Skocz do zawartości

Kurak

Społeczność Astropolis
  • Postów

    837
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Kurak

  1. Witam!

     

    Ostatnimi czasy dość bardzo zaniedbałem astronomie na rzecz kariery, teraz zaś owa kariera zaczeła się zwracać. A ponieważ astronomia ciągle nie chce mi z głowy wylecieć czas zaspokoić swe duszone przez długi czas pragnienia. Sprawa jest prosta, czas zakupić sprzęt. Na marginesie mogę powiedzieć że nie będzie to mój pierwszy teleskop więc chyba ten dział forum jest najlepszy do zadania tego pytania :uhm:

    Słowem wstępu, miałem jako młodziak przez długi czas klasyczna Synte 8", którą bardzo dobrze wspominam udało mi się zobaczyć mnóstwo fajnych rzeczy nawet z obrzeży miasta na jakich mieszkałem. Z czasem miasto się rozrosło, wszędzie bloki i oświetlenie do okoła, czasu nie miałem na astronomia i Synty wymieniłem na Lornetkę Celestron 20x80. Lornetka zwiedziła ze mną pół europy i była ciemnych wspaniałych miejscach i na wielkich wysokościach, mnóstwo mgiełek zobaczyłem lecz zawsze miałem poczucię smutku bo gdyby tu była Syncia.

     

    Kryteria:

    1. Mobilność - Sprzęt będzie głównie wożony autem, ale nie przeraża (parę takich wycieczek miałem) mnie fakt brania do plecaka 20 kilo i włażenia na góry
    2. Możliwości takie jak Synta 8 i lepsze - nie chciałbym znowu mieć poczucia że jest gorzej
    3. Obiekty układu słonecznego ale też DS - okolice f/10, choć co prawda preferuje obiekty z naszego układu słonecznego, ale nie chcę kupować sprzętu tylko pod nie jak SC i MC itp.
    4. Sprzęt pod obserwacje wizualne - oczywiście nie pogniewam się z możliwości zrobienia sobie ładnych zdjęć ale głównym celem są obserwacje wizualne
    5. Raczej paralaktyk niż azymut - mimo wszystko irytowało mnie ciągłe ganianie na skos dobsonem

    Czytałem forum i aktualnie nie działającą Celestie parę razy ale jak to bywa z sporymi wydatkami pienieżnymi zawsze należy skonsulotwać się z lekarzem bardziej doświadczonymi od siebie. Z moich przemyśleń wynika iż:

    • Najlepiej celować w refraktor achromatyczny w okolicach 120/150 mm średnicy + do tego EQ5

    Ale gnębią mnie pytania:

    • Czy taki refraktor będzie dawał podobny lub lepszy obraz niż Synta 8"?
    • Zawsze miałem wrażenie że apochromaty nadają się głównie na astrografy, a nie do wizuala, i nie warto na nie patrzeć czy to złe wrażenie?
    • Skoro tak mi zależy na jakości to może lepiej poświęcić mobilności na rzecz składanego gigantycznego newtona (ale jeszcze ktoś pomyśli że sobie coś rekompensuje) ?

    Aby jakoś określić przedział cenowy to dajmy na to okolice 5000 zł za samą tubę, jak będzie montaż w cenie to się nie pogniewam :).

  2. Potwierdzę tylko to co już powiedzieli moi poprzednicy. Być może wystarczy tylko nadmuch na lustro główne do tyłu. Wtedy tworzy się w tubusie stały przepływ powietrza i lustro wtórne nie pokrywa się rosą. W przypadku mojej byłej Synty 8'' 120 mm cichy wentylator tworzył na maksymalnych obrotach nawet małe tornado w środku, dzięki czemu nawet w najgorszych warunkach lustro wtórne było zaparowane tylko leciutko po bokach, podczas gdy wszystko ociekało wodą

  3. Bym tak nie przesadzał z tą awaryjnością rakiet :P

     

    Rok | wypadki / loty procent | awaryjności

    2012 | 3 / 88 | 3.4
    2011 | 6 / 94 | 6.4
    2010 | 4 / 84 | 4.8
    2009 | 3 / 88 | 3.4
    2008 | 2 / 79 | 2.5
    2007 | 3 / 78 | 3.8

    http://lk.astronautilus.pl/starty13.htm źródło

    Powiedziałbym że jest nawet niska (do prawda brakuje trochę do poziomu tych 99% jakie mają samoloty ale doprawdy trudno cokolwiek porównywać), ale sam bym się grubo zastanawiał czy pojazdem z awaryjnością 4% polecieć w kosmos :P choć takim Soyuzem nikt nie zginął od 1971 roku.

