Skocz do zawartości

ifo

Społeczność Astropolis
  • Postów

    48
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ifo

  1. Wysyłam w formacie JPG, przetwarza się samo.
  2. Czy wiecie dlaczego w moich postach najpierw pojawia się nieklikalny adres, a potem dopiero miniaturka zdjęcia, tak jak powyżej? Występuje to już nie pierwszy raz. Gdzie robię błąd ? Pozdrawiam
  3. Kiedyś na działce pojawiło się takie zwierzątko: http://astro-forum.org/Forum/style_images/.../attach_add.png
  4. Między innymi kłania się kryterium Rayleigha, czyli im mniejsza dziura tym rozdzielczość mniejsza. Poza tym optymalna średnica otworka jest tylko dla fali świetlnej o określonej długości, w moim wypadku zielonej, a zdjęcie jest sporo powiększone. Jak napisał Kolega Grześ głębia ostrości jest ogromna, ale przy takim świetle F=+_ 666 musi taka być. Pozdrawiam
  5. Oczywiście, że aparat był na montażu, a całość jest tylko ciekawym eksperymentem, jak np mikroskop z klocków LEGO.
  6. Dziwnie jakoś otworzyły się te zdjęcia. Ale w kolejności.
  7. Fotografia otworkowa jest dziedziną dosyć niszową , a w zupełności nie nadającą się do astrofotografii W sieci sporo jest artykułów opisujących taką fotografię, więc nie będę się szerzej nad tym rozwodził, ale jedna rzecz zwróciła moją uwagę. Otóż okazuje się, że dla danej odległości otworka od matrycy aparatu, optymalna jest tylko jedna jego średnica gdzie obraz jest najostrzejszy. Dwa poniższe zdjęcia pokazują różnicę miedzy otworkiem optymalnym, a przypadkowym. http://astro-forum.org/Forum/style_images/.../attach_add.png http://astro-forum.org/Forum/style_images/.../attach_add.png Spostrzeżenie to stało się inspiracją do wykonania „astrografu otworkowego” o ogniskowej 1000 mm. Im średnica otworka jest większa, tym dalej od matrycy należy go umieścić, a co za tym idzie, zwiększa się ogniskowa takiego "obiektywu". Dla ogniskowej 45 mm. średnica otworu wynosi 0,3 mm, a dla ok. 1000 mm - 1,5 mm. Otworki wywierciłem wiertłem w cienkiej blaszce aluminiowej wklejonej następnie w zaślepkę papierowej tuby. Długość tuby została dobrana do średnicy otworków. Pod tym adresem dostępny jest kalkulator wyznaczający tę średnicę http://www.pinhole.cz/en/pinholedesigner/ Wykonałem cztery „obiektywy” wykorzystując resztki canonowskiego kitu 50 mm. ze sprawnym bagnetem. Tu widok „obiektywu” o najkrótszej ogniskowej http://astro-forum.org/Forum/style_images/.../attach_add.png Tak wygląda komplet „obiektywów” 45mm, 150mm, 500mm. i 1000mm. http://astro-forum.org/Forum/style_images/.../attach_add.png A tak wyglądają zdjęcia tego samego motywu wykonane przez te „obiektywy” http://astro-forum.org/Forum/style_images/.../attach_add.png http://astro-forum.org/Forum/style_images/.../attach_add.png http://astro-forum.org/Forum/style_images/.../attach_add.png http://astro-forum.org/Forum/style_images/.../attach_add.png Niestety, zdjęcie Księżyca to całkowita porażka, chyba najgorsze jego zdjęcie w sieci. Ale mam tu przynajmniej swoje naj. Może przy tubie 5m.widoczne były by kratery. http://astro-forum.org/Forum/style_images/.../attach_add.png Zdjęcia ziemskie wychodzą dużo lepiej. Poniżej kilka moich ciekawostek sfotografowanych przez dziurkę 0,24 mm. Radiostacja RBM1 