Skocz do zawartości

Astrologia


Astronet

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, jestem tu nowa. Przeczytałam sobie całą dyskusję i jak zwykle znalazłam tu sporo błędów... naukowych. Takich samych jak zawsze, gdy sympatycy astronomii (ale nie astronomowie) biorą się za krytykę astrologii.

Na szczęście panuje tu przynajmniej atmosfera tolerancji, z rzadka tylko przerywana czyimś nieco zbyt emocjonalnym okrzykiem „totalne bzdury i koniec”.

Tak więc donoszę, że:

 

Astrologia nie jest nauką i prawdopodobnie nauki zrobić się z niej nie da. To wiedza empiryczna o charakterze ezoterycznym. Z tego powodu w astrologii nie stosuje się myślenia naukowego, a więc przyczynowo-skutkowego. Tu stosuje się myślenie takie na wpół magiczne, czyli równoległe. Jeśli to kogoś interesuje, to polecam pisma C. G. Junga i jego teorię synchroniczności. Dzisiejsza nauka zaczyna ocierać się o magię (np. fizyka kwantowa), więc wierni wyznawcy Kartezjusza powinni mieć się na baczności, ponieważ nieuchronnie zbliża się kres ich panowania.

 

Precesja nie ma żadnego wpływu na astrologię. Precesji podlegają gwiazdozbiory, ale astrologia się nimi nie posługuje i nigdy się nie posługiwała. Dlatego ani wielkość, ani kształt ani też umowność wykreślenia granic gwiazdozbiorów jej nie zaprzeczają.

Astrologia posługuje się zodiakiem. Definicję zodiaku każdy może sprawdzić w encyklopedii, a tam jest wyraźnie napisane, że zodiak wynika z podziału ekliptyki na 12 idealnie równych, 30-stopniowych odcinków. Ekliptyka to tor, jaki kreśli Słońce w swym rocznym obiegu po niebie. Ekliptyka jest na stałe przywiązana do Ziemi, a więc nie podlega precesji. Wężownik nie jest znakiem zodiaku, lecz „gwiazdozbiorem zodiaku”, a to jest poważna i zasadnicza różnica. Dobrze jest znać te szczegóły, żeby krytykując astrologię nie wykazać się nieuctwem astronomicznym. „Gwiazdozbiory zodiaku” to te gwiazdozbiory, przez które przechodzi ekliptyka. W pasie ekliptyki leży też Wężownik. Nie jest on jednak bynajmniej 13-tym znakiem zodiaku (świat zna wiele różnych zodiaków, ale w Europie przyjęło się stosować zodiak babiloński, 12-znakowy). Znaki zodiaku babilońskiego przejęły nazwy od gwiazdozbiorów i to jest jedyna analogia między nimi. Z tego powodu osoba urodzona 16 grudnia 14230 roku będzie Strzelcem, tak jak była nim przed wiekami.

 

Horoskopy dla baranów, czyli te gazetowe z prawdziwą astrologią nie mają absolutnie nic wspólnego, bo są wyłącznie zabawą dla baranów, owiec i głuptasów. „Baran”, „Byk” itp. to wyłącznie nazwa archetypu psychologicznego. Archetyp to inaczej mówiąc „prazasada”, czyli coś, co w naturze nie występuje w czystej postaci. Ktoś, kto twierdzi, że jest Baranem w rzeczywistości ma Słońce w znaku Barana, ale to tak naprawdę znaczy bardzo niewiele i rzadko się zdarza, by go sensownie, a zwłaszcza kompleksowo opisywało. Profesjonalny astrolog, jeśli w ogóle pisuje takie „horoskopy”, to robi to pod pseudonimem, żeby się nie kompromitować i nie ośmieszać. I jeśli to robi, to oczywiście wyłącznie dla forsy. Pieniądze nie śmierdzą, a na głupocie ludzkiej można się dorobić największego majątku. Tak więc w pełni zgadzam się z wrogami astrologii - horoskopy gazetowe to totalna bzdura i zasługują wyłącznie na to, by je powiesić w wychodku w zastępstwie papieru toaletowego.

 

Nie istnieje żaden udowodniony wpływ ciał niebieskich na wrodzony charakter człowieka. Kosmos nie kształtuje charakteru człowieka, taki pomysł woła o pomstę do nieba (!!!) i astrologia tak wcale nie twierdzi. Jeśli twierdzi tak ktoś, kto nazywa siebie astrologiem, to jest to wyłącznie jego prywatny pogląd i tylko on sam za niego odpowiada.

 

Jeśli natomiast chodzi o rozważenie możliwości, że jednak ciała niebieskie wpływają na życie na Ziemi proszę przeczytać ten tekst: http://news.astronet.pl/print.cgi?688

Odmiana astrologii zwana biodynamiką bada jak najbardziej naukowo wpływy kosmiczne (nie tylko księżycowe) na uprawy rolne i inne prace gospodarskie. W Szwajcarii istnieje od kilkudziesięciu już lat wielkie eksperymentalne biodynamiczne gospodarstwo rolne założone przez Marię i Matthiasa Thun. Zainteresowani tematem mogą poszukać informacji na ten temat w Internecie.

 

Jak dotąd, z powodu braku odpowiednich przepisów oraz profesjonalnego szkolnictwa, w Polsce każdy może ogłosić się astrologiem i publikować bzdury. Problem tylko w tym, że niekoniecznie musi to być astrologia, niekiedy są to rzeczy wyssane z brudnego palca i nic ponadto. Dlatego różnego rodzaju publikacje nieuków jak wymieniony tu „Kalendarz księżycowy” są wyłącznie radosną twórczością ignorantów i nie mają z astrologią nic wspólnego. Nota bene z powodu inwazji pseudoastrologii i oszukańczych „horoskopów” gazetowych oraz innych bredni poważni i szanujący się profesjonaliści przestają posługiwać się nazwą „astrologia” zastępując ją innymi określeniami, np. „kosmoekologia” oraz „kosmogram” zamiast wyświechtanego i ośmieszonego horoskopu.

 

Nie wiemy zbyt wiele o oryginalnej, babilońsko-chaldejskiej astrologii, ponieważ do naszych czasów przetrwała jej wersja wypaczona przez średniowiecze i późniejsze, bardzo „nienaukowe” czasy. W ciągu wieków ery nowożytnej astrologia została zaśmiecona przez liczne przesądy. Chrześcijaństwo dołożyło do niej swoje wypaczenia, np. wiarę w determinizm (predestynację). Skoro Paweł z Tarsu nauczał, że jeszcze przed narodzeniem człowieka Bóg podejmuje decyzję o tym, czy ma być on zbawiony czy potępiony (List do Rzymian) i że jego czyny nie mają na to żadnego wpływu, astrolodzy przyjęli, że widać to w horoskopie i że astrolog ma możliwość odczytania, czy jego właściciel jest świętym czy grzesznikiem. Astrologia trafiła też na jarmarki, gdzie rzesze cwanych szarlatanów i oszustów traktowały ją jako narzędzie wróżbiarskie. Obecnie rozwija się nowa odmiana astrologii, zwana „humanistyczną” lub astropsychologią. Odcina się ona od wszelkiego determinizmu oraz wróżbiarstwa i pełni rolę doradczą i psychoterapeutyczną. Jest ona stale weryfikowana przez badania naukowe. Takie badania na ogromnej grupie ludzi przeprowadzili np. pedagodzy szwajcarscy, Bruno i Luise Huber. W badaniach tych interpretowano „w ciemno”, według tradycyjnych zasad horoskop pacjenta, nie wiedząc nic na jego temat, a niezależnie od tego przeprowadzano badania psychologiczne tej samej osoby. Następnie porównywano ich wynik z interpretacją horoskopu. Dzięki temu potwierdzono niektóre zasady, inne zaś odrzucono jako fałszywe. W Polsce ukazało się kilka książek Huberów, zainteresowani mogą więc do nich zajrzeć.

