Skocz do zawartości

Pafcio

Społeczność Astropolis
  • Postów

    117
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Pafcio

  1. Oczywiście, że nie, ale korzystając z w miarę wiarygodnego źródła popełniłem błąd - błąd, który nie wynikał z mojej niewiedzy, tylko czyjejś niewiedzy. Nie każdy kupuje program Guide za około 90$, a ja po przeczytaniu wielu komentarzy na tym forum odniosłem wrażenie, że jest to program doskonały, ale oczywiście nie jest. Tutaj wyszedł jego błąd - fakt, ty też o nim nie wiedziałeś, ale odpowiedź prawidłowa jest mimo wszystko jedna. I ci, którzy podali błędną nie powinni dostać żadnych punktów. Oczywiście, że nie, co się stało to się nie odstanie. Ale jeśli pytanie jest postawione w sposób niejednoznaczny, to będzie zawsze wiele poprawnych na nie odpowiedzi. Dlaczego wszystkim? Pytanie było postawione tak jak było i odpowiedź na nie jest mimo wszytko jedna. Zgadza się, ale tutaj po wątpliwościach o pytanie 7b, zirytowało mnie to, że dochodzisz dlaczego tak się stało, wykrywasz błąd w programie i przyznajesz punkty, a w tamtym przypadku nie. I to mnie tak naprawdę boli. Wiem, że nikt nie jest nieomyly, i podziwiam Twój wkład w organizację konkursu. Nie chciałbym Cię urazić ani tym bardziej rozgniewać. Uważam tylko, że takie postępowanie jest niesprawiedliwe.
  2. Oczywiście, że ZABAWA, ale jak jest zabawa, to niech będą jedne reguły. Tu popełniłeś błąd, ale punkty przyznamy bo tak a u tu nie bo nie. Chyba byś się w taką zabawę nie chciał bawić
  3. Właśnie go sciągnąłem i u mnie się otwiera, poza tym żaden z użytkowników nie zgłaszał żadnych nieprawidłowości. Mam office w wersji 2003 Może używasz OpenOffice'a?
  4. Bardzo nie podoba mi się usprawiedliwianie błędu programu Guide!! I doszukiwanie się później dlaczego dokonał obliczeń takich jakich dokonał. W 3 kolejce kilka osób szukając w jakim gwiazdozbiorze jest Eris podało Ryby, ja też tak zrobiłem, ale punktów za to nie dostałem. Gdy argumentowałem, że Stellarium tak podało, to uzyskałem odpowiedź, że jest to program mało popularny i niewiarygodny i że lepiej sprawdzić w Efemerydach z uniwersytetu. Teraz tak zrobiłem i podałem na pytanie 7b prawidłową odpowiedź. Punkty dostanę, owszem, bo skorzystałem ze źródła, które dla 3 pytania było wiarygodne. Uzyskiwanie za pomocą programu Guide większości odpowiedzi na pytania z obserwacji, jest po prostu śmieszne! Teraz okazuje się, że POPULARNY Guide i do tego komercyjny się myli, ale jemu wolno, i znalezienie usprawiedliwienia dla niego (zaniżona wartość średnicy) pozwala na przyznanie punktów tym, którzy nim się zasugerowali. Ale pomyłka innych programów nie będzie już usprawiedliwiana! Nie piszę tego, żeby sobie narobić wrogów, takie jest po prostu moje zdanie na temat używania jakiegokolwiek softu w obserwacjach astronomicznych. Są w nim błędy i albo będziemy tolerancyjni dla wszystkich, albo dla żadnych!
  5. Ja mam propozycję dla Roberta, żeby wyniki wpisał do pliku z klasyfikacją od razu. Oszczędzi mi to trochę roboty. Wielu użytkownikom się to podoba.
