cygnus
Nie wiem w czym leży problem.

Problem NIE LEŻY tylko rozmawiamy o tym jakie rozwiązanie zastosować.

Rzecz nie jest W ZAPROJEKTOWANIU przekładni ślimakowej tylko w możliwościach wykonawczych. Kolega, którego wspomniałem, poteoretyzował, żeby odpowiednio wyszkolić współpracującego z nim tokarza i wykorzystać możliwości obrabiarki. Ja nie mam "dojścia" do wykonawstwa takich "trybików" po akceptowalnych kosztach. Może mi się kiedyś trafi jakaś gotowa przekładnia z demobilu.

 

Oczywiście, przy platformie rónikowej do Dobsona bardziej mi się podoba przekładnia cierna od śruby, ale wszystko ma swoje zady i walety.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z pełnym szacunkiem, ale stwierdzenie

 

Po pierwsze - rozwiązanie mi się NIE PODOBA...

 

kompletnie do mnie nie przemawia !!! To, że coś się Komuś nie podoba bez poparcia tego konkretnymi argumentami nie powinno dawać podstaw do dyskwalifikacji pomysłu... Znam co najmniej jedną osobę, która wykonała „ślimacznicę” z pręta, wytoczyła do tego ślimak i działa to rewelacyjnie właśnie w paralaktyku. Tajemnicą sukcesu jest tu moduł ślimaka... Głowica jest dość duża, ale przecież im większa tym lepsza, bo stabilniejsza. Namówię kumpla do cyknięcia fotek w/w napędu i powieszę w tym wątku...

Tymczasem służę szybkimi fotami mojej głowicy – monta samoróbki, której dokładność oceniam na +/- 5arcsek, z autoguiderem +/-1 arcsek !!! To już nie domysły, lecz wykres online w czasie expo.

Osobiście uważam, że pomysł Leszka z wygiętą śrubą jest po prostu genialny (Leszku :notworthy::notworthy::notworthy: !!!). Dawno temu zupełnie niezależnie wpadłem na coś podobnego, choć dopiero Leszek podsunął mi, jak go fizycznie zrealizować.

W moim moncie oś Ra jest napędzana tradycyjną przekładnią śłimakową, a De właśnie przekładnią śrubową.

IMG_0082.jpg

Jak widać na fotce po wygiętej szpilce M8 „sunie” zgrabne kółko zębate grubości 3mm, precyzyjnie-osiowo przewiercone i nagwintowane, zazębione bezpośrednio z zębatką na osi silnika. Luz pomiędzy nimi jest kasowany małą sprężynką.

IMG_0081.jpg

Kółko jest „utrzymywane” przez dwa wygięte płaskowniki („rowerowy widelec”), a luzy pomiędzy nimi kasują pół milimetrowe podkładki wytoczone z teflonu.

IMG_0083.jpg

Resztę niedokładności niweluje B. LEKKIE przeważenie tyby teleskopu.

Pozwolę sobie zauważyć, że z oryginalną przekładnią ślimakową mam wieczne problemy mimo, że jej oś jest ułożyskowana 2 łożyskami stożkowymi, z absolutnie „0”-wym luzem. Albo się przycina, albo ma za duży luz, choć kasuję go wahliwym rozwiązaniem dociskanego przez sprężynę slimaka, który obraca się w „pancernych” panewkach, gdzie luz wystąpić nie może. Backlash Ra mam na poziomie ~40 arcsek. Na szczęście luz jest cały czas kasowany przez „biegnący” silnik Ra, a nagrany PEC na bieżąco koryguje niedokładności wykonania ślimaka.

W De (śruba) precyzja korekt jest autoentycznie na poziomie 1 arcsek.

 

Zobaczcie, http://astro-forum.org/Forum/index.php?showtopic=8153

 

że pół godzinna fotka jest lekko rozjechana w Ra, a nie w De, co dowodzi dużo większej precyzyji właśnie tej drugiej.