całkowicie sprawna. Przez identyczną erbemkę Lidka flirtowała z Jankiem Kosem, używali jej też agenci Hansa Klossa, a może nawet sam towarzysz Stirlitz. http://astro-forum.org/Forum/style_images/.../attach_add.png Odbiornik komunikacyjny RACAL ( 23 lampy elektronowe). Za jego pomocą Wolną Europę odbierałem zawsze komfortowo, mimo potężnego zagłuszania. http://astro-forum.org/Forum/style_images/.../attach_add.png Log mechaniczny z drugiej połowy19 wieku. Urządzenie służące do pomiaru przebytej przez statek drogi. http://astro-forum.org/Forum/style_images/.../attach_add.png Barometr-wysokościomierz podróżny. Widać, że rozdzielczość tej dziurki nie jest wcale taka najgorsza. http://astro-forum.org/Forum/style_images/.../attach_add.png Coś z optyki: Dalmierz stereoskopowy firmy ZEISS wraz mechanicznym komputerem kierującym ogniem artylerii. Szczytowe osiągnięcie w dziedzinie komunistycznej optyki wojskowej. Mam go w stanie magazynowym. Za komuny kosztował 80 000 $. A teraz ? A teraz waży 15 kg i daje wspaniałe stereoskopowe widoki krajobrazu. http://astro-forum.org/Forum/style_images/.../attach_add.png Zdjęcia te są trywialne, ale może zainspirują kogoś z Was do bardziej artystycznego podejścia do tematu. Efekty mogą być naprawdę ciekawe. W sieci jest sporo zdjęć wykonanych tą techniką. Pozdrawiam
  8. Biorę ten aparat. Może coś z niego zrobię. Ryzyko nie jest duże. Pozdrawiam
  9. Dziękuję za zainteresowanie. Widzę, że nie mam szans na własnoręczne napisanie takiego programu. A może ktoś z Was „wymienił by” taki programik na coś konkretnego?
  10. Chodzi o program, którego ogólne założenia podałem.
  11. Nieśmiało ponawiam powyższe pytanie, odnośnie programu. Pozdrawiam
  12. Sumas zadaje pytanie : Po co to zrobiłem ? Po pierwsze tak jak już wspomniałem, trochę dla zabawy, chodziło to za mną w podobnej postaci już dość długo a, że technika się zmieniła, no cóż... Poza tym lubię w wolnych chwilach bawić się w taką nietypową elektronikę. Co do powszechnej cyfryzacji to masz Sumasie rację, ale czasami jest ona wykonywana trochę na siłę. Wynika to z parcia na zmniejszenie kosztów produkcji. Z jednej strony automatu mały żółty człowiek wrzuca do kubła wór elementów, a z drugiej jego brat bliźniak wpycha gotową płytkę do montażu. Zero regulacji, zero uruchamiania, chodzi albo nie. Czasami jednak układ analogowy jest nie do zastąpienia, ale wymaga przy uruchamianiu i serwisie, personelu o dużych kwalifikacjach. Potwierdzam, że jest to trochę wyważanie otwartych drzwi, ale tylko trochę. Po pierwsze traktuję to tylko jako działający prototyp i nie namawiam nikogo do wykonania go w takiej postaci. A po drugie to uważam, iż przy zastosowaniu programiku, którego założenia podałem w sąsiednim poście i przy bezpośrednim sterowaniu generatora montażu, to proces guidowania zachodził by w sposób płynny, a przez to dokładniejszy. Oczywiście należało by też użyć kamery z dłuższymi czasami ekspozycji. Luneta guidująca mogła by mieć wtedy normalną ogniskową. Bezsprzeczną zaś zaletą tego układu jest tak jak wspomniałem wcześniej, możliwość ręcznego guidowania nawet prościutkim montażem w sposób bardzo precyzyjny. Oczywiście po dokładnym zorientowani montażu na Gwiazdę Polarną. Pozdrawiam.
