Skocz do zawartości

Morth

Społeczność Astropolis
  • Postów

    599
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Morth

  1. daruj sobie takie uwagi boś za cienki na ocenę mojej wiedzy. Porozmawiamy jak nauczysz się rozumieć to co czytasz i gdy zrozumiesz, że wiedzy nie zdobywa się czytając omówienia streszczeń książek i literaturę antynaukową ale podczas wyższych studiów. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak mało wiesz na ten temat, a właściwie jak błędne masz wyobrażenie

    na temat ignorancji każdy mógł sobie wyrobić opinię po tych bredniach jakie tu wypisywałeś, a które demaskowałem jedna po drugiej

    ja nie posługuję się hasłami zaczerpniętymi z arsenału oszołomów i zaślepioną absurdalną logiką fanatyka ale rzetelną wiedzą

    starałem się cierpliwie tłumaczyć te błędne opinie ale jak widzę nic do ciebie nie dociera i nadal kierujesz się ideologią

    z mojej strony to tyle. Uważam temat za wyczerpany. Nie ma sensu rozmawiać z kimś kto nie chce niczego się nauczyć i ignoruje rzeczywistość, a zamiast tego woli powtarzać bełkot innych nieuków

    pozdrawiam

     

    nie powinieneś się irytować. Wszak ja tylko zszedłem do twojego poziomu wypowiedzi, tylko że bardziej bezpośrednio. To a propos uwag osobistych.

    Co do argumentów przez ciebie obalanych, ja się posługuje konkretnymi przykładami i liczbami (kosz zb. retencyjnego), a ty mi dalej wylatujesz z ogromnymi kosztami polderów wałów itp.

    Piszesz o jeziorach jako wielkich rezerwuarach wody, a na mój argument o bagnach, wysyłasz je w góry.

    I w końcu piszesz o czepianiu sie przez mnie szczegółów, a mnie sie wydaje, że to Ty omawiasz poszczególne przypadki, nie uwzględniając całego kosztu infrastruktury jaką chciałbyś w Polsce stworzyć.

    Tak więc co do obalania rzekomych bredni, to nie byłbym tego taki pewien. Chyba, że jestem tak zaślepiony ową ideologią, że tego nie dostrzegam. A to z kolei byłoby niepokojące.

    Do tego dochodzi aspekt czysto ekologiczny, który większość ludzi ma gdzieś, a który ja tu uwzględniam i moim zdaniem jest istotny.

     

    pozdrawiam

  2. Przypuszczam zatem że na niebie jest gdzieś ciekawa plama którą widzimy oczami a przez lornetkę / teleskop już nie. Widywałem takie obrysy chyba w atlasie Szabo. Tylko o nich się nie gada na forach bo mało ambitne (a i może nazwy nie mają w NGC :D)

     

    h + χ Persei.

  3. i to wszystko co "wymyśliłeś" przez 3 dni?

    ja bym znalazł dużo więcej :D

     

    ha ha ha. Ja widocznie nie siedzę 24h na dobe przy komputerze.

     

     

    w tych wszystkich działaniach chodzi o bioróżnorodność czego permanentnie nie chcesz przyjąć do wiadomości( albo nie jesteś w stanie w swoim zacietrzewieniu, arogancji i ignorancji). Widocznie dla ciebie istnieje 5 gatunków ptaków 2 płazów 1 gadów, 1000 owadów , z których znasz może 10, itd, skoro nawiązujesz tutaj do krytyki transportu wodnego. ;):Beer::ha:

  4. konkretniej proszę

    bo to wygląda na kolejne bezsensowne hasełko ekooszołomów bez żadnego uzasadnienia

    pozdrawiam

     

    ...

     

    powoduje to zamieranie drzew (szczególnie starszych) oraz wymianę wielu gatunków roślin i zwierząt. Przy braku dalszej ingerencji człowieka, na miejscu uschniętych drzew i krzewów wyrosną nowe, przystosowane do zmienionych warunków. Niestety stały poziom wód gruntowych powyżej stopnia jest zjawiskiem mało naturalnym i zwykle w takich warunkach nie mogą wytworzyć się zespoły i zbiorowiska roślinne typowe dla dolin rzecznych.

     

    Znacznie gorsze skutki powodują elektrownie wodne, pracujące tylko w okresach szczytowego zapotrzebowania na energię. W tym przypadku dochodzi do bardzo dużych, codziennych wahań poziomu wody. Zmiany siły prądu wody i obszaru zalewu mają katastrofalny wpływ na ekosystemy rzeczne.

     

    Poniżej zbiorników zaporowych i stopni wodnych dochodzi niejednokrotnie do erozji dennej. Prowadzi to również do spadku poziomu wód w rzece i w rezultacie wód gruntowych w dolinie. W ślad za tym następuje ustępowanie lasów łęgowych, zamieranie starszych drzew a także przesuszenie doliny.

