Zakupienie teleskopu to jeden, następnie 3 tygodnie męczarni żeby pooglądać (niebo)i jest...
Właśnie wracam z podwórka z hipotermią w okolicy stóp (głównie palce) i wrażeniami z powyższego teleskopu .
Pomimo takiego mrozu (-10'C), i zanieczyszczenia powietrza poszedłem obserwować.
Na pierwszy ogień poszedł księżyc . Ok to lecimy:
1.Zaczynam od okularu 25 mm. Spora kulka i niezliczona ilość kraterów. Świetnie się oglądało, ale jak wspomniałem, byłem na podwórku gdzie lampa uliczna z odległości kilkunastu metrów biła na mnie swym światłem . Przez nią trochę popsuł się obraz (albo aberracja, no ale telep stał 30 min na dworze... a może wada fabryczna?).
2.Drugi okular 10 mm. No to już inna bajka... Idealnie widziałem wszystkie kratery, w desperacji mógłbym je policzyć . Znalazłem nawet swojego faworyta (taki śmieszny okrągły i z taką jakby wieża po środku )
3.Gwiazdy...hmm... za dużo to się nie rozpisze gdyż obraz falował ale coś się dało dostrzec. Gdy ja tak se obserwuje te gwiazdki i szukam jakiejś jasnej...patrzę... a tu jakaś pomarańczowa gwiazda . Myślę że to moje oczy już wariują z zimna, obracam telep i serio pomarańcz. Pewnie Saturn, albo Mars. Poobserwowałem troszkę i wróciłem do domu. Włączam stellarium i... Mars . Sądzę że to niezłe osiągnięcie jak na 1 raz.
No i to chyba koniec tej pół recenzji a pół bajki (mimo że to sama prawda)
I teraz jedno postanowienie: zbieram na okular lepszy, nie ma co
Ale czy wystawianie telepa na taki mróz może go uszkodzić?
Dziękuje za uwagę