-
Postów
4 354 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
5
Typ zawartości
Profile
Forum
Blogi
Wydarzenia
Galeria
Pliki
Sklep
Articles
Market
Community Map
Odpowiedzi opublikowane przez Radek Grochowski
-
-
Te linie to światła pozycyjne samolotu, a świetlny punkt to błysk światła antykolizyjnego na spodzie kadłuba. Artefakt pod tym punktem to silnik oświetlony błyskiem. Widać nawet jego kształt. Na zdjęciach counts neveresta również widać odbicia czerwonego światła antykolizyjnego na wewnętrznych stronach gondol silników.
- 4
- 3
-
-
6 minut temu, Woj2007 napisał(a):8 minut temu, Radek Grochowski napisał(a):
> Coś pięknego. Najlepsza zorza jaką widziałem w Polsce od 2003 roku.
Piękne zdjęcia! Jakim szkłem sfotografowaleś?
Dzięki. Nikkor Z 14-24/2.8 i Nikon Z 7II.
- 1
-
-
-
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
Siedzę w motelu w Roswell popijając piwo i zastanawiam się czy nie jestem już za stary na taką nerwówę Ale po kolei.
Po przylocie do Houston mieliśmy sporo czasu. Zwiedziliśmy Space Center, gdzie spełniłem swoje marzenie i zobaczyłem na własne oczy rakietę Saturn V. Nie da się opowiedzieć słowami jak wielkie jest to ustrojstwo. Oprócz tego można oglądnąć z bliska statek Apollo 17 i zatrzęsienie rozmaitych artefaktów z amerykańskiego programu kosmicznego.
Później pojechaliśmy daleko na południe nad Zatokę Meksykańską, znowu trochę na północ, to tu, to tam. Generalnie kręciliśmy się przez parę dni po południowym Teksasie, w miejscu gdzie planowaliśmy oglądać zaćmienie. A dlaczego tam? Bo tam było statystycznie największe prawdopodobieństwo czystego nieba w pasie zaćmienia w całych Stanach i tam wykupiliśmy pokój w hotelu na noc przed zaćmieniem.
Prognozy pogody już od naszego przylotu wyglądały trochę niepokojąco, w dodatku były coraz gorsze z każdym dniem. Rano w przeddzień zaćmienia wszystkie modele numeryczne przewidywały całkowite lub prawie całkowite zachmurzenie dla całego środkowego i południowego Teksasu. Zostały wydane "severe weather warnings" dla znacznej części stanu. Pierwsze w miarę czyste obszary pojawiały w prognozach daleko na NE, na pograniczu Teksasu, Oklahomy, Arkansas i Luizjany. Po krótkiej burzy mózgów wsiedliśmy w auto i ruszyliśmy ponad 700 km do Shreveport w Luizjanie. Rano po szybkim śniadaniu w auto i na północ do Arkansas. Niebo zamiast spodziewanego błękitu pokrywały szare stratocumulusy, przez które momentami prześwitywało słońce.
Po dojechaniu w okolice miasteczka De Queen w Arkansas okazało się, że nie mamy pomysłu co robić dalej. Obrazy satelitarne pokazywały, że ławice chmur poruszają się w dość przypadkowych kierunkach, pojawiają się i zanikają, podobnie jak niezbyt duże obszary rozpogodzeń. Przez godzinę staliśmy przed Burger Kingiem jedząc frytki i zmieniając co parę minut zdanie, w którą stronę lepiej pojechać. Popylać na NE w głąb Arkansas, wrócić kawałek na południe, a może 50 km na zachód do Oklahomy? Mózgownica zaczęła mi się lekko przegrzewać i doszliśmy do wniosku, że przy takiej niepewności najlepiej będzie zostać na miejscu. Niekoniecznie miałem ochotę oglądać zaćmienie na pakingu przed Burger Kingiem, więc znalazłem w pobliżu jakiś camping nad jeziorem. Nie spodziewałem się, że będą wolne miejsca, ale okazało się, że za opłatą w wysokości całych 5 USD mogliśmy rozbić sprzęt nad jeziorem w pięknych okolicznościach przyrody i czekać na nieuniknione.Po jakimś czasie na chwilę w prześwicie pojawiło się nadgryzione Słońce. Lepsze to niż nic. Z biegiem czasu przerw w chmurach było coraz więcej. Mogliśmy coraz częściej oglądać jak Słońce znika za krawędzią Księżyca. Już dwadzieścia minut przed drugim kontaktem wyraźnie się ściemniło i otoczenie zaczęło nabierać tego charakterystycznego ciepłego, "zaćmieniowego" odcienia.