  13. Zwracam się z pytaniem do Kolegów używających programów guidujących. Czy ktoś z Was wie jak wygląda algorytm takiego programu ? Czy optymalne jest takie dobranie ogniskowej lunety guidującej, aby obraz gwiazdy obejmował tylko jeden piksel ? Jeśli nie, to jaka jest optymalna liczba oświetlonych pikseli przy rozogniskowaniu tej lunety ? Rozumiem, że w takim wypadku program analizuje położenie środka krążka. A teraz pytanie z innej beczki, do kolegów biegłych w informatyce: Czy możliwe jest napisanie programu o następujących założeniach: Wykreślenie na ekranie rzeczywistej lub hipotetycznej linii do której zbliża się obraz gwiazdy. Po oświetleniu choć jednego piksela obszaru za linią, karta dźwiękowa generuje np. sygnał 10 Hz . Przy 50 pikselach 500 Hz itd. Można też generować przebieg o zmiennym wypełnieniu, modulowany ilością oświetlonych pikseli. Dobrze było by, by program miał możliwość deklarowania ilości tych pikseli. Zamiana takiego sygnału na napięcie sterujące generatorem napędu jest trywialnie prosta, jak opisałem to w poprzednim poście. Moja edukacja informatyczna skończyła się wtedy gdy na wydziale stał komputer wielkości ciężarówki ( Odra? ) i kazano nam pisać głupawe programy, w języku o nazwie Fortran. Pozdrawiam
  14. Pomysł ten narodził się chyba 20 lat temu po tym jak zrobiłem sobie montaż nie mając zielonego pojęcia jak taki montaż powinien wyglądać i w co powinien być wyposażony. Obraz w teleskopie, tez własnej konstrukcji chodził sobie własnymi ścieżkami, ale jednak głównie jednak w linii wschód-zachód. Wtedy poznałem naocznie co to jest błąd periodyczny panoramy artyleryjskiej z której montaż był zrobiony. Wynosił chyba 60". Teleskop z firmy U był wtedy niedościgłym wzorem. Bezpośrednim zaś impulsem, był filmik z You Tube wstawiony przez jednego z forumowiczów, przedstawiający obraz gwiazdy na ekranie monitora podczas guidingu. Ku mojemu zdziwieniu obraz ten nie stał w miejscu, a skokowo nadążał za swoim miejscem. Tak nie może być, tę gwiazdę trzeba zatrzymać. Wzorcem częstotliwości w montażu jest generator kwarcowy. Elektronika dokonuje podziału tej częstotliwości do takiej wartości sterującej silnikiem ślimaka, aby oś RA obracała się z prędkością gwiazdową. Błędy wykonania zespołu ślimak ślimacznica, powodują jednak nierównomierny obrót tej osi. Aby to skorygować, oprogramowanie guidujące zmienia stopień podziału częstotliwości wzorcowej generatora do takiej wartości, aby os RA obracała się ze stałą prędkością. Nie wiem jak odbywa się to w praktyce, ale wydaje mi się, że raster stopnia podziału nie jest dostatecznie mały i stąd bierze się " skokowość " guidingu. Podszedłem do problemu zupełnie z innej strony. W miejsce generatora kwarcowego podstawiłem generator zewnętrzny, o częstotliwości zależnej od przyłożonego do niego napięcia. Napięcie to jest proporcjonalne od oświetlenia przez obraz gwiazdy, czułego fotoelementu umieszczonego na powierzchni ekranu laptopa lub telewizora. Układ tak steruje częstotliwością generatora, aby obraz gwiazdy pozostawał na swoim miejscu. To tak z grubsza, a teraz kilka szczegółów: Lunetą guidujacą jest tuba ETX 125 z Barlowem x 3, tak, ze wypadkowa ogniskowa wynosi 5700 mm. W tej konfiguracji 1mm. odległości na ekranie odpowiada 0,75 " łuku. Kamerą jest czuła, monochromatyczna ale tania Tayama C3102-01A1. Za przechwyt sygnału video odpowiada zewnętrzny tuner telewizyjny z wejściem AV. Elementem światłoczułym jest fototranzystor