Dzisiejszej nocy razem z Waldkiem i @ndrzjem pojechaliśmy na nasze miejsce w puszczy. Na miejscu byliśmy przed 21. Ostatni raz byliśmy tam we wrześniu po wyjściu z samochodów widok jaki ujrzeliśmy był wspaniały: tysiące gwiazd i piękna droga mleczna. Mróz był całkiem znośny -6 stopni. Gdyby nie lekki wiaterek to by było super. Mieliśmy trzy sprzęty Mewlona 210, Lunetę FS-128 i Soligora 200/800. Po sprawdzeniu seeingu nie wystudzonym sprzętem były duże szanse na zrobienie ładnych zdjęć. Seeing był na poziomie 7-8/10. Niestety w miarę upływu czasu pogarszał się więc focenia nie było tylko obserwacje pospolite. Około 22 musieliśmy lekko przestawić sprzęty z drogi bo chłopaki wracały z lasu z drewnem na opał i tarasowaliśmy przejazd. Pół godziny później zatrzymał się przy nas samochód i goście poprosili o możliwość popatrzenia na niebo. Popatrzyli i stwierdzili, ze jadą do domu (500m osada Wypalanki) po dzieci. Pojechali i za pół godziny przywieźli czworo dzieci w wieku 9-12 lat. Dzieciaki poparzyły na M-81/82, Saturna, Jowisza, M-42, wysłuchały opowieści o niebie, gwiazdozbiorach, planetach i meteorach. Wyraźnie zadowolone udały się na spoczynek. Mam nadzieję, że jakoś wstały rano do szkoły, do której jadą ładnych parę kilometrów traktorem każdego ranka. Goście z osady mówili nam, że czaili się na nas już od jakiegoś czasu ale bali się czy ich nie pogonimy. Ciekawe, że my mieliśmy podobne obawy. Generalnie było miło i ważne, że są w pobliżu naszego miejsca przyjazne nam dusze. Około 2 w nocy byliśmy w domach.