 

Na zakończenie powiem tylko, że najbardziej zajadli i fanatyczni wrogowie astrologii nie mają o niej pojęcia i z dumą krzyczą, że nigdy nie zniżyli się do tego, by tę bzdurę poznać. A potem robią z siebie pośmiewisko popisując się ignorancją... astronomiczną. Bo mylenie gwiazdozbiorów z zodiakiem jest nieuctwem. Wystarczyłoby zajrzeć do pierwszej encyklopedii lub spytać astronoma, żeby się trochę oświecić i nie kompromitować niewiedzą.

W opisie tego Forum było napisane: „Jeżeli lubisz oglądać kanał Discovery to miejsce dla Ciebie”. A więc wrzucę tu fragment tekstu, spisanego przeze mnie z tegoż kanału:

Will Keepin (doktor fizyki): Fraktale to układy składające się z zagnieżdżonych w sobie zbiorów samopodobnych struktur. Weźmy np. fraktal zwany zbiorem Mandelbrota. Ta figura geometryczna ma specyficzny kształt. Kolejne obrazki (które ukazywały się na monitorze telewizora) pokazują jej fragmenty powiększone 10 razy, 100 razy, 1000 razy itd. Każdy z nich zawiera zagnieżdżoną strukturę podobną do oryginału. Powiększenie tego fragmentu 127 mln razy pokazuje dokładną replikę pierwotnego obrazka, maleńką kopię całości. W nauce nazywa się to zagnieżdżonymi w sobie zbiorami samopodobnych struktur, ale to bardzo naukowy, opisowy termin. W istocie jest to odkrycie przez współczesną naukę starożytnej zasady alchemii i astrologii: co w górze to i na dole. W taki sposób ujmowali to starożytni mistycy i mędrcy. Zasada ta mówi o tym, że istnieją ponadskalowe wzorce, które mają swoje odbicie również w istocie ludzkiej.

Innymi słowy Keepin uważa, że wzorce rządzące gwiazdami i planetami występują również we wzorcach, które spotykamy w naszym życiu.

Will Keepin: Procesy, które przebiegają we wszechświecie toczą się również w nas samych. Nie jest tak, że planety mają moc sprawczą. My i one znajdujemy się na różnych poziomach, ale rządzą nami te same zależności. Przykład: jeżeli udamy się na dworzec możemy zauważyć, że ruch pociągów jest ściśle skorelowany z ruchem wskazówek zegara. Naiwne naukowe podejście kazałoby nam zadać pytanie: które z tych zjawisk jest przyczyną, a które skutkiem? Czy pociągi wywołują ruch wskazówek, czy też wskazówki wywołują ruch pociągów? Skoro korelacja jest dobrze widoczna musi też istnieć związek przyczynowo-skutkowy. Tymczasem go nie ma. Jest natomiast niewidoczna gołym okiem zasada organizacyjna, która odpowiada za występowanie tej korelacji. Z taką samą sytuacją mamy do czynienia w przypadku astrologii. Astrologia opisuje te niewidoczne powiązania organizacyjne jakie występują między eleganckim ruchem planet naszego Układu Słonecznego a naszą własną drogą przez życie. To subtelny rodzaj uporządkowania Wszechświata. Subtelność nie odbiera mu realności ani prawdziwości. Porządek ten występuje w wymiarze fizycznym i nie można go ani zmierzyć ani wykryć w laboratorium.

Całość można przeczytać tutaj: http://www.astro.eco.pl/#discovery

Maya

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maya stwierdziła, że astrologia nie jest nauką. A więc prowadząc dyskusje o aspektach łączących ją z astronomią nie dojdziemy do niczego.

Czym jest astrologia? Kolejną wiarą wyznawaną przez szukających sensu swojego istnienia :blink:

 

Tak na marginesie: Czy nie sądzicie, że wiara, szeroko pojmowana, jest zwyczajnym wytworem ludzkiej wyobraźni zaspokajającym jego potrzebę bezpieczeństwa, uwolnienia się od strachu?

Edytowane przez radradish
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po mojemu wiara wynika z istnienia naszej podswiadomosci czyli czegos co jest a w naszej rzeczywistosci nie ma . Nie wiem czy wierzacy nawet mocno w najpopularniejsza u nas religie maja przez to zaspokojona potrzebe bezpieczensta .

Sens zycia to wszystkie pierdolki co nas spotykaja . Nie ma szans go odszukac , tylko zrozumiec .

Kiedys jablka spadaly z drzew tak jak teraz mimo ze nie bylo to ujete naukowo . To kiedys fakt spadania tego jablka nie mial znaczenia ?

W/g mnie gdyby nie mielismy podswidomosci to nie bylo by astrologii . :Beer:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To glownie przeze mnie istnieje ten dzial. Moja droga astronoma amatora jest duzo dluzsza niz astrologa. W latach '93-00' aktywnie uczestniczylem w spotkaniach milosnikow astronomii w szczecinskim planetarium jak i wspoltworzylem kolo astronomiczne w L.O.3. Wykonalem po drodze troche obserwacji i duzo wiecej zdjec nieba i na tym sie narazie skonczylo.

 

Kilkanascie krotkich uwag:

 

1) No more Star-Wars ;)

 

2) Ciesze sie ze Maya trafila tu we wlasiciwym czasie poniewaz jej wypowiedzi sa krotkie, zrozumiale i na temat.

 

3) Naszym celem nie powinno byc przekonywanie kogokolwiek do dziedziny ktora nie da sie udowodnic aparatem naukowym.

 

4) Naszym celem powinno byc dbanie o wlasciwa edukacje wszystkich tych ktorzy nie rozumieja historii jak i pojec astrologicznych, szerza ignorancje albo pokazuja skrzywiony lub niekompletny obraz astrologii. Mam tu na mysli glownie czasopisma np. ostatni artykul Piotra Stanislawskiego (Przekroj 8-09-2005) lub Weroniki Sliwy z CAMK (WiZ 7/2005). Wiekszosc autorow z przyczyn naturalnych nie zna zrodel.

 

5) Astrologia nie jest wiara stricte (brak dogmatow) gdyz opiera sie na realnych zalozeniach i istota jej jest kognitywny wymiar analizy symboli opierajacy sie na oscylatorze harmonicznym jakim jest Uklad Sloneczny. Elementy wiary pojawiaja sie w kulturze wschodniej gdzie astrologia zostala najzwyczajniej objawiona (brak reform). W Europie duza uwage przywiazujemy do paradygmatu naukowego i stad czytelnik nie znajdzie w publikacjach astrologicznych az tyle ezoterycznego szumu.