BPY 62 w układzie Darlingtona z BC 107. To taki czopek z Teflonu podłączony wtykiem jack, widoczny na zdjęciu. Zmiany napięcia wzmacniane sa jeszcze wzmacniaczem operacyjnym. Źródłem częstotliwości jest generator LC, gdzie elementem obwodu rezonansowego jest dioda pojemnościowa sterowana wspomnianym wcześniej napięciem. Zakres częstotliwości tego generatora to od ok. 14 MHz do 18 MHz, przy częstotliwości wzorcowej montażu 16 MHz. Graficznym odzwierciedleniem tych zmian jest widoczny na zdjęciu wskaźnik słupkowy z układem LM 3914 pokazujący zmiany napięcia sterującego generator. W układzie jest możliwość przełączenia na guidowanie ręczne regulując to napięcie płynnie, za pomocą potencjometru a nie skokowo klawiszami pilota. To ta duża gała obok wskaźnika. Mała natomiast obraca przełącznikiem zmiany stałej czasowej układu dostosowując go do warunków seeingu, tak aby montaż nie reagował na szybkie zmiany kształtu gwiazdy, tylko na jego średnią wartość. Do wyboru są 4 takie możliwości. Sygnał doprowadzony jest do miejsca w procesorze montażu w którym występuje oryginalny z kwarcu. Należy oczywiście uprzednio przeciąć odpowiednią ścieżkę druku. Aby w każdej chwili powrócić do oryginalnej pracy montażu, sygnały te przeprowadzone są przez widoczny na panelu przełącznik, którym można wybrać źródło częstotliwości. Układ jak widać został poklejony na płytkach do montażu próbnego i upchany do standartowej obudowy. Jako, że układ działa tylko dla jednej osi należy montaż precyzyjnie ustawić. Po uzyskaniu na ekranie obrazu gwiazdy przykładamy " fotoczopek " do ekranu z jej prawej strony. Brak jego oświetlenia skutkuje tym, że częstotliwość generatora będzie wysoka co z kolei spowoduje ruch gwiazdy w prawo. W momencie gdy jej światło zacznie " muskać "fototranzystor, generator zacznie zwalniać aż do wartości przy której obraz gwiazdy zatrzyma się, a następnie powoli zacznie cofać się względem ekranu, wtedy zaś wzrośnie częstotliwość i tak dalej. Obszar z którego zbiera światło fototranzystor, to tulejka z otworem o średnicy około 1,2mm. i na takiej też mniej więcej drodze oscyluje obraz gwiazdy. Układ sam wybiera sobie miejsce równowagi i dąży do jej utrzymania. Jest to klasyczny przykład ujemnego sprzężenia zwrotnego. W oryginalnym układzie, bez regulacji mechanicznej obraz gwiazdy oscylował na ekranie w granicach około ± 20 mm co odpowiadało wartości błędu okresowego ±15" Po uruchomieniu układu, gwiazda praktycznie stoi w miejscu, a wskaźnik słupkowy pokazuje zmiany częstotliwości generatora i co za tym idzie, korekty prędkości obrotowej ślimaka. Wydaje się więc, że błąd ten nie jest większy niż ± 0,6 . Oczywiście projekt ten, jak na dzisiejsze czasy jest wyjątkowo prymitywny, ale powstał w takiej postaci trochę dla zabawy, ale też w wyniku mojej niewiedzy informatycznej . Gdybym wiedział jak, napisał bym program analizujący położenie gwiazdy na ekranie, który zamieniał by to np. na przebieg ze zmiennym wypełnieniem, zależnym od położenia gwiazdy, który przez przetwornik D/A sterował by częstotliwością generatora montażu. W praktyce okazało się też, że układ może analizować położenie tylko stosunkowo jasnych gwiazd. Wydaje się że zdecydowanie pomogło by zastosowanie kamery cyfrowej z długimi czasami. Robiłem też próby z prostym napędem do montaży typu EQ 2-3 W prosty sposób można dostać się do miejsca sygnału wzorcowego, odciąć go i w to miejsce podstawić swój własny. Można prowadzić wtedy guidowanie w sposób bardzo płynny i dokładny, nawet takim prostym montażem. Pozdrawiam
