Skocz do zawartości

Miszuda

Społeczność Astropolis
  • Postów

    471
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Miszuda

  1. 32 minuty temu, Mateusz_D napisał(a):

    Hej, zamierzam w tym roku zacząć studiować astronomię i chciałbym się dowiedzieć czy coś się tutaj zmieniło, czy nadal uczelnie mają ten sam plan zajęć?

     

    Cześć. W zasadzie, to nie bardzo, jedynie w ostatnim czasie, z tego co słyszałem, Toruń zaczął iść w stronę egzoplanet i gwiazd zmiennych. Oczywiście większość Uniwersytetów pozwoli Ci iść w swoim kierunku, ale czasem możesz trafić na mur bo większość się zajmuje czymś innym. 

     

    To też nie jest tak, że żadne przedmioty, które prowadzone są na jednym Uniwersytecie nie pojawiają się nigdzie indziej. Plany się pokrywają, ale poziom prowadzenia będzie zależał od tego, czy ktoś w ośrodku się danym tematem zajmuje. 

     

  2. 1 godzinę temu, Behlur_Olderys napisał(a):

     

    Przepraszam za offtop, ale - 4 lata, @Miszuda! Welcome back! :) Czy to powrót na dłużej? :D 
    BTW: nie chcę być wścibski, ale fajna praca, jak delegacje są na Hawajach :) Chyba że po prostu pracujesz jako astronom???

     

    Czyżby to już aż 4 lata? No cóż... szybko zleciało ale był to bardzo intensywny czas, dobrze że już się skończył ;) Chciałbym wrócić na dłużej, ale jak to ze mną bywa - nic na pewno. Postaram się tu częściej gościć, lecz już wyłącznie ze względów typowo estetycznych. Sprzęt swój sprzedałem już dawno temu i ustąpiłem miejsca osobom, które faktycznie potrafią w astrofotografię ;) 
    A co do pracy, to nie mam w tym względzie hamulców bo bardzo lubię swoją pracę astrofizyka i bardzo sobie ją chwalę. Między innymi za kwestie wyjazdowe :D 

    • Lubię 1
  3. W dniu 8.05.2018 o 18:15, Radek Grochowski napisał(a):

    Różnie w życiu bywa. Na przykład ostatnio firma dość niespodziewanie wysłała mnie służbowo na Hawaje. Jak tylko się o tym dowiedziałem to było dla mnie oczywiste że zrobię wszystko, żeby się dostać na Mauna Kea. Nie dość, że jest tam największe zagęszczenie wielkich obserwatoriów na świecie, to jeszcze jest to najwyższy szczyt Hawajów mierzący 4205m n.p.m. Co więcej, w wartościach bezwzględnych jest to najwyższa góra na Ziemi, wznosząca się 10km z dna oceanu.

     

    Wbrew pozorom dostanie się na szczyt wcale nie jest proste. Przede wszystkim Honolulu leży na wyspie O'ahu. Natomiast Mauna Kea - na wyspie Hawai'i, zwanej lokalnie po prostu Big Island. Czyli trzeba polecieć, ale to akurat było od początku jasne. Druga sprawa, to jak będąc już na Big Island (jak sama nazwa wskazuje wyspa jest naprawdę duża) dostać się na szczyt? Jest jedna firma, która wynajmuje samochody 4x4, którymi można tam wjechać, ale cenę za taką przyjemność uznaliśmy z małżonką jednogłośnie za przesadzoną. Jest też firma, która wozi ludzi na zachód słońca na szczycie busami 4x4, jednak cena za tę przyjemność rozśmieszyła nas jeszcze bardziej. Dość szybko na prowadzenie wybiło się jedyne słuszne rozwiązanie: trzeba tam wejść.

     

    Pewnego wieczora wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy drogą Saddle Road, przecinającą wyspę w poprzek szerokiej przełęczy między ogromnymi wulkanami tarczowymi Mauna Kea i Mauna Loa. Początkowo było ciepło i tropikalnie, ale w miarę zdobywania wysokości temperatura szybko spadała, wjechaliśmy w stratocumulusy, spadł mały deszczyk.  Na wysokości ok. 2000m skręciliśmy w prawo, aż po ciemku dojechaliśmy do parkingu przy Ellison Onizuka Information Station na wysokości 2800m n.p.m. Onizuka był amerykańskim astronautą, który zginął w katastrofie Challengera. Pochodził z Kona na Big Island.

     

    Po wyjściu z samochodu dwie rzeczy uderzyły nas od razu: jasność sterczącego pionowo klina światła zodiakalnego i hałaśliwy tłum ludzi. Przy dobrej pogodzie organizowane są tam pokazy nieba i ludzie przyjechali właśnie w tym celu. Zresztą też liczyliśmy na ładny widok przez duży SCT. Niestety pokazy nieba zostały odwołane "ze względu na niekorzystne warunki". Powinni zmienić synoptyka.

