Witam serdecznie. Stoję przed wyborem kolejnego teleskopu, który zastąpi mi moją synte 6 na dobsonie. Prawie dwa lata użytkowania tej synty uświadomiły mnie, czego dokładnie wymagam od kolejnego teleskopu na przyszłość. Stoję przed pewnym wyborem i chcialbym się poradzić co wybrać. Obie opcje mają jak dla mnie plusy i minusy i to właśnie powoduje mętlik w głowie. Przechodząc do meritum.
Zacznę od opcji, której byłem prawie pewien. 10-12 calowy newton na dobsonie, z tego względu że stawiam wizual na pierwszym miejscu. Wiadomo rewelacja wiejskie niebo, masa ds w zasięgu ręki. Pierwsze kryterium wypełnia w 100%. Problem się pojawia w tym, że zależy mi także na foceniu planet oraz szerokich kadrów lustrzanka (drogą mleczna). Nie interesuje mnie totalnie astrofotografia ds. Nie mam na to ani pieniędzy ani czasu. Planety oraz droga mleczna. Planety mogę osiągnąć tym teleskopem po dokupieniu platformy paralaktycznej, więc tu jest kolejny plus.
Druga opcja która się pojawiła niedawno to synta 200/1000 na eq5. Nie heq5 bo głębokie niebo w fotografii nie jest dla mnie a podobno do wizuala eq5 wystarczy. Problemem jest rozmiar mniejszy niż 10-12 cali oraz to, że ludzie odradzają Newtona na eq że względu na różne położenie wyciągu i ciągłe okrecanie w obejmach tak aby okular był w zasięgu oka. Plusem jest to, że przy prostym napędzie o wiele tańszym od potężnej platformy do dobsona mogę avikowac planety, a po delikatnej modyfikacji zapiąć do eq5 lustrzankę i bawić się w drogę mleczną. I tu znów są plusy i minusy. Ceny dobsona 10-12 i synty 8 na eq5 są podobne. Platforma swoje kosztuje a napęd już mniej. Wizual stawiam na pierwszym miejscu ale naprawdę wciąga mnie fotografia planet. Co robić, co wybrać? Pomijam kwestie okularów do wizuala. Pozdrawiam i proszę o konkretne uzasadnienia argumentów. Pozdrawiam serdecznie.