     

  4. OpenCL, bo trochę mnie już wkurzało to, że nie mogłem testować na kartach Ati, no i od wprowadzenia 7970 ati zyskało u mnie zainteresowanie;)

     

    złożoność algorytmu a optymalizacja kodu to dwie różne sprawy;) niestety nie mogę podać algorytmu, muszę jeszcze go trochę opracować od strony teoretycznej, no i zastanowić się co z nim dalej zrobić ;)

    Nvidia i ati (a raczej już amd od pewnego czasu) idą łeb w łeb raz jedno w górę raz drugie, Nvidia z swoją tiochniką CUDA zostawiła konkurencje za plecami swego czasu, ale to było dobrych parę lat temu :)

     

    Ulalala robi się poważna sprawa z tym algorytmem :D Bo tutaj zrobisz nam zaraz drugie http://hipacc.ucsc.edu/Bolshoi/ :D

  5. obawiam się, że 560 nie poprawi znacząco sytuacji - jeśli w ogóle;) ale taki radeon 7970 albo gtx titan już pewnie tak;)

    Znacząco zapewne nie, ale szczerze po cichu liczyłem na dostanie się do kodu źródłowego ;)

     

    Ale czemu OpenCL? Z tego co mnie uczono, a było to 2-3 lat temu, CUDA była o wiele wygodniejszą i szybszą technologia od raczkującego dopiero OpenCL.

     

    Z drugiej strony złożoność O(n)? I mowa o "małej" optymalizacji? To chyba już przesadna skromność :P Cóż jest pod spodem? Jakoweś listy sąsiadów, Verlety, czy jakieś inne komórki połączone :D

  6. Wszystkie symulacje były obliczane na karcie gtx470, kod jest raczej niezbyt zoptymalizowany, da się jeszcze sporo przyśpieszyć. Karta też już ma swoje lata, na obecnych kartach działało by pewnie szybciej.

    Masz mojego GTX560 na usługi ;)

    Z kwestii technologicznych rozumiem że przesławne CUDA zostały wykorzystane? Edit: doczytałem w tytule już że openCL xD

    A z kwestii algorytmicznych to jak to wygląda po spodem? Jaki algorytm?

  7. Jeżeli przestrzeń się rozszerza i to coraz szybciej (za sprawą tajemniczej czarnej energii) to w pewnym momencie powinny zostać rozerwane również atomy, a wtedy zostanie jedynie nieskończenie stygnąca energia, bez śladów materii. Czy wtedy przestrzeń nadal będzie się rozszerzać? W końcu gęstość energii musi stać się tak mała, że osiągnie temperaturę bliską 0 kelwinów, a wtedy powinien ustać cały ruch, a co za tym idzie - ekspansja.

     

    Masz rację, taki koniec historii wszechświata zwie się wielkim rozdarciem wszechświata, lecz w szczegółach się mylisz. (Uwaga! W dużym uproszczeniu) Przestrzeń się rozszerza i przyspiesza właśnie z powodu zbyt małej ilości energii (widzialnej) gdyż ta energia powoduję przyciąganie, ciemna energia zaś rozdyma świat. Idąc z ewolucją po długim czasie wszelkie formy znanej nam materii są rozerwane na najmniejsze elementy zaś ilość ciemnej energii i prędkość rozszerzania dąży do nieskończoności (a jak wiadomo że jak wychodzi nieskończoność w wzorach fizycznych to wypada wziąć inną teorię)

    Skoro Wszechświat powstał na skutek Wielkiego Wybuchu i zaczął się rozszerzać to zdrowy rozum wskazuje że nie może być nieskończony, Jeśli się rozszerza to gdzieś musi mieć jakąś granicę (bez dywagacji co znajduje sie poza tą granicą). Dlatego nie przekonują mnie teorie o nieskończoności naszego Universum... ale to tylko moja prywatna opinia.

    Ale co go miało by powstrzymywać przed rozszerzeniem? Jeżeli istniała by jakaś granica to ta granica musiała by w czymś istnieć? Poza wszechświatem? Inaczej, wszechświat zawiera w sobie przestrzeń, która się rozszerza. Nie jest zaś prawdą że wszechświat rozszerza się w przestrzeni. Przestrzeń nie ogranicza wszechświata.

     

    Druga sprawa z nieskończonością i przestrzenią jest taka że jest ograniczona. To znaczy że wszechświat ma skończoną ilość przestrzeni, ale jak byś wsiadł w statek kosmiczny i wystrzelił się z dowolnie dużą prędkością (pomijając kwestie czasu i patrząc na sprawę czysto geometryczni) to byś żadnej granicy nie znalazł, krążył byś w nieskończoność jak wspomniany Neo w metrze.

    • Lubię 3
  8. Z ciekawości: czy ktoś wie, czy fala uderzeniowa była następstwem przelotu czy rozpadu meteoru? Bo jeśli tylko rozpadu, to nie rozumiem powyższego stwierdzenia - że fala pojawiła się kilka sekund po rozpadzie, z przyczyn dużej prędkości lotu bolidu.