Pierwszy kontakt był słabo widoczny przez chmury. Musiałem trochę "podciągnąć" to zdjęcie, żeby było widać wewnętrzną koronę.Na szczęście to zaćmienie było bardzo długie. Byliśmy niemal dokładnie w centrum pasa i trwało ono tam aż 4 minuty i 19 sekund. Przesuwająca się tarcza Księżyca zaczęła po zachodniej stronie Słońca okrywać piękne protuberancje. Niedługo przed trzecim kontaktem chmury na chwilę mocno się przerzedziły, tak że i gołym okiem widać było jasną protuberancję i kawał korony. W Pentaksie PF-65 wyglądało to absolutnie zachwycająco.
Sam trzeci kontakt znowu przykryły gęstsze chmury. Jak na złość kilka minut później nagle chmury zanikły i pokazało się czyste, niebieskie niebo i takie już zostało...
No cóż, pozostał lekki niedosyt, ale naprawdę mogło być dużo gorzej. Mogliśmy jak w 2015 na Wyspach Owczych nie zobaczyć nic oprócz deszczu.
Dzisiaj rano w hotelu w Wichita Falls spotkaliśmy trójkę zaćmieniowców z Polski i ucięliśmy sobie sympatyczną rozmowę przy śniadaniu. Okazało się, że tak jak my uciekali z Teksasu i obserwowali zaćmienie w Arkansas. Im się trochę bardziej poszczęściło, bo widzieli wszystko tylko przez cienkie cirrusy. Loteria.
(Focenie: Nikkor 300/4 PF + konw. Sigma 1.4 + Nikon Z 7II)
- 40
- 2
- 3
-
Raz jeden zdarzyło mi się, że celnicy mieli wątpliwości czy nie za dużo butelek wina przywiozłem z Argentyny, ale jeśli chodzi o sprzęt foto / astro to nigdy nie miałem żadnych problemów. Bywa że pytają na kontroli bezpieczeństwa co to za sprzęt na ekranie, to wystarczy powiedzieć że teleskop albo teleobiektyw i dalej nie drążą. Ale oczywiście możesz zrobić zdjęcia sprzętu przed wylotem dla świętego spokoju, to nic nie kosztuje.
-
14 godzin temu, lemarc napisał(a):
W komecie Hale-Boppa takie zawirowania widać było w amatorskich teleskopach, ja widziałem w MTO 11CA. Może z pomocą większej rury i w tej komecie da się to zobaczyć
Zgadza się. Ja to widziałem wyraźnie w 90mm newtonie. Wyglądała jak ciasno nawinięta spirala wokół zagęczczenia centralnego.
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
Minęło parę lat i znowu wszystko pięknie zagrało, ale na początek kilka słów wstępu. Jak wszyscy wiedzą Rosja obraziła się na cywilizowany świat i zamknęła swoją przestrzeń powietrzną dla linii lotniczych "wrogich" krajów, czyli dla niemal wszystkich. Skutkiem tego mój lot China Airlines z Pragi do Tajpej zamiast nad Rosją odbywał się z bezpiecznym ominięciem jej od południa, nad Turcją i północnym Iranem. Popołudniowe słońce świeciło jasno w przejrzystym powietrzu i mieliśmy wspaniały widok na cały Kaukaz z odległości setek kilometrów. Zamieszczam zdjęcie w zwiększonej rozdzielczości, bo widać sporo szczegółów, jak na przykład wieżowce w Batumi odległym o 135km. Na pierwszym planie tureckie Góry Pontyjskie.
Ostatnie zdjęcie Elbrusu udało mi się zrobić z odległości 445km. Jest nieco rozmyte, bo robione pod dużym kątem, czyli przez grubą warstwę szkła.
Przez kolejne pięć minut widziałem jeszcze Elbrus w postaci białej plamki na horyzoncie, po raz ostatni z odległości 495km. To co prawda nie himalajskie 600km, ale to nic dziwnego, bo i góry o parę kilometrów niższe niż Himalaje.
Na koniec wisienka na torcie, czyli spektakularny widok na górę Ararat.
Gdyby ktoś był ciekawy to zdjęcia zostały zrobione 5 listopada 2023 nikonem Z7II z obiektywem nikkor Z 24-200 na poziomie lotu 370 (ok. 11300m n.p.m.).
- 9
- 4
-
8 godzin temu, anatol napisał(a):
Praga i Wrocław z mniej więcej tego samego dystansu a Wrocław wydaje się większy iż stolica naszych sąsiadów.
Bo zdjęcie Pragi to panorama złożona z kilku fotek. Jej rozciągłość pozioma to ok. 10°. Natomiast pojedyncze zdjęcie Wrocławia to 4.5° w poziomie.