 

6) Poniewaz doswiadczenie kognitywne opiera sie m.in. na autokwerendach (patrz kategoria empatii w teorii zarzadzania zasobami ludzkimi) totez mozna poprawny wynik otrzymac na podstawie falszywych danych wejsciowych (patrz naukowa weryfikacja astrologii na podstawie blednych danych urodzeniowych). Tu istnieje tez pewna toleracja dla wszystkich tych technik astrologicznych ktore sa watpliwe - w glownej mierze tych ktore sa krytykowane przez adwersarzy.

 

7) Obserwacje prowadzone przez Bogdana Krusinskiego jak i adiunkta w IFJ-ZAT Slawomira Stachniewicza pokazuja wyraznie ze pokrycie przyszlych zdarzen w tranzytach (rezonansie planet wydarzenia do planet urodzeniowych) oscyluje w granicach 60% tym samym potwierdzajac obiegowa opinie ze astrologia jest bardzo kiepskim narzedziem do przepowiadania przyszlosci. Istnieje tu zatem mozliwosc trafienia spektakularnie kilka razy ku uciesze mlodych adeptow po czym rownie spektakularne pomylki.

 

8) Przwidywanie wydarzen dziala dobrze na zasadzie sprzezenia zwrotnego z poprzednimi ktore nosily podobny ciag planetarny. Wtedy wiemy jaka jest nasza reakcja na rezonans (odzialywanie) planetarny slowem poprzednie skojarzenie planetarne szczegolnie biorac pod uwage nasze przyzwyczajenia z okresu formatywnego (wczesnego dziecinstwa, w tym glownie z obszaru podswiadomosci).

 

8) Ponadto kazdy czynnik astrologiczny jak dotad milknie w szumie przy zwiekszaniu probki populacji.

 

9) Gauquelin swoimi badaniami otworzyl i tym samym zamknal temat statystyki w astrologii.

 

10) Astrologia najczesciej uprawiana w Europie, a szczegolnie w Polsce biorac pod uwage publikacje ksiazkowe to astrologia spopularyzowana przez J.Addey (XIX w.) czyli koncepcja statycznych blokow (harmonie zodiakalne), mitologii (zodiak) i roznych kontrowersji (domy). Najprawdopodobniej ten nurt umrze smiercia naturalna w najblizszym stuleciu. Jest to ta czesc dostepna dla mas, krytykowana i obecna w popkulturze. Duzo jest tam nalecialosci dawnego sposobu myslenia i integracji z natura ktore zostaly lekko skorygowane w obecnym nurcie astrologii humanistycznej tak aby dostosowac sposob myslenia do obecnych czasow (glownie chodzi o indwidualizacje jednostki). Ta proteza jednak z czasem moze sie zlamac. Powoli mozemy dostrzec powrot do korzeni - analizy ciagow planetarnych. Nazwiska ktore sie z tym lacza: Firmicus (IV w. n.e.), Bonatti, Kepler, Volguine, Witte, Ebertin (XX w. "Applied Cosmobiology"). Ciekawy jest tu tez postulat astronoma Seymoura oddzialywania wiatru slonecznego na geomagnetyzm - temat walkowany i krytykowany bodajze w latach '70.

 

11) Rowniez uwazam ze kryzys kartezjansko-newtonowskiego obrazu swiata jest potrzebny aby sie dalej rozwijac.

 

Na zakonczenie przyczyna dla ktorej interesuje sie astrologia czyli najnowsza poczyniona obserwacja - jezeli moj rowiesnik z rocznika '82 (roznica wiosna-zima) posiada podobny ciag planetarny i wykazuje podobne objawy reakcji na bodzce zewnetrzne przy czym okres powaznego kryzysu przypada tak samo na tranzyt Neptuna na urodzeniowe Slonce (w cyklach odpowiednio krotkich), a Neptuna wiazemy z funkcjonowaniem neuroprzekaznikow to czy nie warto choc troche sie nad tym zastanowic? Chocby nawet gdyby to byla zwykla guma dla umyslu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem tu nowa. Przeczytałam sobie całą dyskusję i jak zwykle znalazłam tu sporo błędów...

 

Tymczasem go nie ma. Jest natomiast niewidoczna gołym okiem zasada organizacyjna, która odpowiada za występowanie tej korelacji. Z taką samą sytuacją mamy do czynienia w przypadku astrologii. Astrologia opisuje te niewidoczne powiązania organizacyjne jakie występują między eleganckim ruchem planet naszego Układu Słonecznego a naszą własną drogą przez życie. To subtelny rodzaj uporządkowania Wszechświata. Subtelność nie odbiera mu realności ani prawdziwości. Porządek ten występuje w wymiarze fizycznym i nie można go ani zmierzyć ani wykryć w laboratorium.

Całość można przeczytać tutaj: http://www.astro.eco.pl/#discovery

Maya

 

Napisalas bardzo ciekawy list.

 

Ktos mnie na tym forum spytal po co zachecam do poznania astrologii. Teraz odpowiem. Astrologia ulatwia poznanie wlasnych potrzeb. Poznanie wlasnych potrzeb jest niezbedne by moc je realizowac. Jest to wazne, gdyz tylko realizacja wlasnych potrzeb powoduje, ze zyjemy zdrowo i w miare szczesliwie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maya stwierdziła, że astrologia nie jest nauką. A więc prowadząc dyskusje o aspektach łączących ją z astronomią nie dojdziemy do niczego.

To prawda. Astronomia z astrologią mają tylko tyle wspólnego, że używają tych samych nazw planet i znaków zodiaku. Astronomia zajmuje się badaniem kosmosu i podobnymi sprawami, astrologia, jako dziedzina ezoteryki, zajmuje się poszukiwaniem harmonii wszechświata. "Jak na górze, tak na dole". Astrolog widzi świat jako hologram rzeczywistości lub strukturę fraktalną.

 

Czym jest astrologia? Kolejną wiarą wyznawaną przez szukających sensu swojego istnienia :blink:

Astrologia nie jest wiarą. Astrologia jest wiedzą w pełni weryfikowalną. Ale negując ją bez poznania jej zasad i odwracając się do niej plecami zweryfikować jej się nie da. Tym bardziej nie da się tego zrobić rzucając obelgami w astrologów, co jest najczęściej stosowaną metodą "naukową". Żaden znany mi krytyk astrologii nie zadał sobie trudu, by ją obalić argumentami. Proszę zapoznać się z założeniami astrologii i udowodnić punkt po punkcie, że nie działa albo kłamie. To byłaby metoda naukowa.

 

Tak na marginesie: Czy nie sądzicie, że wiara, szeroko pojmowana, jest zwyczajnym wytworem ludzkiej wyobraźni zaspokajającym jego potrzebę bezpieczeństwa, uwolnienia się od strachu?

Wiara nie jest wytworem ludzkiej wyobraźni. Prawdziwi naukowcy (nie amatorzy czy jej sympatycy, z którymi jak widzę mamy do czynienia na tym forum) badają naukowo również wiarę. Proszę sprzwdzić pod tym linkiem: http://beliefbook.com/index.php

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja witam tu Mayę, jak również dawno tu niewidzianego Jacka. Z przyjemnością przejrzałem jego wypowiedzi sprzed roku w wątku "Granice gwiazdozbiorów". Przyznam się, że choć z natury jestem sceptykiem, to po tej lekturze zapałałem chęcią poznania profesjonalnego horoskopu swojego i swoich bliskich.

