Skocz do zawartości

Koziołrogacz

Społeczność Astropolis
  • Postów

    515
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Koziołrogacz

  1. Eee.. nie.. produkcji seryjnej nie planuję. To był, że tak powiem jednorazowy wybryk.

    Ale mogę służyć praktycznymi poradami na miarę mojej skromnej wiedzy i odrobiny doświadczenia jakie zdobyłem przy budowie tego ustrojstwa.

    W sumie to jak chyba w każdym przypadku budowy montażu paralaktycznego, newralgicznym elementem jest znalezienie odpowiedniej przekładni ślimakowej, bo to od niej zależy dokładność prowadzenia.

    Ta przekładnia, której użyłem raczej nie pozwoli na uzyskanie dużej dokładności. Co prawda wykonana z poliamidu ślimacznica pracuje lekko, ale jej podziałka jest zbyt duża dla uzyskania odpowiednio płynnej pracy. Również ślimak łożyskowany tylko z jednej strony bez możliwości dokładnej regulacji luzu nie poprawia sytuacji.

    Niegdyś miałem silnik wycieraczek z jakiegoś radzieckiego samochodu. Miał ślimacznicę z brązu i ślimak łożyskowany dwustronnie z mimośrodową regulacją. Niestety to było dawno temu i silnik zaginął gdzieś bez śladu. W dodatku nawet nie wiem z jakiego samochodu pochodził, ale to był jakiś bardzo leciwy model.

    Niestety zakup odpowiedniej przekładni to spory koszt, co stawia pod znakiem zapytania sens samodzielnej budowy takiego montażu.

     

     

  2. Fajnie byłoby dodać do takiej lidlowej lunetki rysunek naprowadzający na biegun. Czy to można załatwić "po prostu" wsadzając do środka (ale gdzie dokładnie?) folijkę z wydrukowanym schematem?

    Folia musiała by się znaleźć w płaszczyźnie ostrości okularu, z tym że samo wydrukowanie takiej folii jak i jej precyzyjne umieszczenie to zegarmistrzowska robota.

    Próbowałem kiedyś zrobić krzyż celowniczy z drucika cieńszego niż włos, ale to katorga była :mellow:

    Zresztą wystarczy zobaczyć jak wygląda płytka z wzorem do lunetki biegunowej - mikraśne toto strasznie.

     

    Ja robię tak.

    Ja korzystając z szukacza używam takiego wzorca jak poniżej;

    te dwie gwiazdy mają jasność ok. 6 mag i są dobrze widoczne nawet w najmniejszym szukaczu.

    stellarium-005.jpg

    • Lubię 1
  3. Jaki obiektyw wyprodukował tak ciekawie rozmyte spajki wokół Wenus?

    Zuiko Digital 40-150 F/4.0-5.6 ED przymknięty do f/6,3. Niestety kiedy jasny obiekt jak Wenus znajdzie się w pobliżu krawędzi kadru, oprócz spajek powstaje też brzydka flara, którą musiałem usunąć w postprocesie.

    Generalnie to szkiełko dobrze spisuje się w fotografii dziennej, ale do astrofoto słabo się nadaje.

  4. Zielony laser bywa wrażliwy na niską temperaturę, prawda.

    Rozwiązanie jest banalnie proste w przypadku małego lasera. Musisz mieć sposób na szybkie i powtarzalne mocowanie lasera w moncie np odpowiedni dopasowany otwór itp.

    Laser i jego baterie marzną na mrozie, spadek wydajności baterii. dioda 'nie lubi zimna'.

    Zatem laser wstawiasz do mocowania, gdy chcesz z niego skorzystać. Robisz odpowiednie manipulacje montażem, wyjmujesz laser i wkładasz np do kieszeni po zabezpieczeniu, aby nie włączył się przypadkiem.

    Albo wieszasz go na szyi pod ubraniem :-).

    To działa, ludzkie ciało nagrzewa dostatecznie dobrze laser.

    Drugi wariant jest niejako rozwinięciem tej 'technologii' :-). Kupujesz dwa małe tanie lasery za 2$ każdy na aliexpresie, jednym działasz, drugi grzejesz i na zmianę.

    Są jeszcze grzałki ale czy tu warto się w to bawić?

