Skocz do zawartości

mazziek

Społeczność Astropolis
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia mazziek

0

Reputacja

  1. mazziek

    ISS

    Nie, to IMHO nie ma znaczenia. Rzeczywista ogniskowa jest 300 mm, liczę rzeczywisty rozmiar obrazu rzutowanego na matrycę i liczbę pixeli liniowo na matrycy (matryca D80 jest APS 23.6x15.8 mm a w pixelach 3872x2592)
  2. mazziek

    ISS

    Witam, jestem karłem, co ja mówię, zaplutym karłem z moimi fotkami przy prezentowanych tu zdjęciach (ukłony!) ale mam takie stricte techniczne pytanie. Pewnej nocy postanowiłem spróbować, czy zwykłym aparatem mozna sfotografować ISS (wydawało mi się, że w związku z odległością, przy ogniskowej 300mm będzie naświetlony jeden, czy dwa pixele). Ku memu zdziwieniu fotka wyszła: (rozdzielczośc oryginalna) (powiększone) Po ochłonięciu liczę sobie przewidywany rozmiar ISS w pixelach na matrycy mojego D80 przy ogniskowej 300mm... szerokość stacji ISS (największy wymiar - tak znalazłem w internecie) 173m najmniejsza odległość do stacji (w chwili wyk. zdjęcia) 580 km (elewacja stacji w najwyższym punkcie 35 st.) ogniskowa aparatu 300m m rozmiar stacji ISS na matrycy - X (w metrach) z Talesa: X/0,30m = 173m/580 000m X=(0,30*173)/580 000 X=~9^(-5)m=0,09mm - 9 setnych mm na matrycy liniowo ilość pixeli na matrycy D80 3872pix/23,6mm = 164pix/1mm rozmiar obrazu ISS w pixelach: 164/1mm*0,09mm = 14 pixeli W rzeczywistości zarejestrowany obraz ma ok. 26 pixeli i na pewno nie jest to wyłącznie skutkiem rozmycia (efekty rozmycia oceniam na 2-4 pixele) Co powoduje taką różnicę (atmosfera?) lub gdzie walnąłem się w obliczniech?
  3. Tak apropos konia, to może ktoś wie coś więcej o http://kopalniawiedzy.pl/wiadomosc_4334.html bo szprerając (przyznaję pobieżnie) poza achami i ochami nic nie znalazłem, a o co chodzi właściwie? O skutecznośc zamiany energii na fotony? No bo cudu to chyba nie ma jakiegoś? W czym rzecz?
  4. Napisałem to na inne forum, ale wkleję i tu. NASA wzięła się do roboty. Orbiter wahadłowca jak wiadomo wciąż rodził problemy ale system był świetnie rozpracowany jako modułowa konstrukcja. Najnowsze dziecko NASA to projekt Constellation. Wszystkie elementy już istnieją, lub są pochodnymi istniejących pierwowzorów, albo juz latały, albo prowadzi się już naziemne testy po modyfikacji. Pierwszy lot do ISS ma się odbyć w 2015, a na Księżyc 2020 i jest to możliwe dzięki korzystaniu z istniejących rozwiązań. Komplet składa się z dwóch rakiet - Ares I i V (IMO V to na cześć Saturna V). Start w dwóch kawałkach: Ares I wynosi tylko moduł załogowy+moduł serwisowy. Ares V to koń pociągowy, który wynosi na orbitę LEO 130 ton, w tym m.in. silnik marszowy EDS (Earth Departure Stage) umożliwiający z kolei dopchanie całego złomu o wadze do 65 ton np. na orbitę księżycową albo i dalej do Marsa. To co zostaje z Aresa I i V po wejściu na LEO łączy się do lotu poza strefę przyciągania Ziemi. Rakiety (po lewej Ares I, po prawej Ares V, dorównujący wysokością Saturnowi V, wahadłowiec w konfiguracji startowej sięgałby dokładnie do połowy Aresowi V): Ares I składa sie od dołu ze zmodyfikowanego silnika na paliwo stałe, wspomagającego start wahadłowca (rakieta SRB, zamiast 3 - 5 członów), który jest I stopniem, II stopień to silnik J-2X (zmodyfikowany silnik główny Saturna V J-2), ukryty