dzien jak nie codzien
Zaczelo sie od tego, ze nie moglem w nocy zasnac. Jak juz zasnalem to przysnila mi sie forsa. Mialem portfel wypchany po brzegi banknotami 50 i 100zl. Stalo sie to impulsem to zagrania w lotto Maszynka losujaca w kolekturze strasznie dluuugo sie zastanawiala nad moim kuponem, do tego stopnia, ze az laska obslugujaca ja zaczla sie niepokoic, ze cos sie popsulo. Jadac rano do centrum, myslalem, ze zauwazylem kumpla w aucie, wiec puscilem mu sygnal na kom. Chwile pozniej ten dzwoni do mnie zaspany z pytaniem, co ja od niego chce i po co go budze o 8 rano, kiedy on ledwo zyje bo ma grype.
A teraz atrakcja dnia. Bedac na zakupach w spozywczym zaparkowalem jak zwykle auto. Po zakupach, wsiadam, odpalam, wsteczny, patrze po lusterkach czy nic nie ma i jade... i nagle BUM !! - mysle co za ku...!! Wysiadam i patrze co sie dzieje, a tam na wysokosci zderzaka betonowy slupek (ktorego nie zauwazylem w lusterkach). Efekt? Pekniety zderzak i troche odpryskow farby na nim...
Mam szczera nadzieje, ze to koniec niespodzianek na dzis.
------------------
EDIT
na lotto wydałem 5zl a wygralem 4zl...
1 komentarz
Rekomendowane komentarze