     

    Z tego co rozumiem (a być może coś źle rozumuje :D):

     

    Po pierwsze meteor nie miał w sobie żadnego "materiału wybuchowego" (na pewno?) ani nic co mogło dostarczyć energii do układu, a więc miał tylko energie kinetyczną zależną od prędkości i masy. Wynika z tego że ów bolid nie mógł "eksplodować", pod wypływem rosnącej temperatury (spowodowanej oporem powietrza i wytracaniem prędkości) wzrastało ciśnienie i gdy przekroczyło wartość graniczną (siły sklejające go razem) bolid się rozpadł. Nawet patrząc się na ślady jakie zostawił nie widać miejsca owego wybuchu, po prostu w pewnym miejscu ślad jest o wiele grubszy, gdyż powstała po rozpadzie chmura rozchodzących się odłamków.

     

    Po drugie ten meteor poruszał się z prędkością hipersoniczną, czyli o wiele wiele wiele szybciej niż prędkość rozchodzenia się energii (inaczej dźwięku) w ośrodku/atmosferze. Można tutaj rozwinąć przykład z angielskiej wikipedi. Powiedzmy że jesteśmy na zatłoczonym chodniku na przystanku i wokół siebie mamy mnóstwo ludzi. Normalnie jak przyjeżdża autobus i ludzie zaczynają z niego wychodzić następuje przepychanka. Ktoś kogoś popchnie aby zrobił miejsce, to tamten kogoś popchnie i tak dalej. Rozchodzi się pewne zaburzenie. Jak byśmy narysowali wykres gęstości ludzi w zależności odległości od drzwi autobusu po pewnym czasie wyglądał by jak dzwon. Osoby przy drzwiach odepchnęły wszystkich na około i mają miejsce, potem wzrasta gęstość jak ludzie popychają się dalej robiąc sobie miejsce i wreszcie ludzie daleko, którzy jeszcze nie zauważyli przez tłum że autobus w ogóle podjechał. Teraz mamy sytuacje ekstremalną, nagle pijany kierowca jadąc szybko traci kontrole nad autem i wpada w ludzi na przystanku. Ma tak dużą prędkość że nikt przed nim nie może uskoczyć. Teraz rozkład gęstości jest zupełnie inny, człowiek sobie stoi spokojnie na przystanku mając koło siebie trochę miejsca i nagle znajdują się w tumulcie ciał na masce samochodu. Wszystko działo się zbyt szybko, nikt go nie popchnął ani nie krzyknął aby ostrzec. I tak właśnie powstaje fala uderzeniowa przy prędkościach ponad dźwiękowych. Im wyższa prędkość ciała tym, wyższe ciśnienie fali uderzeniowej.

    Pressure_plot.png

     

    Trzeba też powiedzieć że kształt owej fali nie jest taka sama jak przy wybuchu atomowym czy jakimkolwiek innym.

    f08.jpg

    Normalnie przyzwyczajeni jesteśmy że fala uderzeniowa jest sferyczna spowodowana punktowym wybuchem. Tutaj mamy stożek powstały przez nakładanie się całego ciągu wybuchów leżących na linii lotu. Moim zdaniem nie ma możliwości bezpośredniego porównywania obu zjawisk przez liczenie kiloton trotylu.

     

    Edit: Tak jak rozmyślał szuu w poście na początku tej strony, nie było żadnego centrum eksplozji. Po prostu powstała stożkowa fala uderzeniowa spowodowana lotem meteora o hipersonicznej prędkości. Stożek ten uderzył w ziemię koło Czelabińska, i choć na mapie owej są przedstawione linie prawdopodobnego lotu (w tym skrajne oszacowane trajektorie) i miejsce upadku w jeziorze pewnie też podobny rozkład fala uderzeniowa miała na ziemi.

    http://en.wikipedia.org/wiki/File:Trajectory_of_Chelyabinsk_meteoroid_en.png

    • Lubię 3
  9. Skoro można przeżyć 3km pod epicentrum wybuchu 2kt, a przy 15kt już nie, to zastanawia mnie czy nie działa tutaj przypadkiem zasada superpozycji, załadujesz 2x więcej prochu do lufy otrzymasz 2x większą prędkość kuli co daje 4x większą moc.

     

    Bombka 50Mt miała by tym samym 11 milionów razy większą moc od tej 15kt z Hiroszymy (50Mt/15kt)^2, wystarzającą do sprzątnięcia całego państwa.

     

    Bez przesady Panowie! Akurat 50Mt miała bomba o wiele znaczącym imieniu Car zrzucona przez Rosjan na Nową Ziemie i co prawda była potężna, zaś eksplozja imponująca:

     

    Car bomba została zrzucona z wysokości 10500 m na specjalnym nylonowym spadochronie (ważącym niemal 800 kg), detonacja nastąpiła na wysokości 4000 m. Kula ognista miała promień około 4000 m i niemal dosięgnęła powierzchni ziemi. Pomimo zmniejszenia mocy bomby, część skalistych wysepek – w pobliżu których dokonano detonacji – wyparowała, a sam wybuch był odczuwalny nawet na Alasce. O sile wybuchu świadczy fakt, iż fala sejsmiczna wywołana nim (rejestrowana przez sejsmografy) okrążyła Ziemię trzy razy oraz to, że był on widoczny z odległości prawie 900 km. Promieniowanie cieplne było w stanie spowodować oparzenia trzeciego stopnia w odległości 100 km od miejsca eksplozji. Grzyb atomowy miał około 60 km wysokości i 30-40 km średnicy.