    Tak, znam te wszystkie właściwości zielonego lasera. Często wspomagam się nim by ustawić kadr. Przy krótkich ogniskowych prawie nie widać gwiazd w celowniku lustrzanki, a na wyświetlaczu bezlusterkowca z rybim okiem to już kompletnie nic poza kilkoma najjaśniejszymi obiektami. Tutaj laser jest bardzo pomocny. Czasem używam go też jako szybki szukacz do teleskopu i tu właśnie stosują to rozwiązanie, że zakładam go tylko na chwilę, a potem do wewnętrznej kieszeni kurtki i dalej działa. Laser ma zabezpieczenie kluczykiem, więc nie ma obawy o przypadkowe włącznie.

    Natomiast te małe lasery w kształcie długopisu zasilane są bateriami, które krótko żyją niestety no i chyba nie mają wbudowanego zabezpieczenia, ale to da się obejść bo zawsze można wymienić wyłącznik na taki miniaturowy suwakowy. Grzałka raczej odpada ze względu na niepotrzebne rozbudowywanie zestawu, którego w tym przypadku chcę uniknąć.

    Na razie prowadzę testy z celownikami przeziernikowymi. Jeśli uda się osiągnąć zadowalające i powtarzalne efekty, to na tym poprzestanę. Jeśli nie to pójdę w bardziej zaawansowane rozwiązania.

  5. A zielony laserek? Szybko i wygodnie. Tylko trzeba być ostrożnym.

    Tak, to jest niezła opcja.

    Jako docelowe rozwiązanie obecnie biorę pod uwagę dwa:

    1. Zielony laser, tylko muszę kupić mniejszy, bo ten co mam jest co prawda solidny, ale ma spore wymiary i ciężar a cały czas skupiam się na kompaktowości całej konstrukcji.

    2. Celownik typu Red Dot, z tym że te dostępne w sprzedaży też są dość duże, więc może sklecę sobie coś mniejszego.

    Red Dot ma tę przewagę nad laserem, że jest mniej wrażliwy na spadki temperatury, za to wymaga nieco gimnastyki. No cóż; pożyjemy, zobaczymy B)

  6. Nie, no jasne. Ja tylko podpowiadam. W tym testowanym przeze mnie ostatnio SW Mini Adventurer ten celownik przeziernikowy to taki trochę za mało precyzyjny był - dwa okręgi. Muszka i szczerbinka byłaby bardziej jednoznaczna.

    Zgadza się. Aczkolwiek w pewnym wieku każde rozwiązanie oparte na mechanicznych przyrządach celowniczych zaczyna być zawodne z uwagi na chorobę "krótkich rąk". po prostu trudno jest zmieścić w zakresie ostrego widzenia gwiazdę i muszkę ze szczerbinką. Tutaj rozwiązania optyczne zdecydowanie górują.

  7. Super! Lunetkę biegunową można ew. kupić jako opcję od Ioptrona.

    Rożne rozwiązania brałem pod uwagę; lunetka biegunowa, mały szukacz z krzyżem... Taki szukacz od marketowego teleskopu, tylko nieco przerobiony na krótszą wersję poprzez zastosowanie innej soczewki w obiektywie używałem z powodzeniem w astrokoziołku. Dobrze widoczny jest w nim układ gwiazd wokół bieguna północnego, co pozwala na dość dokładne ustawienie bez potrzeby kręcenia pierścieniami jak w tradycyjnych lunetkach np. w EQ3-2. Oczywiście trzeba tylko się nauczyć gdzie ten biegun względem gwiazd się znajduje, ale to akurat nie jest trudne.

    Zauważyłem jednak, że montaże takie jak iOptron SkyTracker, czy Vixen Polarie Star Tracker mają otwory przelotowe służące do zgrubnego ustawienia montażu i taki sposób ustawienia dla krótkich ogniskowych i krótkich ekspozycji jest wystarczający, a przy tym jest to chyba najszybszy sposób i odpada wiele innych problemów. Pamiętam jak zawsze irytowała mnie taka sytuacja, kiedy zsiadając z roweru i rozstawiając astrokoziołka nie zdążyłem jeszcze "ostygnąć" i po przyłożeniu oka do szukacza parowała mi soczewka :angry:

    No cóż, moje fotografowanie często wygląda tak, że włóczę się gdzieś nocą po beskidzkich odludziach, a kiedy trafię na ciekawe miejsce to rozkładam sprzęt i strzelam jedną, lub kilka fotek, i znów jadę lub idę dalej.