  6. Myślałem też o tym, ale za dużo smrodu by się przy tym narobiło, chyba, że się mylę?
  7. Moje poszukiwania smoły szewskiej przebiegły szybko i sprawnie i kupiłem smołem nawet taniej niż Ty. O mydle nie myślałem podczas wykonywania polerownika. Myślę, że na pewno ułatwiłoby rozdzielenia a może nawet uniemożliwiło sklejenie się obu powierzchni. A rowki będą trójkątne. Kształt ich przekroju nie ma chyba najmniejszego znaczenia. Z praktycznego punktu widzenia trójkątny rowek zrobić jest o wiele łatwiej niż prostokątny, a po za tym rowki kojarzą mi się rowami przy drogach, które są na ogół trójkątne
  8. 9 marca - zdekantowałem jeszcze troszkę proszku #1000 i postanowiłem, że zeszlifuję te dwie drobne rysy, które powstały podczas ostatniego szlifowania. Po pół godzinie szlifowania te rysy zeszlifowałem, ale pojawiły mi się dwie inne. Szlifowałem więc dalej i po kolejnej pół godzinie, moim oczom ukazały się okropne głębokie rysy. Proszek musiałem mieć widocznie źle oczyszczony. Wkurzyłem się na maksa, bo oceniłem, że aby to zeszlifować to kilka godzin pracy proszkiem #500 będę musiał poświęcić. I rzeczywiście po 3,5 godzinach zredukowałem rysy i malutki bąbelek, ale za to zeszlifowałem też prawie do zera delikatną fazkę którą nałożyłem tydzień wcześniej. Na dziś dałem sobie już spokój - 4,5 godziny wystarczy a do pracy i tak muszę wstać 10 marca - przemyślałem to i owo, po przeczytaniu kilku rad dotyczących szlifowania i postanowiłem trochę wygładzić tylną stronę szkła. Jak będzie przezroczyste to łatwiej będzie można obserwować proces polerowania. A tak to nic nie zobaczę. Do zeszlifowania tylnej strony użyłem osełki. Z godzinę tak szlifowałem i brzegi wygładziłem mniej więcej do takiego poziomu jak po proszku #1000, ale na środku są dość głębokie wżery i będą potrzebowały jeszcze trochę szlifowania. Nałożyłem jeszcze fazkę, tym razem taką, która przetrwa już do końca. Nabawiłem się przy okazji maleńkich odprysków które zacząłem zeszlifowywać. Po 1,5 godziny odpryski trochę zeszły. Skończyłem prace i położyłem się spać obmyślając jak tu dobrze zdekantować kolejne proszki. 11 marca - kolejne 1,5 godziny szlifowania proszkiem #500. Kolejne odpryski na brzegach zniknęły. Zostały tylko te najgłębsze. Bo półtoralitrowej butelki nasypałem dość dużo proszku i dolałem wody tak około 1,2 litra. Mocno tym wszystkim potrząsnąłem, żeby wszystkie grudki się rozbiły i odstawiłem proszek do następnego dnia. 12 marca - poświęciłem kolejną godzinę na zeszlifowanie odprysków. Obejrzałem powierzchnię teraz zmiany na brzegach lustra postępują bardzo powoli. Postanowiłem, że poradzę sobie w inny sposób. Już tak wcześniej robiłem. Z arkusza papieru #500 uciąłem kilka wąskich pasków, namoczyłem je wodą i przegładziłem nimi fazkę. Papier delikatnie zebrał szkło, usunął odpryski i dodatkowo wygładził fazkę. Teraz szkło jest już chyba po raz czwarty przygotowane do szlifowania proszkiem #1000. Ogólnie rzecz biorąc to przez ostatnich kilka dni szkło przeszło generalny remont, ale to wszystko niepotrzebnie i przez moją własną głupotę :/ Chciałbym tu przestrzec innych początkujących szlifujących, aby zrobili sobie ogromną fazkę zaraz na początku szlifowania. Taką na przynajmnniej 4 mm. Oszczędzi wam to dodatkowych godzin szlifowania w przyszłości. W ostateczności można użyć papieru ściernego, oczywiście o drobnym ziarnie: #320 - 500 i później do wygładzenia #800 - 1000. To dobry sposób i bezpieczny przy zachowaniu odrobiny ostrożności. Jutro przedstawię moją nową metodę dekantowania proszków. Mam nadzieję, że będzie skuteczna.
  9. 7 marca - zabrałem się do wykonania polerownika. Smołę zakupiłem u producenta firmy, Orion z Poznania za 3,60 za kostkę. Z niektórych opowieści o szlifowaniu luster wynikało, że 150-200g powinno wystarczyć. Jak sobie pomyślałem, jaką objętość taka smoła będzie mieć, to po rozlaniu na powierzchni podstawy polerownika miałaby ona grubość zaledwie kilku mm, a to stanowczo za mało więc kupiłem tej smoły aż pół kilo! Kalafonię, drugi składnik potrzebny do sporządzenia diabelskiego płynu, w takiej samej ilości za 12 zł kupiłem w sklepie z częściami elektronicznymi, przy okazji zaopatrując się w zestaw 4 diod to noża Foulcauta (czerwona i zielona, po jednej jasnej i super jasnej). Wypróbuję każdą i zobaczę która nada się najlepiej, moim osobistym typem jest zielona jasna. Ze strychu przytaszczyłem starą, dawno nie używaną kuchnię elektryczną z dwoma palnikami, babci podkradłem na parę godzin duży