  15. Witam Wielu z nas prowadzi obserwacje z balkonu. Przy widoku z niego na południowe niebo, niemożliwe jest użycie lunetki biegunowej. Wpadłem na pomysł, aby do głowicy montażu (LXD 650) zamocować libelę rurkową, ustawioną tak, aby wskazywała poziom przy pochyleniu głowicy na lokalną szerokość geograficzną. W moim wypadku jest to 52°07'42" Okazało się, że dokładność ustawienia tego kąta, libelą jest większa niż możliwości mechaniczne lekko rozklekotanych pokręteł regulacyjnych montażu. Należy to poprawić. Biorę więc w rękę młot, piłę, świder i zabieram się do pracy. Oryginalne śruby do regulacji montażu w elewacji i azymucie są rozmiaru calowego, a ich skok mający chyba 2mm. nie umożliwia precyzyjnej regulacji. Poza tym gwint śruby elewacji, nacięty jest bezpośrednio w duralowym korpusie montażu, który w tym miejscu ma grubość około 2 mm, co powoduje, że śruba ta przy regulacji lata jak ... Zrobiłem nowe śruby z gwintem drobnozwojowym. Ta od elewacji jest rozmiaru M8/0,5 i nie pracuje bezpośrednio w korpusie, lecz w nagwintowanej, mosiężnej tulei o długości 5 cm, która zamocowana jest w miejscu starego gwintu. Śruby od regulacji azymutu są rozmiaru M 10/0,75 i pracują bezpośrednio w korpusie, który w tym miejscu jest wystarczająco gruby. Jak widać na zdjęciach, w końcówki śrub wciśnięte są stalowe kulki poprawiające precyzję ich pracy. Następnym elementem mechaniki wymagającym poprawy, było miejsce styku śruby elewacji z ruchomym elementem głowicy. Fabrycznie te dwa elementy prostopadłe są do siebie tylko przy pracy montażu na równiku. Przy 52° są do siebie styczne i nie ma możliwości precyzyjnego ustawienia tego kąta. Problem rozwiązało przymocowanie w tym miejscu mosiężnego klocka o tak dobranym kącie, aby śruba elewacyjna atakowała go pod kątem prostym. Kolejna sprawa. Nie wiem jak jest w innych montażach, ale w moim występuje następujące zjawisko: Aby mieć możliwość regulacji głowicy należy poluzować jej śrubę mocującą. Na zdjęciu, to ta z uszami na końcach pokrętła. Przy regulacji, głowica opiera się własnym ciężarem o czoło śruby regulacyjnej osi RA Po jej ustawieniu, podczas fixowania położenia głowicy, następuje jednak niewielka zmiana położenia tej osi. Gdyby podczas tej regulacji uszata śruba dość mocno, trzymała głowicę, bez jej nadmiernego luzowania, a obrót głowicy był płynny, wówczas efekt ten by nie wystąpił. Potrzebna jest jednak dodatkowa siła dociskająca wspomniany wyżej klocek, do czoła śruby regulacyjnej osi RA. ( W montażu tym nie ma śruby północnej ) Siłę tę zapewnia mocna sprężyna wciśnięta między widoczny na zdjęciu mosiężny dekielek, a rzeczony klocek. Zdjęcia sprężyny i klocka nie będzie, gdyż bez wyraźnej potrzeby nie będę powtarzał operacji wciskania jej do wnętrza montażu. Musicie uwierzyć, że ona tam naprawdę jest. Przeróbki te zdecydowanie poprawiły kulturę pracy mechanizmu. Pokrętła chodzą płynnie i powtarzalnie, a montaż podczas ustawiania zachowuje się przewidywalnie. Po tych wszystkich kowalskich pracach nastąpiło solidne przymocowanie libeli do korpusu głowicy montażu. Widać to na zdjęciu. Kolejnym i chyba najważniejszym etapem tego „ tuningu” jest kalibracja. Należy oś RA, precyzyjnie, zgodnie z zasadami, metodą dryftową ustawić równolegle do osi Ziemi. Kiedy to nastąpi, libelę należy tak ustawić, aby bąbelek powietrza był na środku rurki, w zdefiniowanym położeniu, a następnie