     

    Nakryliśmy się śpiworami i zdrzemnęliśmy w aucie na parę godzin. O północy na parkingu było już tylko nasze auto. Cisza doskonała. Gdy ruszyliśmy w górę przeciwblask świecił wyraźnie dokładnie w zenicie. Stary rytuał: krok za krokiem pod górę, stukot kijków, chrzęst żwiru pod butami. Mimo całkowitego braku aklimatyzacji (normalnie koniecznej przy wejściu na ponad 4 tysiące metrów) parliśmy mocno do góry i dopiero na wysokości 3,500m zrobiliśmy pierwszy dłuższy odpoczynek. Gwiazdy wydawały się być na wyciągnięcie ręki, a wschodząca Droga Mleczna wyglądała zachwycająco. Nic dziwnego, w końcu to Mauna Kea. W tle widać łunę nad wulkanem Kilauea, który narobił w ostatnich dniach sporo zamieszania.

     

    DSC_8354.jpg

     

    Do tej pory szło się sprawnie, choć wpływ wysokości stawał się coraz bardziej odczuwalny. Odpoczęliśmy długo, zjedliśmy i opiliśmy się. Jednak mimo zmniejszającego się nachylenia terenu nie byliśmy w stanie utrzymać tempa.

    Narastające zmęczenie w połączeniu z abstrakcyjną porą (3 rano) i coraz mniejszą ilością tlenu stworzyły mieszaninę nurzącą, której nie sposób się było przeciwstawić. Gdzieś koło 3,800m n.p.m. zauważyłem, że znikły porosty. Byliśmy otoczeni przez sterylną wysokogórską pustynię. Na wschodzie świeciło światło zodiakalne zapowiadające zbliżający się świt. W tropikach brzask następuje bardzo szybko. Zanim rozstawiłem statyw światło zodiakalne znikło w kolorach poranka.

     

    DSC_8358.jpg

     

    Moje założenie wydawało się sensowne: wyjść o północy i dotrzeć w okolice szczytu jeszcze przed początkiem świtu astronomicznego. Obserwować największe teleskopy świata w trakcie pracy, ślące w niebo żółte wiązki laserów - taki miałem plan. Internety mówiły, że idzie się 6-7 godzin, więc wyszedłem z założenia, że tacy starzy włóczędzy jak my dadzą radę w 5 godzin. Nie daliśmy rady.

    Minęliśmy wtórny stożek wulkaniczny, jeden z wielu, i pierwszy raz w słabym świetle poranka zobaczyliśmy teleskopy, które wydawały się być już bardzo blisko.

     

    DSC_8362m.jpg

     

    Spojrzałem na GPS i okazało się, że jesteśmy na wysokości 4000m, czyli zostało nam jeszcze 200 metrów w pionie do szczytu... Na zachodzie w czystych warstwach atmosfery wyraźnie odcinał się cień góry. Było to piękne. Ale fakt, że nawet nie zobaczymy wschodu słońca ze szczytu i że jeszcze mamy tyle do przejścia zupełnie nas znokautował. Po prostu zostaliśmy odarci z energii.

     

    DSC_8375m.JPG

     

    Powłócząc nogami minęliśmy teleskop submilimetrowy Caltechu i Submilimeter Array, układ ośmiu 6-metrowych radioteleskopów.

     

    DSC_8386m.JPG

    DSC_8391m.JPG

     

    Japoński 8.2-metrowy teleskop Subaru i bliźniacze 10-metrowe teleskopy Kecka:

    DSC_8379m.JPG

     

    W końcu dotarliśmy do telekopów Kecka na wysokości 4145m. Między nimi jest jedna jedyna ławeczka na całym obszernym szczytowym plateau. Dorka osunęła się na nią ciężko, wbiła wzrok w ziemię i zapadła w katatoniczne odrętwienie. Zdarza się.

     

    DSC_8399m.JPGDSC_8434m.JPG

     

    Co by nie mówić rozciągał się stamtąd piękny widok na wulkan tarczowy Mauna Loa, największy czynny wulkan na świecie. Drugie zdjęcie jest przez teleobiektyw. Pod kalderą szczytową widać słynne obserwatorium atmosferyczne Mauna Loa, gdzie od lat 50-ch XX w. prowadzi się m.in. dokładne pomiary stężenia dwutlenku węgla w atmosferze.

     

    DSC_8394m.JPG

    DSC_8405m.jpg

     

    Odsapnąłem chwilę i powlokłem się dalej w górę, aż dotarłem na sam szczyt na wysokości 4205m, gdzie znajduje się kolejna grupa teleskopów. Barometr wskazywał ciśnienie 615hPa. I jak tu się czuć świetnie?

