Cześć wszystkim!
Sporo czasu minęło już od mojej ostatniej relacji z obserwacji. Dlatego powracam z ciekawą historią o jednej z najlepszych obserwacji mojego życia.
Z góry dziękuje za każdą reakcję czy komentarz, będzie mi bardzo miło
Tymczasem miłego czytania!
12-13/08/2023
To już dziś - jeden z największych astro show roku - Maksimum roju Perseidów. Oczywiście wraz z tatą (czytaj: z wiernym fanem Drogi Mlecznej i generalnie ciemnego nieba ) nie mogliśmy przepuścić tak pięknej okazji. Postanowiliśmy dołączyć się do składu pierwszego dnia XI Festiwalu Ciemnego Nieba w Sopotni Wlk. W tym roku (o dziwo) była stabilna pogoda! Na początku sierpnia, po zapowiadanej na tą chwilę pogodzie, totalnie nie spodziewaliśmy się że się uda - a jednak. Pogoda na początku tygodnia całkiem się ustabilizowała, więc wzięliśmy się za przygotowanie. Byliśmy już umówieni na parking przed jednym z prywatnych domów (oczywiście, wszystko zostało wcześniej uzgodnione u właściciela). Spakowaliśmy plecak ze sprzętem (o nim więcej zaraz), wzięliśmy leżak, krzesełko no i oczywiście śpiwory. Nic tylko ruszać!
Miejsce Obserwacyjne
Tak jak wcześniej wspominałam, ten dzień festiwalu był organizowany w Sopotni Wielkiej - miejscowości oddalonej o około 22 km od okolicznego Żywca i 42 km od mojego rodzinnego Bielska-Białej, dlatego stosunkowo nie mieliśmy przed sobą długiej drogi. W tym roku padło na Punkt Obserwacyjny nr 20 (numeracja klubu astronomicznego Polaris-OPP) położony pomiędzy Sopotnią a Krzyżową. Light pollution Map pokazuję klasę 4 w skali Bortle w tym miejscu, choć osobiście oceniłabym ją na coś między 3 a 4. Konkretne miejsce obserwacyjne to pole minimalnie pod samym szczytem punktu, jednak z świetnym widokiem na zachodnie i południowe niebo (widok na inne części nieba również był dobry, ale wymieniłam najważniejsze obszary obserwacji). Jednak miejsca do rozłożenia się było sporo, a nie zostało zapełnione nawet w połowie.
Poniżej mapka (przerywane kreski to teren do rozłożenia się, czerwona kropka to miejsce w którym się ulokowaliśmy):
Z Bielska wyruszyliśmy około 19, przy czym na miejsce dotarliśmy tuż przed 20. O równej 20, wyruszyliśmy na górę (około 15 min) przy czym zatrzymaliśmy się już po 2 minutach marszu, gdzie zza naszych pleców wyłonił się bus organizatorów, którzy - uprzejmie podwieźli nas na górę Przez to na miejscu byliśmy ok. 45 min przed zaplanowanym startem wydarzenia. Mieliśmy czas na ulokowanie się, rozłożenie sprzętu i leżaków. Teraz chwila na to jaki sprzęt postanowiłam wziąć. Ostatecznie, nie wzięłam teleskopu ze względu na jego rozmiary i brak możliwości wjazdu na sam szczyt. Dlatego wzięłam ze sobą lornetkę 15X70 Sky Guide, statyw wraz z adapterem do telefonu i aparat (którego ostatecznie nie użyłam). Lornetka była strzałem w dziesiątkę pod tym niebem
No więc, przejdźmy do sedna. Po 21 i powitaniu wszystkich gości, zaczęło się robić ciemno. Jeszcze przed 22 można było podziwiać pierwsze przebłyski drogi mlecznej, no i naszą wiśnię na torcie, pierwsze Perseidy. W międzyczasie zauważyliśmy dość ciemny, ale widoczny, pociąg starlinków. Zaczęły się pierwsze ,,WOOW!'' od publiczności, które nas również nie ominęło Wszystko robiło się coraz bardziej klimatyczne, orkiestra i różne wykłady i rozmowy w tle dodawały klimatu. Goście mówili m.in o tym dlaczego warto chronić ciemne niebo, o jego wpływie na przyrodę, jak wybrać oświetlenie do swojego gospodarstwa czy przede wszystkim - po co się tu wszyscy zebraliśmy. Były rozmowy dwóch ekspertów z Norwegii czy laserowe pokazy najważniejszych obiektów. A o północy oglądaliśmy segmentowe wygaszanie części Sopotni Wielkiej. Takie atrakcje były do końca naszego pobytu tam.
