Skocz do zawartości

Jules

Społeczność Astropolis
  • Postów

    162
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Jules

  1. Ciężka sprawa - trochę ich dużo :) Ale pierwsza która przychodzi mi na myśl to NGC5907 - bardziej z sentymentu. Jako dzieciak miałem w którejś z książek jej fotkę. Jakoś mi utkwiła w pamięci jako obraz czegoś nieosiągalnego. Ciężko opisać uczucie którego doświadczyłem gdy po latach udało mi się ją zaobserwować przez teleskop. To było coś naprawdę znaczącego - choć sama galaktyka nie jest szczególnie wymagająca.

  2. Możliwe przyczyny, zaczynając od najbardziej prawdopodobnej:

    - kolimacja

    - kiepski seeing (dobry zasadniczo występuje rzadziej niż kiepski)

    - zaparowane LW - ta twoja Synta to wersja rozsuwana czy pełna tuba? Bo jeśli ta pierwsza to może to być częsty problem, zwłaszcza w obliczu nadchodzącej jesieni. Jeśli dookoła gwiazd widzisz mgliste obwódki a okular jest ok, to może być właśnie problem z wtórnym.

    Nie wiem jak zasyfione musiało by być zwierciadło żebyś zobaczył jakąś różnicę w wizualu - zrób eksperyment i zasłoń wlot tubusa otwartą dłonią podczas patrzenia w okular - przesłonięcie dopiero znacznej części da zauważalny efekt i to w postaci zmniejszenia zasięgu i rozdzielczości niż pogorszenia ostrości.

    W pierwszej kolejności sprawdził bym kolimację.

  3. Niezły odzew...

    Moja propozycja Apex - Znaczenia: dosłowne - apeks, a więc kierunek do którego zmierzamy. Jednocześnie skrót - AP= Astropolis i EX= no cóż... w latach 90tych każda polska firma miała taką końcówkę, więc z przymrużeniem oka można to potraktować jako "polski" akcent ;) W końcu będzie to też towar eksportowy więc zagraniczni klienci nie będą uważali tego za obciach.

    • Lubię 1
  4. Jules - jestem pełen podziwu, że zechciało Ci się tak głęboko wniknąć w te bzdury ale warto było - czarno na białym pokazałej brak logiki i sensu astrologii i to używając jej terminologii.

    Przy takiej argumentacji Kasja powinna przywdziać wór pokutny, posypać głowę popiołem i zalogować na Astropolis jako neofita astronomiczny. Ale pewnie tego nie zrobi. Sądzę, że jest z tego typu ludzi który atakowani argumentami wytwarzają na sobie jeszcze jedną skorupkę i jeszcze bardziej zapieklają się w nonsensie.

     

    No widzisz, interesujemy się najbardziej postępową z nauk, potrafimy patrzeć krytycznie i racjonalnie argumentować, ale to nas właśnie wyzywa się od błaznów (inny topic) i zaścianka (jak wyżej w tym)...

     

     

     

     

    Każdy ma własną wolę i decyduje w co chce wierzyć. Niestety mało kto podchodzi w sposób choć odrobinę krytyczny do informacji które otrzymuje. A najgorsze jest to, że jednocześnie ma taki tupet, żeby wmawiać innym (niewierzącym) swoje racje i oczekiwać równie bezkrytycznego na nie przystawania.

    Mam pytanie: sprawdziłeś to co przeczytałeś o astrologii na swoim horoskopie? Wykreśliłeś swój radix? Porównałes tranzyty z wydarzeniami kluczowymi w Twoim życiu? Jeżeli tego nie zrobiłeś to nadal kierujesz się stereotypami i uprzedzeniami. Dopóki nie posmakujesz zupy brokułowej to nie jestem w stanie Cię przekonać, że jest smaczna i zjadliwa.

    Odpowiadam: W drugim akapicie mojego postu napisałem, że owszem, jako sceptyk jestem uprzedzony do astrologii.Jednocześnie jestem otwarty i chętny na rozwianie tych uprzedzeń. Starałem się przedstawić rzeczowo mój obecny punkt widzenia i oczekiwałem także rzeczowej odpowiedzi. Zauważ też, że unikam ironii i opowiadania o smokach i czarownicach. Co otrzymuję w zamian? Stwierdzenie że kieruję się stereoptypami i uprzedzeniami (to już wiem) i sugestię żebym sam sobie sprawdził i sam sobie udowodnił. Czemu nie chcesz podjąć rzuconej rękawicy?