garnek, otworzyłem puszkę brzoskwiń , brzoskwinie zjadłem a puszkę przystosowałem do topienia smoły Napełniłem garnek wodą i włożyłem na dno kawałek plastiku (nie wiem z czego dokładnie pochodził) na ten plastik położyłem szkło. Plastik utrzymywał szkło dalej od dna uniemożliwiając zagotowanie się wody tuż przy dnie i zbytnie nagrzanie szkła z jednej strony. Puszkę postawiłem na drugim palniku i pozwoliłem się jej powoli nagrzewać. Po chwili użyłem młotka. Zakręconą puszkę z kalafonią obtłukłem dość mocno i otrzymałem kalafonię pyłek. Wsypałem trochę do puszki, tak mniej więcej z 50g. Zacząłem rozpakowywać smołę. Z pierwszą i drugą kostką nie poszło mi zbyt sprawnie, ale z to kolejne otworzyłem szybko i bezboleśnie. W tym czasie kalafonia zaczęła wydzielać przepiękny zapach i aż szkoda było to psuć smrodem smoły, ale cóż, mus to mus. Włożyłem do puszki 2 kostki smoły i zacząłem opakowywać podstawę polerownika w mury obronne z kartonu. Wyciąłem pasek na szerokość około 6 cm i obwiązałem go ciasno wokół gipsowego krążka. Oczywiście powstały pewne szparki, ale zostawiłem je w spokoju. Ważne jest to, że 95% całości ściśle przylegało do gipsu. Smoła w tym czasie pięknie się stopiła i dorzuciłem kolejne kostki. W sumie stopiłem 6 kostek. Gdy już całość nie zawierała grudek zacząłem tej mikstury próbować. Nie dosłownie oczywiście - patykiem, którym mieszałem całość nabrałem troszkę mikstury i kapnąłem na gips. Odczekałem aż stwardnieje - około 2 minut i zacząłem rysować po tym paznokciem. Wchodził dość głęboko, a temperatura na zewnątrz to jakieś 5 stopni, przy 19 które mam w mieszkaniu, smoła była by na pewno za miękka. Dodałem jeszcze trochę kalafonii i poczekałem aż przetopi się i wymiesza ze smołą. Takie operacje powtarzałem kilkukrotnie. Aż w końcu stwierdziłem, że smoła ma odpowiednią gęstość - paznokieć przy lekkim nacisku ledwo odznaczał się na smole, ale gdy próbowałem zrobić rysę to ona powstawała, bardzo płytka, ale była. Cieplutką smołę wylałem pewnym ruchem na podstawę, troszkę tym wszystkim jeszcze poruszałem, żeby bąbelków powietrza nie było i poczekałem aż trochę zastygnie. Niestety moja wrodzona ciekawość poprowadziła mnie do poruszania podstawą podczas stygnięcia smoły i stało się to co nie powinno: powstała nierówna powierzchnia - taki garb, coś jak zaspa śniegu. Odczekałem jeszcze trochę aż bardziej stwardnieje i położyłem cieplutkie szkło na smołę, wcześniej odrywając tekturę. Zacząłem dociskać, kręcić i stosować rozmaite triki, aby tę smołę trochę ugnieść, niestety bez rezultatu. Bardzo się zasmuciłem... bo wyszło mi coś, co do się może nadawać do polerowania sreberek po cukierkach a nie do lustra. Nie poddałem się jednak, wziąłem nóż i zacząłem wbijać w smołę, ciągnąc go do góry, po paru minutach odłupałem niezłą kulę smoły i przetopiłem ją jeszcze raz Tym razem byłem mądrzejszy - wylałem cieplutką smołę jeszcze raz na podstawę i po kilkunastu sekundach pokropiłem ciepłą wodą. Później jeszcze raz i jeszcze raz, aż powstała cienka warstwa wody. Po 2-3 minutach, gdy smoła była jeszcze bardzo ciepła, bardzo ciepłe szkło położyłem na tej smole, nie bałem się, że się skleją, bo między nimi było duuuużo wody. Położyłem to wszystko na podłodze i zacząłem dociskać, kręcić itd. Zostawiłem obie części w kontakcie jeszcze na jakąś chwilę i pobiegłem po wiadro i napełniłem je wodą. To wiadro ważące z 10 kg postawiłem na szkle i poszedłem sobie zjeść obiad Gdy wróciłem zdjąłem wiadro i chciałem zdjąć szkło z polerownika - nie dało się. Stukam, pukam, w końcu walę pięścią, raz to już pomogło przy sklejeniu się z tile toolem. Wszystko na nic. Próbowałem rozerwać obie części, ale sklejenie szkła i smoły wielokrotnie przewyższało siłę moich ramion. W ostateczności wziąłem kawałem drewna, zrobiłem z niego mały klin i wbiłem go w smołę tuż pod powierzchnią szkła. Młotkiem kilka razy stuknąłem klin przystawił najpierw do szkła a później pyk i szkło odeszło. Żadnych rys a dopasowanie jak na początek chyba całkiem dobre W ostatniej fazie wykonałem starym trójkątnym pilnikiem rowki w polerowniku. Polerownik prezentuje się teraz tak: Polerownik i będzie potrzebował nowej osłony z żywicy epoksydowej. Jak już skończę szlifowanie to polerownik muszę jakoś przemycić do piekarnika na parę minut (jak mojej żony nie będzie), żeby go nagrzać i dopasować do szkła Jutro dopiszę dalszy ciąg przygód ze szlifowania, bo trochę tego było, a że teraz już pracuję to mało mam czasu na czytanie AF a jeszcze mniej na pisanie.
