Skocz do zawartości

Astruś

Społeczność Astropolis
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Astruś

1

Reputacja

  1. 5. Można roboczo wprowadzić byt elementarny absolutnie, by pozostać przy ziarnistości (i skwantowaniu). Jego istnienie, nie ważne w jakiej postaci, uzasadnia już możliwość klasyfikacji cząstek (model standardowy). Załóżmy, że posiada on parametry Plancka (średnica i masa). Od razu okazuje się, że deficyt masy układu dwóch takich tworów, plankonów, zgodnie z podana definicją, może być nawet większy, niż jego masa w przypadku całkowitego rozdzielenia (2m) – gdy są wystarczająco blisko siebie. Stąd odpychanie grawitacyjne (na tym polega dualność grawitacji). Wykazać można nawet istnienie granicznego zbliżenia, dla odległości ćwierci długości Plancka. Większe zbliżenie przeczyłoby zasadzie zachowania energii, gdyż ujemna masa byłaby wartością większa, niż źródłowa 2m (chodzi o doświadczenie myślowe, opisane w jednym z artykułów). Okazało się też, że ten hipotetyczny plankon jest fermionem. Mamy więc tu istotę zakazu Pauliego. 6. Można też zbadać zależność siły oddziaływania plankonów od wzajemnej odległości, z uwzględnieniem wielkości deficytu masy grawitacyjnej. Można tę rzecz zbadać także w odniesieniu do energii potencjalnej (układu, a nie pojedyńczego elementu). Pojawiają się wtedy dwie nisze energii. W jednej tworzą się fotony (zerowa masa układu), a w drugiej cząstki masywne (pozostałe). Jak widać mamy tu szansę zbudowania cząstek elementarnych, dziś traktowanych jako punkty materialne. Chyba warto pójść w tym właśnie kierunku. To nisza dla badań, które podjąć może każdy, pod warunkiem, że nieobca mu jest matematyka. A wracając do artykułów, warto poczytać i policzyć. Nawet jeśli tu czy tam jest jakaś nieścisłość, a nawet błąd, to otwiera się wspaniała szansa badawcza, której już negować nie można z pozycji teorii zastanych, gdyż zasięg ich adekwatności nie sięga aż tak głęboko. Swoją drogą, nie myli się kto nic nie robi. A jeśli chodzi o matematykę, to nie trzeba kurczowo trzymać się np. metod mechaniki kwantowej i jej interpretacji probablistycznej (w szczególności, gdy mowa o skali, jak dotąd, niedostępnej małości z powodu ogromnych fluktuacji kwantowych). Rzecz można bowiem opisać w sposób jak najbardziej deterministyczny. Ale trzeba uzbroić się w cierpliwość i przestudiować całość. Na wiele pytań znajdziecie odpowiedzi w kolejnych artykułach. Znajdziecie też pytania, których dotąd nie zadawano. A jeśli czegoś tam brak, to rzecz tę, dzięki Wam, będzie można naprawić. Przekonacie się, że koncepcja ta prowadzi do alternatywnego modelu Wszechświata, modelu antycypującego znane fakty i falsyfikowalnego. To przecież najważniejsze. Behlur-Olderys. Czy zatem chodzi o kpinę z poważnej nauki?
  2. 4. To samo, co w przypadku ciał makroskopowych, ma miejsce także w odniesieniu do skali cząstek subatomowych – grawitacja wyjątkowo słaba. Gdyby jednak zajrzeć głębiej, w świat Plancka, sprawy wyglądać mogą zupełnie inaczej. Nie ma tam na przykład termodynamicznej dyssypacji energii, temperatura nie istnieje. Zauważcie, że masa Plancka jest bardzo wielka w porównaniu z masami wszystkich cząstek. Także, jedynym oddziaływaniem tam istniejącym jest grawitacja, a liczy się tylko masa Plancka. W tym przypadku nie chodzi o niemierzalną małość długości Plancka, lecz ogrom masy Plancka. Tu właśnie znajduje się faktyczne źródło (grawitacyjne!) energii próżni. W każdym razie, tak można sądzić. Można więc popełnić tezę, że właśnie grawitacja jest oddziaływaniem podstawowym, kluczem do unifikacji z innymi oddziaływaniami. Próba wykluczenia takiego sądu wymagałaby sporego wysiłku, bez gwarancji powodzenia. Einstein poszedł inną drogą chcąc dokonać pełnej unifikacji. To był jego cel zasadniczy. Wydaje mi się, że chciał w tym celu zgeometryzować także pozostałe oddziaływania, szczególnie elektromagnetyczne, także tam usunąć siłę definiowaną newtonowsko. Ale z matematycznego punktu widzenia rzecz okazała się niewykonalna. Potem, już w latach siedemdziesiątych pojawiły się superstruny, ktore też utknęły w martwym punkcie. Megakoncepcja nie uległa zmianie. Trzeba zacząć z innej beczki. Cdn.
