Skocz do zawartości

Oznakowanie CE produktów hobbystycznych


Behlur_Olderys

Rekomendowane odpowiedzi

Wyobraźmy sobie, że wymyśliłem, zaprojektowałem i skonstruowałem jakiś astrowynalazek: montaż, sterownik, jakiś modny gadżet. Powiedzmy że oparte na mikrokontrolerze, w każdym razie jest w środku elektronika.

Mam fundusze na inwestycję i chcę zacząć produkcję na większą (niż jednostkową) skalę, jednocześnie chcę założyć oficjalny kanał dystrybucji - np. sklep internetowy.

Pytanie jest proste: czy i dlaczego tak/ dlaczego nie potrzebuję oznakowania CE? Słyszałem, że można tutaj zgarnąć niezłą karę, jeśli się złamie przepisy, ale tak naprawdę to cała sprawa wydaje mi się nieco owiana mrokiem jakiegoś niedookreślenia...

Zapewnienie zgodności z normami dla sprzętu DIY to coś, co prawdopodobnie jest ekstremalnie trudne do zrobienia w warunkach okołodomowych - przynajmniej tak mi się wydaje.

Jak to w rzeczywistości wygląda? Wiem, że np. na pomoce dydaktyczne nie potrzebne jest oznakowanie CE, ale jeśli mamy do czynienia z jakąkolwiek elektroniką - to raczej już tak. 

Czy ktoś z Was spotkał się z tym problemem?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początek. Dopóki elektronika nie jest zasilana z sieci to nikt się nie czepi braku CE.

Zasilanie z sieci możesz załatwić zasilaczem z CE.

W zasadzie jeszcze powinieneś mieć badania na zakłócenia w pasmach radiowych, ale jeżeli nie jest to przetwornica albo urządzenie radiowe to też spoko.

 

Jak będziesz chciał pchać do hipermarketów to pomyślisz jak zrobić CE.

Edytowane przez abo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Behlur_Olderys napisał:

...

Pytanie jest proste: czy i dlaczego tak/ dlaczego nie potrzebuję oznakowania CE?

 

 

Ale dlaczego nie chcesz mieć CE naklejone? ;) Naklej sobie te komusze wymysły, a co Ci szkodzi? ;)

 

Dopóki to jest 12V i nie nadajesz na falach radiowych jakąkolwiek istotną mocą to lej na to i naklejaj co Ci się podoba.
To jest Twoja deklaracja, a nie żadne potwierdzenie czegokolwiek.

Pies z kulawą nogą się tym nie zainteresuje.

 

Inaczej gdyby Twój produkt urwał komuś rękę razem z płucami, albo zakłócał odbiór komuszej TV

w promieniu kilometra - tak, wtedy by się tym zainteresowali i miałbyś przerąbane...

 

Aż dziw, że dawniej produkty takich bzdur nie miały i przeżyliśmy ;)

 

M.

Edytowane przez Miesilmannimea
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Miesilmannimea napisał:

Ale dlaczego nie chcesz mieć CE naklejone? ;) Naklej sobie te komusze wymysły, a co Ci szkodzi? ;)

Dopóki to jest 12V i nie nadajesz na falach radiowych jakąkolwiek istotną mocą to lej na to i naklejaj co Ci się podoba.
To jest Twoja deklaracja, a nie żadne potwierdzenie czegokolwiek.

Pies z kulawą nogą się tym nie zainteresuje.

O, to jest dobra porada :)

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Behlur_Olderys napisał:

[...] wymyśliłem, zaprojektowałem i skonstruowałem [...] modny gadżet.

 

Bartek chyba z powodzeniem zakończył prace nad modułem rozszerzającym funkcjonalność montaży paralaktycznych (BH EQ-EC) i przygotowuje się do wejścia na rynek.

:like:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na razie nic takiego nie zrobiłem ale interesuje mnie ten temat. Warto zastanowić się zawsze, zanim się podejmie jakiś projekt, czy będziemy potrafili poradzić sobie z ewentualnym sukcesem ;) 

 

 

 

Ogólnie tak na serio to szkoda byłoby mi płacić 100 000 zł kary za wprowadzanie na rynek produktu niezgodnego. Gdybym - hipotetycznie - konkurował realnie z inną firmą to nasłanie na mnie tego typu kontroli wydaje się świetnym pomysłem, żeby ubić biznes.

 

Niestety trudno mi wyrobić sobie intuicję w tym temacie.