    Ale całego państwa zniszczyć nie mogła, no chyba że mówimy o Luksemburgu :P Dla zobrazowania mocy:

     

    • Lubię 2
  10. NIektórzy mówią że powinniśmy zainwestowac w system wczesnego wykrywnia. Tylko jest pewna sprawa...

    Taki meteoryt spada raz na kilkadziesiat lat i dlatego jest to nieopłacalne. Dla takiej Rosji lepszym rozwiazaniem jest powiedzieć: nie wykryliśmy tego obiektu.

    Nikt tam nie przejmuje się "kilkoma ludźmi", liczy się kasa!

     

    Z reszta czy możliwe jest strącić meteor (z dzisiejszą techniką) lecący z prędkosćią 20km/s?

    Co do kwestii zysków i kosztów, niestety ostateczny rachunek zawsze musi być na plus, a inwestycja musi się opłacać ...

     

    A czy da się zestrzelić pocisk lecący z prędkością 20 km/s? Myślę że rozwijając istniejącą technologię tak, obecnie testy potwierdziły "trafienie" w cel lecących z prędkością 1.6 km/s. Przy czym trzeba zaznaczyć że meteor nie jest pociskiem balistycznym potrafiącym robić "uniki" i nie posiada wielogłowicowego ładunku (przynajmniej przed rozpadem w atmosferze xD). Ale zaznaczam, moja wiedza jest ściśle internetowa bazująca na licznych źródłach, których jakoś jest dość różna. Przykład, wspomniany rosyjski system Don pod Moskwą, ma zasię od 3700 km do 600 km drobny rozrzut ...

  11. Myslę, że próba zestrzelenia to bajka o Żelaznym Wilku, ze wzgłęddów wymienionych posty wyżej. Żelazna Kopuła to system do przechwytywania pocisków krótkiego zasiegu, o obronie sektorowej, w dodaktu w stanie premanentnego alarmu.

    Jak najbardziej się z Tobą zgadzam, chciałem tylko zaznaczyć iż system był "inteligentny" i nie wysyłał drogich antyrakiet w pociski, które i tak nie trafiły by w cel. Co do efektu PM to w testach nuklearnych, które spowodowały dość zaskakująco duże zniszczenia byłe detonowane głowice termojądrowe 1.4 MT, czyli 1 400 kT odrobine większe ;) lecz w dzisiejszych czasach nawet małe PM zamieszało by znacznie.

     

    Niestety (albo na szczęście!) w 1963 roku podpisano Partial Nuclear Test Ban Treaty, czyli Traktat o Zakazie Prób Nuklearnych, mówiący o zakazie testowania broni jądrowej ponad ziemią, pod wodą i w przestrzeni kosmicznej. Z jednej strony "zmusił" (raczej wszyscy się na to zgodzili) mocarstwa do przeprowadzania testów podziemnych co wydatnie zmniejszyło poziom zanieczyszczeń radioaktywnych w atmosferze. Z drugiej uniemożliwiło wynoszenie czegokolwiek co miało w nazwie "jądrowy" na orbitę. Ciągle pojawiające się w literaturze Lema stosy atomowe (coś a la Projekt Orion) zostały zakazane :( Dopóki więc ów traktat jest w mocy nikt się nie odważy czegoś takiego zrobić jak "nuklearny orbitalny system przeciw asteroidalny", no chyba że pokładamy nadzieje w Korei Północnej. A renegocjacje traktatu i ustalanie prawa między narodowego na nowo to musiano by mieć bardzo ważny powód (właśnie wspomniane kolejne zderzenia) lub interes (potrzeba wynoszenia na orbitę tysięcy ton materiału w szybkim czasie, kolonizacja :D).

     

    Edit: Niby laser omija porozumienia, ale z drugiej strony potrzebne jest zasilanie o potężnej mocy zaopatrujące wiązkę, a to z kolei prowadzi o jedynego sensownego rozwiązania ... reaktor atomowy xD

    Airborne Laser Testbed

     

    Edit 2: Upss skreślone zdanie nie prawdziwe, pomyłka przy porównywaniu kt i Mt. Mają tą samą moc.

    • Lubię 1
  12. Z różnicą w utrzymywaniu się śladu atmosferycznego to słuszna i ciekawa uwaga. Abstrahując od całego zajścia nad Czelabińskiem i też całych wspaniałych teorii spiskowych, można się zastanowić czy już nie posiadamy technologii potrafiących wykrywać i niszczyć takie obiekty?