    A że często dzieje się to latem, kiedy noc jest krótka jak mgnienie oka, to każda minuta się liczy ;)

    Oczywiście przy ogniskowych rzędu 50 mm takie ustawienie już nie bardzo się sprawdza, ale akurat takie ogniskowe wykorzystuję rzadko, a poza tym do tego mam EQ3-2, tyle że to już nie jest sprzęt na rower.

    Ktoś by mógł powiedzieć, że po co mi w takim razie jakikolwiek montaż, przecież można takie fotki strzelać ze statywu. No jednak jest różnica. Niby zdjęcie naświetlane 4 minuty z ISO 800 pokaże miej więcej to samo, co ekspozycja 30 sekundowa przy ISO 3200, ale jednak pokaże to znacznie lepiej.

  8. Chodzi o to, że w części opisowej i wnioskach Maciek posługuje się tylko ogniskową. Potem 90% początkujących uzna, że skala (problemu) zależy tylko od ogniskowej, zapominając o wpływie wielkości piksela (rozdzielczości matrycy) na finalną skale.

     

    Sam inaczej patrzyłem na te obrazki z 200 mm, póki nie doszedłem do ostatniego z pomiarem PE i podaną rozdzielczością 6,28 "/pix. "Aha, fajnie a ja mam taką przy 135 mm". I zaczęło sie szukanie czym właściwie Wessel fotografował :)

     

     

    Przy obiektywach do 200 mm (skali ~4 "/pix) i wadze wyraźnie poniżej 1 kg, na jakimś zwyczajnym statywie ze stopu Alu, dokładność prowadzenia zależy głównie od PE i dokładności ustawienia na Polarną (w tej kolejności).

    Właśnie dlatego warto czytać całe posty ;)

     

    Problem w tym, że przeciętna lustrzanka APS-C + przyzwoity obiektyw 200 mm to już dobrze ponad kilogram. Do tego jeszcze trzeba doliczyć masę głowicy, czy też innego urządzenia mocującego aparat do montażu, bo to też obciąża montaż i robi nam się już ok. 2 kg, a czasem więcej. Nośność tego montażu jest określona na 3 kg, no więc niby jest zapas. Przeciętny statyw fotograficzny przyzwoitej jakości ma nośność 3 - 5 kg, więc niby też jest zapas. Tylko, że nośność statywów fotograficznych podawana jest dla typowych zastosowań, a przy zdjęciach astro zwykle trzeba ją podzielić przez dwa, czasem przez trzy. Lekki powiew wiatru, nieostrożne tupnięcie nogą w pobliżu i zdjęcie już jest poruszone. Tak więc nie do końca zgodzę się z podaną przez Ciebie kolejnością, bo jest to zależne od wielu okoliczności. Takie są przynajmniej moje osobiste doświadczenia.

     

    Tu na marginesie takie drobne spostrzeżenie; otóż nieraz prezentowane są tu zdjęcia takich przenośnych setupów, gdzie zamocowana na montażu lustrzanka ma przypięty pasek. Moim zdaniem to spora nieroztropność, bo taki pasek nawet przy lekkim wietrze stawia spory opór i psuje efekty pracy.

    • Lubię 1
  9. Beznadziejność tego obiektywu maskuje dość skutecznie błąd prowadzenia. Szkoda że nie spróbowałeś podłączyć czegoś co dało by bardziej miarodajny obraz sytuacji.

     

    Nikon D60 ma pixel 6,1 um, współczesne APS-C już poniżej 4,0 um (nowe Nikony i Canony 24 MPix odpowiednio 3,8 i 3,7 um). Dlatego ciężko tu mówić o "200 mm" bo na współczesne warunki to raczej odpowiednik 120-135 mm.

     

    Mimo wszystko "200 mm" i 150 sek zaczyna wyglądać sensownie, a to już całkiem niezłe osiągnięcie jak na taki montaż. Ale jeśli chcemy mieć gwiazdy w punkt to obawiam się, że max to 135 mm (~ 5,5 "/pix) i 60 sek.

     

    Bardzo jestem ciekaw testu iOptrona SkyTracker Pro bo wydaje się być znacznie ciekawszym rozwiązaniem od ww. SW.

    Mam wrażenie, że trochę namieszałeś.