     

    Budowa stopni wodnych i zbiorników zaporowych powoduje także przerwanie ciągłości rzeki, a więc transportu rumowiska wleczonego, przerwanie szlaków wędrówek ryb i możliwości przemieszczania się w górę rzeki niektórych gatunków zwierząt bezkręgowych. Część stopni wodnych pozbawiona jest przepławek dla ryb. Część z istniejących nie spełnia właściwie swojej roli na skutek błędów konstrukcyjnych, złej lokalizacji lub przez skierowanie na nie zbyt małej strugi wody. W efekcie obserwuje się redukcję liczebności ryb - reofilnych karpiowatych z litofilnej (brzany, świnki, klenia, bolenia), a nawet fitofilnej grupy rozrodczej (jazia i jelca). Wzrasta natomiast liczebność fitolitofilów limnofilnych (leszcz), lub też nie wykazujących wyraźnych preferencji w stosunku do typu wody (płoć i okoń), które migrując w odcinki lotyczne, w krótkim czasie opanowują w rzekach stanowiska zajmowane dotychczas przez gatunki reofilne (Błachuta, Witkowski 1997). Przegrodzenie rzeki sprawia również, że materiał wleczony po dnie gromadzi się przed stopniem wodnym czy zaporą czołową zbiornika. Przy niskich przepływach, na skutek rozkładu zawartych w nim substancji organicznych, może dojść do deficytów tlenowych, śnięć ryb i innych organizmów wodnych.

     

    Również funkcjonowanie żeglugi, w tym przypadku ruchu barek, ma szereg negatywnych skutków dla środowiska przyrodniczego. Ruch śrub okrętowych porusza osady denne, co przy dużym ich stężeniu może prowadzić nawet do śmierci ryb. Opadające osady mogą przykryć ikrę powodując jej zamieranie. Osadzanie się sedymentów na piaszczystych ławicach sprawia, ze stają się one nieprzydatne jako miejsce składania ikry. Duża liczba wzburzonych osadów w wodzie, przy dużym natężeniu żeglugi, może powodować śmierć wielu gatunków zwierząt bezkręgowych. To z kolei prowadzi do sytuacji, w której ryby (szczególnie ich narybek) nie mogą znaleźć dostatecznej ilości pokarmu. Falowanie, którego przyczyną jest ruch barek, nie pozwala na utrzymanie się tu licznych gatunków roślin wodnych, które są uszkadzane mechanicznie. Zostaje tylko grupa najodporniejszych.

  5. to chyba oczywiste :blink:

    wystarczy policzyć koszt tych tysięcy km2 ziemi przeznaczonej na nieużytki w postaci międzywala i jeszcze większych obszarów polderów oraz koszt budowy nowych wałów (i jeszcze te protesty itd.), a następnie porównać z kosztem zbiornika retencyjnego. Trzeba uwzględnić fakt, że tereny w pobliżu rzek są raczej dość cenne rolniczo(wysoki poziom z.w.g.), a jeszcze droższe są w miastach. Ponadto potrzebne będą dłuższe mosty, nowe drogi oraz nieodzowna będzie wycinka lasów. Poza tym woda z międzywala i polderów spływa dość szybko więc jest bezpowrotnie tracona, a w dodatku brak jakiejkolwiek kontroli nad tym co się z nią dzieje. Inaczej wygląda sprawa ze zbiornikami retencyjnymi. Pozwalają zatrzymać wodę gdy jest jej nadmiar i oddać gdy są niedobory w sposób całkowicie kontrolowany. Przede wszystkim woda w nich utrzymuje się stale co poprawia stosunki wodne w okolicy. Nie bez znaczenia jest też ich atrakcyjność jako tereny rekreacyjne. Podsumowując: zbiorniki retencyjne są przydatne przez cały rok, a nie tylko przez tydzień czy dwa co kilka lat i są znacznie tańsze

     

    Trwale to zatrzymują wodę w wielkich ilościach mokradła i torfowiska, które działają jak gąbka podnosząc przy tym poziom wód gruntowych. Niestety w imię ochrony przeciwpowodziowej melioruje je się. Atrakcyjność takich terenów jest także bardzo wysoka.

    W Niemczech z powodzeniem wykorzystuje się poldery na obszary pod uprawę między powodziami, więc niekoniecznie są to tereny stracone.

     

    Ponadto potrzebne będą dłuższe mosty, nowe drogi oraz nieodzowna będzie wycinka lasów.

     

    na pewno da się to zrobić bez konieczność budowania ww. konstrukcji oraz wycinania lasów.

  6. może to Ciebie bawi ale tysiące ludzi na zalanych terenach z pewnością mniej

     

    to jest raczej smutne, aniżeli zabawne, że państwo które ma za zadanie zapewnić obywatelowi ochronę, zezwala budować budynki na terenach zalewowych.

    jak już pisałem infrastruktura hydrotechniczna w Polsce jest mocno niedoinwestowana. Brakuje przede wszystkim zbiorników retencyjnych, a za to jest niedbałość o stan umocnień.