 

Choć wygląda to szokująco, to mam wrażenie, że piszecie ciekawsze rzeczy, niż w wielu innych ostatnio tu pojawiających się wątkach.

 

Trochę mniej podobają mi się wypowiedzi Mayi na temat naukowości astrologii i tego, że jeśli ktoś uważa, że astrologia się myli, niech to udowodni. Nie mam nic przeciwko temu, że astrologia może być skuteczna. Podobnie jak wiele innych metod nie zweryfikowanych przez naukę, które nazywacie z Jackiem "synchronicznymi, a nie przyczynowo-skutkowymi", a ja nazwę po prostu "magią".

Ale wkurza mnie, gdy zamiast powiedzieć "tak, to magia i dla mnie ona działa", co jest wyrażeniem subiektywnego prawdy i trudno z tym polemizować, próbuje szukać pseudonaukowych uzasadnień. Arbo rybka, albo pipka. Jeśli coś jest nauką, proszę, zastosuj metodę naukową, określ, jakie powinny być konsekwencje prezentowanej teorii, wykonaj esperyment itede. To bardzo proste w przypadku astrologii, wystarczy coś przewidzieć, powierzyć w zapieczętowenej kopercie notariuszowi, poprosić o rozpieczętowanie i poinformowanie opinii publicznej po fakcie.

A jeśli tak się nie da, to ok, tylko nie nazywajcie tego nauką.

 

Ja wierzę, że astrologia to być dla niektórych albo nawet dla wielu ludzi dobra i pożyteczna, podobnie jak religia, homeopatia, tarot czy I-Cing. Albo tak jak zwykła, niekoniecznie kobieca, intuicja.

Powiedziałbym nawet, że może być prawdziwa.

Ale, jak zawsze, mogę się mylić :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To glownie przeze mnie istnieje ten dzial.

Podziwiam odwagę. Ja bym się nie odważyła pierwsza wejść do królestwa astronomów i podłożyć im takiego kukułczego jaja, bo wiem, jak oni zwykle reagują.

 

Moja droga astronoma amatora jest duzo dluzsza niz astrologa. W latach '93-00' aktywnie uczestniczylem w spotkaniach milosnikow astronomii w szczecinskim planetarium jak i wspoltworzylem kolo astronomiczne w L.O.3. Wykonalem po drodze troche obserwacji i duzo wiecej zdjec nieba i na tym sie narazie skonczylo.

Ja również zaczynałam jako miłośniczka astronomii. Miałam w domu całą bibliotekę astronomiczną, co zaowocowało piątką z tego przedmiotu w szkole (za moich czasów podstawy astronomii były wykładane na lekcjach fizyki), a nauczycielkę mieliśmy srogą i nieskorą do stawiania dobrych stopni. Poza tym jestem córką sceptyka-racjonalisty i zatwardziałego ateisty. Dlatego do astrologii miałam początkowo stosunek równie pogardliwy jak tu obecni. Ale... przyszedł pewien tranzyt (buahaha) i nie byłam w stanie się oprzeć. Z przyczyn dla mnie samej niepojętych nagle i bez zastanowienia zapisałam się na kurs astrologii. Czułam się tak, jakby jakaś wielka siła po prostu mnie do tego przymusiła.

 

Kilkanascie krotkich uwag:

 

1) No more Star-Wars ;)

Podpisuję się rekami i nogami.

Po co sobie wyzywać, ubliżać, upokarzać przeciwnika, obrażać się wzajemnie i budować wrogość, skoro to nie zmienia obiektywnych faktów.

A fakty są takie, że to wrogowie astrologii prezentują irracjonalną wiarę - jest to niezweryfikowana przez poznanie faktów wiara w fałszywość założeń astrologii.

Proponuję dyskutować o faktach, a nie o swoich wyobażeniach na temat astrologii. Proponuję również pogrzebać swoje niczym nie uzasadnione uprzedzenia (te uprzedzenia mają wiele wspólnego z jakimś rasizmem czy nienawiścią ideologiczną).

 

2) Ciesze sie ze Maya trafila tu we wlasiciwym czasie poniewaz jej wypowiedzi sa krotkie, zrozumiale i na temat.

 

3) Naszym celem nie powinno byc przekonywanie kogokolwiek do dziedziny ktora nie da sie udowodnic aparatem naukowym.

Dzięki :)

Aparatem naukowym udowodnić się nie da, ale prace Gauquelina i Huberów warto znać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale wkurza mnie, gdy zamiast powiedzieć "tak, to magia i dla mnie ona działa", co jest wyrażeniem subiektywnego prawdy i trudno z tym polemizować, próbuje szukać pseudonaukowych uzasadnień.

 

W moim odczuciu w astrologii jest niewiele z magi. Poza tym, ze dobrze jest jak astrolog ma magiczny, dobry umysl. W takim sensie wiecej magii widze w matematyce, mysle o tej za liczbami zespolonymi. Wlasnie dzieki magicznemu umyslowi Einstein odkryl swoja teorie. Umyslem logicznym by niewiele zdzialal.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale wkurza mnie, gdy zamiast powiedzieć "tak, to magia i dla mnie ona działa", co jest wyrażeniem subiektywnego prawdy i trudno z tym polemizować, próbuje szukać pseudonaukowych uzasadnień. Arbo rybka, albo pipka.

 

To ja jeszcze krótki dopisek.

Po pierwsze, przepraszam za błędy i literówki w poprzednim tekście. Nie jestem żadnym dyslektykiem czy dysgrafikiem, przywiązuję sporą wagę do poprawności pisanych tekstów. Pisałem po prosru w pewnym pośpiechu, a gdy po godzinie miałem czas to przeczytać, edycja była już niemożliwa.

 

Po drugie, chciałem wyjaśnić jeszcze raz, o co mi chodzi z tą "nauką" i "magią".

Uważam, że każdy z nas ma swoją subiektywną prawdę. Bo każdy ma własne zmysły i własny umysł, który ich doznania interpretuje. Nie możemy być pewni, że to, co widzimy i uznajemy za prawdziwe jest tym samym, co widzą inni.

Ale ponieważ dobrze jest czasem wspólnie coś uzgodnić i mieć chociaż pozór obiektywizmu, wymyślono "prawdę naukową". Czyli ten podzbiór prawdy, który można przekazać innemu człowiekowi za pomocą powtarzalnego eksperymentu lub podobnych mechanizmów.

Wobec tego "prawdy naukowe" nie wyczerpują pojęcia prawdy. Oprócz nich są, równie prawdziwe, prawdy nienaukowe, które nazwałem tu "magią". Po prostu nie mamy sposobów, żeby przekonać innych do ich prawdziwości. Ale mogą być (jak sądzę) równie dobre. W niektórych dziedzinach życia nawet lepsze, bo, jako nieznane innym ludziom, dają nam nad nimi przewagę.

 

Pozdrawiam obowiązkowym w tym dziale "oczywiście, zawsze mogę się mylić".

