Skocz do zawartości

Michał Terajewicz

Społeczność Astropolis
  • Postów

    194
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Michał Terajewicz

  1. Hmmm, "for each lightframe"?

    Pewnie to już sam mogę sprawdzić, ale czy to rzeczywiście będzie robiło to o czym mówimy?
    Coś mi się nie wydaje, sprecyzujmy:

    Mam po 10 klatek LRGB.
    Najpierw wrzucam do DSS wszystkie L - stackuję, zapisuję jako TIFF.

    Potem to samo z R, G i B.

    Mam 4 klatki.

    Chcę je wyrównać ze sobą, ale wtedy DSS robi z tego jeden plik.
    Czyżby ta opcja właśnie pozwalała zapisać każdy osobno, ale już wyrównany, bez zmiany niczego innego?

     

    Na razie taki problem, że nie chce nic z robić z czterema tiffami:

    P8S6Dhb.jpg

  2. Hm, może coś mi umyka, szukałem, nie znalazłem, takie pytanie mam:

    Czy da się w DSS wyrównać zdjęcia?
    Tzn.: mam np. po 10 klatek LRGB. W DSS zestackowałem je i mam teraz cztery pliki LRGB. Ale np. są krzywo.

    Czy da się je wyrównać i zapisać znowu jako osobne pliki używając DSS?

    Ewentualnie w innym darmowym programie? Bo że da się w płatnym MaxImie, to wiadomo.

  3. Taki serwis do badań naukowych jest ok. Ma się sponsora itd. Ale na potrzeby artystycznej astrofotografii nieopłacalne zupełnie - no chyba (jak już ktoś napisał wcześniej) - robi się 3 x 600s i do domu.

     

    Zależy, jak policzysz. Na przykład - planuję wystawę 10-15 zdjęć w galerii. Jak najbardziej opłaca mi się zrobić te zdjęcia za pomocą systemu iTelescope. Zwłaszcza jeśli uwzględnię, jak masakrycznie dużo czasu zaoszczędzę (a mój czas kosztuje sporo). I nie mówię o 3x600s.

     

    Porównanie z filmem - moim zdaniem totalnie nie trafione. Film to jest ogromne przedsięwzięcie w porównaniu z fotografią. Reżyser nie byłby w stanie wszystkiego sam dopilnować i za wszystko wziąć osobistej odpowiedzialności. Fotograf jest w stanie sam wszystko dopilnować i wziąć odpowiedzialność za każdy detal, nawet jeśli fizycznie wykona go pracownik na polecenie fotografa.

    Ekipa iTelescope to są wynajęci przeze mnie pracownicy, którzy nie mają żadnego wkładu twórczego w moje zdjęcie.

    Cała ta ciężka fizyczna praca w astrofotografii ma wartość sentymentalną, romantyczną, psychologiczną. Fajnie, zgadzam się. Ale jeśli może ją odwalić ktoś za mnie i na tym zarobić, to nie widzę problemu. Że niby "prawdziwy" astrofotograf to ten, który sobie tyłek odmroził walcząc ze źle naoliwionymi przekładniami? Równie dobrze można go nazwać frajerem, który nie umie zarobić na porządny sprzęt lub jego wynajęcie. Obie te tezy są tak samo bez sensu. :-) Drogi są różne, i oczywiście jedni będą milej patrzeć na jedną, a inni na drugą. Ja bym po prostu żadnej z nich nie umniejszał.

     

    Co ciekawe, fotki zrobione z pomocą iTelescope wygrywają różne międzynarodowe APODy, nie zauważyłem, żeby miał tam ktoś z tym problem. To też chyba o czymś świadczy.

  4. Akurat w branży, którą dałeś tu za przykład, nic nie jest normalne. Dzięki Bogu nie mam już z nią nic wspólnego.

    Podobnie pracują fotografowie w innych branżach. Na przykład fotografia wnętrz i architektury. Moda to tylko przykład. Chodzi mi tylko o to, że niekoniecznie autorem jest ten, kto pracuje fizycznie i odwrotnie. Idąc dalej można by np. twierdzić, że jak ktoś dyktuje komuś tekst, to autorem jest ten, który pisał, a nie ten, który dyktował. Dla mnie dość jasne jest to, że autorem jest ten, kto odpowiada za całość i efekt końcowy, a nie fizyczny czy techniczny pracownik.

  5. Moim zdaniem etycznym rozwiązaniem tego problemu będzie zawsze opisywanie zdjęć z wynajętego teleskopu, wtedy wiemy że autor nie brał udziału w warstwie sprzętowej a tylko planował sesję i jedynie własnoręcznie składał materiał u siebie.

    Ja bym tylko zmienił akcenty:

    Autor planował i ustawiał niezbędne parametry, wybierał konkretny zestaw, konkretne miejsce, konkretny czas, do tego robił to, co najważniejsze, czyli edytował zebrany materiał. Natomiast technicy z iTelescope jedynie dbali o to, żeby poprawnie skonfigurować sprzęt i pilnowali, żeby poprawnie działał.

     

    Przykład ze świata fotografii mody. Znam takich fotografów mody, którzy robią zdjęcia na zasadzie:

    Cała wielka ekipa przyjeżdża na miejsce, ustawia oświetlenie, modeli, wszystko, włącznie z aparatem czy aparatami.

    Fotograf przyjeżdża "na gotowe", wprowadza ewentualne poprawki. Zdarza się, że osobiście weźmie aparat do ręki i wciśnie spust (nie zawsze, bo czasem robi to asystent). Fotograf, po spędzeniu na planie kilkunastu minut i "zrobieniu zdjęcia", idzie sobie. Selekcją i postprodukcją dalej zajmuje się ekipa.

    W zasadzie trudno powiedzieć, że fotograf "zrobił zdjęcie", bo cała fizyczną robotę odwaliła wieloosobowa ekipa (tyle że fotograf planuje i wydaje polecenia).

    Ale to fotograf jest autorem zdjęcia czy zdjęć z tej sesji i nikomu nie przychodzi do głowy kwestionować tego faktu.

     

    Dlaczego więc ktoś ma kwestionować autorstwo zdjęcia zrobionego z pomocą ekipy z iTelescope? Oni tego zdjęcia nie robią. Oni jedynie ("jedynie") dbają o to, żeby sprzęt poprawnie działał. Całą resztę, kluczową resztą, od zaplanowania do edycji, robię ja. Ekipie płacę tylko za to, że sprzęt będzie działał.

    Takie jest moim zdaniem prawidłowe rozłożenie akcentów.

  6. Acha, Michał- nasze rozważania nie mają na celu dyskredytowania Twojego opisu. Jest superdokładny.

    Wszystko jasne i przejrzyste. :-)

    Moim zdaniem granica jest dość rozmyta - co zresztą wynika z naszej dyskusji.

    Dla jednego materiał powinien być zebrany maksymalnie samodzielnie, sprzętem, którego można dotknąć, samemu coś wyregulować (lub schrzanić) itd.

    Jeden koleżka gdzieś na innym forum wręcz nazwał moje fotki "ścierwem bez żadnej wartości". :-D Co zrobić...

    A dla kogoś innego, całe sedno sprawy tkwi we właściwej edycji. A czy materiał został zrobiony "z ogródka", czy zdalnie, czy wręcz kupiony...

    Tak jak Loki napisał - prawo tego nie reguluje (i nigdy nie będzie i nie powinno), kwestia czysto uznaniowa...

     

    Moje zdanie jest takie: jeśli jako autor uczciwie zaznaczam, w jaki sposób powstało zdjęcie, że materiał był zbierany zdalnie teleskopem, do którego fizycznie nie ma dostępu, ale już planowanie, decyzje o ilości i rodzaju naświetleń, no i edycja całości to już moja robota - wszystko gra.

     

    Ewentualny problem pojawia się przy konkursach astrofotograficznych, bo twórcy konkursu na pewno są lub będą zmuszeni do podjęcia decyzji, czy warunkiem koniecznym do zgłoszenia zdjęcia jest sposób zebrania materiału. I jak niby miałoby to być sprawdzone, przecież jakbym się uparł, to mógłbym ściemniać, że stoi u mnie Takahashi w ogródku, albo że byłem z nim na wakacjach w Australii.

    No i z powodu tego, że nie da się tego sprawdzić, ale też z mojego przekonania, że nie ma w tym nic nadzwyczajnego, że materiał zbieram zdalnym teleskopem, myślę, że należy to olać.

     

    Zobaczcie, ile o ważności edycji pokazał konkurs Astrowizja. Jeden materiał, a co człowiek, to inna edycja...