    Wessel przyjął do pomiaru nie wielkość fizyczną piksela, lecz rozdzielczość arcsec/pix układu obiektyw - matryca, czyli postąpił prawidłowo i taki pomiar jest miarodajny, choć oczywiście obarczony błędami wynikającymi choćby z nieostrości obrazu i związaną z tym trudnością dokładnego odczytu. Zresztą z założenia pomiar ten miał być orientacyjny i sadzę, że błąd rzędu 10 arcsec jest tutaj do przyjęcia. Myślę, że sama nośność montażu jak i jego sposób zamocowania do statywu i sztywność samego statywu będzie determinować maksymalną ogniskową i czas naświetlania. PE będzie tu tylko jedną ze składowych.

    Oczywiście można wykonać ten sam test z obiektywem dającym ostrzejszy obraz i matrycą o większej rozdzielczości, ale nie wpłynie to raczej na wartość PE, a co najwyżej na dokładność odczytu.

  10. Amplituda to jest peak to peak, tak mnie uczyli...ale może źle uczyli, albo nie pamiętam :D . Nie ma się o co spierać. . W każdym razie te 45-47 arcsekund to jest peak to peak.

    Oj to chyba źle uczyli B) chyba, że mnie źle uczyli, ale Wiki też tak podaje. W każdym razie istotne jest to, że doprecyzowaliśmy informację.

    Wynik porównywalny jest z tym jaki osiąga większa wersja Sky Adventurera i wydaje się być znacznie lepszy niż w przypadku iOptron SkyTracker gdzie mierzone wyniki to ok. 60 - 70 arcsec a niektórzy zmierzyli nawet 100 arcsec.

    Szkoda tylko, że w cenie montażu nie ma klina paralaktycznego.

  11. Możesz jeszcze spróbować wykorzystać wolne piny analogowe. Może nie wszystkie padły. I tak nie masz nic do stracenia.

    Co prawda nie jestem ekspertem od Arduino, ale wydaje mi się, że jest to realne.

    A może ktoś bardziej "przebiegły" się wypowie?

  12. Do wylutowania elementów z płytki drukowanej trzeba podchodzić ostrożnie, by nie uszkodzić ścieżek. Pomocne są w tym przypadku dwa narzędzia; odsysacz cyny i plecionka miedziana. Najpierw odsysasz cynę odsysaczem, a następnie resztki pozostałego spoiwa usuwasz przy pomocy plecionki przykładając ją złącza i podgrzewając lutownicą. Lutownica powinna być dobrze rozgrzana, by cyna topiła się szybko i by jak najmniej ciepła przechodziło na płytkę.

    Tu masz przykład jak używać plecionki;

    • Lubię 1
  13. Nie miałem nic do USB podłączone, i do gniazda zasilania też nie.

    Wszystko połączone jak na tej stronie, czyli arduino też 12 V dostawało.

    https://fstop138.berrange.com/2014/01/building-an-barn-door-mount-part-1-arduino-stepper-motor-control/

     

    Mierzyłem napięcie na tym zasilaczu i jest 12,16V

     

    Myślałem że do akumulatora samochodowego da się to wszystko podłączyć jak bym się gdzieś wybrał.

    Jakiś czas temu kupiłem konwertet 12V na 5V do czegoś innego. Może i dobry pomysł podłączyć go następnym razem. Dzięki za pomysł.

     

    Wylutuję i spróbuję. Komputerowi nic się nie stanie, jakby gdzieś zwarcie było na Uno?

     

    Kiedyś czytałem że Arduino to open source, więc trudno mówić co jest klonem a co oryginałem. Te włoskie może też na chińskich częściach robią :-)

    Czyli zasilacz jako źródło kłopotów raczej odpada.

    Jeśli schemat, który podlinkowałeś dopuszcza takie podłączenie zasilania, to tu również nie popełniłeś błędu. Być może przyczyną był sam wadliwy element na płytce Arduino.

    Podłączenie do komputera teoretycznie powinno być bezpieczne, bo USB na schemacie Arduino posiada zapezpieczenie 500 mA. Jednak dla pewności najpierw radził bym podłączyć np. ładowarkę USB jeśli masz taką do której można podpiąć kabelek USB-A/USB-B, ewentualnie powerbank. Jeśli nic nie będzie się grzać ani dymić, a dioda zasilania na płytce Arduino się zaświeci to można próbować z komputerem.

    Oczywiście najpierw odłącz zasilanie, to które szło od sterownika.

  14. Witam.

    A miałeś coś pod USB podłączone? Wygląda mi to "złote" na termistor szeregowy z tranzystorem dla 5V pod USB. Ale mogę się mylić. Nie znam tego schematu i rozmieszczenie na płytce to tylko przypuszczenia.