 

Dopisek:

Tak mi się skojarzyło: "Dlaczego nie należy wierzyć doradcom giełdowym? Bo gdyby byli dobrzy, graliby na giełdzie sami, zamiast doradzać innym." Czy z astrologami jest tak samo? Ci naprawdę dobrzy nie zarabiają stawianiem horoskopów ani pisaniem o tym książek, tylko wygrywają na giełdzie albo w inny sposób wykorzystują swoje zdolności przewidywania przyszłości?

Edytowane przez BBwro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ponieważ dobrze jest czasem wspólnie coś uzgodnić i mieć chociaż pozór obiektywizmu, wymyślono "prawdę naukową". Czyli ten podzbiór prawdy, który można przekazać innemu człowiekowi za pomocą powtarzalnego eksperymentu lub podobnych mechanizmów.

 

Naukowo to uchwyciles. :Salut: Ale pod plaszczykiem nauki kryje sie wiele lipy. Slowo doktor, pracownik naukowy, jest czesto zaslona zwyklego dyletanctwa, ze nie powiem nieudacznictwa. Wezmy przecietny polski szpital. Pelno lekarzy, sporo salowych, brak pielegniarek. Lekarze podchodza do pacjentow rutynowo, a nie naukowo. Czesto nawet pacjenta nie sluchaja. W oczekiwaniu na badania lezy sie tydzien, w miedzyczasie podawanych jest multum lekow, nieraz zbytecznie. Gdzie tu nauka medycyny, gdzie zarzadzanie, gdzie psychologia... Niedawno slyszalem naukowca filozofa co bredzil takie banialuki, ze mozg momentami stawal. Dlaczego setki tysiecy naukowcow, co tak dumnie wypinaja piersi na uczelnianych korytarzach, doprowadzilo do nie najlepszej sytuacji naszego kraju. Smiem podejrzewac, ze rowniez studentom sprzedaja bezuzyteczny kit. Koncze ten niesympatyczny tekst bo za chwile zaczne myslec, ze teoria Einsteina to rowniez lipa, skryta za slowem NAUKA.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ponieważ dobrze jest czasem wspólnie coś uzgodnić i mieć chociaż pozór obiektywizmu, wymyślono "prawdę naukową". Czyli ten podzbiór prawdy, który można przekazać innemu człowiekowi za pomocą powtarzalnego eksperymentu lub podobnych mechanizmów.

Wobec tego "prawdy naukowe" nie wyczerpują pojęcia prawdy. Oprócz nich są, równie prawdziwe, prawdy nienaukowe, które nazwałem tu "magią". Po prostu nie mamy sposobów, żeby przekonać innych do ich prawdziwości. Ale mogą być (jak sądzę) równie dobre. W niektórych dziedzinach życia nawet lepsze, bo, jako nieznane innym ludziom, dają nam nad nimi przewagę.

Nauka wyzwoliła ludzi z okowów średniowiecznego zabobonu. Wystąpiła przeciwko wypaczonemu rozumieniu duchowości narzuconemu przez ludzi ówczesnego Kościoła. I chwała jej za to. Problem tylko w tym, że później zaczęła sama kostnieć i wierzyć w dogmaty. W przeciwieństwie jednak od religii ma chyba w sobie mechanizmy samonaprawcze, bo obecnie szuka nowych dróg (tylko niektórzy zasuszeni dziadkowie na katedrach za nią nie nadążają, więc podnoszą krzyk, że to szarlataneria). Jak dla mnie nauka jest teraz gotowa na spotkanie z magią, a właściwie osiągnęła taką wiedzę, że może tę magię wyjaśnić naukowo. Fizycy ostanio kombinują takie rzeczy, że to naprawdę pachnie magią i cudami.

 

Tak mi się skojarzyło: "Dlaczego nie należy wierzyć doradcom giełdowym? Bo gdyby byli dobrzy, graliby na giełdzie sami, zamiast doradzać innym." Czy z astrologami jest tak samo? Ci naprawdę dobrzy nie zarabiają stawianiem horoskopów ani pisaniem o tym książek, tylko wygrywają na giełdzie albo w inny sposób wykorzystują swoje zdolności przewidywania przyszłości?

Jest odmiana astrologii, która zajmuje się finansami i tak się składa, że w tym samym programie, o którym pisałam wystąpił pewien znany specjalista z tej dziedziny. Nie spisałam tego fragmentu, chociaż też był bardzo ciekawy. Facet jest bogaty i pracuje na nowojorskiej giełdzie, a jego praca polega na tym, że zamiast wrzeszczeć tak jak inni siedzi sobie spokojnie przed swoim laptopem i śledzi ruchy ciał niebieskich nad Wall Street. I na tej podstawie przewiduje kursy akcji. Powiedział, że ludzie grający na giełdzie bywają milionerami, ale miliarderami są tylko ci, którzy korzystają z porad "gwiazd". Z tego co wiem grupa całkiem poważnych ludzi prowadzi badania nad tymi sprawami i być może ogłoszą już niedługo ich wyniki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest odmiana astrologii, która zajmuje się finansami i tak się składa, że w tym samym programie, o którym pisałam wystąpił pewien znany specjalista z tej dziedziny. Nie spisałam tego fragmentu, chociaż też był bardzo ciekawy. Facet jest bogaty i pracuje na nowojorskiej giełdzie, a jego praca polega na tym, że zamiast wrzeszczeć tak jak inni siedzi sobie spokojnie przed swoim laptopem i śledzi ruchy ciał niebieskich nad Wall Street. I na tej podstawie przewiduje kursy akcji. Powiedział, że ludzie grający na giełdzie bywają milionerami, ale miliarderami są tylko ci, którzy korzystają z porad "gwiazd". Z tego co wiem grupa całkiem poważnych ludzi prowadzi badania nad tymi sprawami i być może ogłoszą już niedługo ich wyniki.

Dobrym astrologiem zostaje sie wtedy jak sie ma doswiadczenie. To znaczy wykonuje sie setki horoskopow i w wyniku analiz i dyskusji dochodzi sie do "oczywistosci". Przecietny astrolog z gwiazd moze odczytac tylko trendy, nigdy cos pewnego. Ale przy pewnej specjalizacji, ktora lubia Amerykanie, mozna dojsc do astrologicznego "opanowania trendow na gieldzi". Znaczy do stanu gdy ilosc popelnionych bledow bedzie znacznie mniejsza od trafnych strzalow. Sadze jednak, ze sa to lata pracy, moze nawet i zespolow ludzi. W USA jest duzo milionerow i to oni zapewne takie obserwacje finansuja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie nauka jest teraz gotowa na spotkanie z magią, a właściwie osiągnęła taką wiedzę, że może tę magię wyjaśnić naukowo. Fizycy ostanio kombinują takie rzeczy, że to naprawdę pachnie magią i cudami.

