Witam,
Dopiero teraz mam czas na opisanie moich wrażeń z obserwacji. Na początku chciałbym bardzo podziękować Tomkowi za jego pomoc i bezcenne wskazówki bez których nie mógłbym rozpocząć obserwacji. Był to mój pierwszy taki wyjazd. Teraz do rzeczy:
Po tym jak trochę pomogłem Tomkowi w rozstawieniu taurusa, zamontowałem swoje 7x50 na statywie i wycelowałem w sagitę i vulpecula. Ładny wieszak, ledwo majacząca M27 i problemy z M71. Tutaj pomógł mi Tomek i jakoś udało się ją namierzyć. Potem obserwowałem z Tomkiem wszystkie obiekty, które on namierzał i wrażenie było niesamowite. M13 rozdzielona do środka, ngc6207, abell 2151. Przy abell, moje niewprawne oko długo nie mogło nic zauważyć, ale przy pomocy Tomka zacząłem rozróżniać poszczególne "mgiełki". Potem hantle w taurusie i pożyczenie BPC20x60 Kronos od Tomka. Tutaj okazało się, że mój statyw ledwo daje radę, ale i tak było lepiej niż z ręki. 20x60 to coś zupełnie innego niż 7x50 więc trochę zajęło mi czasu zanim nauczyłem się "obsługi" tego bino. Zerknąłem na Strzelca i wyłowiłęm sporo znanych obiektów: M22, M8, M23 i M25. Tomek pokazał mi jeszcze M17 i M8 taurusem. Nie szukałem dalej w Strzelcu, bo statyw trząsł się a poza tym unosiła się dziwna mgiełka pogarszające seeing, szczególnie w lornetce a obiektywy "zaparowywały". Obróciłem się bardziej na wschód i przymierzyłem do M31 z siostrami. M31 prezentowała się całkiem dobrze w 7x50 a jeszcze lepiej w 20x60. Tomek wyłowił jeszcze taurusem M32 i M110. Potem przeniosłem się do "big dipper" i próbowałem wyłowić M108 i M97, ale lornetką nie dało rady. W miedzyczasie Tomek znalazł kawałek rogala i poszedłem go obejrzeć. Dodatkowo wrzuciliśmy jeszcze M29. Seeing dla lornetki zaczął się poprawiać więc jeszcze raz przymierzyłem się do Wielkiego Wozu. Tym razem zacząłem od M51. Przy pomocy Tomka udało mi się ją namierzyć bez większego problemu. Widoczna zarówno w 7x50 jak i, oczywiście, w kronosie 20x60. Potem M81 i M82. Wyglądały naprawdę ładnie, mimo jaśniejącego nieba. M108 i M97 dalej bez sukcesu. Wóz był już oklapły.
W tym właśnie momencie jakiś zwierz zaczął czynić zamieszanie więc po chwili zdecydowaliśmy, że nie będziemy przeszkadzać komuś w kolacji. Rzuciliśmy okiem na marsa, zapakowaliśmy i wróciliśmy do Wrocka.
Bardzo fajna noc, szczególnie dla mnie. Wiem już, że "wtopiłem" w to hobby do końca i nie mogę się doczekać następnej wyprawy. Tomku, jeszcze raz dzięki za wszystkie rady i do zobaczenia wkrótce.
Pozdrawiam
Krzysztof