zabezpieczyć przed przypadkowym poruszeniem. U mnie są to cztery śrubki z otworkami widoczne na obrazku. Po tej czynności, przy każdym, kolejnym rozkładaniu montażu do pracy, należy tylko patrzeć na bąbelek, ustawić go w odpowiednim miejscu i już mamy ustawiony kąt elewacji. To „już” zależy jednak mocno od dokładności naszej kalibracji i dokładności użytej libeli. W moim przykładzie, ruch bąbelka między dwoma kreskami odpowiada zmianie kąta położenia głowicy o 10" . Jest to tak zwana przewaga libeli. Bez żadnego problemu, mogę uzyskać dokładność ustawienia głowicy wynoszącą ½ działki, czyli 5". Chciałbym nieśmiało zauważyć że kąt pod jakim widać kreski w lunetce biegunowej tego montażu wynosi około 30". Oczywiście kalibracja ta jest dokonana tylko dla jednego miejsca obserwacji. Dla naszej szerokości geograficznej te 10" to jest przestawienie montażu o około 300 metrów w linii północ-południe. Zastosowana libela kupiona była kiedyś za grosze na bazarze. Podobno występuje jako oddzielna część do teodolitu Zeissa. Libele od typowych niwelatorów budowlanych mają przewagę około 15-20" tak że też można je spokojnie wykorzystać. Uzbrojenie montażu w taką libelę pozwala zaobserwować jak pod naciskiem obserwatora ugina się nawet betonowa szlichta, nie mówiąc o powierzchni balkonu czy drewnianej podłogi. Ustawienie montażu w azymucie, na lokalny południk wykonujemy za pomocą teleskopu wyposażonego w okular z krzyżem, wykorzystując zjawisko górowania gwiazdy na tym południku. „ Tuning” ten powstał niejako przy okazji uzdatniania tego montażu, do zaprojektowania i wykonania układu guidowania opartego na zupełnie innej zasadzie, niż ogólnie stosowana. Pozwolę sobie opisać to dla Was w oddzielnym poście. Pozdrawiam
  16. Witam Tak się złożyło, że jakiś czas temu zrobiłem sobie mikrofocuser z dokładnie takiej samej przekładni. Według mnie jest to strzał w dziesiątkę, gdyż urządzenie to precyzją wykonania zdecydowanie przewyższa tanie chińskie mikrofocusery. Przede wszystkim wyciąg rusza przy minimalnym nawet pokręceniu gałką, a nie dopiero przy obrocie o kilka stopni, jakby po pokonaniu wewnętrznych oporów. Mam taki niby solidnie wykonany, ale jego przekładnia pracuje fatalnie. Musisz Kolego Wtw przy jego konstrukcji zwrócić uwagę na jedną bardzo ważną rzecz: Z racji dość dużego momentu obrotowego rzeczonej przekładni, przy minimalnie nawet nieosiowym, sztywnym połączeniu jej z osią wyciągu, wystąpią duże siły wyginające tę oś. Rozwiązaniem może być napęd przez pasek zębaty, lub sprzęgło elastyczne. Kolego Grzybu, przekładnia ta ma dwa elementy regulacyjne: Pierwszym jest śruba w bakelitowej gałce. Wkręcając ją kasujesz luzy, które prawdopodobnie wystąpiły, a jednocześnie zmniejszasz jej przełożenie. Oczywiście gałka musi być w tym czasie nieruchoma. Drugim jest tylny pierścień z wkręconą weń śrubką robaczkową. Po jej poluzowaniu można obracając tym pierścieniem, regulować sztywność przekładni. Pozwolę sobie dołączyć link z kilkoma zdjęciami wyciągu i mikrofocusera mojej konstrukcji. http://picasaweb.google.pl/ifoifo7/Mikrofocuser# Pozdrawiam
  17. W pilocie nie ma funkcji "wgrywania" PECa, lub jest tak trywialna,że nie ma o niej żadnej wzmianki, a ja nie potrafię jej znaleźć. Poza tym jak już wspomniałem, w instrukcji napisane jest o stałym programowym zredukowaniu błędów osi RA. W samym zaś montażu jest tzw. Computer Drive System w którym zainstalowane są EPROMY i tam chyba jest źródło tego błędu.