    Kontynuując łopatologiczną metaforę zupy brokułowej: na chwilę obecną nawet nie zaczęłaś mnie do niczego przekonywać. Mam zjeść zupę brokułową, ok chcę to zrobić. Do sporządzenia tej zupy (horoskopu) potrzeba co najmniej wody (mechanika nieba i pozycje elementów w danej chwili) oraz brokułów (interpretacja syntetyczna oparta o sygnifikatory). Załóżmy że potrafię ugotować tę zupę. Naszym wspólnym mianownikiem jest na razie tylko woda. Sęk w tym że ja nie mam pojęcia co to są "brokuły" ("ja nie znaju szto eta, ja nie gawarju polskij"). Skąd je wziąć? Nie zaszkodzą mi gdy je zjem? Ile ich dodać by zupa była dobra? Czy muchomor sromotnikowy to nie przypadkiem synonim słowa brokuł? itd. Twoja odpowiedź na to: najpierw spróbuj a potem ci powiem. Ponawiam więc pytanie: co to te brokuły które każesz mi jeść(czyt. Skąd wzięły sie sygnifikatory?).

    Wracając do meritum, jak mam sprawdzać cokolwiek na swoim horoskopie, skoro nie wiem na czym stoję? Czemu nie chcesz mi po prostu powiedzieć? Nawarzyłaś piwa (lub raczej zupy brokułowej) to musisz je teraz wypić...

     

    Wykaż chociaż prawdziwość założeń na jakich się opiera astrologia.

     

    Polecam artykuł dot wpływu Księżyca, który podlinkowałam wcześniej.

    Chodzi o ten: KLIK? Cieszę się że do tego nawiązałaś. Szczerze powiedziawszy, jako że jest to niejako "moja działka", to był to pierwszy link który mnie zainteresował. Pierwotnie moja odpowiedź miała się odnosić tylko do tego artykułu, ale skoro rozmawiamy o astrologii, to zrobił by się niepotrzebny offtopic. Z uwagą zapoznałem się z treścią tej pracy. Mam jednak wrażenie że Ty go w ogóle nie przeczytałaś (no może z lekka sugestywny tytuł) bo linkowanie go i umieszczanie w kontekscie naszej dyskusji to strzał we własne kolano. Artykuł dowodzi bowien coś zupełnie odwrotnego niż chcesz nam zasugerować. Jest to artykuł przeglądowy, a więc jedynie zestawienie dostępnej literatury związanej z tematem. Autor nie przeprowadza w nim analizy żadnego konkretnego gatunku, nie ma przeprowadzonego żadnego badania, żadnych grup kontrolnych, żadnej analizy statystycznej. Jest jedynie stwierdzenie, że badań na temat wpływu cyklu księżycowego na organizmy żywe jest mało. Dalej podane są streszczenia badań ściślej lub luźniej powiązanych z tematem wedle rozmaitych kryteriów - od zagadniej związanych z behawiorem człowieka, przez szukanie korelacji faz księżyca ze stężeniami hormonów sterydowych u owadów, melatoniny u ryb, ptaków a nawet intensywność odpowiedzi odpornościowej u ssaków. Każde z tych badań miało więc inny zakres, inną liczebnie grupę, brano pod uwagę różne poziomy istotności korelacji badanych cech, nie wspominając nawet że każde z badań miało inną metodologię. Każdy z autorów miał też własne, raczej racjonalne wytłumaczenie wyników swoich badań - intensywność oświetlenia "light intensity", promieniowanie elektromagnetyczne "electromagnetic radiation",czy przyciąganie grawitacyjne "gravitational pull" - cytuję z artykułu żeby uniknąć nieścisłości w tłumaczeniu. Rozrzut tematyczny i metodologiczny doprowadził autora do (słusznej z resztą) konkluzji: cyt."In summary, the exact mechanism by which the moon affects behavior and physiology still has to be clarified." A więc nie znamy wpływu księżyca na zachowanie i fizjologię. Koniec kropka. Tyle mówi nam ta praca.

