-
Postów
38 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Blogi
Wydarzenia
Galeria
Pliki
Sklep
Articles
Market
Community Map
Odpowiedzi opublikowane przez cahirr
-
-
1 minutę temu, fornax napisał:
Przyznaje koledze racje , czas obrotu wahadła będzie wzrastał a nie malał. ,dzięki za poprawę .
A to nie mi Wikipedii
-
4 minuty temu, fornax napisał:
Panowie, hańba i brak znajomości wiedzy z astronomii elementarnej ,trochę szacunku dla siebie i innych bo tylko w kółko drzecie koty miedzy sobą. Wystarczy odpowiedzieć na cztery proste pytania.
12 . Zmierz cywilny trwa od momentu dotknięcia górnej krawędzi Słońca horyzontu i osiągnięcia przez górną krawędź Słońca wartości -6 stopni pod horyzontem.Czas trwania zmierzchu cywilnego jest zależna od szerokości geograficznej miejsca obserwacji np. Aten . Jest najdłuższy oczywiście latem i najkrótszy zimą .Więcej informacji na ten temat można znaleźć Poradnik miłośnika astronomii P Kuligowski str 240.
13. Dla Toronto min. i max. azymuty zachodu Słońca też zależą od szerokości geograficznej na jakiej leży miasto i od pory roku.Więcej na ten temat Poradnik miłośnika astronomii str 235 i refrakcji str 238 są tam wzory i tabele podające wielkość refrakcji .
14.Wahadło Foucoulta dla deklinacji 90 stopni ( biegun) będzie się obracało raz 24h dla deklinacji 0 stopni (równik) 0h czyli nie będzie się obracało dla 12h obrotu kąt deklinacji wyniesie 45 stopni.
15. Kierunek ruchu lokomotywy musi być zgodny z ruchem obrotu planety tak aby prędkości się dodały. Kiedy lokomotywa osiągnie pierwszą prędkość kosmiczną czyli 7,9km/s jej ciężar wyniesie 0kg.Przy tej wartości siła odśrodkowa równoważy przyciąganie grawitacyjne planety.
Pozdrawiam i życzę miłej lektury na dobranoc.
Ad. 14 na Wikipedii znalazłem to:
Więc skoro najkrótsza doba jest na biegunie, to po prostu nie ma takiej szerokości?
-
Może wbij z tym na intro przed wykładami na Bartyckiej
- 1
- 1
-
Godzinę temu, Ewa55 napisał:
zamieszczony wiersz przeczytałam z zainteresowaniem, pobudza do refleksji,bardzo ciekawy, pełen głębokich przemyśleń, lubię takie, dziękuję za jego zamieszczenie, pozdrawiam Pomysłodawcę :)))
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Również pozdrawiam
-
1 godzinę temu, M4teusz napisał:
Szkoda tylko że autor na tej kartce z wierszem jest anonimowy ( twój wiersz?)
Hej, tak mój, a raczej mojego bardzo młodego wcielenia
- 1
-
-
W dniu 18.07.2020 o 17:31, Dasionek napisał:
Planetki z wczoraj godzina po 24.
Mars, Jowisz, saturn
Synta 8, sw wa 66 - 9mm i smartfon SGS s6 edge filmiki po 2minuty.
Jaki masz uchwyt do telefonu jeśli można zapytać? I to zdjęcie komety, to w trybie pro?
-
Ja mam montaż SW, jest do tego moduł WiFi i dedykowana apka, ale można to też połączyć np. ze Stellarium i wybierać konkretne obiekty na mapie. Można też sterować telefonem jak pilotem, ale niestety bez wypukłych przycisków jest ciężko, kiedy patrzy się jednocześnie w okular Tak wygląda panel ma telefonie
-
-
Dorzucam "Zagubionych w kosmosie" na Netfliksie, bo chyba nie było, a to całkiem fajne kino familijne
-
9 minut temu, Behlur_Olderys napisał:
Ja tylko chciałem, żeby do rozmowy o zagadnieniach filozoficznych nie mieszać rozmowy o zagadnieniach około-ludowo-teologicznych.