    No i też umówmy się: dajmy laikowi dostęp do iTeleskope i każmy mu zrobić super zdjęcie M31.

    Zrobi? Jakąś wiedzę trzeba jednak mieć. A potem, co nawet trudniejsze, trzeba wiedzieć, co z tymi plikami zrobić, jak je wyedytować itd.

    Chyba że ktoś zapłaci jeszcze komuś za edycję, a potem się podpisze. :-D

  7. plesniak ma trochę racji: okej, mówisz że gdybyś miał taki sprzęt to też byś tak robił. Ale w tej sytuacji to ty musiałbyś walczyć z guidingiem, kablami itp itd :)

    Czy bycie świetnym kierowcą musi polegać na obowiązkowym uwalaniem się smarem w warsztacie? :-)

    Poprawka:

    Czy czerpanie radości z prowadzenia auta musi się wiązać z obowiązkowym uwalaniem się smarem?

    No dobra - przykład może nie w punkt - powinienem może napisać - czy radość ze zdalnego prowadzenia samochodu (drona?) musi się wiązać z uwalaniem się smarem?

     

    Chyba nikt z nas nie neguje frajdy płynącej z samodzielnej obsługi sprzętu (ja też nie). Ale jeśli postawimy sobie jakiś konkretny cel, to może on być po prostu nie do zrealizowania własnymi środkami.

    Ja sobie raczej nie kupię nigdy teleskopu, który by mi pozwolił sfotografować M1. A dzięki iTelescope mogę to zrobić.

    U mnie jeszcze jest kwestia czasu - fizycznie nie dałbym rady tyle focić własnym sprzętem, nawet zakładając dobrą pogodę.

    Dla mnie przyjemność leży w edycji materiału i jego prezentacji. Jeśli mogę zebrać materiał "lekko, łatwo i przyjemnie", a do tego mimo wszystko samodzielnie (teleskopem steruję ja), to mi się to podoba.

     

    Pozostaniemy pewnie przy swoich zdaniach, w końcu nie musimy być identyczni. Jednym będzie to pasowało, inni będą sceptyczni. Ja się cieszę, że coś takiego istnieje.

     

    Cieszę się, że recka się spodobała, zajrzę za parę dni, żeby odpisać na ewentualne pytania.

  8.  

    Jaki mamy udział własnej wiedzy z pobranego zdjęcia. Fajna sprawa dla szpanu i wciskania niedoinformowanym znajomym, że sami zrobiliśmy zdjęcie.

    Gdybym miał taki sprzęt, to robiłbym nim zdjęcia dokładnie tak samo. Różnica by była taka, że stałby za oknem, a nie na drugiej półkuli.

     

    Dlatego pozwolę się z Tobą nie zgodzić. :-)

    Nie mam potrzeby macania sprzętu, żeby poczuć, że sam zrobiłem zdjęcie. Co nie znaczy, że nie lubię mieć swojego - jak każdy.

    Niejeden APOD zresztą powstał na takim sprzęcie wynajmowanym...

  9. autorstwo nie jest raczej problemem w momencie kiedy to nie ty siedzisz pod niebem :P tutaj autorstwo podchodzi jedynie pod obróbkę która jest autorska, za dane po prostu ktoś zapłacił. Większym problemem byłoby jednak egzekwowanie wpłat. Jak dla mnie przy takich fotkach wystarczyło by dodać "data gathered using iTelescope, processing by..." i tyle

     

    Jest to jakiś pomysł. :-)

  10. Tak się zastanawiam czy można by zoorganizować forumową zrzutę, gdzie każdy dawałby mniejszą sumę pieniędzy miesięcznie, głosowaniem powszechnym decydowalibyśmy o obiekcie i co np miesiąc mamy sporo materiału (im więcej ludzi tym więcej materiału, zakładając nawet zrzutkę 20 forumowiczów po 50zł na miesiąc mamy 1000zł miesięcznie, czyli ok 250USD co daje nam zależnie od setupu kilka godzin ekspozycji super sprzętem za darmowe pieniądze :D

    Problem: autorstwo. :-) Płacisz sam, możesz się podpisać pod pracą. A przy takiej zbiorowej to jak byśmy robili?

    Co prawda "tylko" materiał byłby wspólny, edycja indywidualna.

  11. Hamal , to tylko 3x300, więcej detalu nie będzie. Nie chciałem tego komentować ale jakoś zbitka słów "przyłożyłem się do zbierania materiału" i "3x300 sekund" rozbawiła mnie.

