No i odbyło się
Zaczęliśmy od Łabędzia i jego pętli. Palec Boga, zwany też Miotłą Czarownicy mnie po prostu rozwalił, że tak powiem. Świetnie widoczny i to w standardowym okularze 25mm z zestawu z Synta 10" - niestety nie popatrzeliśmy sobie w ten rejon przez Swana 33, bo po prostu nie zabrałem redukcji... co nie zmienia faktu, że ten widok mnie oczarował. Później wytropiliśmy kometę Christensen - całkiem szybko to poszło, kometa ładnie widoczna. W dalszej kolejności: M17, M2, M8, NGC6543, M31, M32, M33, M101, M81, M82, M11, M8, M16, M20. Nie powiodły się próby odszukania M97, NGC7009, NGC7293. Poza tym oczywiście na ruszt poszedł Jowisz, Neptun a na koniec Mars - Zresztą już sprzęt był spakowany, już mieliśmy się zbierać, a tu coś pomarańczowego wzeszło. Lornetka - hm... Mars?? no to z powrotem rozstawić sprzęt - oczywiście za nisko był, ale był Za to Jowisz wtedy prezentował się już całkiem przyzwoicie. Na koniec wzeszły Plejady, szybki rzut oka i do domu. W drodze do domu niestety dało o sobie znać zmęczenie - o mały włos nie zasnąłem za kółkiem, i to kilkakrotnie. Następnym razem zabieram śpiwór - przy pierwszym objawie zmęczenia i senności na pobocze i spać. Nie ma co ryzykować.
Ogólnie powiem (napiszę) tak: Silos jest bliżej, ale za Grabową niebo jest ciemniejsze. Wczorajszy wyjazd uznaję za naprawdę bardzo udany.