    Układ hormonalny ludzi i zwierząt to, mówiąc obrazowo, bardzo wrażliwy "system naczyń połączonych", a ilość czynników które mogą mieć na niego wpływ jest ogromna. Doszukiwanie się wpływu księżyca to ślepa uliczka, gdyż nie da się poprawnie zaplanować doświadczenia - gdzie umieścisz grupę kontrolną, by doświadczenie miało sens? Jak zapewnisz identyczne warunki dla obydwu grup? Jak wyeliminujesz dziesiątki innych czynników które zaburzają doświadczenie? Czy wspominałem coś o krytcznym podejściu do informacji? Idąc dalej, czyli wiążąc stan fizjologiczny lub zachowanie z konkretną fazą księżyca wkraczamy na pole czystego absurdu. I na takim właśnie dorabianiu wydumanej i niesprawdzalnej w praktyce ideologii na bazie weryfikowalnych faktów opiera się astrologia. Dlatego też, mimo szczerych chęci, nie potrafię wyzbyć się sceptycyzmu wobec niej (czy "stereotypów i uprzedzeń" jak wolisz to tak nazwać).

     

    I znów elaborat... Sorry!!! :read:

     

     

    Pozdrawiam i czekam na sygnifikatory :)

    • Lubię 5
  5. Przedmiotem zainteresowania osób piszących na forum jest astronomia. Astronomia jest nauką. Jak każda nauka wyjaśnia zjawiska przy pomocy właściwych metod. Wyjaśnienie tych zjawisk można łatwo odszukać w wiarygodnych źródłach a sposób ich działania przedstawiony jest za pomocą wymiernych parametrów. Sugerując więc cokolwiek osobom piszącym tutaj (czyli osobom zainteresowanym pewną dziedziną nauki i potrafiącym w sposób krytyczny podchodzić do informacji które otrzymują) nie oczekuj że ktokolowiek uwierzy ci na słowo. Tak się składa że raczej nikt z nas nie tkwi w zacietrzewieniu i nie ma na oczach klapek z napisem "astronomia ponad wszystko". Nie dziw się jednak że forsując niczym nie poparte teorie o słuszności astrologii i jej "naukowych" podstaw, spotykasz się z ironią. Nie oczekuj osoby z którą polemizujesz powagi, sama będąc niepoważna.

     

    Jesteśmy zaściankowi? Porozmawiajmy zatem o astrologii. Jestem otwarty (myślę, że nie tylko ja) na rozwianie uprzedzeń o których piszesz a w których, jako sceptyk, widocznie tkwię po uszy. Odrobiłem nawet lekcję z astrologii. Fakty wyglądają następująco (wszytko za portalem który przytoczyłaś - astrolabium.pl):

