W zeszłorocznej Rzeczpospolitej przeczytałem:
Głupota jest najbardziej zadziwiająca ze wszystkich chorób. Sam chory nigdy z jej powodu nie cierpi. Ale cierpią wszyscy pozostali. Do takiego wniosku doszedł pod koniec życia zmarły w 1972 roku znany polityk belgijski Paul Henri Spaak. Diagnozę Spaaka, opartą na obserwacji tego, co u nas nazywa się klasą polityczną, potwierdzają badania naukowe, których rezultaty opublikowano na łamach poważnego periodyku "Journal of Personality and Social Psychology".
Głupek, który dojdzie do władzy, zbuduje imperium idiotyzmu. Będzie się otaczał tak długo głupszymi od siebie, aż cały system się rozpadnie. Ten fenomen obrastania głupoty głupkami, szczególny rodzaj efektu domina, jest jednym z rezultatów badań nad głupotą i jej objawami, przeprowadzonych przez dwóch profesorów psychologii społecznej - Justina Krugera i Davida Dunninga.
Uczeni przeprowadzili testy z trzema grupami studentów. Jedna z nich musiała rozwiązać zadania logiczne, druga ćwiczenia gramatyczne, trzeciej polecono odróżnić dobre (to znaczy śmieszne) dowcipy od złych. Po rozwiązaniu zadań każdy z uczestników musiał sam ocenić poziom swoich osiągnięć.
Rezultaty okazały się przygnębiające - ci, którzy najgorzej rozwiązali zadania, ocenili sami siebie najwyżej. Im lepsze były rezultaty testów, tym samoocena była skromniejsza. Co gorsza, skonfrontowani z profesorską oceną testów autorzy najgorszych odpowiedzi przez długie godziny dyskusji upierali się, że zadanie wykonali właściwie, mylą się natomiast profesorowie.
Głupcy są głupi, nie zdając sobie z tego sprawy - twierdzą profesorowie Kruger i Dunning. Ograniczone możliwości umysłowe prowadzą ich nie tylko do błędnych rezultatów, ale odbierają także możliwość rozeznania.
Praktyczna wartość badań obu amerykańskich psychologów jest żadna. Zarówno z powodów praktycznych, jak i humanitarnych - nie można bowiem informować głupków, że są głupi. Przede wszystkim będą się bronić przed uznaniem tego wszelkimi sposobami, nie wyłączając gwałtownych. Jeśli się poddadzą, świadomość własnej głupoty doprowadzić ich może do depresji i ciężkich chorób o podłożu somatycznym.
Dlatego nie powinniśmy nalegać na przebadanie naszej klasy politycznej i opublikowanie rezultatów. Jeśli bez naukowej aparatury, gołym okiem dostrzegamy, którzy politycy są głupi, nie wytykajmy im tego, bo mogą popaść w depresję. A wtedy się na nas odegrają. Bo na to rozumu starcza każdemu. -