  3. 2. Problem energii kinetycznej. Oczywiście kryterium zasadnicze, to spełnienie zasady zachowania energii. Tu jednak nie chodzi o łączną energię, która musi być zachowana, a wyłącznie o energię wiązania grawitacyjnego. Abstrachujmy od pozostałych form energii. Wielkość energii wiązania zależy od odległości (i tylko od odległości) wzajemnej ciał (konkretnych). Potraktujmy rzecz statycznie. By była większa, należy zainwestować energię. Energia wiązania grawitacyjnego układu (jako ujemna) jest tym większa, im odległość między ciałami jest większa. W układach nukleonów rzecz wygląda podobnie, z tym, że oddziaływanie silne ma bardzo krótki zasięg, więc np. neutron jest albo w środku, albo na zewnątrz – mamy dwa stany różniące się energią (i masą), różniące się o energię fotonu gamma. Inną analogię stanowią poziomy energetyczne atomu (elektrony). W przypadku grawitacji zmiany mają jednak charakter ciąły, nie można więc liczyć na emisję fotonów w trakcie zbliżania się ciał do siebie. Dlaczego fotonów? 3. Mimo wszystko, rzecz jest zupełnie bez znaczenia w odniesieniu do układów makroskopowych, gdzie defekt masy grawitacyjnej jest pomijalnie mały. W artykule podany jest przykład obliczeniowy. Znaczący defekt masy pojawia się, gdy mamy do czynienia z układami astronomicznymi, np. układ Słońce-Merkury. Należałoby zbadać, czy w przypadku tego dosyć ciasnego układu i zgodnie ze zmodyfikowanym prawem newtonowskim, pojawi się znany efekt z perihelium. Jeśli tak, to mamy potwierdzenie postulowanej tu dualności grawitacji, w tym, istnienia defektu masy grawitacyjnej układu (oczywiście jako całości). Mamy antycypację. Odrzucenie koncepcji bez zbadania nie jest postępowaniem naukowym. Gdyby się to okazało słusznym,... wolę nie mówić, choć nie chodzi tu o jakieś obalanie, tylko o inne podejście. Cdn.
  4. Słusznie zauważyliście, że bazą dla całej koncepcji wraz z wnioskowaniem kosmologicznym, jest założone istnienie defektu masy grawitacyjnej (na tym wątku skoncentrowaliście się). Nie jest to jednak założenie a priori (co można powiedzieć o zasadzie kosmologicznej). Nie jest to też rzeczą oczywistą. Wątpliwości w pełni uzasadnia Wasze dotychczasowe doświadczenie poznawcze. Postaram się rzecz wyjaśnić. Ale nie zastąpi to wnikliwej lektury kolejnych artykułów. Skupmy się na zagadnieniach podstawowych i wynikających z nich konkluzji. 1. Wszystko zaczyna się bowiem od definicji masy grawitacyjnej. Tradycyjnie, i w uproszczeniu, masą grawitacyjną jest masa, jedna z dwóch, widniejąca we wzorze Newtona. Przy takim podejściu można nie rozważać grawitacji jako oddziaływania w tym sensie, że koncentrujemy się na określonym ciele, na które działa siła, w dodatku o jego ruchu decyduje krzywizna przestrzeni. Konkretne, fizyczne źródło tego zakrzywienia nie zawsze jest wskazane. A przecież oddziaływanie jest wzajemne już z samej jego definicji. Chodzi o najbardziej elementarne podstawy fizyki. Wielka matematyka może poczekać na swoją kolej. Wybaczcie, że piszę o tym. Zakładam, że swą szkolną edukację macie daleko za sobą, dlatego Was kręcą tensory i równania fizyki matematycznej, a nie dziecinady. Można sformułować III zasadę dynamiki następująco: W oddziaływaniu elementarnym uczestniczą dwa i tylko dwa ciała. Oddziaływanie to opisują dwie i tylko dwie siły o jednakowych wartościach. Mają one zwroty przeciwne, a przyłożone są do różnych ciał. Dlatego nie mogą się kompensować. [Tak na marginesie, nie ma tu mowy o jakimś oczekiwaniu na kontakt między ciałami, nie ma mowy o lokalności, bo ciała te istniały zawsze. Żadne z nich nie pojawiło się nagle deus ex machina.] Chodzi mi o rzecz następującą. Jeśli chcemy opisać właściwie oddziaływanie grawitacyjne dwóch (najwygodniej, bo chodzi o istotę, a nie o obliczonka) ciał, to trzeba zwrócić uwagę na ich równoważność, niezależnie od ich osobistej masy. By uwzględnić tę rzecz należaloby widzieć w tym układ, a nie ciała z osobna. Można wtedy zdefiniować masę grawitacyjną jako masę układu. To bardziej sprawiedliwe. Jest w tym też spory potencjał heurystyczny. A poza tym to dużo prościej, niż rozważanie krzywizn przestrzeni stworzonych przez obydwa (niezależnie) ciała (geometria różniczkowa), przy czym wzajemność ich oddziaływania jest tylko domyślna. A jednak ta wzajemność jest rzeczą pierwotną, podstawową – mimo wszystko. Pokłon w stronę Newtona. Cdn.
  5. Rozumiem te wątpliwości. Gdyby nie było korzyści, nie byłoby sensu zajmować się tym. Przede wszystkim prostota. Ale to korzyść nawet marginalna. Nie chodzi tu bowiem o jakąś opłacalność. Korzyści są rozliczne, tak w fizyce mikroświata, jak i w kosmologii. W fizyce mikroświata, np. możliwość (szansa) badania struktury cząstek elementarnych - dziś rzecz nieosiągalna; wyjaśnienie sensu fizycznego zakazu Pauliego; unifikacja wszystkich oddziaływań - grawitacja jako oddziaływanie podstawowe, itd. W kosmologii przebieg BB od samego pczątku, z opisem zjawisk, które wówczas zaszły (przypuszczalnie), bardziej konsysytentny opis kosmogonii galaktyk, itd. Nie są to jakieś fantazje maniaka. Podejrzliwość tutaj jest jak najbardziej normalną, nawet słuszną reakcją. Odpowiedź na pytania te i wiele innych otrzymacie (razem z plikiem nowych pytań, do dziś nie zadawanych) w blogu. Poczytajcie sobie. W j. polskim jest cała seria artykułów, poczynając od tego: http://madan945.blogspot.com/2013/08/dualny-charakter-grawitacji.html Tam przedstawiony jest proces myślowy, a nie nowe "prawdy" objawione, rozważane są różne opcje rozwiązań poruszanych kwestii, z wyborem najlepszych - podkreślam, że z pełną pokorą wobec nie kwestionowanych osiągnięć nauki. Chodzi jedynie o to, że stworzona została nisza dla badań tam, gdzie obydwa główne systemy poznawcze kapitulują, a nie tam, gdzie triumfują. Tak, stopniowo budowany jest alternatywny model Wszechświata, od skali najmniejszej, ku skali Wszystkości. Są tam antycypacje obserwacji już poczynionych (dziś niejednokrotnie zaskakujących świat nauki), są odwołania do doświadczeń i obserwacji jeszcze nie prowadzonych. Jeśli nazwać to wszystko teorią, to słusznie, gdyż system ten jest jak najbardziej falsyfikowalny.