 

Absolutnie nauka nigdy nie była i nie będzie magią, wszystko co jest w fizyce i astronomi posiada 3 podstawowe cechy

1. Ściśle zdefiniowane pojęcia

2. Wielkości opisywane ilościowo

3. Test prawdziwości: - fakt obserwacyjny

- wynik eksperymentu

 

Tylko i wyłącznie wtedy można mowic o nauce jeśli spełnione są 3 powyższe cechy. Fizyka i Astronomia jak najbardziej spełnia wszystkie 3, a najnowsze teorie fizyczne również. (nie mowimy tu o teoriach pseudo-fizycznych, bełkotliwych i pokrętnych - których nie można włączyć do fizyki) Astrologia natomiast nie posiada żadnych cech nauki. Nikomu nie zabraniam wiary w astrologię, ale jej geneza jest taka jak juz pisałem, w dawnych czasach astronomowie musieli jakoś zarabiać, niekoniecznie w uczciwy sposób stwożyli więc astrologię często na dwroach władców i zarabiali tym na swoje utrzymanie i badania. Dla każdego astronoma astrologia będzie jedynie wybrykiem i bełkotem bez sensu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Absolutnie nauka nigdy nie była i nie będzie magią

Ciekawe twierdzenie, sam wymyśliłeś tezę, że nauka jest magią?

 

Astrologia natomiast nie posiada żadnych cech nauki.

Astrologia NIE JEST nauką. Nie rozumiem, dlaczego twierdzisz inaczej.

 

Nikomu nie zabraniam wiary w astrologię

Wierzyć można w coś, czego nie da się zweryfikować. Astrologia jest weryfikowalna.

 

Dla każdego astronoma astrologia będzie jedynie wybrykiem i bełkotem bez sensu...

Bełkot bez sensu wydobywają z siebie ci, którzy wypowiadają się o rzeczach, których nie studiowali osobiście, więc kierują się irracjonalnymi uprzedzeniami i totalną niewiedzą. I tacy własnie ludzie się kompromitują wypisując bzdury, np. myląc znaki zodiaku z gwiazdozbiorami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bełkot bez sensu wydobywają z siebie ci, którzy wypowiadają się o rzeczach, których nie studiowali osobiście, więc kierują się irracjonalnymi uprzedzeniami i totalną niewiedzą. I tacy własnie ludzie się kompromitują wypisując bzdury, np. myląc znaki zodiaku z gwiazdozbiorami.

 

A co powiesz o takich, którzy piszą, że

Jak dla mnie nauka jest teraz gotowa na spotkanie z magią, a właściwie osiągnęła taką wiedzę, że może tę magię wyjaśnić naukowo. Fizycy ostanio kombinują takie rzeczy, że to naprawdę pachnie magią i cudami.
?

Wiesz, ja też rozumiem fizykę kwantową, bo sądzę, że to ją masz zapewne na myśli, raczej na poziomie

popularnym niż naukowym. Dlatego oddam głos fachowcowi i zacytuję fragment jednej z moich ulubionych książek: "Boskiej cząstki" Ledermana:

 

W ciągu ostatnich kilku lat ukazało się mnóstwo publikacji – Tao fizyki Fritjofa Capry może być kolejnym przykładem – które usiłują wyjaśniać współczesną fizykę w kategoriach pojęciowych właściwych wschodnim religiom i mistycyzmowi. Ich autorzy mają skłonność do formułowania ekstatycznych konkluzji typu: wszyscy jesteśmy częścią kosmosu, kosmos jest częścią nas. Wszyscy jesteśmy jednością! (A bank, nie wiadomo dlaczego, przysyła rachunki każdemu z osobna).

[...]

Natchnieniem dla tych książek jest zazwyczaj teoria kwantowa i jej wrodzona niesamowitość. Jedna z nich – niech na zawsze pozostanie bezimienna – przedstawia trzeźwe rozważania na temat zasady nieoznaczoności Heisenberga, eksperymentu myślowego EPR i twierdzenia Bella, a następnie przechodzi do entuzjastycznej dyskusji nad doznaniami psychicznymi wywołanymi przez LSD, opowiada o duchach i zmarłej dawno temu istocie o imieniu Seth, która przekazywała swoje idee za pośrednictwem pewnej gospodyni domowej zamieszkałej w Elmira, w stanie Nowy Jork. Najwyraźniej przesłanką tego dzieła i innych jemu podobnych jest przekonanie, że skoro teoria kwantowa jest niesamowita, to czemuż by nie podnieść do rangi faktów naukowych także i innych dziwnych rzeczy?

 

Nie warto byłoby zawracać sobie głowy takimi książkami, gdyby w księgarniach leżały one w działach poświęconych zjawiskom paranormalnym czy ezoterycznym. Niestety, często bywają umieszczane w dziale wydawnictw naukowych, być może dlatego, że ich tytuły zawierają słowo „kwant” lub „nauka”. Zbyt wiele z tego, co czytelnicy wiedzą na temat fizyki, czerpią właśnie z książek tego typu. Przyczepię się tutaj do dwóch z nich, najbardziej wybitnych w swojej kategorii: Tao fizyki i Tańczący Mistrzowie Wu Li. Obie zostały opublikowane w latach siedemdziesiątych. Trzeba przyznać, że te książki – Tao Fritjofa Capry, który otrzymał doktorat na Uniwersytecie Wiedeńskim i Mistrzowie Gary'ego Zukava – pozwoliły wielu ludziom zapoznać się z fizyką. To bardzo dobrze. I z pewnością nie ma nic złego w doszukiwaniu się paralel między nową fizyką kwantową a hinduizmem, buddyzmem, taoizmem, filozofią Zen, czy choćby tradycyjną kuchnią kantońską. Ponadto Capra i Zukav wiele zagadnień przedstawili poprawnie. Każda z tych książek jest miejscami całkiem nieźle napisana i dobrze popularyzuje zagadnienia fizyczne, przez co wydaje się wiarygodna. Niestety, autorzy przeskakują od pewnych udowodnionych pojęć naukowych do takich, które leżą daleko poza granicami fizyki, a logiczny pomost łączący jedne z drugimi, jeśli w ogóle istnieje, jest nadzwyczaj chwiejny.

 

Na przykład Zukav całkiem nieźle uporał się z wyjaśnieniem słynnego eksperymentu Younga z podwójną szczeliną. Ale podana przez niego analiza wyników jest zadziwiająca. Jak już mówiliśmy, w zależności od tego, czy jedna, czy dwie szczeliny są otwarte, otrzymuje się różny rozkład fotonów (albo elektronów). Eksperymentator mógłby zatem zadać sobie pytanie: skąd cząstka „wie”, ile szczelin jest otwartych? Jest to, oczywiście, dość cudaczny sposób pytania o mechanizm zjawiska. Zasada nieoznaczoności Heisenberga, pojęcie leżące u podstaw teorii kwantowej, mówi, że nie można określić, którą szczeliną przechodzi cząstka, nie niwecząc całego eksperymentu. Za sprawą może dziwacznych, ale efektywnych rygorów nałożonych przez teorię kwantową, pytania tego rodzaju są zupełnie pozbawione sensu.

 

Ale Zukav dowiedział się z tego eksperymentu czegoś zupełnie innego: cząstka wie, czy otwarta jest jedna szczelina, czy dwie. Fotony są inteligentne! Ale to jeszcze nie wszystko: „Jesteśmy zmuszeni przyznać – pisze Zukav – że fotony, będące energią, przypuszczalnie przetwarzają informację i dostosowują swoje zachowanie do wymogów sytuacji, a także, choć może to zabrzmieć dziwnie, wydają się tworami organicznymi”. To są zabawne rozważania, może nawet filozoficzne, ale dawno już opuściliśmy obszar nauki.