    Chodzi o punkt odniesienia - poprzednie robiłem na 1x 300 s na kanał :-) Śledzę Twoje M1, wychodzi ładnie. Ja swoje już tak zostawię, wracam to łatwiejszych i bardziej przeze mnie lubianych klasyków, tam sobie ponaświetlam więcej. Chętnie bym się wziął za narrowbandy, ale jeszcze nie tykałem tematu.

    Dziki - zdjąłem zieleń suwaczkiem i uzyskałem chyba z grubsza to o co Ty. Dla zabawy nałożyłem sobie na to zdjęcie z HST z Wikipedii i śmiesznie to wygląda, jak się przełącza... moje jakby ktoś robił przez brudną firankę i szybę umazaną wazeliną. Sprowadza na ziemię.

  12. No i przy pełnej rozdzielczości dopiero widać co w Krabie piszczy... Szkoda takiego zestawu na "ładne widoczki" gubiące cały potencjał zdjęcia, no ale każdy bawi się jak mu się podoba.

    Chciałem mieć Kraba, to mam. :-D Teraz wracam do łatwiejszych i większych, tam będę chciał osiągnąć dobrą jakość przy skali 1:1. Zobaczymy.

    • Lubię 1
  13. A jeszcze jedna sprawa.

    W sumie to już kolejne zdjęcie pokazujesz z czasami po 300s na każdy kolor....

     

    Czemu nie walniesz przynajmniej po 10 takich 300s na kolor?

     

    Czy taki drogi jest czas wynajmu teleskopu tak za oceanem? (Ty wynajmujesz czas jakoś czy jak?)

    Na jakiej zasadzie to działa, że używasz tego sprzętu?

    Ciekaw jestem:)

    Generalnie wszystko masz tu:

    http://www.itelescope.net/(w razie czego mnie męcz o detale)

    Koszty: zależne od teleskopu i paru innych czynników, od 50 USD za godzinę ekspozycji do ponad 200.

    Dlaczego 300s: zrobiłem wywiad i statystycznie ludzie na tych teleskopach osiągają dobre wyniki naświetlając właśnie tyle:

    3x 300s L, do tego po 300s RGB + ewentualne wodory, tleny, siarki, to już różnie.

    Ta fotka miała właśnie przetestować tę teorię. Wyszło jak widać. Gdyby wyszło niezadowalająco - można potem dozbierać materiału w sumie.

    Oczywiście - pogoda, księżyc, konkretny teleskop, konkretny obiekt - może być różnie, ale statystycznie, przy optymalnych warunkach tak miało wychodzić.

    No a że to kosztuje, to każdy stara się zmieścić w jak najmniejszym czasie, to na pewno. :-D

    Ważny detal jest taki, że płatności są wyłącznie za realny czas ekspozycji. Wszystko inne jest w cenie lub za darmo (flaty, biasy, darki w szczególności).

    Ja jestem przeszczęśliwy, że dożyłem takich czasów. :-)

    Na swoje potrzeby, żeby się fizycznie pobawić, mogę sobie mieć apochromacik typu TS65Q z głowiczką SW Adventurer, a czego się nie da zrobić takim zestawem, można zrobić wypasionym teleskopem pod wypasionym niebem. Zarzuciłem od dawna snute plany kupowania HEQ5 i większego/innego teleskopu, bo... bo po co? :-D Płacę fachowcom za "czarną robotę" związaną z utrzymaniem sprzętu, a sam się skupiam na samym słodkim, czyli planowaniu, zbieraniu światła, edycji i cieszeniu oczu (tak, bezpośrednia zabawa ze sprzętem też ma swoją wartość, ale kosztuje wiele czasu, którego nie mam).

    To świetna droga dla miłośnika astrofotografii, w każdym razie dla mnie, polecam.

    • Lubię 2
  14. Ja bym powiedział, że za dużo zielonego i jak na 3 klatki to dużo widać mgławicy.

    Może tak być, że za dużo zielonego. Jak odpocznę, to spróbuję jeszcze machnąć suwaczkiem na warstwie dopasowania czy coś, tylko poszukam jakiegoś referencyjnego zdjęcia na wzór.

    W tej chwili suwaczki wszystkie są "na zero", czyli kolory są takie, jakie wyszły po nałożeniu na siebie trzech kanałów w PS.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.