     

    Dlaczego w takim razie zbiornik retencyjny, który kosztuje 4mld zł( Racibórz) jest lepszy do polderów i odsunięcia wałów od koryta rzeki, (które często odgradzają las...) co zmniejsza wysokość fali powodziowej oraz jej szybkośc?

     

     

    Na niewielu obszarach ta infrastruktura istnieje i na ogół radzi sobie dobrze. Podawałem jako przykład Wrocław i ponownie się nim posłużę. Cały węzeł został zaprojektowany blisko 100 lat temu po gigantycznej powodzi, która niemal zniszczyła miasto. Oszacowano wtedy przepływ na 2500 m3/s i zbudowano system kanałów, polderów, wałów, jazów, zastawek i śluz, który miał poradzić sobie z taką fala powodziową. Radził sobie rzeczywiście doskonale przez ostatnie 100 lat. Nawet podczas powodzi w 1997 roku (szacowany przepływ 3500-4500 m3/s) w granicach miasta fala została utrzymana w korytach ale niestety woda wdarła się do miasta po przerwaniu zaniedbanych wałów przed Wrocławiem. W tym roku przy 2000 m3/s nie było nawet podtopień. Wyjątek stanowi Kozanów, który został wybudowany na polderze zalewowym

    to jest oczywiste i tu nie ma co podważać ani się spierać, że w takich miejscach powinny być umocnienia. Na dłuższych odcinkach niestety powoduje to niebezpieczeństwo zalania terenów w dolnym biegu rzeki.

     

    cały czas piszę o "ekologach" czyli ekooszołomach, którzy łańcuchami przykuwają się do czego popadnie

    wśród hydrologów i hydrogeologów są niemal wyłącznie Ekologowie przez wielkie E

    zamiast powtarzać debilne hasła i promować utopijne idee działają na rzecz ochrony środowiska

     

    Proszę zatem, nie uwzględniajmy tych ekooszołomów w tej dyskusji (ani w żadnej innej). W każdym środowisku znajdują się dyletanci, którzy niestety najczęściej są najgłośniejsi.

  7. zacznij czytać to co piszę

    przyczyną ostatnich powodzi (nie tylko w Polsce) jest zniszczenie górskich lasów oraz intensywne rolnictwo, które spowodowało brak naturalnej retencji, a tym samym gwałtowny odpływ wody deszczowej do rzek. Zamiast po deszczu spływać przez tydzień czy dwa setki milionów metrów sześciennych wody deszczowej spływają w ciągu kilku dni

     

    Vice versa.

     

    Sporym problemem są także zręby całkowite oraz wylesianie w górach. Las potrafi zretencjonować do 70% wody.

    Z górskiej zlewni niezalesionej, zurbanizowanej, pozbawionej innych przeszkód spowalniających nurt rzek i rzeczek, spływa kilkakrotnie więcej wody, niż ze zlewni naturalnej.

     

    Poprzez jak najszybsze pozbywanie się wody ze swojego terenu, woda nie zdąża wsiąknąć

     

     

     

    z powodziami walczy się w ten sposób, że buduje się obiekty zatrzymujące wodę (zbiorniki retencyjne czy poldery) natomiast wały przeciwpowodziowe pozwalają utrzymać wodę w kontrolowany sposób i bezpiecznie odprowadzić ją z zagrożonych obszarów

     

    Jak widać bardzo skutecznie/ :szczerbaty:

     

    bezpiecznie odprowadzić ją z zagrożonych obszarów[

     

    czytaj, ze swoich obszarów...

     

    jeśli pozwolimy rzekom wylewać to nie rozwiąże to żadnego problemu bo woda powodziowa jest skażona i do tego szybko odpływa. W dodatku niszczy uprawy i zmywa wierzchnią żyzną warstwę gleby, że o zniszczonych domach i miejscach pracy nie wspomnę. Takie anarchistyczne podejście do gospodarki wodnej jakie prezentujesz mogłoby doprowadzić do katastrofy ekologicznej, gospodarczej i społecznej

     

    Woda poprzez wsiąkanie oczyszcza się.

    To Ty nie czytasz co ja napisałem, a powtarzać się nie będę.

     

    ekologicznej, gospodarczej i społecznej

     

    na razie te wszystkie punkty są spełniane.

     

    W Polsce budowa urządzeń hydrotechnicznych, często wygląda tak, że z powodu przyznanych pieniędzy przez UE lub EBI i krótki czas na wykorzystanie ich, brak jest rzetelnych badań środowiskowych, co skutkuje absurdalnymi działaniami takimi jak świadomość samorządów o bezcelowości działań hydrologicznych, a mimo to wydawania na nie pozwoleń, bo jak jest kasa to trzeba ją wykorzystać. Taka sytuacja odnosi się nie tylko do tego aspektu.