    Astrologia czerpie z mechaniki nieba, czyli części nauki zwanej astronomią, która jest logiczna, spójna, racjonalna, konsekwentna i sprawdzalna metodami naukowymi. Mechanika nieba jest potrzebna astrologii do precyzyjnego przedstawienia układu ciał niebieskich w danym momencie. Elementami potrzebnymi do opracowania horoskopu są znaki zodiaku, planety i światła, domy astrologiczne i aspekty. Na tym etapie wszystko jest ok, wszystko potwierdzją efemerydy, obserwacje, wyliczenia etc. Ten etap - część techniczna - jest też w pełni przyjmowany przeze mnie - astrologicznego profana. Kolejnym etapem jest część interpretacyjna. Każdej z planet przypisane są też sygnifikatory ogólny i szczegółowy (czyli znaczenie, a po polsku -"Saturn w siódmym domu oznacza to i to...itp"). Tu jednak pojawia się problem. Cały związek astrologii z nauką, logiką i racjonalnością nagle się urywa. Dlaczego? Interpretacja analityczna pokazuje wiele, często wyluczających się wzajemnie znaczeń poszczególnych elementów horoskopu. Tutaj wkracza astrolog, który ma za zadanie wybrać "czynnik dominujący" i wywalić elementy nic nie znaczące. Ma tutaj ocean możliwości i ogromne pole do manipulacji. Mając do wyboru taką liczbę zmiennych (nawet po zdeterminowaniu czynnika dominującego) może całkiem swobodnie dopasować znaczenie do rzeczywistości. Ma więc 50% szans na powodzenie - jeśli się uda, powiesz o nim że ma "dużą wiedzę" umiejętniości i że to niezbity dowód na to, że "astrologia działa". Jeśli się nie uda - cóż, nie ma wystarczającej wiedzy, doświadczenia, miał zły dzień, nie uwzględnił wpływu Regulusa, była I Kwadra, itp... itd... (powodów jest milion, wymieniać dalej?). Konsekwencja i logika działań ulatują. W zamian mamy logikę zabawy w "połącz kropki": masz zestaw kropek i możesz je dowolnie ze sobą łączyć. Łącz aż wyjdzie Ci "Mona Lisa" lub cokolwiek co zechcesz. Inny astrolog wykreśli, dajmy na to "Panny z Avignon", bo wydawać mu się będzie że odbiorca ma akurat takie preferencje. Kto ma rację? Moim zdaniem obydwaj. Zestaw kropek był przecież ten sam. Astrolog stara się dopasować horoskop do oczekiwań danej osoby, swobodnie żonglując znaczeniami. A że mechanika nieba to nie bułka z masłem, więc dla przeciętnego odbiorcy jest czynnikiem "uwiarygodniającym" zgadywankę jaką de facto jest sporządzanie horoskopu. To jest jeden z powodów, dlaczego nikt z nas nie bierze astrologii na poważnie. Elementem pogrążającym totalnie sens wiary w astrologię są też wspomniane przeze mnie wcześniej sygnifikatory. Moje pytanie zasadnicze brzmi: skąd się wzięły? Skąd Ptolemeusz i Morinus znali ich znaczenie? Jaką mięli metodologię? Jaka była próba i na jakim poziomie istotności przyjmowali rezultaty za znaczące? Czy ktoś niezależnie potwierdził prawdziwość tych twierdzeń? A może właśnie wzięli je z d...?

    Proste pytania - proszę o konkretne odpowiedzi (z podaniem wiarygodnego i weryfikowalnego źródła), od razu uprzedzam że nie przyjmuję odpowiedzi w stylu "doczytaj o tym" lub podobnych. Nie chcesz podjąć się opracowania horoskopu dla Piotra - ok, nic na siłę. Wykaż chociaż prawdziwość założeń na jakich się opiera astrologia. Mechanikę już znamy, teraz czas na sygnifikatory.

     

    Konkludując - wszytko kwestią wiary. Niektórzy wierzą w prawdziwość astrologii, inni w to co im powie ksiądz lub polityk, inni w to, co przeczytają w "Fakcie", są też tacy, którzy wierzą głosowi w głowie, który mówi im że są Napoleonem. Każdy ma własną wolę i decyduje w co chce wierzyć. Niestety mało kto podchodzi w sposób choć odrobinę krytyczny do informacji które otrzymuje. A najgorsze jest to, że jednocześnie ma taki tupet, żeby wmawiać innym (niewierzącym) swoje racje i oczekiwać równie bezkrytycznego na nie przystawania.

     

    A kiedy to będzie dokładnie to możesz sobie obliczyć sama - ja Cię wyręczać nie będę.

    Piotr, jeśli kiedyś będzie na AP konkurs na Mistrza Ciętej Riposty to jesteś moim faworytem. :notworthy:

    • Lubię 8
  6. .

     

    P.S. Z tytułu maila który dostałem wywnioskowałem, że odkryto 4 nowe księżyce, jednak jest możliwe, że chodziło "tylko" o czwarty - nowy - księżyc Plutona.

     

     

     

    W wiadomości jest mowa o jednym obiekcie. Orbituje pomiędzy Nixem a Hydrą.

     

    Swoją drogą... robi się tam tłoczno. Z coraz większą niecierpliwością czekam aż New Horizons dotrze w te rejony.

  7. Przy warunkach obserwacyjnych jakie wczoraj panowały (siwe niebo i cirrus), astrofotki to najbardziej sensowna forma podziwiania SN2011dh. Pomimo tego dziabnęliśmy ją wczoraj z Uciem w jego 12" wizualnie. Przy 170x dość słabo widoczna zerkaniem. Szkoda że nie wybuchła jakiś miesiąc temu przy ciemnym niebie - była by naprawdę widowiskowa. Nawet jeśli jeszcze pojaśnieje to i tak szału w wizualu nie będzie.