  10. 4 marca - kolejne próby budowy noża wg mojego projektu zakończyły się niepowodzeniem. W dość prowizorycznych warunkach zabrałem się do wiercenia otworów w aluminiowej sztandze. Niestety kolejne próby wykonania osiowych otworów w kawałkach aluminium zakończyły się fiaskiem . Zwróciłem się do znajomego tokarza aby wykonał dla mnie kilka metalowych części, teraz czekam na ich wykonanie. 5 marca - zmuszony do przerwania prac nad nożem zabrałem się do dokończenia szlifowania proszkiem #1000. Naprawiony tile tool nadawał się do użytku. Obejrzałem jeszcze raz lustro i zobaczyłem, że po poprzednim szlifowaniu proszkiem #1000 powstała rysa. Wróciłem do proszku #500 i po pół godzinie zniknęła. Rozrobiłem jeszcze raz trochę proszku #1000 w szklaneczce i szlifowałem. Po pół godzinie obejrzałem powierzchnię i pojawiły się kolejne rysy. Tym razem to nie był już przypadek. Postanowiłem, że zdekantuję proszek przed kolejną próbą. Powrót do #500 i godzinka szlifowania. Zdekantowałem proszek. Do wąskiego słoiczka po oliwkach wsypałem kilka łyżeczek proszku i dolałem do 3/4 wysokości wody. Mocno potrząsnąłem roztworem i powstało bardzo rzadkie błotko. Odczekałem aż na samej górze woda zacznie robić się przejrzysta i wtedy zlałem większą część płynu znad osadu z dołu. Podczas szlifowania używałem tylko tej frakcji roztworu. Szlifowałem około półtorej godziny i powierzchnia szkła wyraźnie lepiej odbijała światło. Zauważyłem to, bo po proszku #500 trzeba było patrzeć pod bardzo małym kątem (sądzę, ze około 5 stopni) aby zobaczyć odbicie na powierzchni. Po przeszlifowaniu proszkiem #1000 ten kąt uległ znacznemu zwiększeniu, teraz można zauważyć odbicie z około 30 stopni. Niestety podczas szlifowania, a raczej zdejmowania szkła z tool'a nabawiłem się dość głębokiej rysy Postanowiłem, że poszlifuję jeszcze najdrobniejszym proszkiem i będę sprawdzał jak rysa znika. Ułożyłem szkło na dole i kontynuowałem szlifowanie. Po półtorej godzinie zeszlifowałem rysę, ale za to wyszedł maleńki bąbelek powietrza na powierzchnię. Stwierdziłem, że ryzyko doszlifowania się do kolejnego, podczas zeszlifowywania tego jest za duże i zostawiłem go w spokoju. Odbicie w lustrze po proszku #1000, na środku ładnie widać włókno żarówki, powierzchnia jest sucha. Zakończyłem szlifowanie proszkiem #1000. Oczyściłem lustro, wysuszyłem je a na koniec przetarłem denaturatem. Obejrzałem dokładnie. Oprócz 3 pęcherzy, które wyszły na powierzchnię (1 mm, 1,2 mm i 0,2 mm) mam jeszcze dwie płytkie rysy, które również zdecydowałem że zostawię do zeszlifowania dwutlenkiem ceru. Rysy bardzo dobrze widać gdy oświetli się tylną część zwierciadła. Tutaj pytanie, czy dobrze robię? Czy taka rysa się spoleruje? Pojutrze zabiorę się do wykonania polerownika. Podstawę z gipsu już mam, smoła do mnie już też dotarła, jutro kupię tylko kalafonię i wszystkie składniki będę miał. Dodatkowy czas szlifowania to: 0,5h #1000 + 1h #500 + 1,5h #1000 + 1,5h #500 + 4h #1000 Aha, zbadałem osad, który pozostał po dekantacji proszku: okazało się, że zawierał domieszki szkła, nawet takie na 0.6 mm grubości i to one powodowały rysy na powierzchni. Przyznaję, że byłem zaskoczony czystością poprzednich frakcji proszków i dlatego nie oczyszczałem proszku #1000 na początku. Miałem nadzieję, że będzie on równie czysty, niestety okazało się, że jest inaczej.