     

    Ty masz najgorsze zdanie o "ekologach', a wiedz, że są tacy, którzy wspołpracują z hydrotechnikami.Dodatkowo Ci ekolodzy wyadali 10lat temu mape terenów zalewowych co zostało kompletnie zignorowane.

  8. :wow:

    gdy woda w rzece opuszcza koryto i wchodzi między wały to z wsiąkaniem nie ma problemów, a nawet jest to najbardziej niepożądanym zjawiskiem. Powoduje ono przesiąkanie i rozmywanie wałów oraz podniesienie zwierciadła wód gruntowych, a to z kolei podtopienia

    spowolnienie przepływu natomiast podnosi lustro wody, a tym samym jej przelewanie nad koroną wałów

    wody powodziowej w rzekach należy pozbyć się jak najszybciej

    retencja naturalna powinna nastąpić przed spływem do rzek, a nie po. Gdy już spłynie można ją spowolnić i tym samym spłaszczyć falę powodziową jedynie w zbiornikach retencyjnych. Odbywa się to w ten sposób, że do zbiornika wpływa np. 1000 m3/s, a jest zrzucane 500 m3/s. Zgromadzony nadmiar wody jest zrzucany po przejściu fali powodziowej

    ]

     

    pozdrawiam

     

    Po co utrzymywać tak kosztowną infrastrukture, jeśli można prowadzić działania w górach, fakt, że nie łatwe, ale skuteczne, oraz pozwolić mikroretencji działać, która jest bardzo skuteczna, nie zasiedlać terenów zalewowych i dać się wodzie rozlać w szerokich dolinach rzek, tym samym mieć zapas wody pitnej. Ale ludzie nadal ufają, że wały i inne tamy, zapewnią im bezpieczeństwo, nawet jeśli budują sie za wałem kilka metrów nad lustrem wody, co jest przejawem głupoty, a potem my musimy za to płacić.

    twierdzenie, że te wszystkie urządzenia hydrologiczne są w stanie powstrzymać wielką wodę już w samo w sobie jest błędem, a Ty wybierasz pojedyncze problemy nie patrząc na całość, w ten sposób argumentując swoje racje. Często słusznie, bo to fakt, że woda podmywa wały, że drzewa niszczą mosty i inne konstrukcje, ale to wina całego błednego założenia ww.

  9. Dopiero podczas przyboru spiętrzają wodę, która przelewa się przez wały.

     

    I właśnie wtedy zwalniają nurt rzeki pozwalając wodzie wsiąkać.

    Niestety to nie wszystko. Często są wyrywane i spływają z nurtem zagrażając budowlom hydrotechnicznym. To one najczęściej uszkadzają mosty, jazy, przelewy, śluzy itd.. Uszkadzają podpory i przyczółki ale też zmniejszają prześwity mostów

     

    Tu się zgodzę, ale czy tak trudno zrobić zabezpieczenia? Tego wszystkiego by nie było, jeśli prowadzono by rozsądną gospodarke hydrologiczną, która nie ma na celu regulowania wszystkiego. Poprzez jak najszybsze pozbywanie się wody ze swojego terenu, woda nie zdąża wsiąknąć. Wtedy ogromne ilości wody są odprowadzane bezpośrednio do największych wodnych cieków.

     

     

     

    to może przejdź się te 7 km i zobacz jak ona wygląda

    byłem kilka razy na pomiarach rzek więc daruj sobie slogany o zabetonowanych rzekach :Boink:

    są niewielkie odcinki w miastach gdzie brzegi są umocnione ale tylko wtedy gdy podmywają zbocza zagrażając budynkom

     

     

    Wszyscy twierdzą, że wtedy tak byłoby najlepiej. Jest taki środek stylistyczny jak hiperbola.

  10. a byłeś kiedyś nad jakąkolwiek rzeką w Polsce?

    bo coś mi się zdaje, że nie :D

    problemem jest właśnie brak uregulowania rzek oraz brak retencji

    dodatkowym problemem są zarośnięte drzewami (nawet lasami) obszary między wałami. Zgadnij kto protestuje przeciwko wycinaniu drzew i krzaków w tym obszarze? :ha:

     

    Sporym problemem są także zręby całkowite oraz wylesianie w górach. Las potrafi zretencjonować do 70% wody.

    Z górskiej zlewni niezalesionej, zurbanizowanej, pozbawionej innych przeszkód spowalniających nurt rzek i rzeczek, spływa kilkakrotnie więcej wody, niż ze zlewni naturalnej.