 

Z tego co czytam to narracja przechodzi ze skrajności w skrajność: albo że w ogóle nie ma się czym przejmować, albo że odwrotnie, bez mocnego zaplecza certyfikującego i wydanych mnóstwa pieniędzy na sam znaczek nie ma co się bawić w sprzedaż.

 

A co jakby np. taki montaż kupiłaby szkoła, ktoś by zostawił dzieciaka bez nadzoru, teleskop w trybie goto walnął go w głowę i szukano by winnych? Ja do więzienia, kara do zapłacenia, i jeszcze wycofanie wszystkich produktów na własny koszt....

 

Może to tylko taka moja paranoja? ;)

 

BTW:

Dopóki odprowadzam podatki to chyba US wszystko jedno, czy sprzedaję na forum, na allegro czy pod blokiem? 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Behlur_Olderys napisał:

...teleskop w trybie goto walnął go w głowę i szukano by winnych?

 

Przed tym żaden montaż nie jest zabezpieczony. Jeszcze ;) Czyli paranoja :)

W ogóle nie pisz takich rzeczy bo podpowiadasz okupantowi co ma robić!

Jak za 5 lat każdy montaż będzie musiał być otoczony barierami świetlnymi 

jak robot przemysłowy to będziemy wiedzieć czyja to wina :)

 

M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed staniem się twojego produktu zabawką, możesz zabezpieczyć się w instrukcji obsługi, podając minimalny wiek użytkownika powyżej 14 roku życia.

Jeżeli jesteś poniżej 50V DC i 75V AC to nie podchodzisz pod dyrektywę niskonapięciową.

Nie możesz użyć w CE "w razie czego" 

Deklarować możesz co chcesz - cały bajer to udokumentowanie wszystkiego w razie hipotetycznej kontroli:

Dokumentacja techniczna i deklaracja zgodności UE - Your Europe (europa.eu)

 

Kojarzę taką firemkę, która od lat sprzedaje PWMy na allegro i w necie.

Kupowałem ostatnio i nie deklarują CE - produkt pewnie podobny do tego co chciałbyś potencjalnie zrobić.

CAY Regulatory - DARKO_SERWIS (istore.pl)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zależy co będziesz chciał sprzedawać. Niektóre produkty wymagają CE, inne nie. Poczytaj https://europa.eu/youreurope/business/product-requirements/labels-markings/ce-marking/index_en.htm

Elektronika może też podlegać dyrektywie RoHS.

 

Część wymogów dotyczących certyfikacji można spełnić stosując certyfikowane podzespoły. Na tej zasadzie producenci smartfonów używają gotowych modułów radiowych (baseband processors), które mają odpowiednie certyfikaty i nie muszą certyfikować całych urządzeń (https://en.wikipedia.org/wiki/Baseband_processor).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Behlur_Olderys napisał:

 

Jak to w rzeczywistości wygląda? 

 

Chłopaku nie zastanawiaj się. Forum to nie jest miejsce na takie pytania,tym bardziej takie. Jak masz pojęcie i cel to realizuj. Po to są instrukcje żeby nie było problemów potem.

Byl przypadek w USA gdzie a kobieta włożyła kota do mikrofali. W instrukcji tego nie bylo i forma dostała karę 500tys dolarów. Zmieniono instrukcje i po sprawie.

 

Pracuj działaj i nie pytaj. Nie twórz sobie problemów. Nie kopiuj niczyich patentów a będzie miał kasy jak lodu. Więcej wiary w Siebie 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli rozważasz to na poważnie, a nie tylko jako ciekawostkę, to przede wszystkim nie słuchaj z dupy wyjętych porad internetowych ekspertów (w tym moich :D), tylko poczytaj przepisy. A jak już chcesz ich słuchać, to patrz raczej na tych, którzy podają Ci jakieś źródła na poparcie tego co piszą, a nie na takich, którym się coś tam wydaje - żebyś potem nie płakał ;)

 