  6. 1. "To nie jest tak, że z OTW wynika zakrzywiona przestrzeń. Jest inaczej. Zakładamy już na samym początku, że przestrzeń fizyczna jest zakrzywiona, a równania OTW mówią nam, w jaki sposób dokładnie, i jaki ma to wpływ np, na orbity planet itp." Nie napisałem, że zakrzywiona przestrzeń wynika z OTW, ale mniejsza o to. Założenie z góry, że przestrzeń fizyczna jest zakrzywiona oznacza, iż przestrzeń traktowana jest jako byt ontologiczny. Czy absolutnie słusznie? To przecież założenie, a nie wynik empirycznego badania. Sam odpowiedziałeś: "założenie o zakrzywieniu nie ma nic wspólnego z rzeczywistością jako taką. Po prostu jest sposobem na proste liczenie.." Tu się w pełni zgadzam. 2. Zostawmy r. Poissona i elektromagnetyzm Maxwell'a. Tak na chłopski rozum, osobliwość wynika stąd, że grawitacja jest wyłącznie przyciąganiem – tak się dziś sądzi, niezależnie od tego, czy to Newton, czy Einstein. Sądząc z przedstawionej pracy (szkoda, ze nie mogłeś otworzyć.) grawitacja ma charakter dualny – istnieje też odpychanie, w bardzo krótkim zasięgu. Nie ma więc (sądząc po tym) czarnych dziur syngularnych. 3. A co do Maxwell'a, elektron wcale nie musi być obiektem punktowym. Po prostu, nasze szkiełko i oko nie jest w stanie badać skali porównywalnej ze skalą Plancka. Tu dotykamy materii skondensowanej. Próby połączenia OTW z mech. kwantową czynione są od dawna, ale nie dają wyników. Pal licho matematykę. 4. OTW w kosmologii? Cudownie. A co z problemami płaskości i horyzontu? A może jednak rozwój krytyczny jest jedyną istniejącą opcją, a płaskość bierze się stąd, że ekspansja Wszechświata nie jest związana ze zmianami krzywizny riemanowskiej przestrzeni – przecież ma być płaska..., lecz stąd, że Wszechświat rozszerza się ruchami względnymi obiektów. 5. Co do inflacji – mamy podobne zdanie. 6. "Połączenie świata kwantowego z grawitacją nie następuje nie dlatego, że nie wiemy, jak to zrobić, lub nie mamy narzędzi." Narzedzia chyba już są. Dam Ci inny link, w j.polskim, do innego blogu tegoż autora. http://madan945.blogspot.com/2013/08/dualny-charakter-grawitacji.html Tam znajdziesz też artykuły wskazujące na "narzędzia".
  7. Witam, Jestem nowy. Pozwalam sobie, może tylko w charakterze advocatus diaboli, na wyrażenie pewnych wątpliwości dotyczących OTW. Przede wszystkim, czy opisuje całą rzeczywistość? Sądzę, że nie. W gruncie rzeczy niewiele uzyskać można, bazując na niej, przy próbie opisu materii skondensowanej. Precież prowadzi do osobliwości, która nie może być realnoscią przyrodniczą. Jak na razie próby połączenia jej z mechaniką kwantową prowadzą do nikąd. Także mechanika kwantowa w skali odpowiednio małej prowadzi do nieoznaczoności tak dużych, że np. nie jest w stanie opisać struktury cząstek elementarnych. Grawitacja kwantowa chce połączyć te dwie teorie tam, gdzie się one załamują. Nic dziwnego, że jest nieosiągalna. Nawet nie pomogła teoria superstrun. Poza tym OTW rozważa grawitację jako zakrzywienie przestrzeni, a to pociąga za sobą dodatkowe problemy. Także w odniesieniu do zagadnień kosmologicznych. Wprost klasycznym jest problem płaskości. Hipoteza inflacji nie rozwiązuje tego problemu, raczej oddala tak, jak my widzimy Ziemię jako płaską. Niezależnie od tego, czy przestrzeń jest tworem autonomicznym, czyli bytem ontologicznym. Można np. uważać, że przestrzeń tworzy ruch względny obiektów. Proponuję lekturę artykułu, który znalazłem w Bloggerze.pl: http://chajzar.blogspot.co.il/2016/03/the-dual-nature-of-gravity.html
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.