Jest najbliższym Ziemi czerwonym nadolbrzymem, a astronomowie twierdzą, że jest bliska wybuchu. "Śmierć" Betelgezy, bo o tej gwieździe mowa, ma być największym wydarzeniem astronomicznym stulecia. Znajduje się ona w ramieniu Oriona, około 640 lat świetlnych od Układu Słonecznego. Naukowcy od lat zbierają przesłanki wskazujące, że koniec Betelgezy jest już bliski. Jedną z nich jest wiek gwiazdy. Nadolbrzymy żyją około miliona lat i Betelgeza już niemal tyle istnieje. Drugą przesłanką jest jej prędkość obrotowa, która wg znawców jest znacznie większa, niż powinna. Orbituje ona 150 razy szybciej, niż inne znane nadolbrzymy. I wreszcie, w ostatnim czasie Betelgeza doświadczyła zjawiska zwanego "zanikaniem". Polega ono na gwałtownym spadku jasności obserwowanej gwiazdy. Jeżeli dojdzie do wybuchu Betelgezy, będzie on widoczny na ziemskim niebie gołym okiem. Eksplozja nadolbrzyma sprawi, że na niebie pojawi się drugie "Słońce", jasnością dorównujące Księżycowi. Naukowcy zwracają również uwagę, że jest możliwe, że gwiazda już wybuchła. Jeśli tak się stało, to znaczy, że konsekwencje tego wydarzenia jeszcze nie dotarły w okolice Ziemi.