     

     

    Regulowanie rzek oraz retencja w wielkich zbiornikach (o to zapewne Ci chodziło) jest ślepą uliczką. Woda musi się gdzieś rozlać, a jak się wszystko obwałuje to woda szybciej spływa, ale i tak gdzieś się spiętrzy i przeleje powodując jeszcze większe straty. Koszt jednego zbiornika retencyjnego to kilka miliardów zł. Za te pieniądze można wykupić kilkanaście tysięcy ha ziemi, która w naturalny i najbezpieczniejszy sposób (!) zretencjonowałaby kilkakrotne więcej wody niż te zbiorniki, zapewniając dodatkowo wysoki poziom wód gruntowych, a jak wiadomo jest to problem, z którym prawdopodobnie Polska będzie sie musiała za jakiś czas zmierzyć. Tylko komu jest to na rękę? Nikt nie ma korzyści z takiej opcji, wart kilka miliardów projekt napędza koniunkturę. Klimat się ociepla, i jak wiele osób sądzi, będzie implikowało to osuszania się go, wręcz przeciwnie, więcej ciepła, więcej parowania. Lecz opady będą gwałtowniejsze, a szybki spływ wód w tym przypadku jest najgroźniejszy.

     

    Drzewa i krzewy pomiędzy wałami spowalniają nurt rzek, pozwalając wodzie wsiąknąć i się nie spiętrzać, o ile jest wystarczający duży teren zalewowy.

     

    "ekolodzy" protestują przeciwko wszystkiemu i wszystkim

    nie podobają im się odnawialne źródła energii i energia atomowa za to podoba im się stan obecny i wszystko co ten stan zmienia jest złe. Co ciekawe jeszcze niedawno bardzo podobały im się elektrownie wiatrowe oraz wodne,

    a dzisiaj już nie

     

    ściślej pisz, bo ekolodzy to dość szerokie pojęcie.

     

    proponowane przez "ekologów" trasy dróg spowodują nie spadek ale wzrost zużycia paliw kopalnych i emisji gazów cieplarnianych

     

    spoko, przecież technika idzie do przodu, prawda?

     

    P.S mieszkam 7km od koryta rzeki Warty.

  11.  

    gdyby nie ich debilne działania można by było zlikwidować sporą część trujących elektrowni i kopalni, a przez to zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych oraz skażenie radioaktywne na co dzień dewastujące nasze zdrowie

     

    we Francji (i nie tylko) atomówek budują ile chcą. W Polsce to nawet gdyby sprzeciwów nie było żadnych to i tak szybciej by nie powstały.

    jeśli to połączymy z ich niechęcią do elektrowni wodnych i protestami przeciw budowie dróg zmniejszających emisję spalin to nasuwa się pytanie: o co tak naprawdę "ekologom" chodzi?

     

    Elektrownie wodne niszczą całe ekosystemy, chyba że mówimy o morskich.

    A co do dróg, jak są budowane w taki sposób jak via baltica, to bardzo słusznie, że są protesty, bo to śmiech na sali jest.

     

    Wiatraki generują infradźwięki, które są bardzo szkodliwe dla ludzi i zwierząt.

    Na zachodzie odchodzi się od wiatraków bo są szkodliwe i nieopłacalne.

    Polska poczeka zapewne, tak jak z regulacjami rzek, gdzie na zachodzie wydaje się grube miliardy na przywracanie pierwotnego charakteru rzek (sic!), a u nas nadal się je betonuje, reguluje, na postać wielkich rynien.

  12. Powiem krótko:

     

    Według mnie nie byłoby takich paradoksów i kłopotów z ekologią, gdyby nie... ekolodzy. Często oni nie mają pojęcia o tym, co mówią, tylko gadają z góry narzuconą (tak mi się wydaje) formułkę.

    Potem ludzie, którzy nie zagłębią się w ten temat i nie sprawdzą wiarygodności podanych informacji, rozpowiadają je innym, i tak w kółko.

     

    To jest także wina mediów, które kompletnie nie zagłębiając się w temat pokazują ekologów... aktywistów na rzecz ochrony środowiska, jako wariatów dla których ważniejsze są żabki i ptaszki od ludzi.

    Nie znając gatunków, zależnosci i wyjątkowości danych ekosystemów nie można docenić ich wartości, dlatego większość ludzi na przykład taką Rospude uważa za nieużyteczne bagna i trawsko.

     

    P.S są leśnicy, którzy nie znają głosu kosa. I jak takim ludziom w opieke dawać lasy...

     

     

    Dobrze by było, gdyby ekolodzy i władza nareszcie znaleźli wspólny język. Wtedy obędzie się bez zbiorowego kabaretu.

     

    Tak nie będzie dopóki ten świat będzie całkowicie oparty na pieniądzach. Osoby odwołujące się do piękna zwierząt i roślin, do tego że niszcząc je niszczymy samych siebie, są postrzegane jako nieracjonalni romantycy, co utrudnia wszelkie działania na rzecz ochrony środowiska. Wystarczy zobaczyć jak się ekologów traktuje w urzędach. Dlatego dzisiaj ekolodzy walczą bronią przeciwnika, czyli prawem.