     

    Pozostając nadal w wspaniałej Rosji, która nie jest światowym mocarstwem lecz stanem umysłu, istnieje tam przecież cały system zwalczania rakiet balistycznych dalekiego zasięgu. Pod Moskwą jest "tajemniczy obiekt" o nazwie Don-2NP, który jest radarem wczesnego ostrzegania i jak podaje Rosyjska wiki zdolność wykrywania celów w pionie (gdzie nie przeszkadza atmosfera oraz horyzont) wynosi 40 000 km! Obliczając iż obiekt leciał przez kosmos spokojnie z prędkością około 30 km/s, zaś w czasie zderzenia z gęstą warstwą atmosfery miał już tylko 15 km/s wiki w dużym zaokrągleniu (przyjmując największą prędkość) daje nam 22 minuty do uderzenia! Oczywiście trajektoria lotu planetoidy ma też bardzo duże znaczenie dla czasu wykrycia, ale chodziło raczej wykazanie faktu iż istnieje technologia radarowa (działająca) potrafiąca dokonać tego w czasie umożliwiającym reakcje :D

     

    Jak już wykryjemy że coś na nas leci i rozpoznamy iż nie są to amerykańskie głowice jądrowe to wypadało by oprócz zawiadomienia mieszkańców zagrożonego obszaru spróbować coś zrobić. Oczywiście najlepszą, najtwardszą i najpewniejszą osłonę jaką mamy jest atmosfera, ale moglibyśmy spróbować wstępnie rozdrobnić obiekt aby jego mniejsze szczątki zostały "rozpuszczone" w atmosferze. Do tego moglibyśmy użyć egzosferycznych rakiet antybalistycznych 51T6 Gorgon. Są to trzystopniowe rakiety posiadające 1 MT głowicę jądrową, o zasięg 320 km (w sensie bojowym pokrycia obszaru działania) zaś trzeci stopień dolatuję na wysokość egzosfery (~500 km) . Co prawda nie dokopałem się do prędkości jaką ta rakieta osiąga, ale nowszej technologi pociski Rosyjskie rozpędzają się do 12 Mach czyli do 3.5 km/s . Gorgony są uważane za przestarzałe zwłaszcza z powodu faktu braku precyzji. Naprowadzanie jest realizowane przez radar naziemny z dokładnością do kilku(nastu-?) metrów. Dlatego właśnie aby zniszczyć rakiety potrzebna jest głowica atomowa, gdy w tym samym czasie amerykanie stosują małe głowice z kilkudziesięcioma kilogramami materiału wybuchowego dokładnie nacelowane. Ostatnią nowością są KEI (Kinetic Energy Interceptor) czyli statki bezzałogowe z małym "teleskopem" Navy_Theater_Ballistic_Missile_Defense.J, których zadaniem jest znaleźć się na torze lotu rakiety i zniszczyć przez dosłowne zderzenie. Ale dla zastosowań "ochrony planetarnej" głowica jądrowa jest w sam raz :D

     

    Oczywiście w świecie realnym ten system został wprowadzony dla ochrony samej Moskwy i okolic. Dlatego ciekawmy i zasadnym (całkowita spekulacja) pytaniem jest czy gdyby owa planetoida leciała na Moskwę czy nie doszło by do "strącenia" i historycznego wydarzenia? System Izraelski, wykorzystany w spektakularnym boju, Iron Dom, obliczał trajektorię lotu pocisku i gdy miał on trafić w jakieś bezludne pola to nie wydawał (rzecz działa się automatycznie przez komputer) komendy zestrzelenia, przez co przepuszczał 60% wystrzelonych przez Palestyńczyków rakiet. Może Czelabińsk nie był wart zachodu :P

     

    4c80d83ce56d.jpg

    • Lubię 3
  13. Panowie! Więcej samokrytyki! I proszę nigdy nie nazywać nikogo ciemnogrodem bo można samemu na takiego wyjść :P

     

    Falcon Hypersonic Technology Vehicle 2 (HTV-2)

     

    (...) Pojazd zdołał oddzielić się do głowicy rakiety i wejść w wysokie warstwy atmosfery, zmniejszając prędkość z Ma23 do Ma17. (...)