  11. 2 marca - nałożyłem kolejną fazkę na brzegu krążka. Użyłem do tego płaskiego, drobnego kamienia szlifierskiego, zakupionego w markecie budowlanym za 2 zł. A później dodatkowo wygładziłem papierem ściernym. Efekt zadowalający, chociaż kilka drobnych odprysków się pojawiło podczas nakładania fazki. Przystąpiłem do szlifowania proszkiem #1000. Rozrobiłem w szklaneczce dwie łyżeczki tego proszku i zacząłem szlifować. Niestety, warstwa żywicy wraz z płytkami uległa starciu na brzegu tile toola i gips bardzo szybko chłonął wodę z błotka i musiałem przerwać szlifowanie. Pilnikiem zebrałem trochę brzegu tile toola i zabezpieczyłem go żywicą epoksydową. Teraz czekam na jej wyschnięcie. 3 marca - zacząłem prace nad budową nóża Foucault'a. Mam nadzieję, że uda mi się w tym tygodniu skończyć, bo później będę miał znacznie mniej czasu - kończy mi się zwolnienie lekarskie i na pewno prace będą się posuwały duuużo wolniej
  12. 26 luty - zakończyłem szlifowanie proszkiem #500. Dziś zrobiłem 5 serii po około 40 minut. Po każdej serii obserwowałem mój ulubiony wżer, a może to był mały pęcherzyk powierza? Kto wie, wydaje mi się, że to drugie. Doszlifowałem się drugiego pryszcza w lustrze , jest podobnej wielkości co poprzedni, ale byłem na to przygotowany. Był tak blisko powierzchni po szlifowaniu proszkiem #320, że już tylko czekałem aż się zapełni błotkiem. Stało się to po pierwszej serii szlifowania proszkiem #500. Zrobił mi się dodatkowo od niego mały odprysk i prawie cały zeszlifowałem. Wgłębienie lustra pogłębiło się do 2.48 - 2.44 mm. Wydaje mi się, że zeszlifowałem z 10/100 mm, ale nie jestem tego w stanie teraz stwierdzić. Fazka na brzegu lustra prawie całkowicie zniknęła i boję się teraz nową nakładać, bo mogłyby mi się brzegi lustra postrzępić. Co radzicie, spróbować to delikatnie zrobić, czy lepiej zostawić jak jest? Powierzchnię po 5 serii oglądałem przez około pół godziny pod lupą. Są tam bardzo małe wżery, wydaje mi się, że po proszku #500. Te, które wcześniej zaznaczyłem po szlifowaniu #320 już zniknęły więc przechodzę teraz do szlifowania proszkiem #1000 a później to już tylko polerka mi zostanie. Czekam na dostawę smoły szewskiej. Do tej pory szlifowałem tak: proszkiem #80: 9h tył krążka - wiem, strasznie długo, ale wypróbowywałem różne ruchy szlifierskie itp szlifowałem o 4 godziny na pierwszy raz i to było o 2 za długo i zrobiłem wgłębienie ma ponad milimetr, później zeszlifowywałem to wgłębienie przez 5 godzin (10 luty) proszkiem #80: 7,5h szlifowania początkowego wgłębienia proszkiem #100: 4,5h szlifowania wżerów i bąbli po #80 proszkiem #220: 5,5h - 3 godziny szlifowania po proszku #100, a później powrót do tego proszku na jeszcze 2,5 godziny po szlifowaniu proszkiem #320, bo wyszły głębsze bąbelki proszkiem #320: 6h - 3 godziny szlifowania wżerów po proszku #220, ale musiałem wrócić do niego bo wyszło kilka bąbli, później jeszcze 3 godziny i wyrównałem wżery po #220, drugim razem nakładałem proszek za pomocą pędzla proszkiem #500: 4h - likwidacja wżerów po proszku #320, nakładanie pędzlem --------------------------------------------------------------------------------------------- 36,5h szlifowania, z tego 12,5 niepotrzebnych i zużyłem tyle proszków: proszek #80: 2.5 kg - całość proszek #100: 0.7 kg proszek #220: 0.7 kg proszek #320: 0.4 kg proszek #500: 0.3 kg Proszków zamówiłem sobie dwa razy tyle niż jest zalecane. I całe szczęście, lepiej, żeby zostało, niż miałoby zabraknąć podczas szlifowania. Tile tool podczas dzisiejszego szlifowania skleił mi się z krążkiem na początku piątej serii. Ale chwila w wodzie i uderzenie pięścią w szkło pomogło. Dodatkowo płytki starłem tak bardzo, że na brzegach, tak na około 5 mm szlifuję już niestety po gipsie Ciekawe jak to wpływa na kształt lustra na brzegach? Rys z gipsu oczywiście nie będzie bo jest to materiał bardzo miękki, no chyba ze są w nim zanieczyszczenia. Teraz jest już za późno na naklejenie drugiej warstwy płytek, bo musiałbym wrócić do szlifierki proszkiem #100, a to nie za ciekawa perspektywa. Rozważam obcięcie tile toola tak, żeby zmniejszyć mu średnicę o około 2 cm. Po dzisiejszym szlifowaniu nie zauważyłem zmiany różnicy głębokości mierzonej po najdłuższej i najkrótszej osi, więc chyba to szlifowanie po gipsie nie będzie takie złe. Dalsza część relacji zeszlifowania dopiero w poniedziałek Robię krótką przerwę.
