Witam wszystkich proamatorów
Do wątku dorzucę swoje doświadczenie z czyszczeniem lustra. Jedni uznają je za bardzo niefartowne, inni pewnie za szczęśliwe, bo nie doprowadziłem do efektu Mr. Muscle'a :> Ale do rzeczy. Ponieważ telepa posiadam od niedawna, cały czas mam syndrom "nowego cacuszka", które musi być:
1. czyste
2. wychuchane
3. zadbane i błyszczące
Ten ów syndrom sprowadził mnie na manowce Po jednej nocy pozostawienia niezakrytego tubusa z przekonaniem, że w ten sposób szybciej odparuje lustro główne, zastała mnie przykra niespodzianka. Kurz. A właściwie KURZ. Dużo go było, zważając na remont u sąsiadów w segmencie obok i generalny kiepski stan zasad BHP w moim pokoju Zamiast zajrzeć na forum i zmądrzeć uznałem, że te wkurwipyłki trzeba za wszelką cenę usunąć. Bogatszy o wiedzę z ulotki dołączonej do teleskopu zrobiłem magiczny roztwór z "kilkoma kropelkami" płynu do mycia na litr wody(no kranówy, a jak ), i z dokładnością, cóż, jak na mnie całkiem sporą, paluszkami i stosunkowo niewielką ilością wody przeczyściłem lustro. Pozostałe resztki wody odsączyłem chusteczką, delikatnie przykładając ją do powierzchni zwierciadła. No, może pare razy przetarłem. Ale naprawdę delikatnie, przyrzekam Z powrotem zamontowałem lustro do telepa, glanc pomada i generalnie duma mnie rozpierała. Do czasu. O ile lustro pod zwykłe dzienne światło wygląda bez zmian, to np. przy oświetleniu latarką pojawiają się na nim gdzieneigdzie małe przebarwienia koloru niebiesko-metalicznego. Zastanawiam się, czy mogłem zetrzeć którąś z powłok i teraz musze płacić za napylanie? Pytanie jest raczej prozaiczne i nikt nie powinien mieć problemu z oświeceniem mnie, ale jak będzie trzeba to zrobię zdjęcia i wstawię. Aha, i najważniejsze. Jeśli coś skopałem rzeczywiście, to czy odciśnie się to znacznie na obserwacjach i jakości obrazu jaki będę mógł uzyskać? Pozdrawiam
PS. Syntę 200/1200 mam