 

Dopiszę jeszcze coś: Nie mam nic przeciwko astrologii, ani innym magicznym działaniom. Nie odmawiam im (hipotetycznej) skuteczności, napisałem też, że nie ma w nich nic gorszego. Są po prostu nieweryfikowalne naukowo.

Z założenia i definicji, magią nazwałem tę część prawdy, która nie poddaje się naukowej weryfikacji. Jeśli twierdzisz, że astrologia jest weryfikowalna przy pomocy metod naukowych, to ok, ale wskaż wówczas te eksperymenty, które dowodzą jej poprawności. Pamiętaj, że eksperyment w nauce musi być powtarzalny, samo "dla mnie to działa", to za mało.

Edytowane przez BBwro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznam się, że choć z natury jestem sceptykiem, to po tej lekturze zapałałem chęcią poznania profesjonalnego horoskopu swojego i swoich bliskich

 

Ja jestem otwarty na tego typu proby tzn. moge napisac krotka interpretacje osobowosci w oparciu o kosmobiologie korzystajac z dostepnej mi literatury jak i skromnego ale jednak doswiadczenia. Proponuje podarowac Mai komplement - moze sie zgodzi zrobic interpretacje po godzinach i wtedy mielibysmy ladne i niezalezne spotkanie dwoch nurtow astrologii z astronomami. Jak bedziesz chcial to sie wybrane fragmenty interpretacji opublikuje na forum.

 

Jesli ktorys z czytelnikow bardzo chce naukowych dowodow astrologii to jedyne co daje powtarzalne wyniki to korelacja preferencji zawodowych z pozycja planet w punktach kardynalnych czyli planetach wschodzacych (zachodzacych) lub gorujacych. Badania rodziny Gauquelin potwierdzone przez Ertela i stad czesto cytowane.

 

Naukowcy mowia bez ogrodek - ludzie widza fatamorgane, a astrolodzy mowia ze efekt jest na tyle zlozony ze niknie w "promieniowaniu tla". Kto zatem ubierze ta fatamorgane w zgrabne naukowe lub madre slowka? Poniewaz astrologia dopiero odradza sie na nowo totez jej wiek oswiecenia jest przyszloscia dosc odlegla. Byc moze jakis twardoglowy statystyk-astrolog wpadnie na pomysl jak dobrac zestaw obrazow planetarnych tak aby w wykresach statystycznych ale _zgodnie z zasadami statystyki_ otrzymac upragniony "pik". Chodzi o to ze pojedynczy czynnik nigdy nie jest wiazacy. Dziala tu "regula trzech" - co najmniej trzy czynniki astro musza wystapic aby otrzymac powiazanie z rzeczywistoscia.

 

Na zakonczenie lamiglowka dla twardoglowych czyli cytat mojego kolegi z politechniki:

 

"Natomiast jesli chodzi o weryfikowanie astrologii, przeszukiwanie list korelacji - daje to pewnosc ze astrologia dziala ponad wszelka watpliwosc. No bo z punktu wiedzenia naukowca dwa tranzyty Plutona to zdarzenie losowo niezalezne (wystepowanie jednego powoduje ze zmniejsza sie szansa na zajscie drugiego), podczas gdy z punktu widzenia astrologa to dwa zdarzenia zalezne (wystapienie jednego zwieksza szanse na wystapienie drugiego). Innymi slowy okreslamy typ zdarzenia i jego mozliwa czestosc w ciagu zycia. Okreslamy nastepnie jak czesto wystepuje dana korelacja astro i jak dlugo przy kazdej orbie (tolerancji katowej) trwa. Otrzymujemy stad prawdopodobienstwo zajscia tego zdarzenia przy konkretnym tranzycie - dla istotnych wydarzen to zawsze liczba duzo mniejsza od jednosci. Potem mnozymy prawdopodobienstwa tak okreslonych tranzytow przez siebie - no bo wszak to sa zajscia niezalezne. Jako ze tak otrzymane liczby sa z reguly male, liczba otrzymana (nawet dla losow pojedynczego czlowieka, szczegolnie gdy dokladnie reaguje na tranzyty*) jest jeszcze duzo mniejsza niz kazda z osobna (wszak to iloczyn), a juz dla kilku ludzi robi sie absurdalnie mala... a co tu mowic dopiero o wiekszych populacjach. Czyli stad jestem w obozie tych, ktorzy uwazaja ze jednak astrologia dziala."

 

* w przypadku tranzytow obserwuje sie czesto reakcje przed lub czasem po nominalnej wartosci dokladnego tranzytu planety tzn. stan nierownowagowy jest stanem obserwowej reakcji, a stan w dokladnym tranzycie jest stanem psychicznej asymilacji reakcji, nastepstwem przyczynowo-skutkowym. Przyklad z mojego zycia biezacy gdyz tymi zagadnieniami zajmuje sie wyrywkowo jak i same studia astrologiczne trwaja dopiero 1.5 roku. W obrebie 1.5 stopnia przed Wenus gdy Pluto ja tranzytuje pojawiala sie kobieta na ktora mocno reaguje gdyz ona wpierw na mnie mocno zareagowala - tu oczywiscie kwestia w miare obiektywnej oceny zdarzenia. Wynika to ze specyfiki tego tranzytu ktory podkresla seksualnosc, fizyczne walory osoby. Powtorzylo sie to dwa razy: 23.12.04, 23.07.05. Reakcja na atrakcje czyli np. objaw zwiekszonej produkcji serotoniny pojawil sie kilka dni po, a skutki tego tranzytu czyli kontakt z ta osoba trwal przez czas tranzytu w obrebie przyjetego pola tolerancji (2%) - tutaj w obrebie kilku tygodni (+- 1 stopien), tak by potem sie urwac. Ta osoba nie odpowiadala juz potem dlugo na emilki (nie jest to kwestia problemow technicznych z kontaktem tylko osobistym wyborem). Poniewaz Pluto jest w ruchu wstecznym to moge obliczyc trzeci taki przypadek (juz niedlugo) przy czym zwracam uwage ze fizyczna atrakcja musi tu byc ewidentna i analiza ruchu Pluto odbywa sie w 8 harmonicznej gdzie jego ruch rozpatruje sie w dniach, a nie latach jak to wynika z jego ruchu po orbicie, przyczym oczekiwane skutki sa oczywiscie mniejsze lub raczej krotsze niz gdyby rozpatrywac go w wolniejszych cyklach (harmonicznej nizszego rzedu ale z jednej rodziny: dwojkowej 2^n). Jest to oczywiscie zagadnienie z wyzszej astrologicznej polki i podaje go tylko jako ciekawostke wszak nie posluzylem sie bezposrednio "regula trzech".

 

PS. Czytelnicy nie myslcie ze my chlopcy z politechniki mamy takie dziwne intelektualne rozrywki ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bełkot bez sensu wydobywają z siebie ci, którzy wypowiadają się o rzeczach, których nie studiowali osobiście, więc kierują się irracjonalnymi uprzedzeniami i totalną niewiedzą. I tacy własnie ludzie się kompromitują wypisując bzdury, np. myląc znaki zodiaku z gwiazdozbiorami.

 

Maya:nie przesadzasz troche?!Kazdy ma swoj poglad na zycie i swiat....Mozna o tym pogadac ,ale nie takim tonem......

A oto moje zdanie....