Co innego dyskusja o naturze świadomości, teodyceach i zakresie w jakim działa przyczynowość- to jest filozofii, a co innego pogaduchy o historii religii czy też analiza i interpretacja tekstów starożytnych. Filozofia jest dużo bardziej ścisła
Ale to trzeba umieć w filozofię :/
-
-
-
7 minut temu, szuu napisał:
ależ wprost przeciwnie, religie precyzyjnie określają które źródła pisane zawierają prawdę objawioną, w przeciwieństwie do nauki gdzie każdy może pisać co chce, skąd potem wynika wieczny bałagan i niepewność...
No w sumie, ta nauka... po co to komu? Komu to potrzebne?
- 1
- 2
-
3 minuty temu, mirekk napisał:
W naukach religijnych źródła na szczęście nie są potrzebne.
No przecież, jeszcze by się ktoś czepiał niepotrzebnie (swoja drogą dziwny tu zestaw emotów jest...)
- 1
-
10 minut temu, Paether napisał:
Ten "problem" został (przynajmniej przez teologię chrześcijańską) bardzo prosto wyjaśniony.
Mógłbym prosić o jakieś materiały źródłowe? W sumie chyba jestem niedoedukowany w tym zakresie
-
12 minut temu, ekolog napisał:
I tym samym udowodniłem, że takiej społeczności nie zorganizuje się.
Najkrótszy dowód świata
- 1
-
2 minuty temu, Arek_P napisał:
Z mojej perspektywy nie muszę udowadniać gdzie byłem, ani gdzie nie byłem, bo wiem to dzięki bezpośredniemu doświadczeniu, które było mi dane. Mogę być tego absolutnie pewien, pomijając porwanie kosmitów we śnie itp. W tej kwestii mogę więc być pewien, ale w odniesieniu do tego, co będzie po śmierci już nie. Nawet Ci, którzy otarli się o śmierć i mieli różne przeżycia /ciekawie brzmi to słowo w tym konteście / z tym związane, nie mogą być pewni, czy to już było "to", czy jednak może coś innego. Można być pewnym/przekonanym o różnych rzeczach, np. o płaskiej Ziemi. Tu akurat da się zweryfikować kulistość naszej planety, więc ta wiara pozostaje tylko dla tych, którzy odrzucają poznanie naukowe.
Jeśli chodzi o epatowanie "wiarą", to miałem na myśli siebie samego. To słowo w odniesieniu do ateistów działa jakoś prowokacyjnie. Dlatego uznałem, że nie ma potrzeby się przy nim upierać, bo nie o to mi chodzi, ale o to, że ich możliwości weryfikacji swoich przekonań są takie jak wierzących w Boga.
Aaaa, ok. Pardon, ja też nie chcę być jakiś napastliwy, wojującym ateistą też nie jestem, tylko chyba lubię jakąś precyzję w wykazywaniu różnych rzeczy (może jestem spaczony przez wykształcenie matematyczne). Z tym prowokacyjnym wydźwiękiem, możesz mieć rację, bo pewnie jakby to odwrócić i do osoby wierzącej mówić, że tak naprawdę nie wierzy, tylko jej się np. coś wydaje, to też by na nią to działało prowokacyjnie. Może to po prostu jak rozmowa z Anglikiem i spieranie się czy ten przedmiot to chair czy krzesło, a tak naprawdę to jest to samo, tylko każdy rozumie po swojemu.
Nadal jednak podtrzymuję, że Twój niepobyt na Księżycu jest nieweryfikowalny, Twoje bezpośrednie doświadczenie nie wystarcza do ogólnego dowodu... Ale specjalnie taki przykład podałem, żeby z pozoru oczywista rzecz, skomplikowała się, kiedy się jej głębiej przyjrzeć. Nie musimy tego jednak drążyć
-
23 minuty temu, Arek_P napisał:
Aby odpowiedzieć na pytanie gdzie nie byłem, wystarczy ustalić gdzie byłem, a to można zweryfikować na wiele sposobów. Tu mamy do czynienia z weryfikowalnymi faktami. Mogę udowodnić gdzie byłem.
No jak potrafisz udowodnić, gdzie byłeś w każdej milisekundzie z 24 godzin, to pozostaje pogratulować. Moim zdaniem nie ma możliwości tego teraz zweryfikować. Ale nie o to tutaj chodzi, to tylko przykład na to, że niektórych rzeczy jesteś pewien i nie musisz w nie wierzyć. Tak samo ja jestem pewien.