w członie przejściowym ponad stożkowatym rozszerzeniem, powyżej silnika znajduje się zbiornik materiałów pędnych (tlen i wodór - konstrukcja wzorowana na głównym zbiorniku wahadłowca). Wyżej znajduje się cylindryczny moduł serwisowy SM. Na jego spodzie jest silnik stanowiacy adaptację pomocniczego silnika wahadłowca (róznie piszą, IMO jest to Auxiliary Engine Unit, czyli taki jak dwa mniejsze silniki w ogonie wahadłowca, które nie są uzywane do wejścia na orbitę, a do manewrów na niej). Silnik ten pracuje po odrzuceniu II stopnia w końcowej fazie wejścia na orbitę Ziemi, oraz jest głównym silnikiem powrotnym z orbity Księżyca. Reszta modułu serwisowego to wszystkie instalacje podtrzymania wszystkiego. Na module serwisowym osadzony jest załogowy CM (crew module). Moduły SM i CM stanowią powiększone rozwinięcie swoich odpowiedników z misji Apollo, przy czym CM ma mieć dwukrotnie większą kubaturę i może w nim lecieć na krótką metę (np. do ISS) 6 osób. Kokpit CM jest adaptowaną wersja tzw. glass-cockpit z samolotów pasażerskich w technologii fly-by-wire, a najbardziej z Boeinga Dreamliner. Moduł załogowy osłonięty jest od dołu tradycyjną osłoną ablacyjną i wytrzyma "ognisty rajd" przez atmosferę przy powrocie (koniec strachów związanych z wejściem wahadłowca). Jest też - to nowość - wielokrotnego użytku, starczy na 10 misji. Na szczycie lejkowatego CM znajdują sie spadochrony, których pierwszy test w atmosferze juz sie odbył. A jeszcze wyżej znajduje sie rakieta LAS (Launch-Abort System), która w razie czego może odłaczyć kabinę i odciągnąć ją w bezpieczne miejsce - gdyby coś się nie powiodło przy starcie czy na początku misji. Nawet na Ziemi w położeniu 0-0 LAS uniesie CM na 1,2km w górę i ok. 1km w bok od wyrzutni, nawet przy ekspolzji rakiety jest 99,9% szansy na uratowanie załogi. Ares V składa się patrząc od dołu z 5 silników RS-68 (od dawna napędzają bardzo bezpieczne rakiety Delta), doczepionych do nieco zmodyfikowanego zbiornika głównego wahadłowca. Wszystko to w kupie stanowi I stopień, wspomagany oczywiście dwoma niezawodnymi, powiększonymi SRB. Na tym siedzi EDS czyli Earth Departure Stage - stopień II marszowy, umożliwiający odejście z LEO (walcowata część w biało-czarną szachownicę). EDS napędzany jest - jakże by inaczej - silnikiem J-2X (tym z Saturna), zasilanym tlenem i wodorem. Na EDS-ie spoczywa LSAM - Lunar (lub Martian) Surface Access Module, czyli lądownik, dziecko LEM-a (Lunar Excursion Module - ladownika z programu Apollo). Lądownik ma się rozumieć ma wszystko, czego trzeba do zycia, plus dwa silnki, jeden zeby dolecieć z orbity Księżyca na powierzchnię i wylądować (który tam zostaje, służąc za stół startowy przy odlocie), a drugi, żeby z niej wystartować. Na orbitę Ziemi dostają się z Aresa V EDS z LSAM, a z Aresa I SM i CM gdzie łaczą się w konfigurację EDS+LSAM+CM+SM (wygląda IMO zabawnie, bo lądownik bez osłon przypomina owada na kratownicowych nogach, do którego przyssany jest swoim ujściem "lejek" CM. Ta dwójka wystawia w przestrzeń dwie solidne dysze - z jednego końca modułu marszowego EDS a z drugiego modułu serwisowego SM). Tak leci to na orbitę Księżyca, gdzie EDS jest odrzucany - resztę znamy z Apollo, moduł serwisowy z załogowym pozostają na orbicie (ale bez załogi, statek jest w pełni automatyczny, oczekiwanie na