A ja z kolei chadzam co roku po Tatrach polskich od ośmiu lat. Uwielbiam te góry dlatego właśnie, że są wysokie. Ich majestat zniewala, człowiek w ich obliczu pokornieje, ale jednocześnie czuje, że jest naturalną częścią ich, tego całego ich jestestwa. Uczucie, które mnie kompletnie powala....(w pozytywnym znaczeniu tego słowa).
Lubię chodzić samotnie - wtedy czyję je bardziej, tak prawdziwie, jak chce się czuć góry.
W tym roku też wybieram się w Tatry samotnie.
Dla mnie góry to tak samo jak astroamatorstwo całą gębą, do "rozszerzenia" której mam daleką drogę.
Ciekawi mnie ten świat, ale nieśmiałość i wątpliwość w uchwycenie tej wiedzy sprawia, że czuję się maluczkim człowieczkiem. Fascynacja jednak tym, co widzę u góry popycha w postawienie pierwszego kroku w świecie astronomii. Teraz właśnie patrzę z okna na księżyc, który wydaje się tak blisko... W górach planuję trasę do szczytu, który chcę zdobyć i widząc księżyc czuję to samo - chcę go zdobyć...poprzez wiedzę i obserwacje, na razie gołym okiem. Przyjdzie czas, że będę wypatrywać go doskonalszym okiem, na początku lornetką, ale jaką?
Wiem, wiem, co powiecie: "zajrzyj w odpowiedni temat. który był omówiony odnośnie lornetek i wszystkiego się dowiesz". Jasne - zajrzę. Na początek wystarczy 20x50,temat przeczytany....
I tak Was podziwiam za cierpliwość tłumaczenia tego wszystkiego "nowym". Wiecie, co stanowi Waszą wartość? - Właśnie cierpliwość, która wypływa z czystej pasji i chęci zaproszenia, czy też zarażenia nią innych. Nie zmieniajcie się, bo dzięki temu istnieje właśnie to forum.