    Informacje o testach: http://www.altair.com.pl/news/view?news_id=6568 oraz http://www.altair.com.pl/news/view?news_id=6944&q=falcon%20test

    I co najważniejsze nagranie z testów, moment wejścia pojazdu w atmosferę:

    Wygląda na coś "podobnego" do meteorytu :P

     

    Słowem dodatkowej informacji jak ktoś nie chce grzebać po internecie. Podobnie wyglądają w ostatniej fazie lotu pociski (z ładunkiem nuklearnym bądź konwencjonalnym) z interkontynentalnych rakiet balistycznych (zwanych z ang. ICBM). W tych testach chodziło sprawdzenie możliwości nie tylko lotu (a raczej opadania na cel), ale również aktywnego sterowania . Dzięki takim doświadczeniom amerykanie próbują zbudować w przyszłości samoloty i drony latające z prędkościami hipersonicznymi osiągającymi cel (w dowolnym miejscu na ziemi) w godzinę czy dwie. Oczywiście badania prowadzą nie tylko oni :P

     

    Nie próbuję tutaj nikogo bronić, chcę tylko powiedzieć że ślad meteorytu i pocisku balistycznego nie jest aż tak różny od siebie :P

     

    P.S. Owy lider opozycji liberalno-demokratycznej w rosji istnieje tylko po to aby właśnie ośmieszać opozycję na każdym kroku i udowadniać że nie ma nikogo mądrzejszego od Putina w całej Rosji.. Jego wypowiedzi są ogólne znane jako "idiotyczne",w dodatku próbował nawet pobić reportera w studiu xD swego czasu.

     

  14. Cytując za dobreprogramy.pl:

     

    Aktualizacja, 01.01.2013 22:40

     

    Sprawa została już wyjaśniona na forum Adobe przez Dova Issaacsa (post 6), który jednoznacznie określił, że pomimo ogólnej dostępności klucza (wszyscy użytkownicy mają dostęp do tych samych kluczy licencyjnych) i plików instalacyjnych, uprawnieni do instalacji są jedynie dotychczasowi posiadacze licencji na wymienione wyżej programy.

     

    Więc się nie podniecać i dalej męczyć się z GIMP'em :P

  15. Ale ja przecież w żadnym miejscu swego postu nie napisałem że coś jest w tych całych teoriach za trudnego dla Ciebie (zresztą tam nic trudnego nie ma wystarczy tylko trochę posiedzieć), chciałem tylko powiedzieć że aby zbadać tak ciekawy aspekt jak supernowe trzeba mieć dość szeroką znajomość z innych dziedzin fizyki. I najlepszym sposobem jest właśnie poznanie najpierw podstaw, które same w sobie są ciekawe i przydadzą się do innych zagadnień, bo czytając publikacje na temat i tak będziesz musiał się do nich odwoływać. Zresztą wykłady Feynmana może nie tak bardzo ale Berkelyowski kurs fizyki to 5 dość grubych wypełnionych wzorami książek przeznaczonych dla studentów fizyki i w sumie są to w pełni książki akademickie. Zapewne będziesz mógł ominąć 3/4 rozdziałów i zagadnień skupiając się na zjawiskach zachodzących w supernowych, ale książki można przewertować i mieć ogóle pojęcie o całej masie zagadnień.

     

    P.S: A co do licealistów... to... nikt się profesorem nie urodził.

    Co racja to racja, ale wydaje mi się że duża część profesorów też nie urodziła się do bycia profesorami. I mam nadzieje że będąc na studiach nie odniesiesz wrażenia że trochę za dużo racji jest w kawale o słowniku wyrażeń akademickich:

    Powszechnie uważa się -> Ja tak uważam

    Jest to oczywiste -> Nie umiem tego wytłumaczyć

    Powszechnie dowiedzione zostało -> Nie umiem tego udowodnić

    Wynik jest trywialny -> nie mam pojęcia jak to policzyć

     

    tego wam nie wytłumaczymy, bo jesteście na to za głupi -> Nie mam pojęcia jak to wytłumaczyć, gdyż sam tego nie kapuję

     

    Gdy usłyszałem ten kawał na początku studiów wydawał mi się śmieszny, teraz to już tylko czarny humor ;)

  16. Chodzi mi o coś bardzo sprecyzowanego, coś ukierunkowanego, skupiającego się tylko na supernowych. Chodzi mi o coś z pogranicza literatury popularno-naukowej i naukowej z naciskiem na tą drugą.

     

    Zgodnie z przedmówcą wyrażę swoje powątpiewanie czy w ogóle taka publikacja w języku polskim jest. Bo jednak nie ma czegoś takiego jak język popularno-naukowy z naciskiem na naukowy. Albo mówimy pobieżnie o danych zjawiskach, albo mówimy dokładnie i z użyciem odpowiedniego języka aby w sposób precyzyjny się wypowiadać. Jeżeli, tak jak mówisz, chcesz poznać jak działają w sposób naukowy i jak są badane supernowe to bez wiedzy z innych dziedzin fizyki nic z tego nie zrozumiesz.

    Skoro jesteś w klasie maturalnej liceum to moim zdaniem najlepszym wyjściem było by zabranie się za wykłady fizyki Feynman'a (te stare a nie nowe wydania bleee) (http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=j3mhkYbznBk perełka internetu ORYGINALNE wykłady :D) albo na wyższym poziomie kursy Berkeley Physics Course (da się znaleźć na starociach książkowych (lata ~70), na nowych wydaniach można zbankrutować). Jeżeli chodzi ci o supernowe to najważniejsze to fizyka wysokich energii (fizyka cząstek elementarnych) i kwantowa.