  18. Witam Chciałbym podzielić się z Wami problemem jaki nurtuje mnie od jakiegoś czasu, a który związany jest z posiadanym przeze mnie, dość chyba mało znanym w Polsce montażem LXD 650 . Kupiłem go chyba około 7 lat temu z trzeciej, a może i czwartej ręki i problem, choć niewielki istniał zawsze. A mianowicie: Co 8 minut przez dwie sekundy napęd porusza się z podwójną prędkością gwiazdową. 8 minut jest okresem obrotu ślimaka tego montażu. Podejrzewam, że w system sterujący ślimakiem, wgrana została korekta jakiegoś błędu, o czym świadczyła by prawidłowość śledzenia gwiazdy, w długim okresie czasu. Być może jest to korekta błędu okresowego, z tym , że w jedną stronę korekta jest skokowa, a w drugą liniowa. W instrukcji napisane jest o stałym programowym zredukowaniu błędów osi RA do poziomu 5 arcsec i mniej. Jeśli tak wygląda ta korekta, to jest to oczywista wpadka inżynierów z MEADE Pytanie moje jest następujące: Czy tak może wyglądać kompensacja błędu okresowego? Czy ktoś z Was dokonywał korekty tego błędu, w samej elektronice montażu, bez systemu guidowania ? Czy pozbycie się tego dwusekundowego skoku możliwe jest tylko przez zmianę zawartości pamięci ? Sam montaż jest wykonany bardzo solidnie z pancernych odlewów duralowych , posadowiony na trójnogu z dwucalowych rur stalowych. Napędzany jest dwoma silnikami prądu stałego z enkoderami, przez co pracuje niemal bezszelestnie. Do tej pory służył mi wyłącznie do obserwacji, więc minimalny skok napędu nie miał raczej znaczenia. Wykonuję pewien eksperyment na elektronice tego montażu i zależy mi na pozbyciu się tego zjawiska. Błąd okresowy może być większy, ale ruch ślimaka musi być płynny, bez żadnych skoków. Wdzięczny będę za każdą odpowiedź i sugestię.
  19. Witam Z uwagą śledzę ten wątek i pozwolę sobie napisać kilka zdań dotyczących zasilaczy sieciowych. Zasilacz jest naprawdę bardzo ważnym, aczkolwiek mało docenianym elementem w prawidłowym działaniu każdego urządzenia elektronicznego. Potwierdza to przykład Kolegi Jesiona. Mając sprzęt z wyższej półki jakościowej a zarazem cenowej, toczył walkę z przeciwnikiem którego nie było. Jego zasilacz powinien być opoką, najbardziej pewnym elementem, który napędza cały zestaw drogich urządzeń. Tak jak nie da się kupić dobrej lornetki za 100 zł, tak nie da się kupić dobrego zasilacza za zł.30. Kiepską lornetkę można wyrzucić na śmietnik, a kiepski zasilacz może zrobić niezłe kuku naszemu nafaszerowanemu elektroniką, wychuchanemu sprzętowi. Parametry zasilacza to nie tylko prąd i napięcie na jego wyjściu, to także pewność, że to napięcie, niezależnie od szeregu możliwych zdarzeń losowych nie przekroczy nigdy zadanej wartości, niszcząc sprzęt. Ważnym parametrem jest stopień filtracji prądu wyjściowego dla 50 Hz, a także częstotliwości wyższych, dla całego zakresu dopuszczalnego obciążenia zasilacza. Zbyt duże wartości tych tętnień mogą spowodować niezrozumiałe zachowanie napędu teleskopu, kamery czy innego urządzenia. Całkowita odporność na zwarcie wyjścia, zabezpieczenie przed przegrzaniem, bezpieczeństwo użytkowania, to także elementy niezbędne w zasilaczach. Te ostatnie elementy są z reguły wstydliwie przemilczane przez większość producentów. Są to może trywialne spostrzeżenia, ale przed podłączeniem przypadkowego zasilacza zastanówmy się chwilę, bo najlepszym tego wynikiem będzie tylko złe działanie naszego sprzętu. Liniowy czy impulsowy ? Odpowiedzmy sobie na pytanie czym jest zasilacz impulsowy? Dla mnie przeciętny zasilacz impulsowy jest nadajnikiem radiowym o sporej mocy obciążonym dwoma antenami w postaci kabla sieciowego