Skocz do zawartości

dobsonme

Społeczność Astropolis
  • Postów

    1 546
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez dobsonme

  1. Do wizuala kolimator nie jest potrzebny. Odrobina praktyki z pudełkiem po filmie i robię to lepiej niż za pomocą lasera. Jaj sobie nie robię, laser pozwoli skolimować przy kącie na lusterku wtórnym innym niż 90°, oko nie.

    Co do okularów, to osobiście nikomu nie polecam długoognikowych rzędu 30mm, tak duże i jasne pole widzenia do DS robi więcej złego niż dobrego. Zamiast 14mm weź 18mm, albo poszukaj używanego Naglera 17mm, chodzą koło tysiąca. Jeden w rękę, drugi do kieszeni, układ idealny.

  2.  

    Ja z kolei nie mogę się zgodzić z tobą...

     

    Racja obiekt nie robi się z czasem jaśniejszy, ale wielokrotnie podczas obserwacji obiektów na granicy detekcji pojawiały mi się one po kilkudziesięciu sekundach lub 1-2 minutach wpatrywania się w pole widzenia.

    Każdy, kto uczył się ergonomii itp. na studiach wie, że sprawa postrzegania jest bardzo złożona i dotyczy okładu oko-mózg - np. czasem słabe bodźce są ignorowane przez mózg, ale jeśli ich pojawianie trwa jakiś czas to przestają być ignorowane przez mózg i są przekazywane do świadomości a mózg stopniowo buduje obraz. Tak wiec, wpatrywanie się nie jest pozbawione sensu nawet teoretycznie, a co więcej jej zasadność potwierdza praktyka moja i innych...

     

    To o czym piszesz to nie są obiekty na granicy. Obiekt który z czasem staje się z niemożliwego możliwy jest daleki od granicy. Dodaj sobie do swojej i innych praktyki 2 mag i naucz się to wyłuskiwać, wtedy zrozumiesz co to znaczy obiekt na granicy.

  3.  

     

    Myślę, że doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że bez względu na to, jaki DS obserwujemy, im dłużej mu się przyglądamy, tym więcej naprawdę widać. Kiedy spojrzysz przez 30 cm teleskop na M51 na ciemnym niebie, używając powięĸszenia rzędu 200x, to w pierwszej chwili zobaczysz jedynie jej jądro. Wystarczy jednak kilka sekund, aby pojawiły się dość słabe, ale potężne ramiona. Po kolejnych kilkudziesięciu sekundach są one już dość oczywiste, a jakby tego było mało, można dopatrzeć się w nich niejednorodności. Tak samo jest i z innymi obiektami. W szczególności, aby w ogóle dostrzec obiekt, który jest na granicy widoczności, trzeba mu poświęcić trochę czasu. Jeśli jest w zasięgu, to go zobaczymy, jeśli nie to go nie zobaczymy. Jeśli nie jesteśmy pewni swojej obserwacji, w przypadku DSów zawsze można próbować ją powtórzyć.

     

     

    Nie mogę się z tym zgodzić. Obiekt na granicy widoczności nie robi się jaśniejszy w miarę upływu czasu. Może kilka razy mignąć a potem zupełnie zniknąć i męczące się oko już go nie dopatrzy.

  4. Porównanie ze sprzętem ze sklepu nie ma większego sensu. Własnoręczne projektowanie i wykonanie sprzętu daje nieograniczone możliwości. Wielkość i ustawienie czaszy chronią okular przed światłem padającym z każdego kąta. Pająk ma możliwość regulacji bijącą na głowę sklepowy sprzęt. Na boki rusza się o ponad 2 centymetry, śruba mocująca lusterko wtórne jest długa, śruby kolimacyjne szeroko rozstawione, dzięki czemu mam możliwość dokonywania kolejnych zmian konstrukcji i ustawienia lusterka ze znacznie większą precyzją niż w kupnym teleskopie. Pudło ma duży prześwit chłodzący i dodatkową komorę zapobiegającą powstawaniu poduszki powietrznej na lustrze. Koszty shippingu nie mają dla mnie znaczenia, więc zamiast z cienkiej blaszki, pcv czy innego papieru całość wykonana z ciężkiej i mocnej płyty. Teleskop jest wielki i ciężki, to też w polu operuje się nim świetnie.