Niektóre rzeczy muszą mieć oznaczenie CE, żeby w ogóle mogły być dopuszczone do sprzedaży na terenie UE, inne nie muszą, @szuuzapodał Ci linka. Dla części produktów wystarczy, że producent sam sprawdzi, czy są zgodne ze stosowną normą i złoży odpowiednie oświadczenie (bo ta straszna Unia zakłada, że producent jest uczciwy i nie będzie ściemniał), ale w niektórych przypadkach musi to być potwierdzone przez niezależną instytucję (i to już zapewne trochę kosztuje). Ze składaniem z gotowych, certyfikowanych elementów to chyba nie do końca jest tak różowo, bo i tak Ty jesteś producentem i to Ty odpowiadasz za produkt końcowy (tak przynajmniej pisze UOKiK - patrz ostatni punkt):

https://www.uokik.gov.pl/faq2.php#faq434

Nie wiem, czy przyglądałeś się kiedyś takiemu oświadczeniu, ale tam na dole jest podpis osoby odpowiedzialnej. Jak się okaże, że to jest ściema, to ten co się podpisał będzie za to osobiście odpowiadać (cywilnie i karnie), do tego firma jako taka też za to odpowiada - np. UOKiK może dowalić karę za, jak to się ładnie mówi, działanie na szkodę zbiorowego interesu konsumentów.

 

Nie jest prawdą, że możesz w takiej deklaracji napisać cokolwiek i nikt tego nie sprawdza, i że problem będziesz miał tylko wtedy, jak komuś twój produkt zrobi krzywdę. Wtedy będziesz miał duży problem, ale i bez tego ktoś może Cię skontrolować - w Polsce zajmuje się tym Inspekcja Handlowa, a jak chcesz sprzedawać w całej Unii, to w każdym kraju są lokalne odpowiedniki. IH nie działa wyłącznie na podstawie podpierdolenia, sami też się wykazują inicjatywą. Np. moją malutką firmę, która tylko sprzedaje i nie wprowadza produktów na rynek, kilka lat temu kontrolowali, bo wynaleźli na rynku produkt (który też miałem w ofercie), który wg nich mógł stwarzać zagrożenie. Ja już go akurat na stanie nie miałem, bo mi się skończył, ale wiem, że od konkurencji brali próbki produktu do badań laboratoryjnych (mogą sobie zażyczyć, a Ty jako producent czy sprzedawca nie możesz odmówić, bodajże trzech sztuk danego produktu). Ostatnio dostałem też zawiadomienie od dystrybutora i od Sanepidu o konieczności wycofania jednego produktu, w którym stwierdzono przekroczenie norm zawartości czegoś tam. Ten był akurat do kontaktu z żywnością, dlatego to Sanepid się tym zajmował - twojego przypadku to raczej nie dotyczy, ale chodzi mi o to, że ktoś tam jednak kontrole prowadzi i tego pilnuje. Zarówno IH jak i Sanepid mogą nakładać kary (i to chyba niemałe) jak stwierdzą nieprawidłowości.

To jest trochę jak z przekraczaniem prędkości w terenie zabudowanym - przeważnie nic z tego nie będzie, ale jednak od czasu do czasu patrol z radarem gdzieś stoi i kogoś złapią. A jak spowodujesz wypadek, to sama kara za przekroczenie prędkości niekoniecznie będzie twoim największym problemem :)

 

Podsumowując - pisać głupot w takiej deklaracji nie warto, bo można sobie bardzo zaszkodzić, ale niekoniecznie w ogóle będziesz musiał tę deklarację składać.

  • Lubię 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Krzysztof z Bagien napisał:

Nie jest prawdą, że możesz w takiej deklaracji napisać cokolwiek i nikt tego nie sprawdza, i że problem będziesz miał tylko wtedy, jak komuś twój produkt zrobi krzywdę. (...) 

Podsumowując - pisać głupot w takiej deklaracji nie warto, bo można sobie bardzo zaszkodzić, ale niekoniecznie w ogóle będziesz musiał tę deklarację składać.

Bardzo Pan delikatny. Ja pisałem to w lekkiej przenośni. Do każdej instrukcji są konkretne przepisy. I chyba każdy o tym wie. 

 

Ale nie można się cofać tylko dlatego, że ktoś na forum napisał że może być ciężko. Warto próbować. Przepisy są po to by obejsc. Każdy rozepis ma dziurę..... Ja zycze Panu "Behlur Olderys" sukcesu bo jako Jeden z nielicznych tutaj coś wprowadza. 

Edytowane przez Krys
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze - nie jestem żadnym panem :)

A po drugie - przepisy wcale nie są po to, żeby je obchodzić; ja wiem, że nie które wydają się głupie (a niektóre nawet są), ale akurat te konkretne są po to, żebym jako kupujący nie musiał posiadać własnego laboratorium i każdego produktu, który kupuję, badać pod kątem tego, czy mnie przypadkiem nie zabije jak go włączę do prądu. Jasne, że istniejący system nie jest idealny, ale moim skromnym zdaniem, to co mamy jest znacznie lepsze niż wolna amerykanka.