  13. Bardzo przejrzyste rysunki Ori Jakim programem je zrobiłaś? Muszę się przerzucić na inny serwis do zamieszczania zdjęć niż Picassa, bo niestety nie wszystkie się wyświetlają Tak sobie myślę na przyszłość odnośnie figuryzacji: czy ktoś z Was zna może symulator nóża Foucault'a? Chodzi mi o taką aplikację, która potrafi wygenerować obrazy lustra, dla jego różnych wad. Czekam na sugestie do poniedziałku, oczywiście sam też będę szukał, ale jeśli nic mi się nie nawinie pod ręce to spróbuję napisać taki symulator w DirectX'ie albo OpenGL'u. Czy w takim wypadku znajdą się chętni do pomocy? Potrzeba mi będzie przede wszystkim testerów, którzy już sami wypolerowali lustro i potrafią na 100% interpretować wyniki. Nie obiecuję oczywiście, żę projekt dojdzie do finału, bo nie znam ani DirectX'a ani OpenGL'a za dobrze, ale jeśli da się dobrze zasymulować odbicie, to techniką Bump Mappingu powinno dać się również uzyskać odpowiednie cienie. Największy problem będzie stanowiła jednak chyba żyletka i jej symulacja. Zobaczymy co się da z tym zrobić Pogrzebię dziś trochę w Internecie i obadam sprawę. Pozdrawiam
  14. Dokładnie! Zanim przeczytałem Twoją odpowiedź, wymyśliłem własną teorie, zacząłem edytować post:) i dodałem rysunek. Po zakończeniu edycji, Twoja odpowiedź już była, szybka jesteś Dzięki za inną spojrzenie na problem.
  15. Dlaczego akurat 1.5? Wydaje mi się, że powinno tu przede wszystkim chodzić o to, aby nie wykonywać całkowitej liczby obrotów lustra na jedno obejście stanowiska, z oczywistych względów. Ja kręcę szkłem dość często i czasem mało a czasem dużo i jest to na pewno więcej niż 2- 3 obroty na jedno obejście stanowiska. Czy to mogło spowodować takie różnice? Musiałby to być bardzo niefortunny zbieg okoliczności. Poza tym ktoś tu na forum kiedyś wspominał, że skonstruował urządzenie do szlifowania, które było napędzane silnikiem od pralki, wątpię, żeby ten silnik tak wolno pracował i udało mu się wyszlifować dobre lustro. Dokonałem pomiarów szklanego krążka: Pomiary lustra Krążek który mam jest "jajcem" z krótszą osią 228 mm i dłuższą 230 mm. Mierząc po krótszej osi wgłębienie wynosi 2.43 mm a po dłuższej 2.47. Jak to wyjaśnić, nie umiem sobie wyobrazić dlaczego powstał taki właśnie kształt. Czy ktoś z szanownych forumowiczów potrafi to wytłumaczyć, najlepiej rysunkiem! Zdaje się, że eReSiX coś na ten temat może wiedzieć Ja się z tym prześpię i przemyślę to jutro. Edit: Ok, długo mi to nie zajęło, wcześniej zapomniałem włączyć wyobraźni Jajcowaty krążek i wpływ jajcowatości na wgłębienie na środku. Opis do rysunku: Kolorem niebieskim zaznaczony jest okrągły wycinek z kuli: przypadek idealny. Na płaszczyźnie przecięcia kuli narysowane są osie a koła, które powstało. Teraz, to co stało się u mnie: taki idealny wycinek sfery ktoś zeszlifował, ale nie z góry, tylko niejako z tyłu, patrząc na ten na ten rysunek, to szlifierz był przede mną. Tak powstał kształt zaznaczony czarnym kolorem. Oś b jest teraz krótsza, ale cała powierzchnia wewnętrzna jest dalej wycinkiem sfery!!! Teraz wyjaśnienie pomiaru: Mierząc teraz po osi a nadal otrzymuję s, ale już mierząc po osi b nie, ponieważ tam gdzie kończy się oś b (przy czarnej kresce) jest teraz niżej niż było przed "szlifowaniem" i dlatego takie wyniki a nie inne. Oto moje wyobrażenie tego co dzieje się u mnie z krążkiem, proszę o komentarze i własne interpretacje. Mam nadzieję, że za bardzo nie zamieszałem z tym opisem, jeśli jest to niejasne, to postaram się inaczej ubrać to w słowa.
