kolimacja
Wczoraj mordowałem się cały wieczór z kolimacją teleskopu. Przetestowałem metodę optyczną polegającą na regulacji odbicia luster głównego i wtórnego patrząc od wlotu z odległości f. Metoda nie jest ponoć zbyt dokładna, ale metoda pudełkowa w newtonie chyba też taka nie jest. W każdym razie gdy sprawdziłem kolimację na rozostrzonym źródle światła okazało się, że trzeba poprawiać
Pierwsze podejście tzw. okiem było dość łatwe jednak zauważyłem, że utrzymanie stabilnie i nieruchomo oka w tym jedynym właściwym punkcie graniczy z cudem. Dlatego podłączyłem kamerę, wpiąłem w statyw i podpiąłem do telewizora. Na kamerze przykleiłem jako ekran kartkę A4 z dziurką na obiektyw. Ustawiłem zgrubnie teleskop a potem samą już kamerą przesuwałem tak, by obiektyw pokazywał to co trzeba. Podjechałem trochę zoomem (dla fachowców - transfokatorem ) by pierścienie wypełniły cały ekran TV.
Operację przeprowadzałem wieczorem, toteż było już ciemno i musiałem pracować przy świetle sztucznym. Ale nie miało to raczej jakiegokolwiek wpływu. Dla lepszego wycentrowania obudowy lustra wtórnego z jego cieniem, przykleiłem na jego obudowę żółty papierowy pierścień. Dało to lepsze odcięcie czarnej obudowy LW od jego czarnego cienia . W końcu, gdy już wszystko ustawiłem "idealnie", z pewną taka nieśmiałością zabrałem się za kręcenie śrubami
Poprawki robiłem niewielkimi obrotami śrub: kilka - kilkanaście stopni. Po pół godziny zabawy w końcu udało się IMHO nastroić sprzęt. Sprawdzałem efekt co prawda tylko przez szybę, ale obraz był ostry - czyli raczej nic nie popsułem
Najważniejsze, że się przemogłem w końcu do kolimowania
EDIT
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia