Witam
Ostatniej nocy nadarzyła się okazja na ciekawe obserwacje. Punktem docelowym było M57, a może i coś więcej. Około północy, kiedy latarnie uliczne wygasły, skierowałem się do Lutni w poszukiwaniu M57. Nie było trudne bo wystarczy wycelować i przy 31mm w wyciągu jawi się na zawołanie. Celem była gwiazdka centralna w samym środku mgławicy. Powiem od razu że ją ustrzeliłem.
Początkowo adaptowałem oczka i wpatrywałem się w mgławice na powiększeniu około 200x. Po jakichś piętnastu minutach pojawiła się gwiazdka obok pierścienia-oczywiście koleżanki 12mag i 13,5mag widoczne wcześniej-o jasności 14,5. To nie był koniec, zmiana na ekstremalne powiększenie 681x i minęło sporo czasu zanim ustawiłem ostrość w najlepszym punkcie. Teraz w pobliżu gwiazki 14,4mag pojawiła się kolejna, sprawdziłem dziś że ma jasność około 15,3. Ale nadal ani śladu gwiazdki centralnej. Miałem ze sobą koc, zakryłem głowe, oko wtuliłem w okular-na szczęście nie było dużej wilgoci i okular nie zaparował-i po jakimś czasie pojawiła się ta, na którą polowłem. Jest strasznie trudna o uchwycenia. Widoczna tylko zerkaniem. Przez jakieś 10min uświadamiałem sobie czy napewno ją widze. Mało tego, w pobliżu mgławicy pomrukiwały kolejne gwiazdki. Jaki zasięg miałem ciężko powiedzieć. Następnym razem musze zrobić szkic.
Najlepsze efekty dawało kiedy "zespoliłem" oko z okularem. Nagle pojawia się niezwykły kontrast, nie wiem z czego to wynika.
Dodam że wcale nie było nadzwyczajnego seeingu, lekko wiało ale plusem było brak wilgoci.
Pozdro