 

Reasumując, z mojej samoróbki jestem b. zadowolony, choć to dość totalna koństrukcja a’la McGyver. Ale z refraktorem 80ED i MTO (jednoczenie ok. 9kg) na obecnym etapie mojego astrorozwoju radzi sobie świetnie. Przekładnię ze śruby można zorganizować za parę groszy, a frezowanie na obwiedniówce ślimacznic i toczenie ślimaków z np. 5 klasą dokładności (bo takiej oczekujemy) to cała kasa świata. Gorąco zachęcam do tego rozwiązania chyba, że ktoś ma fundusze na precyzyjne przekładnie, ale wtedy chyba lepiej coś dołożyć i kupić MONT RENOMOWANEJ FIRMY...

Chętnie odpowiem na ewentualne pytania. Myślę, że Leszek (jako ojciec pomysłu) też...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość cygnus

Tom-cio

Zrobiłeś TOTALNĄ konstrukcję, GRATULUJĘ! :helo:

 

Ja stosowałem dużo większy promień gięcia śruby i to mi wychodziło bardzo rozłożyste i niepraktyczne, a przy tym nakrętka mi się przycinała. Może poprostu jakość mojej śruby była fatalna.

 

A że mi się NIE PODOBA - takież już moje prawo do subiektywności :) ale żebym miał DYSKWALIFIKOWAĆ??? Nic podobnego!

Najlepsze jest takie rozwiązanie, które realizuje założony cel z założoną dokładnością i mieszcząc się w zapreliminowanych wydatkach jak i czasie przeznaczonym na realizację!

Ja swój sprzęt rozkręcam TROSZKĘ i wrzucam do bagażnika - tutaj bym musiał jakieś wyściełane puzderka ochronne zastosować albo zrezygnować z wleczenie ulubionego żółciaka na rozmaite podejrzane eskapady.

:Salut:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to żeśmy się dogadali!!! :Beer:

Już myślałem, że śrubę należy wsadzić po łóżko... ... ...

 

Wbrew pozorom mój zestaw jest dość przenośny. Sama głowica jest na tyle ciężka, że po usadowieniu w bagażniku nic się jej nie dzieje. Licząc wszystkie elektroniczne zabawki trochę tego jest, ale czego sie nie robi dla... zrobienia dobrej fotki :Salut:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś na jednej z amerykańskich stron ATM widziałem konstrukcję przekładni wykonanej w następujący sposób : na osi silnika zamontowany pręt z gwintem który obracał koło, bodaj od pralki, tam gdzie było wcięcie na pasek klinowy gościu nałożył masę do uzupełniania ubytków w metalu, przed jej zastygnięciem naciął zęby ww. prętem. Całość obracała bino wykonane z 2 teleskopów Newtona 250mm, czyli dosyć ciężką konstrukcję.

 

pozdro

Krzysiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracajac do luzow. Po mojemu w przypadku mojego zlomu niezaleznie od wystepowania lub nie, luzow na przekladniach i hamulcach dociskowych wystepuje cos co nazywam luzam osiowym. Ponizej rysunek.

 

luzy.JPG

 

Powiedzmy, ze mam wizje i pewne patenty na luzy na slimacznicy i na hamulcach dociskowych. Pozostal mi tylko problem luzow z rysunku, ktore ja nazywam osiowymi (dla 100% jasnosci, te luzy nie maja nic wspolnego z ruchem obrotowym). Pytanie czy wlomotanie pomiedzy te elementy lozysk moze byc rozwiazaniem? Jezeli tak to jakich lozysk uzyc i czy jest jakas generalna zasada w ktorych miejscach i ile winno ich byc? Jezeli nie to jakie inne rozwiazania przychodza wam do glowy?

 

Pozdrawiam.

 

Ps. Ile kosztuje takie lozysko? Moze to nie ma ekonomicznego sensu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość cygnus
Wracajac do luzow. Po mojemu w przypadku mojego zlomu niezaleznie od wystepowania lub nie, luzow na przekladniach i hamulcach dociskowych wystepuje cos co nazywam luzam osiowym. Ponizej rysunek.

post-905-1115620228_thumb.jpg

Ten "luz osiowy B" to raczej LUZ PROMIENIOWY.

Łożyska stożkowe odpowiednio napięte kasują luzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość cygnus
Ten "luz osiowy B" to raczej LUZ PROMIENIOWY.