I nie mówię, że Bartek ma rezygnować z czegokolwiek, tylko żeby sobie dobrze sprawdził co musi, a czego nie musi. Najpewniej albo nie będzie musiał zrobić nic, albo wystarczy, że uczciwie sprawdzi zgodność z normami i napisze odpowiedni kwit.

  • Lubię 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Krzysztof z Bagien napisał:

Po pierwsze - nie jestem żadnym panem :)

Zawse zwracam się na Pan/Pani bo nie znam stąd nikogo osobiście. Stąd szacunek wskazany. 

 

Druga sprawa to przepisy. Owszem trzeba je konstruowac tak bu nie mieć problemów. Ale często jeden przepis wyklucza drugi. Warto najpierw postawić konkretny cel potem raport zrobić. A na końcu dopasować się do przepisów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Miesilmannimea napisał:

Pies z kulawą nogą się tym nie zainteresuje.

 

Jak sprzedasz do prywatnego użytku to może i nie. Ale importuję np. mikroszlifierki z Japonii i PIP kontroluje CE, instrukcje napisana w języku polskim, pisemną roczną gwarancję itd. @Miesilmannimea ma tu rację - PIP skontrolował, bo był wypadek przy pracy w zakładzie koło Jeleniej Góry, w 3-4 lata po sprzedaży urządzenia. A inspektor przyjechał z najbliższego biura Inspekcji Pracy (w Bydgoszczy) sprawdził wszystkie typy produktów jakie sprzedaję ( i dał 30 dni na uzupełnienie braków :)).

  • Dziękuję 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, bartolini napisał:

Kupowałem ostatnio i nie deklarują CE


Nie muszą, bo to nie jest produkt ostateczny, ale element elektroniczny służący do budowy czegoś inne (komponent, podzespół), co ew. wtedy powinno spełniać wymagania bezpiecznego produktu. Wielu importerów ciągnących szmelc z Chin wykorzystuje ten trick - rozbierają urządzenie na "podzespoły" i w ten sposób przechodzą przez cło bez deklaracji zgodności.

Nie będę komentował postów, które nakazują ci "olanie norm ciepłym moczem" (to jest akurat niezwykle niepoważne i słabe, choć z doświadczenia wiem, że te same osoby w przypadku otrzymania chłamu, albo niebezpiecznego produktu pierwsze lamentują, że "bandyci przedsiębiorcy nie spełniają norm"). Przeczytaj wymagania, jakie powinen spełniać twój produkt, zrób wszystko, co się da, żeby bezpieczeństwo i spełnienie norm znalazło się "by design" w projekcie. I jeżeli będziesz przekonany, że spełniasz te kryteria, to w przyszłości, jak sprzedaż będzie sensowna, zlecisz badania i oficjalnie na ich podstawie zadeklarujesz zgodność.

Nasza narodowa ułańska fantazja potrafi wplątać nas w nie lada problemy. Dam wam przykład z mojej "kariery". Wyobraźcie sobie, że wasze urządzenia mają baterie. Ktoś zleca wysyłkę paru sztuk na inny kontynent. Nie zna norm, więc nie wie, jak musi być oznakowane opakowanie i zgłoszone do transportu urządzenie z baterią. Zleca normalną wysyłkę kurierem. Kurier nie jest poinformowany, więc wysyła przesyłkę samolotem pasażerskim. W porcie przerzutowym skanują paczki wykrywają, że mają baterie. Prokurator, policja, sprawa w sądzie, odpowiedzialność karna. Do tego kara 250 tys euro (taką nam zaproponował karę sąd w Dubaju, bo to tam przeładowywane były paczki). Poleciały pasażerskim z 300 osobami na pokładzie, a to było "bezpośrednie zagrożenie dla ich życia". Można cudownie za to beknąć. Cud polegał na tym, że pracownik deklarujący wysyłkę nie był moim pracownikiem i byłem w stanie udowodnić, że ja prawidłowo zadeklarowałem towar, a inny pośrednik nie wykazał się elokwencją. Sporo to kosztowało kasy i nerwów.  Czasami jednak warto zabezpieczyć się na czarny scenariusz, bo co prawda zdarza się rzadko, ale jak mamy pecha, to może nas mocno pogruchotać (finansowo i życiowo).

Puenta z tej historii jest taka, że dopóki będziesz sobie tym handlował "na forum" - lokalnie, to ryzyko jest nikłe. W przypadku jak zaczniesz produkty wysyłać za granicę, albo będziesz chciał sprzedawać szkołom, będziesz musiał mieć deklaracje zgodności (i pewnie też inne).