i wyjściowego, pracującego w zakresie od składowej stałej do pojedynczych Megaherców. Nie wdając się za bardzo w teorię, urządzenie to ma tym większa sprawność im przebiegi w nim generowane są bardziej zbliżone kształtem do prostokąta, a co za tym idzie, widmo fal elektromagnetycznych jest szersze i ma większą amplitudę co słychać np. w radiu postawionym koło pracującej ładowarki telefonicznej. Zasilacz taki można odkłócić, ale wiązało by się to z przemyślanym zastosowaniem sporej liczby dodatkowych dławików, kondensatorów i innych elementów, a cena jego poszła by w górę, więc po co to robić.Więc Chińczycy nie robią. Proste zasilacze tego typu z reguły dedykowane są do danego typu urządzenia, a co za tym idzie gorzej zachowują się przy zmiennych obciążeniach jako zasilacze uniwersalne. Czy są zasilacze impulsowe przydatne do naszych zastosowań? Są, ale o tym za chwilę. Zasilacz klasyczny ma zdecydowanie mniejszą sprawność od impulsowego, większą wagę, gabaryty, cenę ale też co dla mnie jest ważne, możliwość korzystania jako zasilacza uniwersalnego czego nie zapewni przeciętny zasilacz impulsowy. Jestem za liniowym tak jak Kolega jureq czy sp2ukx. Gdzie kupić ? Dobrą weryfikację zasilaczy zapewnia użycie ich w sprzęcie radiokomunikacyjnym. Nawet proste radio CB bezlitośnie obnaży wszelkie ich wady. W sklepach z tego typu sprzętem możemy spokojnie kupić zasilacz liniowy, jak i impulsowy o prądzie od 2do25 Amperów, z wszystkimi potrzebnymi zabezpieczeniami, porządnie filtrowanym prądzie wyjściowym, idealnie nadający się do naszych zastosowań. Sprzedawcy w tego typu sklepach są z reguły hobbystami i wiedzą co sprzedają. Jeśli chodzi o malutkie elektrowstrząsy u Kolegi jureq, to jest to chyba rzecz zupełnie normalna. Doprowadzenie 230 V w Twoim zasilaczu prawdopodobnie odbywa się poprzez filtr sieciowy składający się między innymi z kondensatorów rzędu nanofaradów między przewodami sieci a masą. Służą one do zlikwidowania krótkich impulsów rzędu nawet kilkuset Voltów jakich w naszej sieci jest pełno. To co czujesz jest to prąd o częstotliwości 50 Hz płynący w obwodzie: gorący zacisk sieci- kondensator- masa zasilacza i reszty mechaniki-Twoja skóra- ziemia. Prąd ten jest niewielki, bo reaktancja kondensatora dla częstotliwości 50 Hz jest bardzo duża. Pozdrawiam
  20. Witam wszystkich użytkowników Astro Forum Działalność jego śledzę z zainteresowaniem już kilka lat, ale jak dotąd nie wyprodukowałem jeszcze żadnego postu. Ten jest pierwszy. Jakiś czas temu dla zaspokojenia własnej ciekawości pomierzyłem parametry swoich stałoogniskowych okularów. Mam opracowaną metodologię tych pomiarów z wykorzystaniem fabrycznego optimetru. Z jego pomocą można precyzyjnie wyznaczyć średnicę źrenicy wyjściowej okularu, odległość tej źrenicy od soczewki wyjściowej, czyli LER okularu. Znając średnicę źrenicy wyjściowej okularu, średnicę diafragmy obiektywu można określić powiększenie teleskopu z badanym okularem, Mierząc dodatkowo ogniskową obiektywu np. prostą metodą Bessela, jesteśmy w stanie wyliczyć tak ważne parametry okularu jak jego ogniskowa i kąt widzenia. ( Znając oczywiście kąt pod jakim widzimy obiekt ). Zaletą pomiarów optimetrem jest to, że odczyt wyników dokonywany jest bezpośrednio ze skal przyrządu, a reszta to proste wyliczanki, co skutkuje znaczną oszczędnością czasu pracy. Nie trzeba zestawiać też pokazanego na zdjęciu układu pomiaru kątów. Jeśli masz ochotę, to włączę się chętnie do pomocy przy Twoim teście. Z optimetrem oczywiście. Mieszkam w Warszawie na Mokotowie. Jacek
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.