orbicie może trwać nawet pół roku) a LSAM ląduje. Po misji i przesiadce z LSAM do CM ten pierwszy jest odrzucany, a na Ziemię wraca tylko CM pchany silniczkiem z SM. Lądowanie na Ziemi, prócz spadochronów, wspomagane będzie również poduszkami powietrznymi znanymi z misji Pacia, Spircia i Oppy. Całość to dobra inżynierska robota bez wodotrysków i wynalazków, ewolucyjny rozwój ze wskazaniem na znane i sprawdzone systemy, niektóre kilkudziesięcioletnie. Co się da jest odzyskiwane, co się nie da ma maksymalnie prostą konstrukcję, żeby nie było szkoda. Modułowość pozwala na konfigurowanie zestawów startowych wedle potrzeb, a podany udźwig 130 ton na LEO to nie koniec. Powyższe jest kompilacją tekstu z ostatniego ŚN plus to co mają na swoich stronach NASA i Lockheed Martin. - strona NASA - rysunek złozeniowy Aresów
  5. Sorry, musiałem odpaść na kilka dni, mam termin i oczy zapałkami podpieram, robotę trzeba wypchnąć... Jak skończę to kupie sobie flaszkę wódki i sam wypiję, a potem do zagaśnięcia Bajkonur będę zwiedzał - wot i duchowoc budiet
  6. Ee, komputer by się nabrał na tę jedną literkę, ale my nie . Właśnie te zdjęcia są niesamowicie przygnębiające. Swoją drogą od jednej literki to chyba Chinczykom cała rakieta eksplodowała zaraz po starcie, a Rosjanom kilka sond zamilkło...
  7. Po prostu trudno uwierzyć, że takie rzeczy tak po prostu niszczeją. Oraz, ze w takim miejscu jest takie potworne śmietnisko. Nawet z satelity widać miejsca, w których odpadki sa po prostu rozrzucane dookoła... Wygląda to jak ruiny po uderzeniu atomowym sto lat później. A pracając do Pendemunde to sa chyba hamownie silników?
  8. Fajne zdjęcia. Wracając do Bajkonuru to Buran dalej stoi jak stał, ale na gmapsie jest nowa fotka, satelita cyknął nastepny portret. Ciekawe, czy to juz smętny koniec tego egzemplarza, czy czeka go jeszcze jakaś przyszłość poza demolicją...
  9. Generalnie zarysy tego i owego widoć jak np. zarysy budynków oznaczonych B na prawym skraju, slady bocznicy kolejowej (jak sądzę) E, generalnie układ drogowy dobrze się zachował. Ciekawi mnie, czy to co wyłazi spod białego prostokąta na któym jest skala zdjęcia lotniczego to pas startowy ówczesnego lotniska (jest skierowany dokładnie tak, jak obecny betonowy). Ech, mieć legendę do tego zdjęcia... Wygląda też na to, że ktoś ukradł trochę plaży, jej szerokość jest obecnie wyraźnie mniejsza (ale to może jakies pływy).
  10. Apropos Penemunde to składając zdjęcia które wkleiliście widać jednak coś-niecoś. Najbardziej mnie zdziwiło, że stare zdjęcie lotnicze i nowe zdjęcie satelitarne są DOKŁADNIE w tej samej skali???!
  11. Może dlatego, że są w Rosji a nie Kazachstanie? U Chinczyków też porządelek: Jiuquan 40.95803, 100.291663
  12. Dzięki, także za dodatkowe zdjęcia. Swoją drogą pech. Infrastruktura tego kosmodromu wygląda na potwornie zapuszczoną (o ile można z satelitarnych fotek wnioskować) - czy to magia miejsca w którym się znajduje (otoczenie praktycznie pustynią z której nawiewany jest rudy piach) czy to rzeczywiście skutek zaniedbań?
  13. Witam wszystkich, jestem to zupełnie nowy a ponieważ nie wszystko zdołałem przeczytać od razu być może pytanie to i odpowiedź na nie jest już na tym forum - czy to poniżej to szczątki hali w której "poległ" Buran?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.