    Od lewej 4.2-metrowy teleskop kanadyjsko-francusko-hawajski (CFT), ogromny 8.2-metrowy Gemini North i mała perełka, UH88 (University of Hawaii 88 inch) o średnicy 2.2m. Zbudowany w 1968 roku był wówczas jedynym teleskopem na szczycie i nosił dumne miano Mauna Kea Observatory.

     

    DSC_8418m.JPG

    DSC_8425m.JPG

     

    W drodze powrotnej sfotografowałem miejsce, w którym powstanie gigantyczny Thirty Meter Telescope (na końcu dróżki biegnącej w prawo), o ile naukowcy dojdą w końcu do porozumienia z rdzennymi Hawajczykami, którzy za żadne skarby nie chcą się na to zgodzić, bo to dla nich święta góra. W tle zdjęcia widać wyspę Maui. Na jej najwyższym szczycie, Haleakala o wysokości 3050m, również znajdują się obserwatoria astronomiczne, m.in. teleskopy Pan-STARRS znane z odkrywania komet i planetoid.

     

    DSC_8438m.JPG

     

    No to tyle, czas wracać.

     

    DSC_8450m.jpg

     

     

     

    Tak się składa, że i ja w tym roku obieram ten cel w związku z wyjazdem zawodowym i podobnie jak Ty chciałbym wejść na Mauna Kea. Czy na wejście obowiązują jakieś pozwolenia? W internecie krąży wiele niejednoznacznych i wzajemnie wykluczających się odpowiedzi. Ile czasu zajęła Ci cała trasa? Czy po drodze jest jakieś miejsce gdzie możliwe jest przespanie się w namiocie?

  4. 3 godziny temu, szuu napisał:

    jeżeli masz w domu 20°C to nie znaczy że w lodówce w tym domu nie da sie osiągnąć temperatury niższej niż 20°C

    Mega idiotyczny przykład... Nie rozumiem, po co takie komentarze- ani nic nie wnoszą, a szkodzą pytającemu...

    Równie dobrze, bez wchodzenia w szczegóły i w zrozumienie można powiedzieć, że skoro gdzieś jest 0K, to nie znaczy, że -3K nie są możliwe...

     

    @Behlur_Olderys jak zawsze w formie :)

    • Lubię 1
  5. 11 godzin temu, LibMar napisał:

    ciężko o jasne APO z światłosiłą porównywalną w Newtonie

     

    To wcale nie tak źle. Zależy na czym nam zależy - jeśli na dobrej fotometrii to eliminujemy prześwietlenie jasnych obiektów w polu. Ciemny teleskop, głębowa studnia i jestemy w raju.

     

    11 godzin temu, LibMar napisał:

    Polega on na rozmyciu obiektu poprzez przejście światła przez zbiór mikrosoczewek (sprawność nawet >90%), przez co gwiazdy wydają się być rozogniskowane.

    Jednego nie rozumiem. W astronomii obserwacyjnej od dawna lekko rozogniskowuje się obraz by ukryć wady optyki oraz by lepiej dopasować PSF gwiazdy. Jaką więc przewagę ma ten dyfuzer?

     

    11 godzin temu, LibMar napisał:

    To, czego nie jestem pewien, to mocowanie.

    A szulfadki na filtry?

     

    11 godzin temu, LibMar napisał:

    Nawet 3.5-metrowy teleskop, opisywany w pracy naukowej, razem z dyfuzerem osiąga lepszą dokładność niż sonda kosmiczna TESS (!).

    W tym nic akurat dziwnego. Widziałeś obrazy z sondy TESS? :D 

    • Lubię 1
  6. 49 minut temu, Bellatrix napisał:

    Zbyszek, uczelnie czasami nie tylko nie zauważają, ale też potrafią podłożyć nogę i to nieźle. Oczywiście nie wszystkie. Wiadomo, jest sporo dobrych osób, które chętnie pomagają. Ale kiedy ja studiowałam i pewien życzliwy starszy profesor udostępnił mi miejsce w laboratorium badawczym, abym po zajęciach mogła tam prowadzić swoje badania, części naukowców bardzo się nie spodobało, że jakiś gówniarz im się tam "szwęda". Mój sprzęt (bardzo skromny, zrobiony własnoręcznie z jakichś resztek) któregoś dnia wylądował z hukiem na podłodze, a ja usłysząłam "zbieraj stąd te swoje śmieci". Ale może to ja miałam takiego pecha z uczelnią i to był odosobniony przypadek.  

    Oczywiście, zdarzają się takie przypadki. Dlatego apeluję, wybierajcie mało popularne kierunki. Kiedy studentów na roku jest 10, a nie 200 to zupełnie inaczej pracownicy do nich podchodzą. Ba, czasem sami ich angażują w różne ciekawe projekty. Wtedy nie jest się jednym z numerków, które przyjdą i odejdą bez szczególnego odzewu. Wtedy każdy pracownik zna takiego studenta z nazwiska, wie czym się interesuje i czym zajmuje. Na prawdę jest zupełnie inaczej. 

    • Lubię 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.