     

    Pozdrawiam.

     

    Dokładnie, w tym miejscu pasował by termistor i pewnie tak jest, ale zwiodło mnie oznaczenie pasujące do kodu kondensatora. Zresztą ta płytka to chyba chiński klon, a po nich różnych oznaczeń można się spodziewać.

    Ze zdjęcia płytki niewiele da się wywnioskować, bo to druk dwustronny. W każdym razie jeśli to termistor i jeśli zadziałał prawidłowo to płytka powinna przeżyć.

     

    Jeśli tak jest to płytka powinna dać się uruchomić z zasilaniem przez USB, ale dla świętego spokoju wylutował bym najpierw uszkodzony stabilizator napięcia.

  15. Część oznaczona 504F to kondensator, tak przynajmniej wnioskuję z oznaczenia. Warto byłoby sprawdzić jakie rzeczywiście napięcie daje ten zasilacz. Trafił mi się przypadek i to markowego zasilacza 12V, który na wyjściu dawał 18V. Oryginalne Arduino chyba przyjmie napięcie nawet rzędu 15V, ale jak jest z chińskimi klonami to trudno powiedzieć. Moim zdaniem najbezpieczniejsza opcja to zasilanie sterownika napięciem takim jakiego wymaga silnik, czyli np. te 12V, a dla Arduino niższe napięcie, np. 9V, albo przez USB 5V. Zresztą możesz wylutować ten uszkodzony element, a samą płytkę podłączyć do komputera przez port USB. Jeśli nic innego na płytce nie padło, to powinna działać.

  16. Dzięki _vk_. W tym przypadku widzę że też odwrotnie pomyślałem.

    A czytałem Twoje posty wiele razy :-) Teraz pasuje, bo w kodzie miałem wpisać steps /sek.

     

    Wczoraj się bawiłem, chciałem dslr założyć na EQ3, ale nie wymyśliłem jak głowicę kulową do niego przykręcić na śrubę 3/8".

    Więc wyjąłem newtona 150 PDS. Rzeczywiście nie łatwo nim się obsługiwać na tego typu montażu, zwłaszcza jak ręcznie to trzeba robić.

    Tak też robiłem, czyli próbowałem wcelować w mgławicę oriona, podczas kiedy krokowiec się obracał i zauważyłem dymek lecący z arduino.

    Dziwne że z arduino a nie z easy drivera. Czyżby 12V jej zaszkodziło?

    Ta część zaznaczona w kółeczku była gorąca i z niej prawdopodobnie się dymiło. Myślę że z tej większej "504" części. Ale to z trzema nogami z prawej strony też podejrzanie wygląda.

    Teraz muszę poczekać parę tygodni na nową i może z 9V zasilaczem spróbuję.

    Wygląda, że uszkodzeniu uległ stabilizator 5V (ten czarny element obok gniazda zasilania) obudowa wygląda na nadtopioną. Jeżeli reszta elementów na płytce nie uległa uszkodzeniu to warto go wymienić, bo to koszt kilku złotych i wszystko powinno wrócić do normy. To napięcie które podałeś na pewno miało 12V ? Z jakiego to źródła? Akumulator, zasilacz stabilizowany, niestabilizowany?

  17. Pewnie silnik będzie musiał dość szybko się obracać, czyli dużo kroków robić. Nie wiem na co np. arduino stać, ale i elektronika i silnik musi być w stanie wyrobić się, bo silnik może zacząć piszczeć i nie będzie się obracał, jak za dużo obrotów się od niego wymaga.

     

    To zależy do czego podpięty będzie silnik, czyli jakie obroty finalnie chcemy uzyskać. Zakładam, że chodzi o jakąś konstrukcję pod astro, a tu raczej obroty nie muszą być duże.

    Ja zastosowałem ten silnik 28-BYJ4 z przekładnią do napędu miniparalaktyka, w którym jako główną przekładnię wykorzystałem układ ślimak-ślimacznica o przełożeniu 1:54. Silnik jest podpięty bezpośrednio do ślimaka za pomocą sprzęgiełka helikalnego i opóźnienia między impulsami ustawione są na 760 ms w trybie pełnokrokowym, czyli silnik kręci się bardzo wolno. W czasie testowania spokojnie dawał radę z opóźnieniami rzędu 3 ms ale myślę, że takie obroty raczej nie będą potrzebne, chyba że ktoś chce budować motofocuser do wyciągu to tu duża prędkość może być przydatna.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.