W trakcie pobytu nie mogło zabraknąć pamiątkowych zdjęć. Są star trailsy, zwykłe zbliżenia na DM no i oczywiste ''selfie'' z kosmosem. Wszystko przez telefon Xiaomi Redmi Note 10 Pro, ok. 25 s naświetlania i ISO 3200. Zdjęcia po szybkiej obróbce w Snapseed
Ale co zaobserwowałam? Zaczęłam od DS w Strzelcu, czyli klasycznie Laguny (M8), M20, M22, M24, M25, M17 i M16 wraz z okolicami. Następnie skoczyłam do Wężownika, konkretnie do tzw. Byka Poniatowskiego (dawnego polskiego gwiazdozbioru) i gromady otwartej IC4665. Następnie Herkules i pierwszy raz z Gromadą Kulistą M13. Częściej będę tam wracać, zwłaszcza z teleskopem Oczywiście nie mogło nie być przystanku w trójkącie Letnim, w tym we wszystkich gwiazdozbiorach znajdujących się wewnątrz jego. Był i asteryzm wieszak. Skoczyłam do Łabędzia, okolic Deneba i Sadra - NGC7000 i M39. W Lutni natomiast nie mogło obyć się bez Epsilonów, inaczej nazywanych Double Double. No i zapomniałabym o Tarczy! Tam oczywiście M11 - gromada Dzika Kaczka. Przenosząc się na niebo jesienne, asteryzm Małego Delfina zaliczony obowiązkowo. Znalazła się chwila na naszą sąsiadkę M31, jak i na Podwójną Gromadę Perseusza - h i x Persei, M34, czy po prostu otoczenie Mirfaka i gromada otwarta Melotte 20. Wracając, gołym okiem oglądałam Plejady i Jowisza. Saturn również załapał się w moim oku, natomiast Uran na jednej z fotografii. Wiem, że w ciągu tych 5 godzin mogłoby być trochę więcej tych obiektów DS, jednak trzeba mieć na uwadze że przyjechałam tam głównie aby 'nasycić' się tym ciemnym niebem i obejrzeć spektakl Perseidów
Obserwacje toczyły się dalej. Szybkie spojrzenie na dany region - fotka - oglądanie Perseidów - przekąska - słuchanie. Tak to wyglądało w mocnym skrócie przez te 5 godzin. Dzień był upalny, więc i w nocy było przyjemnie. O 23 byłam jeszcze w bluzie, a termometr wskazywał 15*C. Tak można oglądać gwiazdy! Jedynym minusem były komary i jak się szybko okazało - zepsuta jedna z dwóch latarek z światłem czerwonym...
Czy 'nasyciłam' się niebem? Oczywiście! To było najciemniejsze miejsce w jakimkolwiek byłam, było sporo obiektów których szczegóły po raz pierwszy dostrzegłam gołym okiem! Rozciągający się Pas drogi Mlecznej nad głową, istna ciemność której tak dawno nie zasmakowałam! Całe 5 godzin z mojej twarzy nie schodził uśmiech, a te widoki dalej mam przed swoimi oczami Nawet powrót, mimo sporego zmęczenia był piękny, gdy nad twoją głową właśnie przelatywał kolejny Perseid!
No i grande finale mojej relacji - Perseidy. Widziałam różne wyniki obserwatorów, jednak ja podczas tej nocy zanotowałam 45 takich zjawisk. W tym ok. 15 z nich to Bolidy, które pozostawiały po sobie ślad. Mimo wszystko jestem zadowolona z tego wyniku, bo jak mówią, liczy się jakość a nie ilość - co jest prawdą, bo zjawiska były naprawdę okazałe!
PS. Na jednym ze zdjęć ukazał się ślad po meteorze
Ostatecznie do domu wróciliśmy przed 3 w nocy. Zachęcam do dzielenia się opinią i ew. zadawaniem pytań
Czystego nieba!
Milena