Aby nie zakładać nowego tematu: zanabyłem drogą kupna i to nawet lepiej niż zamierzałem - 12x50AEx za circa 200$. Kilka wrażeń na szybko: lornetka solidna, nic nie trzeszczy, nie kiwa się, mechanicznie budzi zaufanie. O ile moge to ocenić moimi kaprawymi oczkami (lewe -1.5D, tendencja do zeza rozbieżnego) skolimowana bez zarzutu, w optyce nie ma śmieci, paprochów, patrząc od strony obiektywu wszystko czarne i matowe, brak śladów kleju itp. Zachmurzenie uniemożliwiło na razie dłuższe obserwacje, ale rzucają się w oczy dwie rzeczy - koma i chromatyzm. Użytkowałem przedtem bazarowy rosyjski monokular BP20x60 i spodziewałem się, że poprawa zwłaszcza w kwestii chromatyzmu będzie dramatyczna. Tak nie jest - aberracja chromatyczna nie jest uciążliwa ale jest widoczna nawet w centrum, a w przypadku obiektów niepunktowych rzekłbym nawet wyraźna. Obrazy gwiazd i np. księżyców Jowisza w centrum to perfekcyjne punkty, ostre jak brzytwa, ale na brzegach koma daje niestety popalić. Płynie z tego doświadczenia rada, aby starać się zrobić przed zakupem chociaż krótki test naoczny - odpadają wtedy nadmierna oczekiwania i rozczarowania po zakupie.
Mimo zastrzeżeń z zakupu jestem bardziej niż zadowolony i zaczynam rozglądać sie za L-złączką i statywem - wbrew obiegowym opiniom power 12 w praktyce uniemożliwia dłuższe niż kilkunastominutowe obserwacje z ręki.
Jeszcze uwaga o pożytkach płynących z Schengen - wracałem z Ameryki z przesiadką w Niemczech i na lotnisku w Polsce nie było żadnych celników ani nawet kontroli granicznej. Z kolei na lotnisku w Niemczech (chyba?) nie sprawdzają ponownie bagażu, który idzie tranzytem z Ameryki do innego portu lotniczego i przeszedł już security check. Cokolwiek dałbym radę zmieścić w bagażu, przeszłoby. Inna sprawa to ryzyko uszkodzenia optyki przy przeładunku (przerzucaniu!) bagażu z/do samolotu. Pewność w tym wzgledzie daje jedynie bagaż podręczny...