     

  5. W ogóle jestem fanem niskobudżetowego ATMu. Mój warsztat jest bardzo skromnie wyposażony. Nie mam tokarki, frezarki, ani nawet wiertarki stołowej. Materiałów używam takich jak akurat mam pod ręką i składam to wszystko bardziej ambicją niż sprzętem czy umiejętnościami. Profesjonalnie to nie wygląda i nie wyglądało nigdy, ale wcale gorzej nie działa od ,,markowego" sprzętu.

    • Lubię 1
  6. Faktycznie, pierwsze co się w oczy rzuca to nowości. Ja akurat lubię umysł gimnastykować więc zmiana układu mi nie przeszkadza. Są jednak poważne problemy płynnością. Plik na siłę przy starcie się odpala na fullskrinie, wczytuje się strasznie wolno, nawigacja w dokumencie także muli i to mimo zaledwie 6MB. Wygląda śliczne, nowoczesne nagłówki, profesjonalny układ i cudne grafiki. Jak uda się jeszcze poprawić optymalizację będzie super.

  7. Ziemia jest aktywna geologicznie, stąd różne procesy, w których to ciśnienie i temperatura formują kryształy. Z kryształami w meteorytach sprawa ma się inaczej. Powstały one w czasie formowania się Układu Słonecznego. Żadna tektonika ani wulkany nie miały w tym udziału. Kryształy powstawały w czasie stygnięcia bardzo gorącej materii tworzącej ówczesne planetoidy. Jak gorącej, trudno powiedzieć, jednak kiedy spojrzymy na budowę większych planetoid zobaczymy żelazne jądra i lekkie pierwiastki na powierzchni. Kiedyś musiały one być na tyle gorące, że płynne metale skupiły się w środku masy. W przypadku planetoid masa przynajmniej w porównaniu z planetami nie jest zbyt wysoka, grawitacja jest niska, a co za tym idzie nie ma mowy o zbyt wysokich ciśnieniach.

    Tak więc różnica między kryształami ziemskimi i meteorytowymi polega na skali powstawania. Pirokseny i oliwiny formują się łatwo z byle czego to też dużo ich w różniastych spadzinach.

    • Lubię 1
  8. Gao Guene to meteoryt zwyczajny, bronzytowo-oliwinowy. Bronzyt krystalizuje się pośród skał zasadowych na stygnącej powierzchni jakiejś planetki. Oliwin jest jednym z minerałów mu towarzyszących. Nie potrzeba do tego ciśnienia, wystarczy ochłodzenie magmy.

    Owszem, chryzolit na który się powołujesz to też oliwin, ale bardzo rzadki i nie mający nic wspólnego z Twoim meteorytem. Konkretnie, pojawia się w aubrytach, które są meteorytami ze skał metamorficznych. Na Ziemi też pojawia się w skałach metamorficznych - marmurach.

  9. Dla mnie na początku największym problemem było znalezienie teleskopem odpowiedniego miejsca pośród gwiazd. Niestety dysponowałem wtedy tylko atlasem 6,5 mag co dla nawet małego teleskopu jest zdecydowanie za mało. Coś do 9 mag jak Wielki Atlas Nieba Brycha, albo Taki's Atlas 8,5 http://www.geocities.jp/toshimi_taki/atlas_85/atlas_85.htm znacznie ułatwiają sprawę. Drugi problem to wielkość i jasność obiektów. Jasność powierzchniowa jest znacznie ważniejsza niż jasność całkowita podawana w katalogach. Czasem obiekt o jasności innego wcześniej widzianego będzie bardzo trudny do odnalezienia.

    Na szczęście teraz wiosna coraz więcej łatwych obiektów będziesz miała w zasięgu twojego teleskopu. Na początek proponuję gromady kuliste, np. M13, M3, M92. Potem mgławice planetarne, zazwyczaj jasne i zwarte M27, M57. Oraz gromady otwarte, których wszędzie pełno.

  10. Sporo się ostatnio mówi o supernowej sn 2014J. Wybuchła w M82 jakieś dziesięć dni temu. Jej jasność to około 10,5 mag. Nie bardzo się orientuję czy rośnie czy słabnie. Zainteresowanych odsyłam do strony http://www.rochesterastronomy.org/sn2014/sn2014j.html.

    Jak widać po temacie ostatnio znowu siadł. Obawiam się, że tym razem na dobre. Moje ostatnie dobre oko zaczęło tracić ostrość, a wraz z nią zacząłem tracić zainteresowanie tematem.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.