Witam
Jest to mój jeden z pierwszych postów na tym forum.
Tak że przy okazji witam wszystkich.
Proszę o wyrozumiałość i pomoc w wyjasnieniu obrazów widzianych na nożu Foucaulta.
Może opiszę swoją krótką przygodę ze zwierciadłem.
Krążki na zwierciadło i matrycę kupione około 4 lata temu są z pyrexu, i też cała ta operacja odbyła się gdzieś w tym czasie.
Nigdy prędzej nie widzałem jak mają prawidłowo wyglądać takie szkiełka, nierówności powierzchni krążka na zwierciadło dochodziły do 4 mm,również grubość pozostawiała wiele do życzenia(wyglądało to tak jak by szkło spłyneło w jedną stronę po odlaniu w formie).Pęcherzy powietrznych równierz nie brakowało,przez nie straciłem parę milimertów grubości szkła, pozostał jeden otwarty.Szlifowanie musiałem zacząć od wyrównania krążka na zwierciadło za pomocą kamieni do szlifierki i korundu o gradacji 80 (taki też użyłem w całym procesie szlifowania,tzn. resztę drobniejszych gradacji uzyskałem żmudną metodą dekantowania)
Cały proces szlifowania przebiegł dosyć pomyślnie,nie zabrakło w nim sklejenia się krążków w końcowym etepie szlifowania drobnym proszkiem(za długo nie dolewałem wody,więc zsunąłem krążek gdzieś na około 1/5 średnicy i sięgłem po spryskiwacz z wodą i wtedy zaskoczenie,ale dwa dni w wodzie z detergentem pomogły). Dodam że po ostatnim proszku wystarczyło dobrze ręką potrzeć zwierciadło aby nanieść cienką warstewkę tłuszczu i już pięknie je było widać na nożu Foucualta.
Każdy etap szlifowania kończyłem metodą ołówka (w miarę twardego, po miękkim były problemy z poruszaniem zwierciadła),chodziło mi o to,aby być pewnym że mam po danym proszku dopasowane do siebie krążki.
Polerowanie, już po paru minutach zwierciadło całe pięknie błyszczało,tak więc zaczął się proces polerowania,dosłownie co pół godziny kontrolowałem wygląd na nożu,przerobiłem różne figury,w końcu dotarłem do upragnionej sfery ale nadal widziałem jakiś dziwny garb w jednej części zwierciadła(zwierciadło gasło całe w ognisku) dodam że zwierciadło w czasie polerowania, jak już proszek wbił się w polerownik to lekko w jednym miejscu szło nieco ciężej , więc pomyślałem o wyrównaniu tylnej części zwierciadła,nie chciałem jej prędzej ruszać z uwagi i tak już na dość cienką tafłę szkła jaka pozostała po usuwaniu nierówności i pęcherzy powietrznych.
Tak więc zeszfifowałem tylną część zwierciadła na tyle aby polerowanie szło łagodnie, i też to pomogło ale kształt po tym szlifowaniu diametralnie się zmienił, znowu musiałem uzyskać sferę.
Zwierciadło 240\1630 takie zrobiłem w obawie przed trudną parabolizacją krótszej ogniskowej, gdzieś wyczytane w internecie, (wstępnie wydłubałem na około 1900mm następnie przecholowałem na około1200mm i w końcu wyszło mi te bliżej nie zamierzone 1630mm)
Teraz mam ochotę dalej kontynuować zabawę ze zwierciadłem, a przerwa wynikła z powodu zmiany miejsca zamieszkania.
A teraz pytanie, widzę tą samą figurę przed i za ogniskiem (wypukłość na całej powierzchni)
Natomiast w ognisku ,minimalny ruch oka w górę albo dół ,zwierciadło momentalnie całe gaśnie i wtedy ciężko jest nawet zobaczyć powierzchnię zwierciadła w jakim jest stanie.
Dodam że nóż mam ustawiony poziomo wraz ze żródłem światła (które wędruje wraz z nożem), z możliwością regulacji góra-dół