Napisałem to na inne forum, ale wkleję i tu.
NASA wzięła się do roboty. Orbiter wahadłowca jak wiadomo wciąż rodził problemy ale system był świetnie rozpracowany jako modułowa konstrukcja. Najnowsze dziecko NASA to projekt Constellation. Wszystkie elementy już istnieją, lub są pochodnymi istniejących pierwowzorów, albo juz latały, albo prowadzi się już naziemne testy po modyfikacji. Pierwszy lot do ISS ma się odbyć w 2015, a na Księżyc 2020 i jest to możliwe dzięki korzystaniu z istniejących rozwiązań. Komplet składa się z dwóch rakiet - Ares I i V (IMO V to na cześć Saturna V). Start w dwóch kawałkach: Ares I wynosi tylko moduł załogowy+moduł serwisowy. Ares V to koń pociągowy, który wynosi na orbitę LEO 130 ton, w tym m.in. silnik marszowy EDS (Earth Departure Stage) umożliwiający z kolei dopchanie całego złomu o wadze do 65 ton np. na orbitę księżycową albo i dalej do Marsa. To co zostaje z Aresa I i V po wejściu na LEO łączy się do lotu poza strefę przyciągania Ziemi.
Rakiety (po lewej Ares I, po prawej Ares V, dorównujący wysokością Saturnowi V, wahadłowiec w konfiguracji startowej sięgałby dokładnie do połowy Aresowi V):
Ares I składa sie od dołu ze zmodyfikowanego silnika na paliwo stałe, wspomagającego start wahadłowca (rakieta SRB, zamiast 3 - 5 członów), który jest I stopniem, II stopień to silnik J-2X (zmodyfikowany silnik główny Saturna V J-2), ukryty w członie przejściowym ponad stożkowatym rozszerzeniem, powyżej silnika znajduje się zbiornik materiałów pędnych (tlen i wodór - konstrukcja wzorowana na głównym zbiorniku wahadłowca). Wyżej znajduje się cylindryczny moduł serwisowy SM. Na jego spodzie jest silnik stanowiacy adaptację pomocniczego silnika wahadłowca (róznie piszą, IMO jest to Auxiliary Engine Unit, czyli taki jak dwa mniejsze silniki w ogonie wahadłowca, które nie są uzywane do wejścia na orbitę, a do manewrów na niej). Silnik ten pracuje po odrzuceniu II stopnia w końcowej fazie wejścia na orbitę Ziemi, oraz jest głównym silnikiem powrotnym z orbity Księżyca. Reszta modułu serwisowego to wszystkie instalacje podtrzymania wszystkiego. Na module serwisowym osadzony jest załogowy CM (crew module). Moduły SM i CM stanowią powiększone rozwinięcie swoich odpowiedników z misji Apollo, przy czym CM ma mieć dwukrotnie większą kubaturę i może w nim lecieć na krótką metę (np. do ISS) 6 osób. Kokpit CM jest adaptowaną wersja tzw. glass-cockpit z samolotów pasażerskich w technologii fly-by-wire, a najbardziej z Boeinga Dreamliner. Moduł załogowy osłonięty jest od dołu tradycyjną osłoną ablacyjną i wytrzyma "ognisty rajd" przez atmosferę przy powrocie (koniec strachów związanych z wejściem wahadłowca). Jest też - to nowość - wielokrotnego użytku, starczy na 10 misji. Na szczycie lejkowatego CM znajdują sie spadochrony, których pierwszy test w atmosferze juz sie odbył. A jeszcze wyżej znajduje sie rakieta LAS (Launch-Abort System), która w razie czego może odłaczyć kabinę i odciągnąć ją w bezpieczne miejsce - gdyby coś się nie powiodło przy starcie czy na początku misji. Nawet na Ziemi w położeniu 0-0 LAS uniesie CM na 1,2km w górę i ok. 1km w bok od wyrzutni, nawet przy ekspolzji rakiety jest 99,9% szansy na uratowanie załogi.
Ares V składa się patrząc od dołu z 5 silników RS-68 (od dawna napędzają bardzo bezpieczne rakiety Delta), doczepionych do nieco zmodyfikowanego zbiornika głównego wahadłowca. Wszystko to w kupie stanowi I stopień, wspomagany oczywiście dwoma niezawodnymi, powiększonymi SRB. Na tym siedzi EDS czyli Earth Departure Stage - stopień II marszowy, umożliwiający odejście z LEO (walcowata część w biało-czarną szachownicę). EDS napędzany jest - jakże by inaczej - silnikiem J-2X (tym z Saturna), zasilanym tlenem i wodorem. Na EDS-ie spoczywa LSAM - Lunar (lub Martian) Surface Access Module, czyli lądownik, dziecko LEM-a (Lunar Excursion Module - ladownika z programu Apollo). Lądownik ma się rozumieć ma wszystko, czego trzeba do zycia, plus dwa silnki, jeden zeby dolecieć z orbity Księżyca na powierzchnię i wylądować (który tam zostaje, służąc za stół startowy przy odlocie), a drugi, żeby z niej wystartować.
Na orbitę Ziemi dostają się z Aresa V EDS z LSAM, a z Aresa I SM i CM gdzie łaczą się w konfigurację EDS+LSAM+CM+SM (wygląda IMO zabawnie, bo lądownik bez osłon przypomina owada na kratownicowych nogach, do którego przyssany jest swoim ujściem "lejek" CM. Ta dwójka wystawia w przestrzeń dwie solidne dysze - z jednego końca modułu marszowego EDS a z drugiego modułu serwisowego SM). Tak leci to na orbitę Księżyca, gdzie EDS jest odrzucany - resztę znamy z Apollo, moduł serwisowy z załogowym pozostają na orbicie (ale bez załogi, statek jest w pełni automatyczny, oczekiwanie na orbicie może trwać nawet pół roku) a LSAM ląduje. Po misji i przesiadce z LSAM do CM ten pierwszy jest odrzucany, a na Ziemię wraca tylko CM pchany silniczkiem z SM. Lądowanie na Ziemi, prócz spadochronów, wspomagane będzie również poduszkami powietrznymi znanymi z misji Pacia, Spircia i Oppy.
Całość to dobra inżynierska robota bez wodotrysków i wynalazków, ewolucyjny rozwój ze wskazaniem na znane i sprawdzone systemy, niektóre kilkudziesięcioletnie. Co się da jest odzyskiwane, co się nie da ma maksymalnie prostą konstrukcję, żeby nie było szkoda. Modułowość pozwala na konfigurowanie zestawów startowych wedle potrzeb, a podany udźwig 130 ton na LEO to nie koniec.
Powyższe jest kompilacją tekstu z ostatniego ŚN plus to co mają na swoich stronach NASA i Lockheed Martin.
- strona NASA
- rysunek złozeniowy Aresów