Z moich obserwacji wynika, że w tym temacie bywa różnie. Można wyróżnić kilka kategorii firm:
1. takie, dla których bezpieczeństwo, spełnianie norm, także eko (materiały, ROHS, czyli brak szkodliwych substancji, etc.) są od początku bardzo ważne
2. i nawet jeżeli ich jeszcze na wszystko nie stać, to po prostu mają to wplecione w ścieżkę rozwoju. To się chyba nazywa odpowiedzialność społeczna :P
3. cwaniaczki - nie spełniają norm, świadomie kombinują, ale czepiają sobie wszędzie i wszystko - tzn. każdy znaczek, każdą normę, a przy każdym logo jest znak zastrzeżony ® (nawet nie wiedząc, że za to też jest solidna kara bez faktycznego zastrzeżenia trade marku).
4. jest jeszcze jedna kategoria - dobrych ludzi/startupów, ale nie do końca świadomych. 

Inna sprawa, że w naszej branży ten temat jest mniej więcej na poziomie dzikiego zachodu, a może i dalej. Gdybym miał te firmy przyporządkować do moich kategorii, to większość plasuje się gdzieś pomiędzy #3, a #4 (zależnie od kontynentu).

Ja bym zastosował się do "fake it till you make it", ale w granicach odpowiedzialności i bezpieczeństwa. I tak pewnie zaczniesz od bardzo małego niszowego rynku (zamkniętego), więc jeżeli odpowiednio opiszesz "zasady użytkowania i zakupu", to wszystko powinno być w porządku. Dla małej firmy utrzymanie pełnych wymagań wprowadzenia produktu na rynek jest praktycznie nie do dotrzymania, choćby dlatego, że młode produkty szybko iterują i w zasadzie "badania" przeprowadzane są na klientach. Każda nawet drobna zmiana w elektronice wymaga powtarzania badań. Jest też pewien trick pozwalający ominąć ryzyko (musisz zaczerpnąć konkretnej porady prawnej w tym zakresie). Wypuszcza się nie kompletny/skończony produkt, który nie jest jeszcze konsumencki. W mojej branży nazywa się go często wersją developerską. Traktuje się wtedy taki proces jako jeden z etapów do przygotowania produkty do wprowadzenia na rynek, a więc przygotowania także badań.

Nie wiem, na ile ci pomoże mój post. Ot zdanie kogoś, kto różne rzeczy w życiu robił i dla kogo "bycie odpowiedzialnym przedsiębiorcą" nie jest pustym frazesem. Podobnie jest z ochroną danych osobowych w internecie. Też "przeciętny user" ma to w pompie, ale do momentu, jak jego dane nie wyciekną i nie zostaną wykorzystane do phishingu, czy innego łajdactwa. Możemy to ignorować, albo starać się zrobić, co się da, żeby spełniać możliwy poziom ochrony waszych danych. Nie ma gwarancji 100%, ale przynajmniej ma się czyste sumienie, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Myślę, że podobnie możesz podejść do swojego produktu. Sam fakt, że zadaje to pytanie publicznie wskazuje, że jesteś w stanie dostarczyć fajny, bezpieczny i spełniający normy produkt. Powodzenia.

  • Lubię 7
  • Dziękuję 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję @OBERON RD i @Adam_Jesion. Chodziło mi właśnie o głos z doświadczenia.

 

Niestety, może zawiodę Was trochę ale nie mam żadnego gotowego produktu - na pewno nie w tym momencie. Chcę jednak wiedzieć - w razie czego - w co trzeba celować. Wyobrażam sobie, że wiele hobbystycznych projektów może ugrząść wcale nie na etapie R&D, ale właśnie wdrażania, dystrybucji i tego typu rzeczy, które zupełnie nie mają nic wspólnego z biegłością rzemiosła ;)

 

To prawda, że od dłuższego czasu grzebię w elektronice i w paru innych rzeczach, (taki mamy klimat...) a że to lubię, to zastanawiam się jak tu połączyć przyjemne z pożytecznym. 

Z tego, co tu przeczytałem krystalizuje się pewna wspólna "wersja wydarzeń" - mam nadzieję, że okaże się pomocna każdemu, kto myśli w podobnych kategoriach co ja.

