Wimmer, dobre podsumowanie dobrego filmu. Od siebie dodam że zaskoczył mnie trochę, oczywiście pozytywnie. Najbardziej fakt, że nie twórcy nie ulegli pokusie wzbogacić kilka kluczowych momentów filmu "niezbędną" dawką patosu, jakże powszechną w innych tego typu produkcjach. Stad pewnie niezadowolenie samego Donalda, z faktu iż flaga US nie została odpowiednio wyeksponowana...
Film jako studium głównego bohatera przemawia do mnie. Dobrze ukazano N. Armstronga jako człowieka o skomplikowanej osobowości. Momentami poraża choćby jego brak umiejętności rozmowy z dziećmi - moment przed opuszczeniem domu. Chyba sporo w tej materii mieli do powiedzenia jego synowie. Młodszy Mark, przewinął się nawet w jednej ze scen. On chyba też w jednym z wywiadów określił ojca jako "workaholic".
Jeszcze słowo o muzyce... doskonale komponuje się z obrazem. Coby nie rozwodzić się zbytnio, powiem że choćby dla niej warto było kupić drugi raz bilet
PS. pojawiła się biografia " Pierwszy człowiek. Historia Neila Armstronga" J. Hansena - czy ktoś już się z nią zapoznał?