  16. Z tymi rzutami to zamieszałeś , ale zrozumiałem o co chodzi, zapewne może tak być jak mówisz i zamiast idealnego koła mam elipsę a to tłumaczyłoby różnicę w pomiarach. Myślę, że właśnie tak jest, bo przekręciłem końcówkę czujnika o 90 stopni i zmierzyłem jeszcze raz. Wyniki pomiaru pokazują takie same różnice. Oczywiście sam przyrząd do mierzenia generuje błąd pomiaru. Do tego otwór w który wsadzona jest końcówka czujnika nie jest idealnie prostopadły do powierzchni podpórki i to też może mieć wpływ na pomiar.
  17. 25 luty - Podążając za radą eReSiXa szlifowałem dziś dalej proszkiem #320, do rozprowadzania użyłem jednak pędzla, wiem że robi się tak z drobnymi frakcjami ale na te wżery to już innej rady nie miałem. Poskutkowało Wżery po wcześniejszym proszku usunąłem całkowicie, obejrzałem lustro ze wszystkich stron i nie zauważyłem żadnych głębszych wżerów. Tak jak wcześniej spostrzegłem, że jedne wżery znikały podczas szlifowania a inne się pojawiały i uznałem to za znak do zmiany proszku na drobniejszy. Przeszedłem na proszek #500 i szlifowałem nim około pół godziny, po czym umyłem lustro najpierw wodą a później po wysuszeniu przetarłem je denaturatem aby pozbyć się tłustych odblasków po paluchach. Zaznaczyłem wszystkie wżery, które zauważyłem, a co głębsze zaznaczyłem "X" i teraz będę się nad nimi znęcał Wżery do usunięcia pięćsetką Zmierzyłem wczoraj jeszcze głębokość wgłębienia na środku. Wynosi teraz 2.54 mm. To co mnie zdziwiło to to, że gdy przekręcę przyrząd do pomiaru o 90 stopni, to pokazuje mi 2.50 mm. Czyżby astygmatyzm ? Mam nadzieję, że nie. Podczas szlifowania starałem się nie wprowadzać żadnego schematu ruchów, nie wiem nawet ile obrotów lustra robię podczas jednego przejścia wokół stanowiska do szlifowania. Zrobiłem to specjalnie, aby się tym wynikiem nie sugerować. Random to random. Przyszło mi do głowy jeszcze, że mój przyrząd do mierzenia może mieć wadę: z miernika zegarowego wypadł mi śrucik, ten, który jest na końcu końcówki do pomiaru. Teraz mierzę bez śruta i możliwe, że powierzchnia tej zepsutej końcówki jest nierówna i to prowadzi do takich wyników. Mam nadzieję, że to okaże się prawdą. Jeśli nie, to jakie są sposoby na zredukowanie takiego astygmatyzmu?
  18. Tutaj znalazłem krótki opis dekantowania dwutlenku ceru. Tutaj Zbig opisał, trochę nieporadnie, ale jak się człowiek trochę zastanowi nad tym to można go dobrze zrozumieć, jak szlifować lustro, kilka cennych uwag można tutaj znaleźć.
  19. Dokładnie! To samo zaobserwowałem, żadnych zgrzytów z innych proszków u mnie nie zauważyłem, ale stwierdzam, że jak zeszlifuję pewne wżery to pojawiają się inne i to nie wiadomo skąd. Cenna uwaga, może jeszcze jakieś masz odnośnie szlifowania drobnym ziarnem, będę wdzięczny za wszelkie wskazówki. Dobrze jest się uczyć na błędach, ale najlepiej nie na swoich
  20. 22 luty - skończyłem szlifowanie proszkiem #220, a przynajmniej tak mi się wydawało, zaznaczałem na powierzchni lustra co większe wżery i kontrolowałem ich ścieranie. Używałem proszku #220 do ścierania przez 3 godziny i wydawało by się, że już zlikwidowałem wszystkie wżery po proszku #100 i nie dało mi, pomimo niedzieli i szlifnąłem na czyściutkim stanowisku proszkiem #320 przez godzinkę. Okazało się, że kilka wżerów mimo wszystko po #220 zostało. Postanowiłem, że następnego dnia je zeszlifuję. Przed przejściem na proszek #320 postanowiłem sprawdzić dopasowanie lustra i tile tool'a, wykonałem test sharpie: po prostu narysowałem ołówkiem na szlifowanej powierzchni kratę i położyłem na matrycy do szlifowania. Wykonałem kilka tylko ruchów i zdjąłem szkło. Spłukałem delikatnie błotko z powierzchni i obejrzałem to co zostało z kratki, a raczej to co zostać powinno. Nie zobaczyłem ani jednej kreski na szlifowanej powierzchni, co świadczyłoby o bardzo dobrym kontakcie obu powierzchni. Zrobiłem to przed przejściem na kolejną frakcję, bo jak już