@Krys nie mam zamiaru się cofać z moich hobbystycznych planów ze względu na to, że "będzie ciężko" - to raczej motywacja niż przeszkoda ;) Natomiast co innego sprzedać "po znajomości" kilku osobom z forum, a co innego prowadzić działalność, która będzie przynosiła prawdziwe zyski.

 

 

Pozdrawiam!

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, Behlur_Olderys napisał:

 

@Krys nie mam zamiaru się cofać z moich hobbystycznych planów ze względu na to, że "będzie ciężko" - to raczej motywacja niż przeszkoda ;) Natomiast co innego sprzedać "po znajomości" kilku osobom z forum, a co innego prowadzić działalność, która będzie przynosiła prawdziwe zyski.

 

 

Pozdrawiam!

 

 

W sprawach prawniczych mogę pomoc. Szukaniu dziur itp..sprawy organizacyjne.ksiegowe... Pozdrawiam 

Edytowane przez Krys
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bartek, jeszcze przypadki z życia - circa 18 lat temu importowałem maszynę z Tajwanu (obrabiarka skrawająca). Nie miała CE, ale IOS (Instytut Obróbki Skrawaniem z Krakowa) podesłał inżyniera, zapłaciłem parę tysięcy (~3% wartości maszyny) i dostałem listę rzeczy do zrobienia przy maszynie. Pomogli też w uzyskaniu zaświadczenia, że maszyna została dostosowana itd. do wymagań europejskich. Poszukaj jaka firma pomoże ci uzyskać odpowiednie papiery - CE, przy twoim produkcie żebyś przynajmniej wyszedł na rynek Unijny.

Pierwszą moją serio działalnością była produkcja obrabiarek na zamówienie (lata 1990 - 94: a co, młody inżynier był ufny w swoje siły, mimo słabej 3 z PKM :szczerbaty:). Wtedy było obejście certyfikowania, że prototyp - obrabiarka na zamówienie nie ma świadectw zgodności z dyrektywami maszynowymi, bo będzie to konstrukcja udoskonalana. Musiałbyś się zorientować na jakim etapie produkcji urządzenia w obecnych czasach trzeba zrobić papierologię, kto ci to może zrobić. Nasz polski rynek jest skromny, lepiej od razu atakować Europę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Behlur_Olderys napisał:

Niestety, może zawiodę Was trochę ale nie mam żadnego gotowego produktu - na pewno nie w tym momencie. Chcę jednak wiedzieć - w razie czego - w co trzeba celować. Wyobrażam sobie, że wiele hobbystycznych projektów może ugrząść wcale nie na etapie R&D, ale właśnie wdrażania, dystrybucji i tego typu rzeczy, które zupełnie nie mają nic wspólnego z biegłością rzemiosła ;)

 

Z mojego doświadczenia...

Jeśli jak wspomniałem układ zasilany jest napięciem bezpiecznym i nie jest to nadajnik to CE się nie przejmuj.

To będzie najmniejszy kłopot.

 

Największy problem to, żeby produkt "zażarł' na rynku. Czy jak kto woli, żeby "chwyciło".

Sporo obiektywnie dobrych produktów nie wypływa bo brakuje po prostu szczęścia i nie "zażera".

 

Język angielski znasz - załóż sobie na kilku forach światowych wątek o tym co grzebiesz i rób swoje

opisując z grubsza co robisz. Rób produkt jak dla siebie, bez wciskania kitu, możliwie tanio w produkcji.

Ważne - musi być jakaś innowacyjność bo zaraz cwany skośnooki biznesmen zrobi kopię. Sprawdzone.

Będziesz programował zapewne więc musisz po prostu dać funkcjonalność, której nie ma u konkurencji,

dbać o częste aktualizacje (byle błędów nie dawały nowych ;)), dobrą dokumentację w postaci filmików

na YT - tak, prawie nikt dokumentacji nie czyta, a pozostała reszta nie rozumie.

 

Przy odrobinie szczęścia zobaczysz zainteresowanie produktem a wtedy reszta zależy od Ciebie :)

 

Jak będziesz miał gotowy produkt to warto znaleźć dystrybutora w USA i Niemczech - tamtejszy

klient lubi kupować "od swojego" - samo USA da Ci pewnie z połowę przychodu.

 

I jeszcze rada - na polskim rynku w ogóle nie przyznawaj się, że coś produkujesz :)

Klientów mało, większość chce wszystko w cenie z Chin i jeszcze grymasi :)

Lepiej zaoferować swój produkt pozostałym 7mld potencjalnych klientów ;)

 

Ps. Wysłałbym PW ale nie widzę guzika ;)

 

M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.