Ponieważ temat jest „wiecznie żywy” a ja uważam się trochę za eksperta, więc kontynuuję.
To są muszle opisane poprzednio (skórzane).
Następny wynalazek to osłona z materiału, taka, jak w starodawnych aparatach fotograficznych.
Uszyłem ją z 2 warstw gęstego, czarnego materiału, formując stożek ścięty. Potrzebny jest kawałek materiału 80 x 80 cm, około 40 cm gumy i „stoperek” do gumy. Myślę, że więcej objaśnień nie jest konieczne.
Wreszcie majstersztyk astronomiczno-krawiecki: muszle z polaru.
Inspirację był dla mnie ból oczodołów (ci, którzy obserwują niebo w pozycji leżącej przez ciężką lornetkę, wiedzą, o czym mówię).
Muszle uszyłem z podwójnej warstwy polaru, wykorzystując czarną opaskę-nauszniki (Pepin, co ty na to? Najpierw napastował nos, a teraz go froteruje, w dodatku nausznikami!).
Miałem przez to mniej szycia i od razu uformowane łukowate części, z których powstały właściwe muszle. W dwuwarstwową, walcowatą część obejmującą ciasno okular wszyłem pierścień z taśmy (stary pasek od plecaka, szer. 2,5 cm). Wewnątrz, pomiędzy częścią obejmującą okular a właściwą muszlą, uformowałem wąski, pierścieniowaty występ (słabo widoczny na zdjęciu), w którym przeciągnąłem mocną nitkę, a jej końce lekko ściągnąłem i związałem. Dzięki temu powstał wewnątrz niewielki, wystający pierścień, który opiera się na brzegu okularu, wyściełając go.
Cała robota nie jest specjalnie trudna, nawet dla gorszej części naszego gatunku. Uważać należy tylko, by całość była dopasowana do okularu i niezbyt duża, by uniknąć zmniejszenia pola widzenia.
Wasz, zawsze do usług (krawieckich)
Janko