-
W ostatnią niedzielę widoczność w Karkonoszach była fenomenalna. Gołym okiem wyraźnie było widać Rudawy, Pragę i Wrocław.
Na początek Rudawy ze Szrenicy wczesnym rankiem:
Nieco w lewo rozciągały się piękne widoki na wulkaniczne wzgórza Średniogórza Czeskiego:
Dalej widok na SW. Na pierwszym planie Mlada Boleslav (60km), później Praga (110km), a na horyzoncie Brdska vrchovina z kulminacją na szczycie Tok (865m n.p.m.) w odległości 168km:
No i Wrocław jak na dłoni, tym razem nie ze Szrenicy, a ze Śnieżnych Kotłów. Słońce było już wysoko, więc powietrze mocno rozedrgane. Odległość do centrum miasta: 112km.
Gdyby ktoś był ciekawy to focone Nikonem Z7II i Sigmą 100-400.
- 7
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
Też ją wypatrzyliśmy z tej samej górskiej miejscówki. W Pentaksie PF-65 z naglerem 11mm trudna do znalezienia, ale jak już się osadziła w okularze, to widoczna jak byk. Gorzej ze zdjęciami. Nie ma mowy o stackowaniu na gwiazdy, bo brak gwiazd w pobliżu, a na zwykłe składanie zdjęć "do kupy" ma duży wpływ refrakcja atmosferyczna, która na tej wysokości nad horyzonten robi z komety fasolkę w ciągu minuty. Przejrzystość była lepsza niż wczoraj, ale to wszystko co udało mi się wyciągnąć. Nikon Z7II + Sigma 100-400 @300mm, f/5.6, 23x3s, ISO 200, duży crop.
Gdy się ściemniło zaczęły wołać puszczyki i ryczały jelenie :)
.
- 7
- 4
-
Godzinę temu, Jacek160 napisał(a):
Jakie ISO i czas naświetlania pojedyńczej klatki?
Z powodu jasnego nieba to krótkie ekspozycje na ISO 100. Pierwsze to 4s, drugie to składanka 15x6s, f/5-5.6.
- 1
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
Dzisiaj udało mi się wyłuskać kometę wczesnym wieczorem. Żeby zwiększyć swoje szanse pojechaliśmy z żoną w góry na fajną miescówkę na wysokości 750m n.p.m. żeby wznieść się trochę nad przyziemne opary. Godzina 19:50, wysokość Słońca -7°, wysokość komety 4.5°, więc trochę astronomia ekstremalna Kometa wydaje się być ok 2.5-3-krotnie słabsza od beta Leonis (widoczna po prawej), co dawałoby jasność ok 3.0 mag, ale to bardzo zgrubne oszacowanie
Drugie zdjęcie to złożenie kilkunastu ekspozycji na 300mm. Myślałem, że może uda się złapać ślad warkocza, ale niespecjalnie się udało. Kometa zaledwie 3° nad horyzontem.
Focone Nikonem Z7II i Sigmą 100-400 na astrotracku.
- 19
- 1
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
-
Dzisiaj wcześnie rano nad Wrocławiem przeszedł ciekawy wał rotorowy (roll cloud). Związany był ze strefą zbieżności (konwergencji) wiatrów oddzialającej dwie masy powietrza o nieco innych właściwościach. Stabilne powietrze wyżowe zostało zastąpione przez powietrze o większej chwiejności, przy czym nie był to typowy front, bo temperatury obu mas były praktycznie takie same. Przejście wału nad lotniskiem skutkowało skokową zmianą kierunku wiatru o 180 stopni i równie skokowym wzrostem ciśnienia o 2hPa.