     

     

     

    niestety takie naiwne podejście do ekologii jakie się tu prezentuje tylko szkodzi środowisku

     

    Dlaczego naiwne?

  13. to co tworzą ludzie: miasta, pola uprawne, ulice - wymaga ciągłego naprawiania i odbudowywania.

    chyba dlatego mamy tendencję żeby wszędzie widzieć obiekty wymagające konserwacji.

     

    ale puszcza, czy też ogólnie natura, to właśnie stan do którego wszystko dąży gdy przestaniemy sie wtrącać. więc "po co wozić drewno do lasu"? :)

     

    i to jest trzeźwe, jednocześnie nieantropocentryczne podejście, którego tak w dzisiejszych czasach brakuje.

  14. Jeżeli populacja kornika z jakichś przyczyn - np w skutek wyginięcia naturalnego wroga  - zacznie się nadmiernie rozwijać, to tak, mam na myśli też kornika. Bardziej jednak chodziło mi o szkodniki czy choroby, które przywędrowały do nas z mniej lub bardziej odległych krańców naszego globu.

     

    Tu nie mogę się wypowiedzieć rzetelnie, bowiem brakuje mi kompetencji, ale nie wysuwał bym jednak takich wniosków.

    Przykładem jest Kasztanowiec zwyczajny, który jest atakowany przez Szrotówka kasztanowcowiaczka (Cameraria ohridella).

    Doraźnie działa dają skutki, ale na dłuższą mete wydają się bezcelowe. Na dodatek szkodnik ten prawdopodobnie nie jest jedynym czynnikiem, który odpowiada za osłabianie tego drzewa.

    Kasztanowiec zwyczajny nie jest rodzimym gatunkiem flory. Ten Szrotówek także.

  15. Bardzo nieścisłe informacje, które na dodatek same sobie przeczą, więc może ustal sobie wreszcie co jest lasami a co nie i ile ich na prawde jest, bo podajesz wartość procentową, a gdzie indziej nie chcesz uznać części tych statystycznych lasów za las... :szczerbaty:

     

    to byłą ironia, tak. Czepianie się takich pierdół źle świadczy o dyskutancie.

     

     

    Jak już zaczniesz pisać konkrety, które nie będą się wzajemnie wykluczały to pogadamy, bo widze że lubisz się czepiać wszystkiego co się da, z naciskiem na nie czytanie wszystkiego o ci się pisze :D

     

    Odpisałem na wszystkie twoje "argumenty", a ty nadal uważasz, że niczego nie czytam, a może jest vice versa?

     

     

    Szuu fajnie mieć puszcze, to fakt, ale robienie czegoś na siłe przynosi zazwyczaj odwrotne efekty i dotyczy to też np całkowitej nieingerencji.

    Trzeba umieć znaleźć "złoty środek"!

     

    Na siłe to leśnicy chcą leczyć zdrowy las.

     

     

    Chociażby huraganowe wiatry, w 2002r w Puszczy Piskiej huragan zniszczył około 33 tyś ha lasu w tym około 17 tyś ha las został zniszczone doszczętnie.

     

    taka ciekawostka, pewien obszar zniszczonej PP został wyjęty spod ingerencji ludzkiej. Warto zobaczyć jak przebiega naturalna odbudowa lasu.

     

    Co do wycinania próchniejących drzew to może nie jest najlepszy pomysł, ale już w przypadku drzew zakażonych szybko rozwijającymi się chorobami czy szkodnikami, które nie są naturalne dla danego ekosystemu to chyba działania polegające na usuwaniu takich egzemplarzy są raczej wskazane.

     

    czy pisząc nienaturalne masz na myśli kornika?

  16.  

    1000 lat temu było 1000x mniej ludzi na Ziemi i 1000x więcej lasów. Teraz mamy na odwrót, ale oczywiście według Ciebie trzeba (co powtórze po raz drugi) pozwolić żeby natura w naturalny sposób, mogła doprowadzić do naturalnej katastrofy np jedynej puszczy w promieniu 500km,

     

    skąd ten wniosek, na razie to poczynania człowieka dewastują przyrodę.

     

    no bo przecież od tysięcy lat lasy rosły same z siebie, więc po co jej pomagać, przecież to żadna różnica, że mamy teraz 1000x mniejszą powierzchnie lasów, no przecież to żadna strata jak z przyczyn naturalnych (lub poprzez zaniedbanie) stracimy 100ha lasów... :D

     

    Jakie przyczyny naturalne? Jakie zaniedbania? Konkrety Panie, konkrety.

     

    A czy ja gdzieś napisałem, że ścięte drzewa należy bezsprzecznie wywozić z lasu???

