Witam. Panowie, spokojnie To moja relacja z forum 'Astronomia.pl'
Zamieszczam tekst, poniżej pare dodatkowych obserwacji (na dole tego posta). Oto link do wątku na 'Astronomia.pl'.
***
Mieszkam w Gdyni. Wybrałem się na plażę z dziewczyną do Sopotu, tuż koło molo. Między godziną 18:50 a 19:30 (niestety nie zanotowałem dokładnie), kiedy tępo wgapiałem się w niebo leżąc na plecach zaobserwowałem dziwne (jak dla mnie) zjawisko. Naturalnie na gołe oko, bez żadnej aparatury.
Na niebie ujrzałem dwa intensywnie, jasno świecące punkty. Były doskonale widoczne. Jeden większy, drugi nieco mniejszy. Lecące tuż obok siebie. Z początku wydawało mi się, że ktoś robi głupi kawał strzela racę (poziomo) i te 'świecące kulki' lecą dosyc nisko. Jak przeleciały to pozostał na niebie ślad, przypominający to co zostawiają wysoko lecące samoloty (jednak ślad był bardzo mało widoczny). Wtedy zdałem sobie sprawe, że to nie były fajerwerki tylko coś co leciało znacznie, znacznie wyżej. Całe zjawisko do złudzenia przypominało katastrofę Columbii, konretnie taki obrazek. To było moje pierwsze skojarzenie! Ten błysk który widac na zdjęciu - widziałem taki sam lub podobny - tylko że śnieżnobiały.
Poniżej zamieszczam zdjęcie satelitarne gdzie zaobserwowałem zjawisko. Współrzędne obserwatora (mnie) są w lewym dolnym rogu okienka. Czerwona kropka to miejsce gdzie ległem, a kreska to orientacyjna trasa jaką pokonały owe 'świecące punkty' (z północy na południe).
Wszystko działo sie dosyc szybko, toteż nie pamiętam czy leciał najpierw jeden punkt i na moich oczach rozdzielił się na dwie części, czy obydwa punkty już osobno wlecialy w moje pole widzenia. Tak samo nie pamiętam czy obydwa punkty wyleciały z pola mojego widzenia czy wypaliły się i znikły.
Moja dziewczyna zdążyła zobaczyc tylko delikatną smugę którą pozostawiły obiekty, utrzymywała się ona na niebie dosyc długo. Zaczęliśmy snuc teorie co to mogło byc, popatrzyłem także dookoła czy ktoś też to widział (niestety chytba nie). Kiedy moja dziewczyna rzuciła - "...może głowica jądrowa" - usłyszeliśmy bardzo słumione huki (dosyc ciche). Odgłosy te przypominały jakby ktoś daleko od was strzelał fajerwerki - wtedy do obserwatora dochodzą tylko takie słumione odgłosy. Zaniepoloiłem się nieco, ale wygląda na to że wojna atomowa się nie rozpoczeła. Odrzuciłem wszystkie możliwości, nie był to samochód, ciężarówka ani pogłebiarka pracująca na morzu.
***
1. Czytałem poprzednie posty i nikt nie zanotował iż były to w rzeczywistości dwa obiekty. Ja jestem na 100% pewien, że widziałem dwa obiekty jak już wcześniej wspomniałem - jeden większy drugi mniejszy.
2. Kawałek smugi, którą pozostawiła kometa, był wygięty. Ja naprawdę nie wiem co to oznacza bo nie znam się na astronomii, ale byc może Wam coś to podpowie. Smuga nie był to jednolity, długi ślad (taki jak po samolocie). Raczej kilka fragmentów. Najbardziej widoczny z nich był wygiety w łuk.
Byc moze mogę jeszcze jakoś pomóc? Proszę pytac, jakies szczegóły, chętnie pomogę - widziałem wszystko dosyc dokładnie, może sobie coś przypomne. Pozdrawiam.