Łożyska stożkowe odpowiednio napięte kasują luzy.

W używanej przeze mnie do foto głowicy Braci_M są łożyska kulkowe, luzy NIEWYCZUWALNE. Tam od łożysk aż się roi!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to żeśmy się dogadali!!! :Beer:

Już myślałem, że śrubę należy wsadzić po łóżko... ... ...

 

Wbrew pozorom mój zestaw jest dość przenośny. Sama głowica jest na tyle ciężka, że po usadowieniu w bagażniku nic się jej nie dzieje. Licząc wszystkie elektroniczne zabawki trochę tego jest, ale czego sie nie robi dla... zrobienia dobrej fotki :Salut:

Jestem pełen podziwu że to działa, ale koło zębate szybko się wytrze i będzie do wymiany, gdyż na śrubie doszło do deformacji gwintu i ma on zmienny zarys. Żywotność mechanizmu wzrosłaby gdyby śruba była z mosiądzu (brązu) a kółko zębate ze stali, lub przynajmniej jego wewnętrzna część z gwintem, lecz wygięcie pręta mosiężnego może być problematyczne. W moim mechanizmie własnej konstrukcji do ręcznego prowadzenia śruba stalowa ma ok.12 lat i nie widać na niej pod lupą śladów zużycia, a mosiężne nakrętki wodzące zmieniałem już dwa razy. Ostatnio też w egzemlarzu Cygnusa.

 

Jeden z braci M.

Edytowane przez lemarc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się wytrze to sobie takie trybko wymienię... :D

Zaletą tego rozwiązania jest praktycznie zerowy backlash.

Nie widzę problemu z wygięciem pręta mosiężnego (jest do dostania). Jeśli mnie się udało wymodelować stalowy to z mosiężnym nie może być problemu - co innego z trwałością jego krzywizny. Mnie się udało doprowadzić do gładkiej krzywizny, wykorzystującej 70* z teoretycznych 90* zasięgu. Nie bawiąc się w pełne GOTO i tak wykorzystuję czasami góra 20*. Tak więc przewiduję spory żywot owej "nakrętki"...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość cygnus
W moim mechanizmie własnej konstrukcji do ręcznego prowadzenia śruba stalowa ma ok.12 lat i nie widać na niej pod lupą śladów zużycia, a mosiężne nakrętki wodzące zmieniałem już dwa razy. Ostatnio też w egzemlarzu Cygnusa.

Jeden z braci M.

:Beer:

Ja zaś zastanawiałem się, gdyby obracać ze stałą szybkością kątową śrubę posuwu - jaki by był dopuszczalny czas ekspozycji przy jakiej ogniskowej, ale przyznam - nie chciało mi się liczyć i porównywać z wielkością dopuszczalnego krążka rozproszenia. Bo tak sobie kombinuję napędzanie elektryczne - ew. z ręczną korektą szybkości posuwu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo z tymi wynalazkami to jest tak:

profesor mówi swojemu uczniowi TO SIĘ NIE DA..., ale uczeń nie wierzy profesorowi i działa po swojemu robiąc kilka skrótów myślowych, na które profesor nie wpadł, bo przecież się nie da...

I tak uczeń dochodzi dalej niż jego prof. :Salut:

Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale musiałem sprawdzić czy ta wygięta śruba na prawdę nie działa ... ... ... Jak zaczęło wstępnie fungować, to udoskonaliłem pare szczeg. i teraz z monta jestem b. zadowolony!

Przychylam się do opini, że istotnie w RA żywot takiej nagwintowanej szpilki może być krótszy niż w DE ze względu na ciągły ruch. Ale można (jak mówi Lemarc) zrobić "profesjonalniej mechanicznie" i zastosować stalowy pręt, mosiężną nakrętkę i w ten sposób nieco przedłużyć żywot kompletu.

Poza tym głównym elementem, niwelującym wady konstrukcyjne całości jest autoguider. Ten sobie poradzi nawet, jeśli zamiast wygiętej śruby zastosujemy prosty nagwintowany pręt z nieliniowym odwzorowaniem :Salut:

To na montażu widłowym (kiedyś) też przerobiłem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.