    Ja napisałem wyraźnie tylko o pilnowaniu żeby chore lub słabe drzewa były scinane w sposób kontrolowany i od razu podałem przykład drzewa, które zostało scięte i pozostawione w lesie, ale jak widać czytasz tylko między wierszami i tylko to co Ci pasuje i jeszcze próbujesz mi zarzucić ignorancje!!!

     

    wszak przecież w miejscu gdzie spadnie to drzewo mogą urosnąć następne, a czy będzie to 10 lat poźniej to chyba różnicy nie ma. Otworzy się także nowa nisza dla innych roslin. Na tym polega naturalnośc lasu, która nie jest dla niego szkodliwa. Problemem w PB jest wywożenie domniemanych słabych i chorych drzew i przeznaczanie ich do celów przemysłowych. Uczepiłeś się Pan tego jednego przykładu, który się ma nijak do problemów w PB. W jaki sposób mam to wytłumaczyć?

     

    Oczywiście dla Ciebie jest lepiej niech chore lub słabe drzewa walą się na te dobre i mocne, przecież to żadna różnica, w końcu 1000 lat temu mieliśmy 1000x więcej lasów, ale ciężko zrozumieć że teraz jest inaczej, co nie?? :blink:

     

    podałeś jeden przykład, który nie został na dodatek dobrze opisany i na tym jednym przypadku argumentujesz wszelkie działania.Bezsensu.

     

    Na własne oczy widze jak dobrze potrafi funkcjonować las z dziką zwierzyną, w którym człowiek dba o pożądek i jakoś zwierzęta nie wyginęły i czują się w nim dobrze i nie mówimy o kurach domowych :D

     

    Zarzucasz mi nierzetelnośc a sam nie precyzujesz o jakie lasy Ci chodzi.

     

    Zamiast ryzykować utrate puszczy, trzeba pomyśleć jak zrobić żeby ta puszcza przetrwała jak najdłużej, ale nie można liczyć że natura sama o siebie zadba

    Vide odp nr 1

    , bo mamy już na to za mało lasów!

     

    30% kraju to lasy. Kolejna nie ścisłośc.

     

    Uważasz że masz racje, to rób jak uważasz, ale każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie, ale jestem przerażony tym jak w Polsce rozwija się mania szukania wszędzie spisków, planów zagłady itp.

     

    a tu to już całkowicie nie wiem o co chodzi, jaki spisek? jaki plan zagłady?

  17. Lasy rosły 10000 tys lat i nie "próchniały" :szczerbaty:. Przychodzi człowiek i twierdzi;

    -zadbam o ten las, przecież ja wiem lepiej co dla niego dobre!

    I wycina, drzewa, twierdząc, że robi to dla jego dobra, i o zgrozo na prawdę tak myśli! (nie mówie tu o leśnikach, którzy lubią mieć więcej kasy)

    A ja myślałem , że takie myślenie to już tylko relikt przeszłości i domena 70 letnich leśników.

     

    Priorytetem w Puszczy Białowieskiej jest zachowanie bioróżnorodności, a ona ściśle koreluje z dużą ilością martwego drewna, na którym życie bujnie się rozwija i nie mówie tutaj tylko o bezkręgowcach.Pod osłoną wykrotu wilki rysie, a nawet puchacze odchowują swoje potomstwo.

    Zarzucając mi ignorancje sam podajesz przykład, że dajcież spokój.

     

    A poniższy cytat to chyba rozpaczliwa próba ochrony swojej "racji", bo absurdalność tej wypowiedzi jest delikatnie mówiąc spora.

     

     

    Poza tym jak zaczniemy chronić zwierzątka żyjące w spróchniałych pniach, to skończymy z calkowicie spróchniałymi/zniszczonymi lasami, czyli będziemy mieć rozwinięte życie w spróchniaych drzewach, ale nie będziemy mieć lasu, co nie??

     

    Kornik najprawdopodobniej jest czynnikiem wtórnym zanikania świerku, bowiem jego granica przesuwa się na pn-wsch ze względu na ocieplenie klimatu i obniżenie poziomu wód gruntowych.

     

    Największym problem ludzkości jest jej egocentryzm i antropocentryzm.

    Proszę spojrzeć czasem szerzej, (trzeźwość w tym pomaga), na różne rzeczy.Przyrodzie jest obojętne czy dbamy o las czy nie, ona trwa mimo wszystko. To człowiekowi zależy aby z lasu brać jak najwięcej i w ogóle z natury.

     

     

    ________________________________________________

     

    http://www.salamandra.org.pl/component/content/article/36-prawo/418-stop-samorzdowemu-liberum-veto.html

     

    Pod tekstem znajdują się

    -Obywatelski projekt ustawy, wraz z jego uzasadnieniem.

