No więc chmur nie było w ogóle. Byli za to trzej muszkieterowie don Iro, senior Rokita, i grażdianin Osiaki.
Zabrakło Ciebie Zbyszku z Wrocławia...
Nie wiem jednak czy dobrze nie zrobiłeś.
Teraz jest oj ciężko... mam słaby zasięg, wszystko mi miga a muszę być na nogach.
Trzeba sięgnąć po czerwonego byka
NIC To. Pocieszam się, że do końca lipca mamy wakacje od astro. Swoja drogą moja zona też się ucieszy.
Parę słów o obserwacjach.
Udało się wreszcie w sposób nie podlegający dyskusji dostrzec słynna kulkę NGC5053 i to nie tylko zerkaniem, a potem wyraźnie tego samego typu NGC5466. W ogóle pogoda była dziwna, dobra na globule a słaba na galaktyki, przy jednoczesnym beznadziejnym seeingu. Jednak Irek z Jurkiem nie dawali za wygraną i bawili się z Psami Gończymi i Niedziedzicą w łowienie mgiełek. Biegaliśmy z Jurkiem do samochodu odraszać zaparowane lusterka wtórne, bo wilgoć była nieziemska zwłaszca, że do 19 na Tapadłach padało. Irek włączył taki heating na szukaczu, że mozna było ręce grzać.
I tak upłynęła kolejna miła noc za którą jak zwykle dziękuję.
A'HOJ.
Grzegorz