Astronomia upomina sie o swoje prawa , po latach zniewolenia w astrologicznym opium:))))))))))

Upomina sie poprzez nauke poparta dowodami.

Owszem,jest w nauce magia,ale magia naturalna i w pelni akceptowalna....Jezykiem jej jest matematyka .

Bo matematyka jest jezykiem bogow :szczerbaty:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To moze tak dla zabawy : 02 11 1956 godzina 6.00 . jak mozna mnie okreslic i co mam za cel .

Elwiro czyżbyś kiedys zrazila sie do astrologii, ze tak bronisz oponentow . Co z solidarnoscia plci ? :D

Musze przyznac jedno . Nie ma obowiazku czy przymusu do liczenia sie z astrologia . Po mojemu cos w tym jest . To tak w/g mnie .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obowiazku i przymusu nie ma ,ale sugestia robi swoje..........

Choc naleze do grupy spolecznej oznaczonej wdziecznie XX to nie oznacza jeszcze zem feministka :Beer:

Zbig,uwazaj bo powoli ale wyraznie zarysowywuje sie twoj portret psychologiczny na forum,wiec nie trzeba juz znac ukladu gwiazd w dniu twych narodzin(lub poczecia <_< ) , by Cie rozgrysc :D

Edytowane przez elwira
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się bawić to się bawić. Wydruk kosmogramu przy użyciu mojego programu na podstawie efemeryd NASA/JPL DE406 znajduje się na stronie:

 

http://ucz.tme.szczecin.pl/~jacek/temp/zbig.pdf

 

Analiza jest oparta na 4 harmonicznej i ewentualnie jej pochodnych (8, 16, 32) celem uzupełnienia obrazów ciągu planetarnego(1). Wybrałem tylko interesujące mnie zagadnienia lub takie do których byłem przekonany. Jest to pierwszy odcinek, wstęp – podłoże dalszych wydarzeń które chyba najbardziej Ciebie interesują. Odcinki mi bardziej pasują gdyż jest to zajęcie czasochłonne.

 

Tak wczesne okresy analizuje pierwszy raz więc pomyłki są bardzo możliwe.

 

Wczesne środowisko:

 

W wieku 3.36(2) lat widać stres środowiskowy wynikły ze zmian tego środowiska. Prawdopodobnie chodzi tu o zmianę miejsca zamieszkania. Mogłeś zatem łatwiej w późniejszym wieku akceptować trudne warunki środowiskowe lub socjalne. Widuje się tu też zdolność do poświęceń wynikającą z potrzeby stresu środowiskowego. Podłoże do tego stresu wynika z następujących lat: 0.42 (kontynuacja w wieku 22.92), 0.86. Możliwa interpretacja: rodzice myśleli o przeprowadzce gdy miałeś pół roku, a później pojawia się indykator środowiska medycznego (Mars/Neptun), w następstwie tych wydarzeń cały układ wieńczy ten stres środowiskowy. Mój poprzedni pacjent miał podobny układ tylko jeszcze bardziej zwarty i w jego przypadku oznaczał bardzo trudny poród toteż dotyczył także okresu prenatalnego(3).

 

Gdy miałeś pół roku sytuacja zewnętrzna spowodowała, że emocje będą u Ciebie dominować (Księżyc=Merkury) i wpływać na sposób myślenia jak i podejmowane decyzje. Daje to bezpośredni wyraz uczuciowości.

 

Okres formatywny:

 

Następstwem wydarzeń wczesnego środowiska są dziwne doświadczenia (4.04) mające wpływ na witalność organizmu. Możliwe zaniedbania i/lub usterki techniczne organizmu.

 

W wieku 5-6 lat:

 

- widać indykator więzów zastępczych. Może tu być brak domu rodzinnego w tradycyjnym pojęciu lub np. podwórko, koledzy zastępują więzy z rodzicami. Jest to możliwe gdyż jest potrzeba funkcjonowania w grupie – rozrost, wspólnota (kontynuacja w wieku 39.62).

 

- bardzo ważny okres gdy otrzymujesz od rodziców wzorzec związku bez więzi, który wymaga swobody, osobistej wolności, nie typowych powiązań. Także w późniejszym wieku na tym podkładzie spotyka się spontaniczne związki lub krótkotrwałe związki. Wiele dzieci, wielu ojców.

 

- ogólnie wygląda na to że byłeś w tym okresie chłopek z fantazją, pomysły, ciekawe idee u kolegów mogły wzbudzać zainteresowanie.

 

Przypisy:

 

(1) wartościami ciągu planetarnego są te wartości przy drzewkach midpunktowych (prawa górna strona wydruku kosmogramu) w latach co stanowi symboliczny zapis oczekiwanych stymulacji podczas życia. Wartości te należy traktować orientacyjnie.

 

(2) odległość kątowa między Węzłem Księżycowym a Saturnem w skali 1 stopień równy 1 rok, analizowany układ to Pluton=Saturn/Węzeł.

 

(3) układ ten miał rozwartość 4 minut kątowych (24 dni ciąża przenoszona)! To jest bardzo duże ryzyko analizować tak wczesne wydarzenia i z taką dokładnością choć efemerydy DE406 taką dokładność przewidują. W przypadku dyrekcji można jednak się pokusić gdyż tak wczesny okres nie podlega jeszcze rezonansowi poprzez tranzyty i stanowi późniejszą zawartość podświadomości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypisy:

 

(1) wartościami ciągu planetarnego są te wartości przy drzewkach midpunktowych (prawa górna strona wydruku kosmogramu) w latach co stanowi symboliczny zapis oczekiwanych stymulacji podczas życia. Wartości te należy traktować orientacyjnie.

 

(2) odległość kątowa między Węzłem Księżycowym a Saturnem w skali 1 stopień równy 1 rok, analizowany układ to Pluton=Saturn/Węzeł.

 

(3) układ ten miał rozwartość 4 minut kątowych (24 dni ciąża przenoszona)! To jest bardzo duże ryzyko analizować tak wczesne wydarzenia i z taką dokładnością choć efemerydy DE406 taką dokładność przewidują. W przypadku dyrekcji można jednak się pokusić gdyż tak wczesny okres nie podlega jeszcze rezonansowi poprzez tranzyty i stanowi późniejszą zawartość podświadomości.

Astrologia interesuje sie dosc dlugo, ale niewiele rozumiem z tego co napisales. Po terminologii troszeczke kojarze jakich technik uzywasz. Przyznam sie ze z wydrukow horoskopow, ktore pokazales, niewiele widze. Tekst napisales z przekonaniem zatem domyslam sie, ze oddaje prawde o zbigu. Ale z drugiej strony mam 2 dyplomy astrologiczne zrobione w Polsce i nikt tak wynikow analizy nie przedstawial. Moje analizy sa proste jak rogalik. Potrafie opisac dosc dokladnie predyspozycje ludzi do zajmowania okreslonych stanowisk, z rozbiciem na kilkanascie cech. Ale chyba najlepiej potrafie odpowiedziec na pytanie kim dana osoba jest, co powinna robic w zyciu. Niby proste, a wiekszosc ludzi nad tym podstawowym problemem sie nie zastanawia. Koncze te zachwyty nad soba, bo nie bede mogl zasnac ze wzruszenia :blink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.