Skoro już... to niestety muszę sie zgodzić z Wiciem. Jeżdżę na Ślężę od ponad 20 lat, bywałem tam podczas jesiennych inwersji, gdy człowiek siedział 2 godziny na szczycie i w ogóle nie chciał schodzić, ale bardzo dalekich obserwacji, przynajmniej jak na standardy ostatnich dni, zrobić się stamtąd nie da. Ślęża jest po prostu za niska. Na północy jest tylko Wrocław i Wzgórza Trzebnickie, horyzont od zachodu zamyka Pogórze Kaczawskie, którego najwyższe szczyty są odległe o ok. 70 km, a dalej Góry Kaczawskie i Izerskie - tu mamy 90 km do Wysokiej Kopy i to jest najdalszy punkt, który widać w kierunku zachodnim. Skręcamy na południe - horyzont zamykają Karkonosze, Góry Kamienne i Sowie - wszystkie wyższe od Ślęży. Dopiero w rejonie Przełęczy Woliborskiej pojawiają się, na dalszym planie, Góry Orlickie, a potem Bystrzyckie i Masyw Śnieżnika za Górami Bardzkimi. To wszystko jednak wciąż dość blisko, przynajmniej jak dla nas - do Suchego Vrchu (o ile go w ogóle widać, co będę niebawem sprawdzał, bo nie jestem pewny, czy to on jest na zdjęciu) znowu mamy 90 km. Trochę dalej jest do Pradziada (94 km), ale to też już nie jest żadna rewelacja. Horyzont otwiera się dopiero na lewo od Gór Opawskich, w kierunku południowo-wschodnim i wschodnim, i tam można dojrzeć Górę Świętej Anny - chyba jedyny obiekt oddalony o ponad 100 km. Jeśli ktoś ma ochotę zapolować na bardzo dalekie widoki z Sudetów, to poza najwyższymi pasmami - Jesenikami, Masywem Śnieżnika i Karkonoszami - można polecić Góry Izerskie w rejonie Świeradowa. Na Smrku stoi od niedawna kapitalna wieża widokowa i przypuszczam, że w dobrych warunkach da się z niej dostrzec Rudawy.