    -Oświadczenie Obywatelskiego Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej o rozpoczęciu zbierania podpisów

    -Pozytywna opinia Państwowej Rady Ochrony Przyrody na temat inicjatywy

    -Formularz do zbierania podpisów

     

    Zachęcam do przeczytania tekstu i zapoznania się z tekstem oraz powyższymi pozycjami.

  18. Morth, wszyscy są zadowoleni z tego, iż przyroda jest chroniona. Oprócz mieszkańców tamtych okolic. Ludzie mieszkający na takich terenach mają "krzyż pański" z czymkolwiek. Wyciąć drzewo na podwórku? Zezwolenie

     

    Na terenach nie chronionych też trzeba uzyskać zezwolenie na wycięcie drzewa, bodajże którego wiek przekracza 5 lat.

     

    "Ekolodzy" chcieliby, aby lokalna społeczność zarzuciła wszystko co do tej pory robiła i zajęła się agroturystyką. Niestety nie wszystkim to pasuje.

     

    Przy PN powstają miejsca pracy, nawet sporo. Dostaną 100 mln (sto milionów złotych polskich) to nie jest mało.

     

    Wrzuce niedługo artykuł, który pokaże ciekawą stronę tego sporu.

     

    Co sądziłbyś o ekologach, którzy obronili dwustuletni dąb pod twoim domem? Są super, prawda? Tylko że ten dąb przy każdym większym wietrze wybija Ci szyby w oknach. A Ty jedyne co mozesz zrobić ,to wstawić nowe i prosić naturę o słabszy wiatr. Wszystko trzeba przeprowadzać z umiarem.

     

    śmiałbym się ze swojej głupoty, że nie przewidziałem skutków posadzenia dębu w tak nieodpowiednim miejscu.

    Po za tym zawsze można przyciąć gałęzie, tak aby nie powodowały szkód.

    Rozmijamy się z tematem.

     

     

    PS. Aby dodać sytuacji dramatyzmu, na filmiku pokazuje się wycięte drzewa. W ten sposób również dba się o las. To nie tylko ordynarne pozyskiwanie drewna. Mogę również dodać, że znam osobiście prof. Alberta Dudka z SGGW (Google).

     

    Wycinanie drzew w lesie, którego charakter ma zostać pierwotny ma mu służyć? Martwe drewno to jeden z najważniejszych czynników implikujący unikalnośc takich ekosystemów.

    Wycinanie drzew w lasach gospodarskich - to jest ochrona, która służy człowiekowi, nie przyrodzie, najlpszą ochroną dla takich obszarów, jest pozostawienie je samym sobą, ale człowiek przecież wie najlepiej, 2 powódź tysiąclecia w ciągu niespełna 15 lat to pokazała. :szczerbaty:

     

    Rozmawiałem z nim wielokrotnie na temat lasów w Polsce. Jak on to ujął, Polska jest jednym z niewielu krajów w Europie, który ma bardzo duży nadmiar drzewostanu w stosunku do potrzeb. A wynikło to z tego, iż po upadku PGR-ów powstało nagle mnóstwo nieużytków rolnych. Co robiono? Sadzono drzewa.

     

    Jeśli mamy nadmiar to sosny ;> Te monokultury gospodarskie trudno nazwać tak na prawdę lasami. ;

     

    I dlatego dzisiaj nie musimy się martwić o ich brak. Puszczę jedynie należy chronić ze względu na jej unikalny charakter.

     

    No właśnie, skoro nie musimy się bać o brak drzewa, to po co sie wycina ponad stuletnie świerki i nie tylko, w puszczy, jedynym takim ekosystemem w Europie?

    W proponowanym planie zarządzania puszczą, jest zagwarantowana ilość drewna na potrzeby mieszkańców (o ile dobrze pamiętam 40tys m3)

  19. Ja także za Greenpeace nie przepadam i często krytykuje ich działania, ale oni mają środki do tego aby skutecznie chronić przyrodę. W tym przypadku akcja jest rozsądna, więc ją poprę. Trzeba spojrzeć czysto obiektywnie, a nie przez pryzmat stereotypów. Co do opisanej przez ciebie sprawy, wszędzie znajdą się osoby, którym tylko jedno w głowie.

     

     

    ale po co ta dramaturgia... ministerstwo jest tego samego zdania i nawet nie ma się z kim kłócić :szczerbaty:

    http://wiadomosci.on...hu_ms,item.html

     

    Ministerstwo jest od jakichś 20 lat za rozszerzeniem PN PB, w tej akcji nie o to chodzi, aby protestować. A plan jaki chcą wprowadzić przy okazji w ramach Białowieskiego Programu Rozwoju (BPN) polega na powiększeniu parku na obszar już istniejących rezerwatów przyrody, laboga. Samorządy zgarną 100 mln i ministerstwu nie będzie można zarzucić, że nic w sprawie rozszerzenia PN nie robią.

    Szkoda, że wizerunek ekologów został tak spaczony przez "ekologów".

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.