     

    No ale: Meade Lightbridge 12" - 4000zł, ES 9mm - 1600zł, paliwo na dojazd na miejsce obserwacji ok 50zł, zobaczenie na własne oczy gwiazdy odległej o 30000000 lat świetlnych - BEZCENNE... :notworthy:

    • Lubię 2
  8. Jakby ktoś jechał w okolicy Smochowic to ja chętnie się zabiorę :) Jeszcze fajniej jak by się znalazło miejsce na moją krowę ;)

     

    Dorzucisz symboliczną dychę na benę to pogadamy ;) hehe :D

     

     

    Będę na 19 ok? - Albo nawet wcześniej: 18.40. Zależy mi żeby dorwać jeszcze kilka Herscheli w Rufie w tym sezonie - może zdążę zanim zajdą!!!

  9. Uwaga, szykuje się kolejny deesiarski wypad do Jezior! Pogoda całkiem znośna, może wygrzewać się nie będziemy ale przynajmniej nas wiatr nie zdmuchnie. Warto wykorzystać takie niebo przed powrotem zgniłej pseudo-zimy bo może się okazać że na pogodę poczekamy do wiosny!

    Tak więc komu nie straszne odmrożenie tyłka - pakować sprzęt i widzimy się w Jeziorach!!! Start od 19.30 :Salut:

     

    PS: Moja prywatna prośba - jeśli ma ktoś kolimator laserowy to proszę o zabranie. Chętnie skorzystam.

  10. Jestem od dwóch dni w Masywie Śnieżnika i mam drugą nockę ze wspaniałą górską przejrzystością i zasięgiem przekraczającym 6mag. Z braku sprzętu przypominam sobie niebo zimowe gołym okiem. W Jeziorach możemy tylko pomarzyć o takich warunkach. Ale może uda się jeszcze tego nowiu wyskoczyć na obserwacje?

     

    No widzisz, wziąłbyś chociaż lornetkę - wtedy miałbyś całkowite zachmurzenie przez cały turnus i nie było by tego całego gdybania. U nas wczoraj zapowiadało się nieźle ale pod wieczór zamgliło porządnie i nie było opcji - pogoda tradycyjnie bardzo stabilna. <_<:swear:

  11. hadzi3, podzielam Twoją pasję do muzyki improwizowanej :) Jeśli chodzi o plakat jazzowy to przychylam się do zdania sumasa- gitara, mimo że obecna w jazzie, kojarzy się raczej z bluesem lub rockiem. Jeśli w treści ma się znaleźć instrument to na pewno będzie to trąbka lub saksofon. Na Twoim miejscu poszukał bym inspiracji od przejrzenia okładek płyt jazzowych (na amazon.com, tutaj lub po prostu w grafice google) bo jest w czym wybierać - od zwykłego portretu artysty (jak na płytach Coltrane'a) po odjechane, surrealistyczne malarstwo Mati Klarweina na okładkach Davisa.

     

    Dla mnie kwintesencją słowa "jazz" jest okładka od albumu "A tribute to Jack Johnson" Milesa Davisa właśnie. Prosta forma ale przekaz jest jednoznaczny. By zaistnieć dla komisji może spróbuj nawiązać do któregoś ze znanych albumów? Nie chodzi o kopiowanie ale proste skojarzenia. I pamiętaj o tym że plakat, jako forma graficzna też ma swoje reguły (mniej wymuskanego realizmu, więcej symbolu/schematu). Tak ja to widzę.

     

    PS: Twoje "Sun&Earth" robi wrażenie! Moje uznanie :)

  12. Zarąbisty patent. Ma ktoś może takie obiektywy?? Zastanawiałem się kiedyś nad zakupem, ale bez wcześniejszego przetestowania nie zdecydowałem się... Sumi może się zaopatrzyłeś??

     

    Chodzi o to, że właśnie nie potrzebujesz takich obiektywów. Do osiągnięcia takich efektów wystarczy że pożyczysz sobie np. jakiegoś Heliosa od starego Zenita i przystawisz do swojej lustrzanki trzymając go nierównolegle do osi optycznej. Może też być dowolny obiektyw bez zamocowania go w body.

     

    Freelensing to ciekawa technika dla osób które lubią poeksperymentować i robić trochę pojechane artystycznie fotki.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.