    Niestety muszę powiedzieć że to długa droga na której nie ma szybkich sukcesów i jednej książki tłumaczącej wszystko od razu. Bo na przykład wyprowadzenia podstawowej wartości jaką jest masa Chandrasekhar'a i zrozumienia dlaczego jest ona jednakowa dla wszystkich wymaga znajomości takich zagadnień jak nieoznaczoność, zakaz Pauliego, gazu elektronowego w wersji nie i ultra relatywistycznej po znajomość stosunku elektronów do nukleonów dla poszczególnych atomów w jądrze gwiazdy itp. itd.

    Z drugiej strony możesz się zapisać na Coursere (http://astropolis.pl/topic/39797-astronomia-coursera styczniu startuje kurs astrofizyki gdzie podobne tematy będą poruszane jak supernowe ), niekoniecznie zaliczać i zdawać na certyfikat ale w mieć dostęp do materiałów i kompetentnych ludzi.

    Z trzeciej strony jak dostaniesz się na studia, to uczelnia zazwyczaj ma wykupiony abonament w różnych dziwnych serwisach naukowych i z wewnętrznej sieci uczelnianej możesz dostawać się do tak ciekawych stron jak: http://iopscience.iop.org/journals czy http://www.scirus.com/ gdzie będziesz miał dostęp do najnowszych publikacji za darmochę.

     

    Niestety nic bez wysiłku nie da się osiągnąć :(

    • Lubię 5
  17. W gruncie rzeczy do największy problem jest właśnie w różnicy pomiędzy tym co widać na "monitorze", a tym co się wydrukuje. Większość osób, tak jak i ja, ma monitory z dolnej pułki cenowej których matryca TFT dość "dowolnie" interpretuje kolory (nie wspominają o moim tragicznym przypadku zmiany koloru zależy od kąta patrzenia na monitor!). Tak więc albo się ma dobry i wyregulowany monitor (tanich nie da się wyregulować w ogóle) i kolor na monitorze jest ten sam, albo nagle się okazuje że z czerwonego na wydruku wyszło bordo. Tak dla ciekawości powiem, że w przemyśle jest dokładna skala (przestrzeń) kolorystyczna wedle której ocenia się kolory. Zwie się CIELab i wedle wzorów z pomiarów dokładnie i jednoznacznie oblicza się różnice. Niby taki kolor kwestia gustu ale gdy chodzi np. 10 000 koszulek z nie tym czerwonym to w sądzie na podstawie pomiarów wylicza się różnice pomiędzy wzorem a produktem.

     

    Co do RGB a CMY to rzecz przeliczenia bardzo prosta:

    color-wheel-rgb.png

    (Patrząc na koło powinniście widzieć płynne przejścia na kolorach i co ważne symetryczne, np. jeśli czerwony zachodzi za bardzo w lewo niż w prawo to jest to właśnie błąd interpretacji/wyświetlania kolorów)

    Problem jest taki że jak się zmiesza C+M+Y to na papierze nie będziemy miecz czarnego koloru, więc dodaje się jako czwarty barwnik B-Black. Największa jednak wada z zabawą kolorami jest w monitorach na jakich obrabiamy. Już nie wspominając o całym zarządzaniu kolorami i profilami kolorów dla urządzań (profil to mapa kolorów mówiąca jak kolory są wyświetlane i w jaki sposób je przeliczać). Profile warto instalować w systemie jeżeli zostały dołączone do monitorów drukarek, chociaż np. Windows ma preinstalowane profile dla całej masy urządzeń. Choć zapewne większość osób nie zauważy "znaczącej" różnicy gdyż nie są kolorystycznymi purystami.

     

    Tak więc, jak powiedzieli przedmówcy, najlepiej zapytać się dokładnie w laboratorium (porządnego - wszystko zależy od technika obsługującego maszynę, więc skoro w media markt są porządni fachowcy na maszynach to i do media markt) jakich oni chcą plikach (kolega prosił nawet o profile kolorystyczne drukarek, ale nie wiem po co tak widziwać) i poprosić o wydruk próbny tak jak kiedyś robiło się indeksy np 15 zdjęć na formacie 15x20 (aby nie wypłynąć za bardzo z kasy) czy coś w tym guście. wtedy się mniej więcej zorientuję człek co wychodzi i pod tym względem obrobi zdjęcia i wyreguluje monitor.

    • Lubię 1
  18. Akurat niedługo startuje i w razie niepogody, można przestać uganiać się za czystym niebem.