wcześniej pisałem, proszek #220, ma dość duży power i możliwa byłaby jeszcze korekcja dopasowania. Przed testem Sharpie 23 luty - kontynuuję szlifowanie proszkiem #320. Kolejne 2 godziny szlifowania za mną, co pół godziny kontrola wżerów, oczywiście nie wszystkich, znalazłem sobie jeden, który wydawał mi się najgłębszy i starałem się go zetrzeć. Problem w tym, że to nie wżer był, tylko bardzo mały bąbelek powietrza, który wyszedł sobie na powierzchnię i za Chiny Ludowe, nie chciał stamtąd znikać. Kolejna męska decyzja, wracam do proszku #220, aby go zlikwidować, Jak pomyślałem, tak też zrobiłem. Poszlifowałem 1.5h tym proszkiem i zakończyłem na dziś, bo nie miałem już do tego pęcherza siły. 24 luty - Szlifowanie #220 i bardzo częste kontrole, nawet co 10, 15 minut, aby nie zeszlifować za dużo. Po godzinie szlifowania udało się, pęcherz zeszlifowany. Nałożyłem jeszcze strzałkę, bo zeszlifowałem ją już prawie całkowicie. Wyczyściłem stanowisko, poszlifowałem 15 minut następną frakcją proszku, obejrzałem bardzo dokładnie lustro i zaznaczyłem wżery po proszku #220. Zaznaczyłem je i zrobiłem zdjęcie. Wybrałem sobie ulubiony wżer i zacząłem się nad nim pastwić Po godzinie szlifowania pozbyłem się go i obejrzałem szlifowaną powierzchnię jeszcze raz, zostało oczywiście jeszcze kilka wżerów i już mam mojego kolejnego ulubieńca Planuję jeszcze dziś poszlifować z godzinkę, postaram się przygotować lustro do szlifowania kolejnym proszkiem, może się uda. Wżery do usunięcia proszkiem #320 Zastanawiam się, przy jakiej frakcji proszku lustro zacznie być przezroczyste, pewnie dopiero przy #1000? Odkryłem dzisiaj, że dawałem przy wcześniejszym szlifowaniu za dużo proszku i wody, z wodą poradziłem sobie dużo wcześniej, wiedziałem już jaka jest odpowiednia jej ilość. Z ilością proszku dopiero teraz załapałem. Wcześniej dawałem prawie jedną płaską łyżeczkę #220 i #320! Czyste marnotrawstwo z mojej strony. Duża część tego proszku została podczas pierwszych kilku ruchów usuwana spomiędzy tile tool'a i szkła na zewnątrz w postaci błotka. Teraz daję 1/3 łyżeczki i bardzo małą ilość wody. Myślę, że teraz szlifowanie jest wydajniejsze. Czy możecie to potwierdzić? Niestety teraz trudno już jest eksperymentować, bo wgłębienie na środku się już w zasadzie nie zmienia.
  21. Witam, jestem początkującym astromaniakiem i mieszkam we Wrocławiu, kiedy odbędzie się następne spotkanie wrocławskiej grupy, czy mogę się wprosić ? Pozdrawiam, Paweł
  22. Typowo polskie, mieszkałem za granicą już ponad 3 lata, podczas mojego w miarę krótkiego, 25 letniego życia i zauważyłem, że po powrocie nawet koledzy i znajomi patrzą na mnie całkiem inaczej, na kogoś, kto nauczył się jednego czy drugiego języka i odniósł jakiś nawet mały sukces. Chciałem tu przedstawić naszą narodową wadę! Tymi maluczkimi, zazdrośnikami i zawistnikami, którzy nienawidzą Cię za to że zrobiłeś coś BARDZO WSPANIAŁEGO, a im nie udało się wpaść na taki pomysł i dlatego zazdroszą,, się nie przejmuj, jeśli możesz, wymarz ich z pamięci!! Są ludzie i krętacze. Ty należysz to tych ludzi, z najwyższej półki. Jestem na forum dopiero 2 miesiące, ale zauważyłem, że ogólna atmosfera jest tutaj dobra. Przeczytałem wiele postów i udało mi się już zidentyfikować kilku uzytkowników, które zamiast pomagać, tylko krytykują! Twoja historia jest niejako podobna do historii Ori, którą też z zapartym tchem czytałem, tylko dłuższa i bardziej bolesna. Dziękuję za to co robiłeś i bardzo mi przykro, że tak wyszło jak wyszło. Zapamiętuję Cię w ciepłych kolorach. Życzę powodzenia w przyszłości.
  23. O to dobre wiadomości, sam to lustro szlifowałeś? Jeśli tak, to może pożyczysz mi nóż Foucaulta? Mycie do dobra rzecz, ale brud ma to do siebie ze poniżej 1 cm nie szkodzi, a powyżej sam odpada
  24. Nowa klasyfikacja, mam nadzieje, ze się będzię ściągać. klasyfikacja.zip
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.