39 minut temu, Arek_P napisał:Niekoniecznie trzeba tą wiarą tak epatować.
A tu nie wiem, co masz na myśli, szczerze mówiąc
-
12 minut temu, dobrychemik napisał:
Ej, wypraszam sobie przypisywanie mi słów kogoś innego. @cahirr, bardzo proszę o poprawienie postu.
Faktycznie, przepraszam najmocniej, nawet nie zauważyłem, że to się tak cytuje. Już poprawiam.
-
13 godzin temu, piotrfie napisał:
Ciekawe, że nasza techniczna cywilizacja poznanie empiryczne stawia tak wysoko, skoro jest z definicji nieprzydatne do rozwiązania tak fundamentalnego problemu, przed którym każdy z ludzi staje i musi go rozwiązać, wybierając wiarę w istnienie Boga lub wiarę w Jego nieistnienie.
Może ten problem nie jest wcale fundamentalny, tylko się go każdemu wciska od najwcześniejszych chwil. Wiary w Boga się nie wybiera, ona jest narzucana, a następnie przez długi czas egzekwowana. Pilnuje tego cała masa ludzi i wielka instytucja. Wybrać można odrzucenie argumentu o istnieniu Boga i przyjęcie jego nieistnienia jako fakt, a nie żadną wiarę w nieistnienie.
- 2
-
Godzinę temu, dobrychemik napisał:
Nauka religii w umyśle młodego dziecka czyni takie spustoszenie, że później nie jest w stanie racjonalnie rozmawiać na tematy choć trochę związane z religią, w tym np. o śmierci.
Kto wytłumaczy mi jak można bez cienia wstydu, zażenowania i przerażenia mówić dziecku, że:
- zbiorowa rzeź niemal całej ludzkości jest dobra?
- kazanie ojcu zabić swoje dziecko jako dowód posłuszeństwa jest dobre?
- dopuszczenie do zgwałcenia własnej córki jest dobre, gdy zagrożona jest cześć obcego gościa?
- mordowanie całego narodu jest dobre, gdy jego władca nie chce uznać dobroci decydującego o tym mordzie boga?
...i wiele, wiele innych.
Jakiż to gargantuicznie chory poziom dwójmyślenia trzeba uprawiać, by takie czyny identyfikować z absolutnym dobrem?
Pisał o tym Dawkins w "Bogu urojonym", straszna rzecz, do tego taka przed którą dziecko nie ma żadnej możliwości obrony Niestety, ten imprint często staje się nieusuwalny...
- 1
-
2 minuty temu, Arek_P napisał:
W to nie muszę wierzyć. To wiem na pewno bo jest weryfikowslne
Ale niby jak?
-
31 minut temu, Arek_P napisał:
Definicja "wierzyć" za SJP: "przyjmować, uznawać coś za prawdę, być przekonanym o czymś". Skoro czegoś nie jesteśmy w stanie zweryfikować, a przyjmujemy, że tak jest, to znaczy, że w to wierzymy. Jedni wierzą w Boga, inni wierzą, że go nie ma. Ateiści wolą mówić, że nie wierzą w Boga bo to lepiej im brzmi. Z tej samej przyczyny wierzący wolą mówić, że wierzą w Boga, niż że nie wierzą, że nie ma Boga. Można oczywiście stosować zamienniki, np. zamiast "wierzę, że nie ma Boga" mówić "przyjmuję/zakładam/uważam, że nie ma Boga", ale tak samo mogą powiedzieć ludzie wierzący - że uważają/przyjmują, że Bóg istnieje. Słownictwo jest tu drugorzędne. Po prostu oba warianty założeń odnośnie istnienia Boga, czy też tego czy jest coś więcej po śmierci, są równie niesprawdzalne, czyli wymagają przeświadczenia, przekonania -> wiary, że tak jest.
Chcesz powiedzieć, że wierzysz w to, że nie byłeś wczoraj na Księżycu?
Model kosmologiczny 5D
w Astrofizyka, kosmologia i teorie
Opublikowano
Ja tylko wtrącę dla formalności taką uwagę, że S2 to sfera dwuwymiarowa (nie trójwymiarowa, jest tylko w R3 zanurzona). Jest to, innymi słowy, powierzchnia kuli trójwymiarowej, jej brzeg.