    Z tymi kursami jest ten problem że to normalne zajęcia uniwersyteckie, tylko że zamiast chodzić na wykłady ogląda się przez "internety". Więc jeżeli pisze że tygodniowo "workload" jest 6-8 godzin to znaczy że trzeba te bite 8 godzin albo i więcej (ze względu na angielski) przesiedzieć nad książkami i nad "quizem". A jak się parę zajęć oleje, lub nie wyrobi czasowo to ... się wylatuje :D Co prawda jedne co ryzykujemy to brak ładnego certyfikatu do powieszenia sobie na ścianie ;)

     

    P.S. Chociaż zawsze można się zapisać i chwalić że wyleciało się z Duke University :D

  19. Za chwilę znowu będzie słowo "otóż" :)

     

    Co do tego (jednego, bo reszta to "Nibiru") co akurat tu cytuję to prawdopodobnie masz rację. W artykule (zaczynającym ten wątek) co prawda napisano:

     

    Otóż w pewnej zamierzchłej przeszłości powstało sobie wszystko. Wszystko to wszystko, tak jak czas, przestrzeń i parę innych mniej istotnych rzeczy.

     

    Niemniej tak się obecnie nie uważa. Uważa się, że rozmiar zero nie był stanem początkowym, tylko że współczesna fizyka nie może sięgnąć do pewnego bardzo małego rozmiaru (gdy cały nasz "rozpoznany" wszechświat miał mniejszy rozmiar niż tak zwany rozmiar Plancka). Tym samym o czasie też trudno powiedzieć coś absolutnie pewnego. Co było "wcześniej"? Są różne teorie. Na przykład, że żyjemy w kolejnym cyklu (wszechświat pulsujący - przynajmniej raz).

    Problem jest tutaj bardzo ciekawy i miejmy nadzieje że za naszego życia ktoś nam to oświeci. Bowiem im cofamy się w przeszłość wszechświata tym idziemy w kierunku coraz mniejszych struktur materii, w coraz to dziwniejsze formy oddziaływań jak łączenie się jedno sił w elektromagnetycznych, słabych i silnych oddziaływań jądrowych aż w końcu i grawitacji. Wczesny wszechświat był tak bardzo inny od tego co dziś widzimy że nie da się go opisać naszymi słowami. Długość Plancka mówi nam tylko że pojęcie długości ma sens fizyczny powyżej tej wartości, tak samo jak czas Plancka, obliczanie czasu ma sens tylko powyżej tej wartości, i tak dalej z kolejnymi wielkościami z końcówką *Plancka. Współczesna fizyka jak na razie ma mgliste pojęcie (monopole magnetyczne?!) o erze Wielkiej Unifikacji (10^-43 do 10^36s), era Plancka (kwantowa grawitacja?!) jest jak na razie ciemną plamą na mapach ([podawanie tutaj jakiejkolwiek liczby nie ma sensu, gdyż sekunda nie miała sensu ] do 10^-43 s ). A co było wcześniej? Skoro nie można tego opisać czasem ani długością, teoria OTW mówiąca o przyczynach i skutkach traci senes ?! Bez czasu, bez długości, gdy skutek nie musi wyniki z przyczyny? Grecy mieli racje, na początku był chaos :Beer:

     

    Te czarne plamy nie dają spać po nocach fizykom teoretycznym. Niewyspani biedacy męczą matematyków aby opracowali jakąś algebrę czy chociaż taką małą geometrię, która mogła by opisać ów chaos. Matematycy to strasznie ambitni ludzie i łatwo im nadepnąć na ego, więc na lament fizyków że na początku nic nie miało sensu, odpowiadają tylko spokojnie: matematyka jest sensem wszystkiego. Nazwą, którą być może w przyszłości będziemy słyszeć coraz częściej jest geometria nieprzemienna. Jak ktoś chce to sam znajdzie w internecie coś na ten temat, ale ostrzegam ze zrozumieniem mogą być kłopoty :szczerbaty:

    • Lubię 2
  20. Fale dźwiękowe to propagacja zagęszczeń i rozrzedzeń materii.

    Tutaj właśnie występuje problem z ciemną materią. Obecnie ciemna materia jest znaczkiem we wzorakach na grawitacje, aby wytłumaczyć jej dziwne zachowanie i to jak na razie jedyny dowód jej istnienia. Jeżeli założymy że ona istnieje w takich ilościach jak przewiduje się w teorii (gigantyczne ilości), a pomimo to my jej nie dostrzegamy w jakichkolwiek innych oddziaływaniach to jest prawie pewne że ciemna materia nie ma z naszą znaną materią nic wspólnego. Jej właściwości i zachowanie musi być tak odmienne od wszystkiego z czego jesteśmy zbudowani i co obserwujemy że aż nie wiemy jak moglibyśmy jej szukać. Dlatego mowa o falach dźwiękowych w ciemnej materii jest jak na razie czystą fikcją, bo może się okazać że owa ciemna materia np. sama na siebie nie oddziałuje w ogóle i zagęszczenia nie mogą się propagować.

     

    Co ciekawe fale dźwiękowa hulały po wszechświecie, sam zaś kosmos nucił własną pieśń na początku swego istnienie gdy był jeszcze gęsty, a wizualizację tych dźwięków jak w programach muzycznych możemy oglądać patrząc na mikrofalowe promieniowanie tła.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.