- 4
- 1
-
Parę miesięcy temu zjechałem prawie cały Oman i wygląda to tak. Mają tam bardzo tanią energię z ropy, więc wszystko jak leci tam się świeci jak choinka. Oczywiście są tereny pustynne z bardzo ciemnym niebem, ale jeżeli chcesz z tego skorzystać, to musisz mieć namiot albo nocować w samochodzie (BTW najlepiej 4WD), bo każdy najmniejszy zajazd przy drodze, w którym chciałbyś nocować będzie siał światłem na wiele kolometrów. Powietrze jest często zapylone, co oczywiście nie pomaga. No i, jak zauważył przedmówca, Księżyc blisko nowiu zrobi z Bortle'a 1 Bortle'a pewnie 5, więc nie wiem czy jest sens bawić się astrofoto inne niż krajobrazowe. Ale ogólnie kraj rewalacyjny do podróżowania, krajobrazy zapierają dech, benzyna tania, a ludzie serdeczni. Będziesz zadowolony :)
- 1
-
Nie wiem czy preppersi pytają o zgodę czy nie. Mówię jak to wygląda z prawnego punktu widzenia. Podróżując po Stanach korzystaliśmy z licznych campingów, bo nigdy nie wiadomo czy nie rozbijesz się na czyimś terenie, a oni miewają lekkiego świra na punkcie własności prywatnej. Zresztą Mauna Kea to nie Annapurna żeby zakładać obozy, wejście liczy się w godzinach a nie dniach
- 1
-
W dniu 3.05.2023 o 10:00, Miszuda napisał(a):
Tak się składa, że i ja w tym roku obieram ten cel w związku z wyjazdem zawodowym i podobnie jak Ty chciałbym wejść na Mauna Kea. Czy na wejście obowiązują jakieś pozwolenia? W internecie krąży wiele niejednoznacznych i wzajemnie wykluczających się odpowiedzi. Ile czasu zajęła Ci cała trasa? Czy po drodze jest jakieś miejsce gdzie możliwe jest przespanie się w namiocie?
Jeżeli nic się nie zmieniło, to nie potrzeba żadnego pozwolenia, musisz tylko zgłosić fakt wyjścia w Visitor Center i podpisać jakieś papiery. Ja o tym zapomniałem i jak sobie przypomniałem to było już za późno, bo od godziny byliśmy w drodze. Do dzisiaj nie wiem, czy gdybym to wtedy zgłosił to czy by się zgodzili na nasze nocne wejście. Nocleg na trasie raczej nie wchodzi w grę, bo zasadniczo w Stanach nie można się rozbijać na dziko. Najlepiej przespać się przed wyjściem na parkingu koło Visitor Center (to jest na wysokości ok. 2800m n.p.m.). Wejście zajęło nam jakieś 8 godzin, zejście niewiele krócej bo już trochę powłóczyliśmy nogami. Myślę że sam dałbym radę na szczyt w 5-6 godzin. No i na koniec, cała trasa to jakieś 20km i 1400m podejść a wysokość naprawdę robi robotę, ale to pewnie już wiesz
- 1
-
Fajny sprzęt. Wygląda na to, że była niezła promocja. Jak zwykle przegapiłem.
- 1
- 1
-
Co się tutaj stało?
w Inne zdjęcia i filmy
Opublikowano
Na początek parę słów o światłach na samolocie. Obowiązkowe są trzy światła pozycyjne (navigation lights) i dwa światła antykolizyjne (potocznie beacons). Światła pozycyjne świecą światłem stałym i są umieszczone na końcówkach lewego (czerwone) i prawego skrzydła (zielone), oraz białe na "rufie".
Światła antykolizyjne (również obowiązkowe) to czerwone światła błyskowe umieszczone po spodniej i w górnej części kadłuba i migają raz na 1-1.5s. Kiedyś to były takie "koguty", teraz diodowe błyski trwają często bardzo drobny ułamek sekundy.
Do tego dochodzą różne nieobowiązkowe stroboskopy zwiększające widoczność statku powietrznego, zależnie od fantazji projektanta/konstruktora lub nabywcy.
Wracając do zdjęcia, wydaje się że samolot przelatywał grubo poniżej zenitu, co można wnioskować po tym, że:
a) prawe światło pozycyjne jest bardzo słabe, czyli niemal całkiem zasłonięte przez krawędź skrzydła,
b) nie ma śladu odblasku światła antykolizyjnego na lewej gondoli silnika.
Typowe wysokości przelotowe dla odrzutowych samolotów rejsowych to obecnie FL330-FL390, czyli z grubsza 10-12km. Przyjmijmy 11km.
Przyjmijmy dla wygody, że samolot przelatywał na wys. 45° nad horyzontem. To daje odległość do niego już nie 11km, tylko 11km/sin45°= ~15.5km.
Jeżeli samolot nie jest widziany w zenicie, to również jego rozmiary kątowe będą mniejsze, bo widzimy go pod kątem.
Nie wchodząc w szczegóły obliczeń, biorąc pod uwagę powyższe czynniki daje to rozpiętość skrzydeł już nie 9.4m, a ok. 21m. Rozpiętość popularnego Embraera E170 to 26m. Tu już mamy przynajmniej ten sam rząd wielkości Fajnie jakbyś sprawdził swoje obliczenia, bo nie wiem ile procent oryginału obejmuje ten crop i bazowałem tylko na podanej przez Ciebie wyliczonej "rozpiętości" 9.4m. W każdym razie dla mnie to po prostu samolot.