Oooo! zadziwiłeś mnie!Fakt, nawet fizycznie ci dwaj naukowcy są odmienni,ale Feyman jest dla mnie bardziej konkretny (bliższy życiu).Ale do rzeczy:Opisując doświadczenie z bardzo słabymi żródłami kwantów zauważa,że po przejściu przez szczelinę(piszę teraz o zjawisku dyfrakcji) pojedyńczy kwant pada tak na ekran za szczeliną jak gdyby "wiedział" o istnieniu drugiej szczeliny.W ściśle określone prawdopodobieństwem zajścia zdarzenia miejsce.Ale skąd "wie" o tej drugiej szczelinie? Przecież nie ma oczu.Ocieramy się jakby o Boską tajemnice może?(czy jak lepiej to nazwać).Pomyśl, gdyby pominąć tylko pewien szczegół nt.detektorów kwantów w tym doświadczeniu można by opisać bardzo sensowna konstrukcje maszyny do komunikowania się z przyszłością Niestety nie działałaby bo jest to ograniczenie z detekcją.Jesli pamiętasz ten rozdział to wiesz o co chodzi.Mimo wszystko można poczuć powiew niezwykłości budowy świata w którym przyszło nam żyć.